ODPOWIEDZ
26 y/o, 168 cm
barmanka w emptiness
Awatar użytkownika
zawodowo postanowiła być utrzymanką, przez co utknęła w toksycznym związku bez większych perspektyw na ucieczkę
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Dorosłe życie miało być proste i przyjemne, a jednak Signy coraz częściej tęskniła za szkołą.
Tęskniła za chwilami, które mogła w samotności spędzić na pobliskiej łące, rozkładając na trawie ulubiony koc i sięgając po książkę, którą kilka dni wcześniej podprowadziła mamie. Do tej pory pamiętała, jak palące wypieki zakradały się na jej policzki za każdym razem, kiedy z zapałem zaczytywała się w kolejnym harlekinie, którego treść wprawiłaby w zakłopotanie najbardziej konserwatywne mieszkanki ich niewielkiego osiedla.
Wówczas jej największym zmartwieniem było to, aby nie zostać przyłapaną, choć nawet odwrotny efekt nie wprawiłby jej w takie zakłopotanie jak niedawne wpadki.
Odkąd zaczęła nową pracę, miała wrażenie, że wszystko sypało jej się z rąk. Związek, który rozpoczęła przed dwoma laty, od pewnego już czasu przeżywał kryzys, choć Signy ignorowała to, bo tak należało. Wszystko co robiła, robiła dla swojej matki, by z pomocą pieniędzy swojego nowego partnera zatrzymać ją przy życiu.
Szkoda tylko, że jej działania nie przynosiły efektu, z czym ona nie potrafiła sobie z tym poradzić.
Dziś miała jednak wolny wieczór, dlatego postanowiła z niego skorzystać i wyskoczyć do miejscowego baru, w którym akurat dziś wystąpić miała jedna z ciekawszych kapel z okolicy. Postawiła na samotność, choć już jakiś czas temu kupiła bilety i początkowo zamierzała zabrać tu kogoś jeszcze. Prędko zdała sobie jednak sprawę z tego, że wcale nie miała ochoty.
Teraz zaś przebijała się przez tłum zgromadzonych tutaj ludzi, w jednej dłoni trzymając pełen kufel piwa, które rozlewało się na jej dłonie przy każdym nawet najdrobniejszym ruchu. Nic więc dziwnego, że kiedy utkwiła w nim spojrzenie i trochę straciła na czujności, zderzyła się z jakąś przeszkodą, a alkohol rozlał się jeszcze bardziej. To z kolei sprawiło, że z jej ust w pierwszej kolejności wyrwało się przekleństwo. — Cholera, przepraszam. Patrząc na ten tłum byłabym zdziwiona, gdybym na kogoś nie wpadła — stwierdziła, robiąc przy tym dość wymowną minę.
Kłębiło się tu tyle ludzi, że tego rodzaju wypadki wydawały się nieuniknione.

Lando Mangione
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Painted Lady”