- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Drżącymi dłońmi sięgnęła do torebki, żeby wyjąć z niej telefon. Nie chciała dzwonić po policję, nie chciała jej w swoim domu. Jednocześnie wiedziała, że nie wejdzie tam sama i powinna zadzwonić po pomoc. Przesunęła po liście kontaktów zastanawiając się nad osobą, do której nie tylko mogła, ale i chciała zadzwonić… świadomość samotności uderzyła w nią brutalnie.
Aż palec zatrzymał się na jego nazwisku, a serce zabiło jej mocniej. Przez chwilę się wahała, bo minęło tyle czasu, ich drogi tak bardzo się rozeszły a żal ciągle tlił się z tyłu świadomości. Jednocześnie czuła, że był odpowiednią osobą, że mimo tego całego czasu ciągle mogła liczyć, że odbierze jej telefon, że wcale nie usunął jej z listy kontaktów. Wzięła głębszy oddech, a po chwili usłyszała sygnał oczekiwania na połączenie.
Nie wiedziała ile minęło czasu. Intensywnie wpatrywała się w ścianę domu, ciągle pozostając w aucie, że straciła rachubę czasu. Drgnęła dopiero, gdy drzwi po stronie pasażera się otworzyły, a w fotelu usiadł mężczyzna, którego od tak dawna nie widziała. Serce znowu podskoczyło jej do gardła, gdy przesunęła na niego spojrzenie, gdy ich oczy się spotkały, a do niej wróciło… wszystko właściwie. Czy to nie przez niego znalazła się w tym miejscu, w którym teraz była?
- Przepraszam… nie wiedziałam do kogo powinnam zadzwonić. – rzuciła cicho, miękko i nie odwracając od niego spojrzenia – Nie wchodziłam do środka, nie chciałam tego robić sama, nie chciałam też tego zgłaszać, przecież wiesz... – że nie była w miejscu, w którym relacje z miejscową policją były łatwe i przyjemne. A jednak do niego zadzwoniła.
I nie miała pojęcia, czy tego nie pożałuje.
Blaine Harvett
- 
				 Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Blaine przeglądał akta nierozwiązanych spraw, które nie dawały mu spokoju, oraz dziesiątki zdjęć łusek i nabojów z różnych miejsc zbrodni. Dla niewprawnego oka wszystkie wyglądały tak samo. On jednak dostrzegał subtelne różnice i bezbłędnie rozpoznawał, z jakiej broni zostały wystrzelone. Tym bardziej irytowało go, że wciąż nie potrafił rozgryźć najważniejszego, mianowicie kto pociągnął za spust.
Przetarł zmęczone oczy i spojrzał na telefon, który właśnie zawibrował. Zmarszczył brwi na widok znajomego imienia na wyświetlaczu. Kiedyś pojawiało się znacznie częściej. Później coraz rzadziej, aż wreszcie wcale. Nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz je widział ani kiedy wypowiadał je na głos.
— Darcy? — zapytał zachrypniętym głosem, w pełnym skupieniu chłonąc każde jej słowo.
— Zaraz będę.
Bez wahania zarzucił kurtkę na ramię i opuścił komisariat. Zaparkował motocykl tuż za jej samochodem, powiesił kask na kierownicy i spojrzał na pogrążony w mroku dom. Nie był jeszcze w środku, a już wiedział, że nie mieli do czynienia z jakimś zwykłym włamywaczem, który polował na starą biżuterię po babci i gotówkę ukrytą pod materacem. Żaden złodziej o zdrowych zmysłach nie porwałby się na dom nafaszerowany taką ilością systemów alarmowych, a może nawet chroniony przez członków mafii. Tu chodziło o coś innego. Może zdobycie jakiejś informacji? Albo jej przekazanie…
Poprawił kurtkę i usiadł na miejscu pasażera. Chryste. Te perfumy.
Słuchał jej w milczeniu, aż wreszcie rzucił krótkie:
— Rozumiem.
Być może zabrzmiało to nieco bardziej szorstko niż zamierzał. Właściwie to cieszył się, że do niego zadzwoniła. Że nadal mu ufała, choć usunął się cień. Dlaczego nie potrafił jej tego powiedzieć?
Kiedy byli szczeniakami, wszystko przychodziło z taką łatwością: rozmowy, podejmowanie głupich decyzji i wzajemne ratowanie się z kłopotów. Teraz było inaczej. To on wepchnął ją w ten świat, a potem nie potrafił wyciągnąć na powierzchnię. Nic dziwnego, że poczucie winy zżerało go od środka.
Przez chwilę milczał. Wpatrywał się w nią, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół na kolejne lata. Nie wiedział, kiedy znów będzie miał taką okazję. Jednak bycie tak blisko, w ciasnym samochodzie, niemal czując jej oddech na skórze, było nie do zniesienia. Musiał to przerwać.
— Rozejrzę się — powiedział i szybko wysiadł z auta.
Wciągnął głęboko świeże powietrze i ruszył w stronę frontowych drzwi. Zerknął na kamery monitoringu nad wejściem, które zapewne nic nie zarejestrowały, bo ktoś kilkakrotnie w nie strzelił. Znał jednak kogoś, kto już nie takie nagrania potrafił przywrócić z wydawałoby się kompletnie zdewastowanego sprzętu. Wyciągnął broń i przeczesał posiadłość Darcy. Tak jak się spodziewał, w domu nikogo nie było.
Otworzył drzwi od strony kierowcy, oparł łokieć o dach i nachylił się. Kiedy na nią spojrzał, miał tyle pytań. Jak się czuje? Czy się boi? Czy czasem za nimi tęskni? Czy wiedziała, że coś do niej czuje, gdy wychodziła za mąż za jakiegoś gangstera?
— Jesteś gotowa, żeby tam ze mną wejść i sprawdzić, czy coś zginęło? — zapytał zamiast tego z kamienną twarzą. Choć jego wewnętrzny głos wrzeszczał, że jest pierdolonym tchórzem.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Skinęła zanim zdążył wyjść z auta. Wzrokiem odprowadziła go do wejścia i chociaż z jednej strony kusiło ją iść za nim to zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że mogłaby mu tylko przeszkadzać. Jednocześnie czuła niepokój. Nie o to, co mężczyzna mógł zastać w środku, ale o niego. I było to bardzo, bardzo dziwne uczucie, bo dawno jej nie towarzyszyło. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że Blaine siedział w jej głowie nieprzerwanie od ostatniego spotkania, bo tak nie było. Przez żal, głupie pretensje i masę wątpliwości zepchnęła jego istnienie na tył swojej świadomości – dla ich ogólnego dobra i bezpieczeństwa. To nie była znajomość, którą powinna pielęgnować, gdy była u boku Daniela. Teraz jednak świat wyglądał inaczej.
Gdy wrócił wbiła w niego uważne spojrzenie. W gardle znowu stanęła jej gula, ale jednocześnie czuła ulgę, że nikogo tam nie było i nic mu się nie stało.
- Myślę, że to nie ma większego znaczenia. – czy coś zginęło, czy nie… ale i tak złapała za swoją torebkę i wysiadła z auta, poprawiając trochę zbyt krótką sukienkę, która uniosła się, gdy siedziała. Do domu ruszyła przodem, nie mogła być przecież aż takim tchórzem. Tym bardziej, gdy miała świadomość, że był tuż za nią. Cisza dzwoniła jej w uszach… przerywał ją tylko dźwięk obcasów uderzających o kostkę na podjeździe, a później podłogę w domu, gdy weszła już do środka.
W domu panowała głucha cisza i bałagan, którego prawdopodobnie nigdy nie widziała. Domyślała się jednak, że nie chodziło o dobra materialne. Nie chodziło nawet o pieniądze w gotówce, które na czarną godzinę trzymała w domu, bo sejf był nienaruszony. Rozglądała się po domu, ale jednocześnie wzrok ciągle uciekał jej do mężczyzny, który stanowił teraz jej cień. Kilkukrotnie chciała przerwać ciszę między nimi, ale w ostatniej chwili rezygnowała. Nie wiedziała, co powinna powiedzieć. W końcu jednak musiała…
- Nie chodziło o kradzież… – zaczęła, wychodząc ze swojej garderoby, gdzie warte fortunę biżuteria i dodatki mogły być w nieładzie, ale jednak mniej więcej w swoim miejscu – Ale to mało istotne. Mogę mieć jeszcze jedną prośbę? Poczekasz aż się spakuję? Przeniosę się do hotelu zanim ktoś tu posprząta i naprawi system alarmowy. Chyba… chyba nie chcę tu być sama. – nawet jeśli intruza tutaj nie było, nie mogła pozbyć się uczucia niepokoju.
Blaine Harvett
- 
				 Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Cóż, robiąc rozeznanie w jej domu, trudno było znaleźć coś niewartościowego. Miał wrażenie, że nawet stojak na papierowe ręczniki był zrobiony ze szczerego złota. Jakie życie potrafi być przewrotne. Pamiętał jeszcze czasy, gdy nie miała się gdzie podziać. Przemycał ją wtedy po kryjomu do swojego pokoju w domu dziadków, oddawał jej łóżko, a sam kładł się na twardej podłodze. Teraz ta sama dziewczyna, która kiedyś nie miała nic, tonęła w luksusach, o jakich wcześniej mogła tylko pomarzyć.
Gdy szła przed nim, od razu zwrócił uwagę na jej nieprzyzwoicie krótką sukienkę. Musiał włożyć sporo wysiłku, by nie śledzić wzrokiem jej zgrabnych nóg. Czuł się dziwnie, krocząc za nią po domu, miejscu, w którym na co dzień jadła, spała i prowadziła życie, o którym wolałby nie wiedzieć zbyt wiele. Myśl o tym, że pewnie nie raz pieprzyła się z kimś na kanapie, obok której właśnie przychodzili, sprawiła, że przełknął ślinę i spróbował skupić się na czymś innym.
Sięgnął po specjalną taśmę klejącą i ostrożnie zebrał z kilku klamek odciski palców. Przypuszczał, że większość z nich należała do Darcy, ale spodziewał się, że komputer może dodatkowo wskazać mu personalia dziesiątek osób uwikłanych w jakieś szemrane interesy, które wpadały tu czasem na drinka. Przynajmniej tak to sobie wyobrażał. Nie wiedział, jak bardzo była jeszcze powiązana z półświatkiem, zwłaszcza po śmierci Daniela.
Kiedy Darcy zniknęła w garderobie, Blaine zatrzymał się w sypialni i podszedł do okna. Powoli zapadał zmierzch, a spokojna ulica wcale nie wyglądała, jakby przed chwilą była świadkiem rabunku. Zresztą samo włamanie w biały dzień wydawało mu się czymś wyjątkowo dziwnym.
Odwrócił się, gdy tylko usłyszał jej kroki.
– Ktoś ci wgroził? – zapytał, gdy powiedziała, że nie chodziło o kradzież. Tym razem w jego głosie pobrzmiewała troska. Mimo wszystkiego, co się wydarzyło, wciąż się o nią martwił i nie było chwili, by przestał.
Gdy usłyszał jej prośbę, bez wahania skinął głową.
– Jasne – odpowiedział i rozejrzał się po sypialni, jakby chciał pomóc w pakowaniu.
Jemu samemu wystarczyłabya szczoteczka do zębów, bokserki i jeden T-shirt. Spodziewał się jednak, że Bowman zechce spakować znacznie więcej, więc w końcu tylko wsunął ręce do kieszeni kurtki i przyglądał się jej przez chwilę, jakby nad czymś się zastanawiał.
– Jeśli chcesz, możesz zatrzymać się dzisiaj u mnie. Może nie jest to pięciogwiazdkowy hotel, ale przynajmniej nie będziesz sama. – Wzruszył ramionami. – Poczekam na dole.
Zostawił ją samą, by mogła się spakować.
Na parterze skorzystał z okazji i sprawdził wszystkie okna oraz drzwi tarasowe. Wyglądały na nienaruszone. Odkręcił także kamerkę przy frontowych drzwiach, którą zamierzał pokazać zaufanemu informatykowi.
Potem usiadł na kanapie i wykonał krótki telefon. Ktoś, kto był mu winien przysługę, zgodził się przypilnować domu Bowman. Blaine nie chciał ryzykować, że ktoś jeszcze spróbuje wykorzystać sytuację (i zniszczony system alarmowy) i włamać się ponownie. Wyciągnął rękę na oparciu kanapy i wystukiwał palcami jakiś rytm, czekając cierpliwie na Darcy.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Czy ktoś jej groził? Spojrzała na niego wymownie, bo czy musiała to mówić na głos? Czego się spodziewał? Została wdową w bardzo tajemniczych okolicznościach, przejęła pieniądze i interes, na który inni ostrzyli sobie zęby, a przecież zupełnie się do tego nie nadawała. Nie raz słyszała, że powinna spać z bronią pod poduszką, a tego nie robiła.
- Jasne – nie zdążyła nawet odpowiedzieć, odprowadziła go wzrokiem do wyjścia z sypialni i westchnęła cicho, gdy została sama. Usiadła na brzegu łóżka i przez moment zastanawiała się od czego zacząć przy pakowaniu się. Wbrew podejrzeniom wcale nie potrzebowała wielu rzeczy, ale jakoś nie potrafiła się za to zabrać. Wiedziała jednak, że musi i dlatego ostatecznie wstała, a do dużej weekendowej torby wrzuciła parę ciuchów, bieliznę i kosmetyki – najpotrzebniejsze rzeczy.
Gdy zeszła na dół przez chwilę pozostała w cieniu. Skorzystała z tego, że udało jej się nie zwrócić uwagi mężczyzny i przez moment lub dwa mu się przyglądała. Zastanawiała się nad tym wszystkim, co się wydarzyło… kiedyś i teraz, nad ich relacją i znajomością.
- Wiesz dobrze, że nie potrzebuję pięciogwiazdkowego hotelu… – prawdę powiedziawszy znał ją lepiej niż ktokolwiek inny, bo znał ją z czasów, gdy życie jej jeszcze tak nie zniszczyło – Ale nie wydaje mi się, że powinnam zostawać u ciebie. To miłe wspomnienie przeszłości, ale Blaine… minęło dużo czasu. – czy tak po prostu mogli do tego wrócić? Nawet jeśli jakaś część jej tego właśnie chciała. Powrotu do przeszłości, bo może dałoby się to wszystko naprawić.
Blaine Harvett
- 
				 Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Coś w środku podpowiadało mu, że popełnił błąd, wycofując się z jej życia i zostawiając na pastwę drapieżników. Wiedział, że był ostatnią osobą, do której chciałaby się teraz zwrócić o pomoc… a jednak zadzwoniła właśnie do niego. Ta świadomość, że nie miała innych opcji, ścisnęła go za serce. Miał też wrażenie, że choć otaczał ją luksus Darcy była nieszczęśliwa. Wystarczyło te kilka chwil by to rozgryzł. Poczuł nieodpartą potrzebę, by, tak jak kiedyś przytulić ją i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Że dopilnuje, by tak było. Bowman popełniła błąd, kontaktując się z nim, bo teraz niełatwo się go pozbędzie. A już na pewno nie, dopóki jej życiu będzie grozić niebezpieczeństwo.
Nagle poczuł jej obecność. Zdradziły ją perfumy. Nie poruszył się, dając jej chwilę, by pozbierała myśli, i czekając, aż coś powie. Odwrócił się dopiero, gdy usłyszał jej komentarz o pięciogwiazdkowym hotelu. Uniósł zawadiacko brew i rozejrzał się ostentacyjnie po wnętrzu, powstrzymując się od śmiechu. Wiedział, co miała na myśli, ale zabrzmiało to zabawnie. Tak jakby ktoś, kto na co dzień jeździ Maybachem, chciał wrócić za kierownicę starej Hondy.
Wstał z kanapy i zastygł z ręką w powietrzu, by pomóc jej z torbą.
Blaine… minęło dużo czasu.
Skrzywił się na te słowa. Nie rozumiał ich.
— I nie powinnaś u mnie zostać, bo…? — zmarszczył brwi.
Czego się bała? Przeszłości? Przecież była miła — sama to przyznała. Poznanie jej było jedną z najlepszych rzeczy, jakie spotkały go w życiu. A to, że później się pogubili… to już zupełnie inna historia.
Nie chciał się do tego przyznać, nawet przed samym sobą, ale poczuł lekkie ukłucie rozczarowania, gdy odrzuciła jego propozycję. Nie chodziło o to, że chciał ją zaciągnąć do swojego mieszkania i oczekiwać wdzięczności za to, że jak rycerz w srebrnej zbroi przybył jej na ratunek. To nawet nie przyszło mu do głowy.
No dobra. Przyszło. Ale tylko przez nanosekundę.
Tym razem jego intencje były szczere. Chciał jedynie zaoferować kąt, w którym nie będzie sama. Tylko tyle i aż tyle.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Bo minęło dużo czasu, Blaine. – właśnie dlatego nie powinna zostać. Przesunęła wzrokiem po jego twarzy, przypominając ją sobie i dostrzegając każdą jedną zmianę, która w nim zaszła – Bo nie jesteśmy już dzieciakami, a ja nie mogę po prostu u ciebie spać udając, że problemu nie ma, że nic się nie stało. Jak to miałoby wyglądać? Zamówimy pizzę, obejrzymy film i będzie jak dawniej? – przecież nie mogło być jak dawniej. Nie mieli już po dwadzieścia lat. Ona nie musiała już dwudziestu lat. A jej problemem tego wieczoru nie był chłopak, którego się przestraszyła, bo za dużo wypił i za głośno krzyczał, co tylko przypomniało jej wszystko od czego uciekła, gdy miała siedemnaście lat. Nie była tą samą dziewczyną, którą przemycał do domu, żeby babcia się nie zorientowała… chociaż Darcy dałaby sobie rękę uciąć, że kobieta doskonale wiedziała o jej obecności w domu. Minęło bardzo dużo czasu i niektóre rzeczy zmieniły się bezpowrotnie. A ona mimo wszystko nie mogła oderwać od niego spojrzenia.
- Niepotrzebnie do ciebie zadzwoniłam. To było głupie… impuls. Zobaczyłam twoje imię na liście kontaktów i w ogóle tego nie przemyślałam. Przepraszam. Zapomnij. – chciałaby to wszystko odkręcić, bo nie była gotowa na rozdrapywanie starych ran i jeszcze większe komplikowanie sobie życia. Doceniała, że przyjechał i był jej wsparciem, ale może nie powinien? – Byłoby łatwiej, gdybyś nie odebrał. – albo przynajmniej jej odmówił! Nie musieliby stać w jej zdemolowanym salonie i zastanawiać się nad tym, czy można zignorować przeszłość, która doprowadziła ich do tego miejsca. Bardzo, bardzo ponurego miejsca.
Blaine Harvett
- 
				 Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Naprawdę to było dla niej teraz aż tak ważne? Wolała dręczyć się przeszłością, zamiast reagować na obecne zagrożenie? Pokręcił głową z niedowierzaniem, a jeden kącik ust skrzywił się w gorzkim uśmiechu.
– Sądziłem, że tego potrzebujesz. Jakiegoś rozpraszacza, żeby nie myśleć o tym, że ktoś wszedł do twojego domu, grzebał w twoich rzeczach… Kurwa, Darcy, a jakbyś akurat... – urwał, marszcząc brwi. Nie chciał nawet myśleć, jak mogło się to skończyć. Jeśli naprawdę dostawała pogróżki, już dawno temu powinna zadzwonić do tego, który zawsze wyciągał ją z kłopotów. W tej chwili nie miało znaczenia, kiedy ostatni raz ją widział – czy dawno, czy niedawno – ani ile spraw między nimi wciąż pozostawało niewyjaśnionych. Teraz Harvett myślał jak glina, nie jak dawny kochanek, a wniosek był prosty: potrzebowała ochrony. Nie miał jej za złe, że nie chciała przebywać w jego mieszkaniu. Jeśli oznaczało to dla Blaine’a spędzenie nocy w hotelowym lobby, trudno. Zaopatrzy się tylko w energetyki oraz jakąś krzyżówkę i poczuje się jak za dawnych lat, na prewencji.
Zapomnij.
Prychnął.
– To masz problem – powiedział wreszcie. – Bo teraz nie mogę się tak po prostu wycofać. Wcześniej przynajmniej wiedziałem, że w jakiś kompletnie pojebany sposób jesteś bezpieczna… – urwał, mieląc kolejne słowo, jakby trudno byłoby mu je wymówić. – Z nim – dodał i przeszył ją wzrokiem.
Na pewno wiedziała, kogo miał na myśli. Bycie żoną gangstera z jednej strony robiło z niej cel, ale z drugiej Daniel zawsze wiedział, jak dbać o swoje… rzeczy. Kiedy po raz pierwszy usłyszał plotkę, że związała się z gangsterem, nie chciał w nią uwierzyć. Później, obserwując ich razem, myślał, że to jakaś gra. Ale ślub? Dopiero wtedy pojął, jakim był skończonym idiotą. Praktycznie sam wepchnął ją w jego ramiona – jedyną dziewczynę, na której kiedykolwiek mu zależało.
– Wybacz, że komplikuję ci życie – burknął, ale w jego głosie wcale nie było słychać skruchy. – Taki już ze mnie typ – dodał i puścił jej oczko.
– To do którego hotelu mam cię eskortować? – zapytał, zarzucając sobie jej torbę na ramię.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
A wtedy nigdy nie udałoby jej przekonać go, że jego przyjazd tutaj był błędem, niepotrzebnym rozdrapywaniem przeszłości. Wtedy na pewno nie zapomniałby o tym, że zadzwoniła… że przez kilka chwil była tą samą Darcy z przeszłości, która potrzebowała jego pomocy.
Nie była nią.
A przynajmniej tak próbowała sobie wmówić, bo przecież kłamstwo powtórzone wiele razy w końcu mogło stać się prawą i na to właśnie liczyła. Naiwnie. Zarówno ze względu na siebie, jak i na niego… bo nie mógł się tak po prostu wycofać. Wywróciła na to wymownie oczami.
- Byłam. – potwierdziła. Bo jej małżeństwo mogło być dalekie od idealnego. Przez większość czasu mogła być zaledwie ładnym dodatkiem, zabawką… ale jednocześnie była nietykalna, a jej życie w niczym nie przypominało tego, do czego była przyzwyczajona. To była skomplikowana relacja i z jednej strony aktualnie z każdym dniem czuła się jakby odzyskiwała wolność, a z drugiej… wcale nie czuła się z tym tak dobrze jak powinna – Ale nie będziemy o tym rozmawiać. – o jej małżeństwie. To też było rozdrapywanie ran i to podwójne, bo zarówno tych związanych z Danielem jak i tych z Blainem.
- Pan Pacific – odpowiedziała po krótkiej chwili wpatrywania się w mężczyznę. Wybrała hotel w North York, żeby nie musieć się przebijać przez całe miasto. Chociaż… przeszło jej przez myśl, że tak może byłoby łatwiej jej go zgubić… z drugiej strony był na motocyklu, jak mogłaby go zgubić? Szlag – Torbę rzuć do bagażnika. – poinstruowała jak tylko wyszli z domu i zbliżali się do jej auta – I naprawdę nie musisz mnie niańczyć. W sensie… dziękuję, że przyjechałeś, ale przeżyłam, to tylko trochę bałaganu… ktoś to jutro ogarnie i koniec tematu. Poradzę sobie. – z wycieczką do hotelu i… życiem – Nie musisz mnie nigdzie eskortować. – podjęła jeszcze jedną próbę, gdy już praktycznie wsiadała do swojego auta, ale jeszcze raz na niego spojrzała…
Blaine Harvett
- 
				 Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Patrząc na Darcy, dostrzegał, że nie jest już tą samą dziewczyną sprzed lat. Zagubioną, którą tak łatwo manipulować. Teraz była kobietą, która wiedziała, czego pragnie, i nie wahała się po to sięgnąć. Wydawało mu się, że nawet te pogróżki nie robiły na niej większego wrażenia. Początkowo spanikowała i zadzwoniła po wsparcie, ale teraz widział w jej spojrzeniu, jak bardzo tego żałowała. I musiał przyznać, że trochę go to zabolało.
Wrzucił torbę do bagażnika i podszedł do niej, kiedy wsiadała do auta. Przytrzymał drzwi, zapobiegając ich zatrzaśnięciu przed jego nosem.
– Będę jechał tuż za tobą – rzucił, kompletnie ignorując to, co do niego powiedziała. – I jedź przepisowo, bo wlepię ci mandat – dodał, puszczając drzwi i posyłając jej rozbawione spojrzenie, trochę takie jak dawniej.
Wsiadł na motor, założył kask i przez chwilę obserwował jej oddalające się auto. Mógłby jej posłuchać i dać święty spokój... ale nie miał zamiaru popełniać drugi raz tego samego błędu. Ruszył z piskiem opon i dogonił ją na pierwszym skrzyżowaniu, eskortując do hotelu.
/koniec

