35 y/o, 165 cm
adwokat / prawnik w sądzie i po za nim
Awatar użytkownika
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Każdy kto wykonywał zawód będący równocześnie pasją, był zwycięzcą. Przyjemność połączona z zarabianiem pieniędzy, z poczuciem, że robi się to co kocha, wydawało się być tym o czym marzy każdy człowiek. Nigdy nie widywała go tak szczęśliwego i zdeterminowanego jak wtedy gdy mógł robić to co kochał, walczyć, uderzać pięściami o bokserski worek. I mimo, że miała różne obiekcje na ten temat, to na ile mogła na tyle mocno go wspierała i pomagała mu w tym, aby dążył do bycia najlepszym. Nie mogła ukryć też tego jak seksowne i podniecające jednocześnie było to gdy mogła go widzieć w ruchu, bez koszulki z odrobiną kropelek potu spływających po szeroko zakreślonych mięśniach. Sama lubiła ruch i mimo, że nie uprawiała zawodowo sportu, starała się w tej relacji dotrzymać kroku, tym bardziej skupiając się na kondycji. Nie nudziła się w tym związku i czasami gdy miała chwilę to chętnie wyruszyła w podróż z nim, dla wsparcia psychicznego i fizycznego. Skłamała by mówiąc, że robiła w tej relacji coś wbrew sobie, najwyżej może zaczęła jej ciążyć ta faza gdy nie wiedziała jaka i czy w ogóle czeka nich – przyszłość.
Oczywiście dziewięćdziesiąt procent to ja. Około. — zachichotała, wywracając oczami dla rozbawienia, bo przecież nie było to wszystko tak na poważnie. Faktycznie kosmetyki były asem z rękawa, czymś co pomagało wstrzymać upływ czasu mogący pojawić się na jej ciele, to i tak duża była w tym zasługa jej. Nauczyła się żyjąc z nim trochę tego rygoru co do posiłków i aktywności fizycznej, a z czasem po prostu to kontynuowała i o to te efekty mógł u niej aktualnie dostrzec.
Jakby nie patrzeć możesz pomóc wielu osobom. Spojrzeć na swoje błędy czy nawet dać pewne sugestię patrząc z boku. Teraz jako nauczyciel widzisz pewnie więcej niż gdy sam boksowałeś. Na pewno ktoś skorzysta z Twoich rat. Ufam temu. — chciała dodać mu otuchy i wsparcia tymi słowami, tak aby nie pomyślał, że świat się skończył bo on już nie może walczyć. Liczyła raczej, że będzie równie dobry w trenowaniu innych, jak w tym, że sam boksował. Zresztą ona zawsze trzymała za niego kciuki, gdy stawał w ringu, była zarówno przy porażkach jak i tych momentach gdy jego dłoń lądowała w górze, oznajmując wygraną. — Własnie o to chodzi, aby do tego dotrzeć. Mam nadzieję, że wypali to i będę mieć swoją kancelarię. Tego najbardziej aktualnie pragnę. — no może tekst powiązany z porównaniem był jaki i był, ale wciąż mogła pozostawać nieco samolubna w tym marzeniu. Dojście do niego wymagało poświęceń, więc zrezygnowała z budowania rodziny, z poszukiwania męża czy starania się o dziecko. Może wtedy właśnie gdy byli razem przychodziło jej to do głowy, myślała o tym czy Karrion nadałby się na ojca, na męża. Nie oszukujmy się, jak każda kobieta znajdująca się w poważnej i dorosłej relacji, ma ten moment z tyłu głowy, ten obraz na wypadek gdyby to miało być właśnie to.
- Ahh. No tak! Byłeś i żyłeś tam, co nie? Dlatego Twoje kubki smakowe czują różnicę i widzą ten potencjał w naszym żarciu. Jakby nie patrzeć to duży skok dla amerykańskiej kupy… – śmiech prawie spowodował u niej czkawkę, ale to też może i przez fakt, że jadła a nie popiła. Na szczęście to wszystko trwało chwilę i się unormowało. Taka już była ta Melanie w jego obecności, prosta i ludzka, nie jakaś dama z sądu, pani prawnik nosząca się ze swoją torebką Chanel lub LV.
Dziękuje. — rzuciła z małym, delikatnym wręcz rumieńcem gdy mogła poczuć chodź przelotem na powrót coś, co kiedyś było dla nich normalności, od tak prosty i drobny dotyk. Zaraz jednak się otrząsnęła z tego na wszelki wypadek, aby nie wyczuł, że za tym wszystkim może się kryć więcej i że ona sama mogłaby chcieć od niego teraz więcej. To nie był odpowiedni na to moment, a oni wciąż trawili to spotkanie, nad wyraz niespodziewane. — Słuchaj, jako pani adwokat mam prawo czuć się zagrożona, więc wiesz. To nie tak, że mam Cię za jakiegoś Rumbo, ale możemy to nazwać małą ochronną. Seksowny ochroniarz jest ponoć w cenie, więc… — nie chciała przesadzić, ale się speszyła nieco tym ostatnim stwierdzeniem, więc już zamilkła. Wybadała teren, wiedziała już, że może zadzwonić czy napisać do niego, że nie usłyszy po drugiej stronie „Abonament niedostępny” czy inne takowe. To już sam w sobie był spory sukces, a skoro jeszcze dodał sam od siebie, że może się odezwać to już w ogóle, jej serce oblało małe przyjemne ciepełko. —Wiesz… Chyba się będę powoli zwijać, mam jeszcze wieczorną rutynę do ogarnięcia i muszę się przygotować na jutro. Także… — stwierdziła, wyrzucając papierek do pobliskiego kosza, a swoje dłonie finalnie schowała do tylnich kieszeni spodni.


Karrion Mercer
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Zdawał sobie sprawę, że kręcił wiele kobiet, zwłaszcza takich, które poszukiwały mężczyzn pełnych testosteronu. Nie raz nie dwa celowo zrzucał z siebie koszulkę treningową, by Melanie mogła poobserwować go w trakcie treningu i miała z tego jakąś uciechę. O swoje ciało dbał bardzo i wiedział, że należy się nim chwalić, a już zwłaszcza przed swoją ukochaną, która miała je co prawda na każde skinienie palcem, ale gdy on od czasu do czasu sam z siebie zaserwował jej ten widok, to nic się przecież nie działo złego. Ironią było natomiast to, że on wolał trenować w ciuchach. Klatą świecił tylko podczas walk, co było wymogiem federacji, w których walczył. No i kiedy Campbell przychodziła go oglądać.
Uśmiechnął się lekko, przytakując tylko na jej komentarz. Melanie była piękną kobietą i to był jeden z czynników, który od razu przyciągnął jego wzrok, gdy tylko się poznali. Wiele fascynacji zaczynało się od podziwu dla wyglądu, więc nie było w tym nic złego. Natomiast każdy kolejny dzień z nią spędzony utwierdzał go nie tylko w tym, że Campbell była piękna, ale też posiadała ciekawą oraz ciepłą osobowość, przy której naprawdę szło się odprężyć.
- Mam taką nadzieję - skwitował to krótko, bo zgadzał się z nią w pełni. Satysfakcja trenerska wynikała z trochę innych rzeczy, niż satysfakcja z bycia zawodnikiem. Starał się przekazywać jak najwięcej wiedzy adeptom boksu i przestrzegał ich przed błędami swoimi oraz kolegów po fachu.
Nie potrzebował jednak otuchy, ponieważ dzięki temu, że przejął klub bokserski, nie tęsknił za swoją karierą. Ten etap miał już za sobą, dlatego też nie oczekiwał od nikogo, ani też nie potrzebował nawet pocieszenia, ponieważ zdążył przywyknąć już do życia poza zawodowym boksem. Odnalazł szczęście w czym innym i tylko nocne powroty do pustego domu sprawiały, że nie potrafił się tym aż tak bardzo cieszyć.
- Tego ci życzę - skwitował.
Choć rozstali się w burzliwej atmosferze, tak pewna troska o nią i życzenie powodzenia w życiu nie przeminęły. Karrion bardzo by chciał, żeby Melanie miała swoją kancelarię, bo było to jej marzenie, o którym mówiła niemal od samego początku ich znajomości. Lata mijały, pracowała ciężko, a sen dalej się nie ziścił.
- Kupa to dobre określenie... - wywrócił lekko oczami, tylko częściowo zgadzając się z jej stwierdzeniem. Owszem, ogólnie jedzenie w USA było gorsze, ale było tam też kilka knajp, które biły na głowę te najlepsze z Kanady. No ale, to w Stanach znajdowała się ta największa scena gastronomiczna i to tam trzeba było się sprawdzić, jeśli chciało się "być kimś" w kuchni.
Rozczulił go widok śmiejącej się, a później czkającej Campbell, który natychmiast przywołał kolejne wspomnienia. Te dobre, kiedy spędzali wspólnie wieczory przed telewizorem, dłużej wybierając odpowiedni serial czy film do obejrzenia, niż faktycznie zajmując się seansem. Kiedy to mieli luźniejszy dzień i postanowili razem coś ugotować, zamieniając jej kuchnie w poligon. Albo kiedy coś ją tak rozbawiło, że śmiała się do rozpuku, a on nie mógł się nadziwić, jak udało mu się usidlić tak cudowną dziewczynę.
Zaśmiał się lekko.
- Z szanowanego boksera i trenera zostałem karkiem. Niezły awans społeczny - zażartował, nie biorąc na poważnie tego, o czym teraz rozmawiali. Nie umknęło jego uwadze również to, że określiła go seksownym ochroniarzem, więc jeśli nic się w jej zachowaniu nie zmieniło, to... dalej na niego leciała. Przynajmniej fizycznie. - Leć - odparł po chwili, nie blokując jej odejścia w żaden sposób. - Zadzwoń, kiedy będziesz chciała - skinął głową w jej kierunku, dając jej wyraźnie do zrozumienia, że będzie czekać na jej telefon. Może i nie było to do końca właściwe i sam powinien zainicjować jakiś kontakt, skoro jemu też na tym zależało, no ale to Melanie sama wyszła przed szereg. Dostosował się więc i chciał, by jak najszybciej przysłała mu wiadomość bądź po prostu zadzwoniła, że chce się z nim zobaczyć. Karrion do teraz nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo za nią tęsknił.
Uśmiechnął się charakterystycznie dla siebie i przez chwilę odprowadzał ją wzrokiem, kiedy oddalała się od niego. Sam jeszcze przez dłuższą chwilę stał w punkcie widokowym i obserwował plażę. Odebrał nawet jeden telefon z firmy, który zmotywował go do tego, by również stąd odejść. Wrócił do samochodu i pojechał do klubu, mając w pamięci jedną rzecz: uśmiech Melanie, gdy wytarł jej kciukiem policzek. Automatycznie wywołało to w nim nie tylko uderzenie gorąca, ale też pewne napięcie połączone z ekscytacją oraz niepewnością. Dawno się tak nie czuł.

zt oboje

Melanie Campbell
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Union Waterfront Park”