ODPOWIEDZ
38 y/o, 187 cm
dyrektor szpitala w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
Dałem ci oczy, a ty spojrzałaś w ciemność.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Obrazek



Piątek miał w sobie nerwową energię – szkolny korytarz był głośniejszy niż zwykle. Uczniowie odliczali minuty do lunchu, który zaczynał się tuż po jedenastej trzydzieści. Trzaskały drzwiczki szafek, grupki zbierały się przy wejściu do stołówki, a gdzieś z końca korytarza dolatywały dźwięki perkusji z sali muzycznej. Romain stał przy swojej szafce, opierając się o nią ramieniem. Obok niego Jessie Chapman – najśliczniejsza dziewczyna w Toronto High School, kapitan pomponiar, obłędnie popularna. Ich rozmowa od kilku minut przypominała pojedynek bez zwycięzcy.
— To będzie najlepsza impreza w tym semestrze — naciskała Jessica, poprawiając włosy tak, by wszyscy wokół to zauważyli — Ryan zaprosił całą drużynę i połowę szkoły. Musisz ze mną iść.
Romain zatrzasnął szafkę i pokręcił głową. Nie przeszkadzały mu imprezy, sam niekiedy je organizował. Nie stanowiły jednak centrum jego świata, tak jak u Jessie, czy innych. Chodziła na nie dla popularności i konieczności pokazania się, a także nadużywała alkoholu, co Romainowi zaczęło przeszkadzać coraz bardziej. Podświadomie chyba czuł, że za kilka miesięcy ich drogi się rozejdą i każde pójdzie w swoją stronę. Co on w niej widział?
— Mam test z biologii w poniedziałek. Wolę się przygotować.
— Naprawdę? — jej ton od razu zrobił się chłodniejszy — Siedem dni w tygodniu jesteś zakopany w książkach. To jest piątek, Sinclair. Jeden wieczór cię nie zabije.
— Jess, daj spokój. Chcesz to idź sama — przebijała się przez jego postawę irytacja; nie lubił się powtarzać, ani nie lubił, gdy ktoś nadal nalegał pomimo negacji. Nie chciał robić scen, od tego była ona. Jessica przewróciła oczami. W jej świecie priorytety były inne – mecze, imprezy, zdjęcia z drużyną. Fakt, że jej chłopak nie miał ochoty podążać za tym rytmem, doprowadzał ją do szału. Zastanawiała się, czy zawsze był takim nudziarzem.
— Wiesz co? Rób, co chcesz — syknęła, odwracając się gwałtownie. Trąciła ramieniem drobną brunetkę, nie zawracając sobie głowy przeprosinami. Książki i notatki rozsypały się po szkolnym korytarzu. Romain bez wahania przykucnął, sięgając po leżące na ziemi rzeczy. Kilka luźnych kartek pofrunęło pod pobliską szafkę.
— Przepraszam za Jess — rzucił krótko. Nad ich głowami, głośny dźwięk dzwonka ogłosił początek przerwy obiadowej.



Diane Anderson
gallus anonimus
śliwki robaczywki
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ W czasie”