48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Szczerze powiedziawszy to Evina nigdy nie widziała swojego picia jako szczególny problem. To była dla niej zwyczajna przyjemność: sposób na spędzenie wolnego czasu i rozluźnienie. Przyznawała też, że zapewne nie powinna doprawiać sobie rumem herbaty do pracy, ale dotychczas jeszcze nikt się jej o to nie przyczepił. Z pewnością też o wiele łatwiej przychodziło jej ignorowanie kieliszka w momencie, gdy miała obok siebie kogoś kto potrafił skupić na sobie jej uwagę tak skutecznie jak Zaylee.
- No jasne. Może to nieco zająć, ale nauczymy cię czegoś ciekawego - obiecała, rozbawiona tym z jak wielkim entuzjazmem chłopiec podchodził do piłkarskich trików.
Chyba udało im się znaleźć kolejną rzecz, która poza Gwiezdnymi Wojnami fascynowała Sama. Co jak co, ale przynajmniej na piłce nożnej Swanson faktycznie się znała i mogła z nim porozmawiać. Może nawet kiedyś obejrzeć jakiś mecz gdyby tylko mieli ku temu okazję. Tylko, że chyba po raz kolejny nieco się zapędzała, zapominając, że właściwie nie miały utrzymywać z dziewięciolatkiem dłuższej relacji poza tymi filmowymi seansami, które mu obiecały podczas przesłuchania.
- Dobra. Przejrzałaś mnie! - krzyknęła w stronę salonu i pokręciła głową z rozbawieniem.
W momencie, gdy Miller zajmowała się wynajdowaniem odpowiednich puzzli do ułożenia z Sammym, Evina zajęła się wyjmowaniem odpowiednich składników z lodówki, które miały umożliwić jej przygotowanie steka, którym ugościła po raz pierwszy Zaylee w swoim domu. Przepis rzecz jasna otrzymała od swojej matki, Elaine, która w tamtym momencie nie miała pojęcia, że pośrednio przyczyni się do rozwoju kolejnego związku córki.
- Nie. Po prostu miło spędzało mi się z tobą czas i nie chciałam, żebyś wychodziła tak szybko - sprostowała, spoglądając w stronę koronerki, która właśnie rozsiadała się z puzzlami przy stole.
Obie wiedziały o co właściwie wtedy chodziło, ale nie mogły opowiadać dziecku o tym, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło. To była historia zarezerwowana wyłącznie dla dorosłych i to w dodatku z niezwykle wąskiego grona, któremu mogły się otwarcie zwierzyć. W końcu była to opowieść o tym jak kolacja, która miała towarzyszyć rozmowom o pracy zamieniła się w szybki numerek na kanapie po wypiciu zdecydowanie zbyt dużej ilości alkoholu... oraz o tym jak Swanson zaproponowała by koronerka została na przynajmniej jeszcze jedną rundę.
- Wiedziałam, bo mi o tym powiedziała - odparła swobodnie, optując za jakaś prostą odpowiedzią.
Z początku wszystko było zbyt skomplikowane. Starały się całą swoją relację umniejszyć jedynie do czystej fizyczności oraz zainteresowania, które nie wiązało się z prawdziwymi uczuciami. Jednak im dłużej kręciły się wokół siebie tym widoczniejsze stawało się to, że jednak zależało im na sobie mocniej niż byłyby w stanie to przyznać. Zanim też padły jakiekolwiek deklaracje były gesty. Proste, codzienne i czułe, które dobitnie świadczyły o tym, że coś jednak musiało się między nimi dziać. Nawet jeśli nie chciały tego przyznać.


zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

O ile Swanson nie zauważał u siebie problemu, Miller widziała go dość wyraźnie. Zwłaszcza wtedy, kiedy przestawała się kontrolować. Jak wtedy, gdy chciała ugotować coś smacznego, ale niesprawna ręka jej to uniemożliwiła, a Zaylee zastała ją na podłodze w kuchni jej domu. Wszystko było w sosie pomidorowym. Nawet sufit. Wściekła się na nią wtedy okrutnie, bo całą swoją frustrację postanowiła zapić alkoholem. Odkąd zaczęły oficjalnie być razem i przeprowadziły się z Whitby do Toronto, wszystko wyglądało nieco inaczej, choć Miller dalej przewracała oczami, kiedy Evina przygotowywała sobie herbatę z wkładką. Za karę przeganiała ją wtedy na fotel pasażera.
W przeciwieństwie do narzeczonej Zaylee nie znała się na piłce nożnej. Nie, może inaczej — nie interesowała się tym sportem. Wiedziała, czym jest spalony i że wcale nie chodziło tutaj o kotleta albo kiedy zawodnik sfauluje na czerwoną kartkę, ale nie rozumiała, jak ktoś może oglądać przepoconych chłopów (bo kobieca piła nie cieszyła się zbytnią popularnością) ganiających przez półtorej godziny za piłką. A najzabawniejsze było to, że niekiedy cały mecz kończył bezbramkowym remisem. To już inne sporty drużynowe było znacznie ciekawsze, tam przynajmniej zdobywali jakieś punkty. Ale przynajmniej tym sposobem Evina i Sam znaleźli jakie wspólne zainteresowanie.
To dlaczego sobie poszłaś? — tym razem chłopiec zwrócił się do Zaylee, jednocześnie szukając elementu do rogu obrazka. Na początku zaczął od środka, ale koronerka zasugerowała mu, że lepiej zacząć od ramy.
Bo musiałam rano iść do pracy — wybrnęła zręcznie, niby przypadkowo podsuwając puzzla pod nos Sama, bo ten ewidentnie sobie nie radził. Wynikało z tego, że miał zbyt dużo pytań, przez co nie mógł skupić się na innych czynnościach, a podzielność uwagi najwyraźniej nie było jego najmocniejszą stroną.
Aha — Młody odwrócił wzrok od puzzli i popatrzył, jak Evina przyprawia steki. — Lubię mięso — oznajmił nagle i podrapał się po głowie, wracając do poszukiwania kolejnych puzzli. — No ale jakby ci nie powiedziała, to byś nie wiedziała? — dopytywał dalej, podpierając głowę na ręce. — Jak ktoś się w tobie zakochuje to nie widać tego? Trzeba czekać, aż ktoś o tym powie?
Czasem widać. Na przykład po tym, że ktoś lubi spędzać z tobą czas — odparła Miller i posłała Swanson łobuzerski uśmiech.
Ale ty sobie wtedy poszłaś — przypomniał jej Samuel. — Evina, a ty też powiedziałaś Zaylee, że jesteś w niej zakochana? A jak to zrobiłaś? Czekała na jakąś specjalną okazję? Nie bałaś się, że ona nie czuje tak samo? — dopytywał w najlepsze, zupełnie niestrudzony. Wydawało się, że dziewięciolatek miał jeszcze całą paletę pytań, a te z kolei chyba nigdy się nie kończyły. Zaylee zastanawiała się, czy ze wszystkimi dziećmi tak jest. Jak kiedyś odwiedził jej Vinny, który był synem kuzyna Swanson, Miller odniosła wrażenie, że dzieciak był mniej dociekliwy.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zdarzały jej się lepsze i gorsze momenty. Jak każdemu zresztą. Niekiedy faktycznie przesadzała, zapijając swoje frustracje, stres i smutki. Pamiętała to jak wściekła była wtedy Miller gdy znalazła ją pijaną w stanie prawdziwej desperacji po swojej niewątpliwej porażce. Dodatkowo musiały się jeszcze pokłócić, bo w takim stanie Evina nie miała hamulców jeśli chodziło o cokolwiek.
W przeciwieństwie do wielu kibiców, Swanson lubiła kobiecą piłkę nożną, a zwłaszcza ligę amerykańską. Wiernie śledziła też mistrzostwa i inne ważne eventy sportowe. Być może mogła też tym zainteresować chłopca, ale faktem było, że dzieciaki wolały brać udział w zabawach, a nie jedynie je obserwować... Choć popularność streamerów twitchowych wśród najmłodszych mogła świadczyć o czymś innym.
Pytania Samuela była doprawdy rozbrajające. Zabawne było też to jak usilnie starały się udzielać mu odpowiedzi, które były dostosowane do jego wieku. Całe szczęście część z nich przyjmował bez większego problemu, mając okazjonalnie jeszcze dodatkowe pytania, które miały mu rozjaśnić sytuację.
Uśmiechnęła się z lekkim rozbawieniem na wzmiankę o wspólnym spędzaniu czasu. Może i faktycznie w tym wypowiedzianym przez Zaylee zdaniu krył się podtekst, ale w zasadzie powiedziała prawdę. Faktem było, że faktycznie jeśli kogoś się lubiło lub kochało to chciało się z nim spędzać czas.
- Pewnie bym wiedziała. W wiedziałyśmy to już nieco nim to sobie powiedziałyśmy. Jak kogoś kochasz to troszczysz się o tę osobę, chcesz być blisko niej i robić z nią różne rzeczy. Czujecie się w swoim towarzystwie komfortowo. Trochę jak z przyjaźnią, ale też masz na przykład ochotę trzymać kogoś za rękę lub częściej się do niej przytulać i tym podobne... - starała się to wyjaśnić w najbardziej przystępny dla dziecka sposób.
Przez moment wróciła myślami do tego momentu, gdy tak po prostu postanowiły sobie wyznać uczucia. Nie była to szczególnie podniosła chwila. Przyszło to naturalnie, bo po prostu wiedziały o tym od dłuższego czasu. Nie wymawiały tego na głos, ale pewne gesty dobitnie o tym świadczyły. Tak czy siak zachowywały się tygodniami niczym para.
- Powiedziałam. Byłyśmy na pikniku i oglądałyśmy zorzę polarną. Rozmawiałyśmy ze sobą i powiedziałam jej, że kocham ją za wiele różnych rzeczy. Nie bałam się, bo czułyśmy, że faktycznie się kochamy i bez mówienia tego - wytłumaczyła, odrywając na chwilę wzrok od przygotowywanego jedzenia, aby spojrzeć na narzeczoną.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Pytania, jakie zadawał Samuel, choć na pozór proste, w rzeczywistości nie było łatwo udzielić na niej sensownej odpowiedzi, która byłaby dostosowana do jego wieku. Głównie dlatego, że jedna odpowiedź zaraz rodziła kolejne pytania. Nie potrafił przyjąć czegoś po prostu bez świadomości, musiał wiedzieć po co, dlaczego i jak. Musiał znać przyczynę i skutek, wchodząc w ten tryb dociekliwego dziewięciolatka. Nie był wścibski, ale zainteresowany wszystkim, co mu opowiadano. Do tego stopnia, że musiał wiedzieć więcej.
Czyli zakochałyście się w sobie i stwierdziłyście, że chcecie ze sobą być? — upewnił się Sam, jednak Miller pokręciła głową, wciskając puzzla w odpowiednie miejsce.
Nie od razu — odparła i zanim zdążyła odpowiedzieć, Młody aż podskoczył na krześle i wybałuszył na nią oczy.
Co? Jak to? — zaciekawił się i był to doskonały przykład tego, że na wszystko, co usłyszał mieć kolejne pytania. To było fascynujące, choć na dłuższą metę wyczerpujące. Zwłaszcza dla nich dwóch, bo one nie miały na co dzień w domu dziecka, które bez przerwy nadaje jak katarynka.
Potrzebowałyśmy poukładać sobie w głowach, że faktycznie jesteśmy na to gotowe — wyjaśniła spokojnie Zaylee i złapała się na tym, że przy Samie jej cierpliwość przybiera całkiem nowy wymiar. Nie spodziewała się po sobie, że w ogóle jest do tego zdolna. — Czasami nawet dorośli boją się, że coś może pójść po ich myśli.
Hm — zamyślił się chłopiec w ferworze poszukiwania puzzla, którego koniecznie chciał dopasować. Wprawdzie mógłby sięgnąć po jakikolwiek inny element, ale widać było, że uparł się właśnie na ten jeden. — I dlatego wiecie, że będziecie razem już na zawsze?
Zaylee podniosła wzrok na Eviny, a kiedy ich spojrzenia spotkały się, puściła do niej oko. Doskonale pamiętała moment, kiedy pierwszy raz wyznały sobie uczucia. Nie było powiedziane całkowicie wprost, a wplecione w swobodną rozmowę, co tylko nadało wszystkiemu naturalności. A kwintesencją wyznań była mieniąca się fioletem i zielenią zorza polarna, skradziona z depozytu trawka i spotkanie pierwszego stopnia z bizonem, który w głowie Miller przemawiał głosem Morgana Freemana, chciał ukraść im kawałek sernika i którego Swanson zdzieliła po pysku. Tego po prostu nie dało się zapomnieć.
Dokładnie tak — przytaknęła Samowi, ale cały czas spoglądała na narzeczoną. — Właśnie dlatego wiemy, że już zawsze będziemy razem. I nic tego nie zmieni — miała ogromną ochotę wstać z miejsca i wpić się w usta Eviny, przed czym powstrzymywała ją jedynie obecność dziewięciolatka, którego nie chciała demoralizować. Zerknęła na niego ukradkiem, kiedy tak dumał nad układanką. — Sam? — odezwała się, żeby mieć jego uwagę. Młody podniósł na nią duże, niebieskie ślepia. — A ty masz jakąś koleżankę, którą bardzo lubisz? — podpuściła go, a piegowata buzia chłopca zrobiła się purpurowa.
Co?! — wypalił natychmiast. — Nie, fuuj! — potrząsnął głową na wszystkie strony, jakby próbował strząsnąć z siebie samą myśl o tym, że mógłby spędzać czas z jakąś dziewczynką. Jak widać, Zaylee również potrafiła zadawać niewygodne pytania.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Jeśli czegoś Evina nauczyła się przez wszystkie lata życia to właśnie tego, że w zasadzie nic nie było proste. Praktycznie wszystko było bardziej skomplikowane niż się wydawało i zależało od wielu różnych okoliczności i wypadkowych. Trudno było zatem wytłumaczyć cokolwiek dziewięciolatkowi, który wszystko chciał widzieć w prostych kategoriach i otrzymywać konkretne odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania.
Słuchając opowieści koronerki myślała o tym jaką drogę udało im się wspólnie przemierzyć oraz jak bardzo zmieniło się ich podejście do siebie. Na początku się nie znosiły. Było między nimi wyczuwalne napięcie, a każde spotkanie wydawało się być niczym istna próba sił. Zaskakujące zatem było to jak dobrze teraz zdawały się dogadywać i tworzyć najprawdziwszą harmonię w swoim związku. Choć oczywiście dalej zdarzały im się kłótnie i spięcia. To jednak było nieuniknione w momencie, gdy spędzało się z kimś tak wiele czasu.
Wiedziała też, że ich zwlekanie z wyznaniem miało wiele przyczyn. Wpierw musiały sobie zdać sprawę z tych uczuć i przyznać się do nich, każda przed samą sobą. A później? Później faktycznie nie miało dla nich znaczenia deklarowanie czegokolwiek. Bardziej liczyły się czyny oraz świadomość, że będą mogły na siebie liczyć w momencie, gdy tylko zajdzie taka potrzeba.
Kolejne pytanie Samuela na chwilę zawisło pomiędzy nimi. Odwróciła się nawet na chwilę w kierunku stołu, chcąc usłyszeć odpowiedź jaką Zaylee zaszczyci dziewięciolatka. Używał w nich wielkich słów, które często rzucane były zdecydowanie na wyrost, ale przy Miller czuła się jakby te wszystkie fantastyczne obietnice miały się spełnić. Zresztą nawet jeśli faktycznie nie byłyby na zawsze, a jedynie na jakiś czas to zdecydowanie koronerka była tego wszystkiego warta.
Cholera. Kochała ją bardziej niż kogokolwiek wcześniej.
Niby o tym wiedziała, ale wciąż podobne stwierdzenie potrafiło ją zadziwić swoją prawdziwością oraz prostotą. Dla niej chciała się naprawdę starać. Wiedziała, że mogłaby ją stracić na wiele różnych sposobów, ale nie chciała do tego dopuścić.
- Czasami to na zawsze u dorosłych się nie spełnia, ale my chcemy zadbać o to, aby faktycznie być zawsze razem - powiedziała i po wstawieniu jedzenia do piekarnika, podeszła do stołu z rozłożonymi puzzlami.
Stanęła za krzesłem, na którym siedziała Miller i objęła ją ramieniem. Na chwilę spojrzała na tworzony przez jej pasjonatów puzzli obraz i schyliła się, aby ucałować skroń narzeczonej. Przynajmniej tyle mogła zrobić w tym momencie. Na większe czułości na pewno nadejdzie czas i sposobność, gdy wyprawią już Sama do łóżka. Nie musiał, a nawet nie powinien być świadkiem pewnych rzeczy.
- Wiesz... Może być też i kolega - dorzuciła z figlarnym uśmiechem, gdy tylko usłyszała obrzydzenie w głosie Sama na pytanie o to czy ma już jakąś koleżankę.
Rzecz jasna droczyła się z nim. Większość dzieci w tym wieku raczej nie myślała o jakiś związkach czy podobaniu się sobie , ale nigdy nie było wiadomo. Samuel miał przed sobą jeszcze sporo czasu, aby odkryć to kto mu się podoba i czy w ogóle były takie osoby. Każda opcja była w porządku i nie było w tym nic złego. Być może będzie jednym z tych chłopców, dla których miłością na całe życie pozostaną Gwiezdne Wojny. Choć akurat tej miłości z pewnością Swanson nie byłaby w stanie zrozumieć pomimo najszczerszych chęci.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ich relacja od początku nie była łatwa. Miller pojawiła się TPS jako świeżak i musiała natrudzić się, żeby zyskać zaufanie Swanson. To była długa i mozolna droga, bo chociaż miała wiedzę i umiejętności, detektywka na każdym kroku udowadniała, że musi sobie zapracować na należyty szacunek. Dlatego pracowała wytrwale, niekiedy nawet za trzech koronerów, jednocześnie nie pozwalając, aby traktowano ją tak, jakby nie wiedziała, jak przeprowadzić rzetelną autopsję. Z czasem niechęć przemieniła się w sarkastyczne docinki. Gdzieś pomiędzy jedną a kolejną sekcją Evina przestała widzieć w Zaylee intruza, a chemia, która towarzyszyła im od pierwszego spotkania, nabrała rozpędu. Tylko wtedy nic z tym nie zrobiły. Nawet kiedy detektywka była już rozwódką, to koronerka trwała w długoletnim związku z Marigold Herrerą. To nie była wtedy odpowiednia chwila. Nie to miejsce i nie ten czas. Musiało minąć wiele lat, żeby w końcu ich drogi naprawdę się zeszły. A później wiele kolejnych miesięcy, aby zdefiniowały swoje uczucia.
Odkąd były parą, ani razu nie pomyślała, że mogłyby być tylko na chwilę i że ta relacja mogłaby być przejściowym etapem w jej życiu. Bo Zaylee Miller kochała całą sobą i angażowała się w stu procentach. Jeśli choć raz przyszłoby jej do głowy, że to się nie uda, nie widziałaby sensu, żeby dalej w to brnąć. Bo po co być z kimś, wmawiając sobie, że to może kiedyś i tak się skończyć?
Na zawsze to bardzo długo — stwierdziła Sam, głowiąc się nad tym, gdzie powinien wcisnąć kolejnego puzzla. A potem podniósł głowę, dokładnie w momencie, kiedy Evina składała pocałunek na głowie Zaylee i uśmiechnął się szeroko. O to nie miał już żadnych pytań. Ale kolejne słowa detektywki sprawiły, że jego policzki znowu zrobiły się czerwone. — Oj, cicho już — przycisnął dłonie do twarzy, żeby ukryć zażenowanie.
Zdecydowanie nie był gotowy na takie pogawędki. Na razie koleżanki były fuj, a koledzy byli towarzyszami codziennych zabaw. Dla Samuela jedyne, co się liczyło, to Gwiezdne Wojny, piłka nożna i rysowanie. I pewnie jeszcze inne zainteresowania, o których nie miały jeszcze pojęcia
Ale pachnie! — pociągnął nosem, wdychając zapachy niosące się z piekarnika.
Nieziemsko, co nie? — zaśmiała się Zaylee. — Teraz już wiesz, dlaczego zakochałam się w Evinie. Przez żołądek do serca — wstała na moment od stołu i podeszła do narzeczonej, aby objąć ją w pasie i spojrzeć. — Ładna jesteś I cwana — wyszeptała gdzieś przy jej uchu. — Obiad w postaci kolacji, którą przygotowałaś przed naszym pierwszym razem? Próbujesz mnie znowu w sobie rozkochać, czy tak chcesz mnie zachęcić do jedzenia? — mruknęła, choć obie wiedziały, że tak to nie działało. Mimo to, biorąc pod uwagę okoliczności, mogła postarać się bardziej niż w ciągu ostatniego tygodnia. Było coś romantycznego w tym pomyśle Eviny i Zaylee nie mogłaby kochać jej mniej. Takie drobne gesty tylko ją w tym utwierdzały.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Początki na pewno nie były łatwe. Ich relacja była naznaczona zaczepnymi komentarzami i wprost się nie znosiły. Może i Zaylee starała się zaskarbić szacunek starszej i doświadczonej detektywki, ale nie chodziło wyłącznie o umiejętności oraz jakość wykonywanej pracy. Chodziło również o charakter. Miller starała się pokazać to, że w prosektorium to ona rządziła i nikt nie będzie jej niczego dyktował. Przeszkadzały sobie i działały na nerwy jak nikt inny, a po tych wszystkich latach… W końcu coś pękło. Całe szczęście, bo teraz Evina nie była w stanie wyobrazić sobie życia bez narzeczonej. Była z nią o wiele szczęśliwsza niż wcześniej.
Na tym etapie Evina również nie miała wątpliwości. Na samym początku była przekonana, że wszystko, co między nimi się wytwodzyło było jedynie przejściową fascynacją i znudzą się sobą w momencie, gdy seks przestanie być dla nich ekscytującą nowością. Potem, gdy już oficjalnie weszły w związek, po jej głowie krążyły różnego rodzaju obawy, związane ze swoimi kompleksami. Była starsza o kilkanaście lat, a do tego przychodziła z bagażem, który niejednego by przygniótł. Dlatego zdarzało się, że gdy miała gorszy dzień to nachodziły ją myśli o tym, że pewnego dnia Zaylee będzie miała jej dosyć lub znajdzie się ktoś, kto będzie stanowił dla niej lepszą partię. Teraz jednak ułożyła sobie wszystko w głowie. Miała pewność, że będą w stanie przebrnąć przez wszystko, co los rzuci im pod nogi w postaci kłód.
- Najdłużej jak to możliwe - potwierdziła, patrząc na dziewięciolatka, który wciąż walczył z puzzlem, który pomimo odpowiedniego koloru i kształtu jednak nie pasował w upatrzone przez niego miejsce.
Uśmiechnęła się jeszcze na entuzjazm Sama odnośnie przygotowywanego jedzenia. Jakby nie patrzeć był to ich pierwszy prawdziwy obiad, bo wcześniej wspólnie jedli jedynie zamawianą pizzę. Tym razem Swanson zadbała o samodzielne przyrządzenie posiłku i choć nie lubiła gotować to jednak wychodziło jej to całkiem dobrze.
Zamruczała z zadowoleniem, gdy tylko poczuła ciepło drugiego ciała przy sobie oraz ramiona obejmujące ją w pasie. Sam wydawał się nie mieć nic przeciwko takim drobnym gestom. Nie należał do dzieciaków, które krzywiły się na widok czułości między dorosłymi. Dawało im to pewną swobodę chociaż ciągle musiały uważać, żeby przypadkiem nie pozwolić sobie na zbyt wiele.
- Oczywiste zagranie, ale może zadziała - odmruknęła, a jej dłoń otarła się o biodro koronerki.
Wiedziała, że to tak nie działa. Nie mogła oczekiwać od niej zbyt wiele, ale to był dobry dzień. Od dawna nie widziała Zaylee tak rozluźnionej i wychodzącej ze swojej strefy komfortu. Dlatego miała nadzieję, że ten posiłek, od którego wszystko się zaczęło może w jakiś sposób odblokuje ją i pozwoli na zjedzenie nieco więcej niż absolutne minimum.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Tutaj nigdy nie chodziło o wiek. Różnica metryk była tylko detalem, na który nikt rozsądny nie zwróciłby większej uwagi. Prawdziwym wyzwaniem była intensywność. To, jak Evina potrafiła jednym spojrzeniem rozłożyć ją na łopatki. Jak słowa, wypowiadane spokojnym, pewnym tonem, zostawały w głowie Zaylee jeszcze na długo po rozmowie. Niewątpliwie było w tym coś magnetycznego, bo oprócz dozy szaleństwa, Swanson dawała poczucie bezpieczeństwa, jakiego Miller wcześniej nie doświadczała. A jednocześnie jej dojrzałość i bagaż doświadczeń w niczym nie wadziły. Wręcz przeciwnie, otwierały przestrzeń, w której obie mogły być sobą. To nie była chwilowa fascynacja ani kaprys, który minie po paru tygodniach. To nie była zwykła ciekawość, czy chwilowe zauroczenie, które miało zniknąć wraz z pierwszymi różnicami zdań albo kiedy już się wzajemnie znudzą w łóżku. Z Eviną sprawy układał się wbrew logice i nie było w tym żadnej wielkie ideologii, ani żadnych teorii o przyciąganiu się przeciwieństw. Bo to właśnie podobieństwa pomagały im przetrwać najtrudniejsze momenty.
Sam wystawił język, znajdując w końcu element, który mógł dołożyć do powstającego powoli obrazu układu słonecznego.
A ile to właściwie jest, to na zawsze? — zapytał znienacka, wlepiając oczy w obejmujące się kobiety. — Ile lat? Dziesięć? Sto? Więcej niż milion? — wyprostował się na krześle i zamajtał w powietrzu nogami. — Czy jest takie wielkie, że nawet wszechświat się w nim mieści? A jeśli coś trwa na zawsze, to skąd właściwie wiadomo, że się nie skończy?
Miller wydała cichy pomruk w zagłębienie między szyją a ramieniem narzeczonej. Ona też miała wiele pytań. Na przykład jak dużo mógł mieć ich jeszcze ten niesforny dziewięciolatek? Czy nigdy się nie męczył? I skąd brał na to wszystko energię?
Przysięgam, że postaram się zjeść wszystko, co od ostatniego kęsa, a wieczorem, jak tylko ten gnojek zaśnie, dorzucę od siebie coś ekstra — zaczęła i odgarnęła kosmyk włosów z karku Swanson. — Pod warunkiem, że wymęczysz go kopaniem piłki na tyle, żeby przestał ciągle paplać — zażartowała cicho, zaczepnie przejeżdżając językiem po płatku ucha narzeczonej.
To nie tak, że miała dosyć Samuela, ale odnosiła wrażenie, że chłopiec, oprócz wrodzonej dociekliwości, miał w sobie energię, którą trudno było spożytkować. Nawet teraz wiercił się na krześle i mimo że próbował skupić się na układaniu puzzli, ciągle coś go rozpraszało.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Taka różnica wieku mogła nie mieć kompletnie żadnego znaczenia przy odpowiednim zgraniu osobowości, ale dla niektórych potrafiła być przeszkodą. Całe szczęście jednak okazały się ze sobą kompatybilne. Nie czuły kompletnie tych kilkunastu lat, które je dzieliły o ile rzecz jasna nie pojawiały się gdzieś w rozmowach tematy związane z chociażby doświadczeniami dzieciństwa czy wspomnienia z dawnych lat. Czasami nawet żartowały z tego wszystkiego. Zaylee wypominała Evinie to, że niby była stara przez co nie nadążała za młodymi, a Swanson odwdzięczała się komentarzami na temat rzekomego mommy kink koronerki. Drobne złośliwostki nie mogły w końcu zniknąć z ich związku.
Na początku nic nie zapowiadało tego jak silna stanie się więź między nimi. Zaczęło się od napięcia i stresu. Czegoś, co można było rozładować w fizyczny sposób, ale z czasem okazało się, że chodziło o coś więcej. Pojawiła się troska. Zaskakująca czułość w gestach i chęć spędzania ze sobą czasu nie tylko na rozmowach o pracy i słownych przepychankach. Były pocałunki, które nie prowadziły do seksu oraz cicha bliskość.
- Na zawsze to znaczy, że bez końca. Nie możemy tego zmierzyć, ale można to porównać do kosmosu oraz jego nieskończoności. Nie ma początku ani końca - odpowiedziała, spoglądając na układane przez chłopca puzzle z motywem układu słonecznego.
Poczuła ten pomruk jako przyjemną wibrację przy skórze jej szyi. Nagle wszystkie nerwy stały się o wiele bardziej wyczulone na najmniejszy dotyk. Przywykła do tego, że Miller miała naprawdę spore potrzeby, gdy chodziło o bliskość. Ostatni tydzień, gdy kotonerka nawet nie próbowała się do niej dobierać wydawał się być czymś odbiegającym od normy. Nie mogła się temu dziwić. Zarówno ze względu na to, że koronerka jednak nie doszła do siebie po porwaniu przez Fostera. Była obolała i wykończona psychicznie. Evina rozumiała to jak najbardziej. Nie wymagała od niej czegokolwiek, ale z każdym kolejnym dniem była wściekła jak bardzo jeden człowiek wpłynął na ich życie codzienne i nie dawał się z niego łatwo usunąć. Powrót jednak do takich milszych momentów był jak najbardziej dobrym sygnałem.
- Nie kuś, bo specjalnie go uśpię na wieczór - wymruczała i momentalnie poczuła rozlewającą się w podbrzuszu falę gorąca, gdy tylko język Miller otarł się o skraj jej ucha.
Wodziła ją na pokuszenie. Normalnie uległaby temu wszystkiemu, ale nie mogły na to sobie pozwolić przy ciekawskim dziewięciolatku. Musiała nad sobą zapanować.
Niechętnie odsunęła się od niej i podeszła do piekarnika, aby sprawdzić jak wygląda znajdujące się tam mięso oraz warzywa. Przynajmniej dzięki temu ewentualny rumieniec na policzkach mogłaby zrzucić na buchający z wnętrza pieca gorąc.

zaylee miller ]
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ludzie, w szczególności rodzice Miller, różnie zapatrywali się na ich związek. Ojciec nie umiał się pogodzić z faktem, że jego córka chciała poślubić kobietę. W dodatku ta kobieta była policjantką i była sporo starsza. I kiedy wszystko wskazywało na to, że w końcu powoli zaczynał akceptować ich relację, teraz znów musiało się coś wyjebać. Miller doskonale wiedziała, co myślał Otto po zdarzeniu z seryjnym mordercą. Nie mówił mówić tego na głos, ale nawet głupiec wiedział, że oprócz rozczarowania córką, całą winą obarczał Swanson. Obiecała dopilnować Zaylee, żeby nie stała jej się żadna krzywda. W jego oczach po prostu zawiodła.
Na zawsze to kosmos — zanotował w głowie Samuel, przyglądając się uważnie fragmentowi obrazka, który zdołał ułożyć bez niczyjej pomocy. No może z niewielką ingerencją koronerki, która nie raz niezauważalnie podsuwała mu elementy pod nos. — Patrzcie! — zawołał, wskazując palcem na puzzle i odwrócił głowę, żeby przyciągnąć ich uwagę. Ale one były zajęte czymś zupełnie innym.
Ucisz go, a zasłużysz na nagrodę — powiedziała jeszcze cicho Miller, bo to było oczywiste, że do niczego nie dojdzie, jeśli Młody będzie czuwał za ścianą. — Widzimy, Sam — odparła na odczepkę, ale na swoje usprawiedliwienie miała to, że układała obrazek razem z nim, więc była na bieżąco ze wszystkim postępami.
Przez ostatnie dni sama wyznaczyła granicę i domagała się czułości na własnych warunkach. Zdystansowała Evinę, która wykazała się niezwykłym zrozumieniem i cierpliwością. Czuła, że dziś, kiedy zaznały odrobinę normalności, a obolałe wyzdrowiało na tyle, żeby móc pozwolić sobie na więcej, mogłaby zająć się odpowiednio narzeczoną, która stawała na głowie, żeby nie musiała przechodzić przez wszystko sama. Zaylee naprawdę tego chciała. Chciała wywołać u niej rumieńce, których nie będzie mogła ukryć przy parującym piekarniku.
Jemy już? — zapytał chłopiec, ostentacyjnie łapiąc się za brzuch. — Umieram z głodu — westchnął teatralnie, a to sprawiło, że Miller posłała mu rozbawione spojrzenie.
Och, no to faktycznie trzeba cię nakarmić, żebyś nie padł nam tutaj z głodu — odparła poważnym tonem, zerkając na narzeczoną, która najwyraźniej stwierdziła, że steki były już odpowiednio wypieczone, żeby móc je wykładać na talerze.
Sam zamilkł, a to nie wróżyło niczego dobrego. Kręcił się nerwowo na krześle, jakby czegoś szukał, aż w końcu zacisnął palce na krawędzi stołu.
Pani Rose mówiła, że prawie umarłaś — odezwał się w końcu, wbijając wzrok w puzzle. — To prawda?
Zaylee zawahała się na moment. Niby spodziewała się, że dziewięciolatek w końcu zacznie zadawać niewygodne pytania, ale nie mogła przewidzieć, w którym momencie to nastąpi. I że zapyta o to właśnie teraz.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „#33”