- 
				 Blue screen or Error.exe? Oh well... Blue screen or Error.exe? Oh well... nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Szczerze? Nie miał pojęcia co go czeka u Bronte (którą zwykł nazywać Bronką), ponieważ każda wizyta równała się innej usterce lub po prostu innemu problemowi. Oczywiście na wszelki wypadek po pracy zajechał do swojego mieszkania, by zgarnąć laptopa, a przed przyjazdem do miejsca docelowego, wstąpił do sklepu, by nie wpadać z pustymi rękami.
Z większych zmian jakie zaszły w życiu Stones'a, to zmiana pracy. Pożegnał się z CGI Canada, a powitał AG Industries i tak jak w poprzedniej pracy, nie narzekał na nudę, ponieważ ciągle musiał coś załatwić, naprawić, sprawdzić itp.
Będąc w sklepie, kupił opakowanie żelków, słonych precli, czekoladę i wino. Myślał, że będzie na czas, lecz niestety najpierw stracił czas w kolejce do kasy, a potem zatrzymywały go praktycznie każde światła, gdyż zmieniały kolor na czerwony i raz już był bliski przejechania na takowych, lecz ostatecznie docisnął pedał hamulca i praktycznie najeżdżał na pasy Dobrze, że nikt nie postanowił wcześniej wejść na przejście. bo mogłoby to się niezbyt ciekawie skończyć - a co jak co, ale prawko wolał jeszcze zachować, a świat wolał oglądać własnymi oczyma, a nie zza krat. Kilka razy miał sen, w którym to potrącał ludzi, ale raz prawdopodobnie był po intensywnym graniu w GTA, a drugi po jakimś filmie, gdzie bohater zginął poprzez potrącenie, bo kogoś ratował. Ach te poświęcenia. pomyślał, choć gdyby musiał, to też rzuciłby się przed maskę, aby ratować bliskich.
Gdy dotarł na miejsce, zaparkował obok domu Bronte, wysiadł z auta, zgarnął reklamówkę, a gdy szedł w kierunku drzwi wejściowych, zamknął autko wciskając jeden z przycisków w kluczyku. A! Oczywiście torbę z laptopem z bagażnika także wyciągnął.
Zapukał i zadzwonił, dając Bronce 10 minut.
- Hej to ja. Sorry za spóźnienie. - krzyknął by wiedziała, że przed drzwiami nie stał żaden zbok ani zbir, tylko ratownik komputerowy. Przysunął twarz do drzwi, by nasłuchiwać kroków. Czy ona zasnęła? A może ma słuchawki i nie słyszy? mówił w myślach do samego siebie, nerwowo spoglądając na zegarek.
Bronte Rosenthal-Murray
- 
				 karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Nie było to spełnienie jej marzeń, bo kiedy podejmowała decyzję o dziennikarskich studiach miała nadzieję na to, że dane jej będzie zajmować się czymś poważniejszym. Chciała rozpracowywać przestępczość zorganizowaną, pomagać w rozszyfrowywaniu zagadek, jakie pociągały za sobą morderstwa… Innymi słowy, chciała mieć realny wpływ na to, co wnosiła swoją pracą.
Obecnie jednak mogła wyłącznie mówić ludziom o tym, że kolejnego dnia będzie padało.
Wielokrotnie słyszała, że mimo to powinna być z siebie zadowolona i częściowo chyba rzeczywiście była, dlatego nie rzuciła tej pracy, tylko wkładała w nią całą siebie, mając nadzieję, że w którymś momencie pokaże się z tak dobrej strony, iż producenci pracujący dla kanału, na którym występowała ona, zaoferują jej coś więcej.
Tego jednak na razie się nie doczekała, dlatego w przerwach od poważnej pracy, zajmowała się również swoim blogiem. A choć wydawać by się mogło, że powinna być dość technologiczna, komputery zawsze stanowiły jej przekleństwo. Nic dziwnego, że i tym razem coś zepsuła.
W pierwszym odruchu spanikowała i wcisnęła kilka przypadkowych przycisków w nadziei, że to jej pomoże, ale tak się nie stało. Ekran laptopa cały czas pozostawał czarny, a to oznaczało, że najrozsądniejszym wyjściem był telefon do Erica. Tak też zrobiła, wzywając go na pomoc, a czas oczekiwania spędziła głównie na zamartwianiu się o to, czy uda jej się odzyskać stracone pliki.
Kiedy usłyszała pukanie do drzwi, prędko pognała w tamtą stronę. — Cześć, najważniejsze, że jesteś. Wiem, że miałam zapisywać wszystko w chmurze, ale… Zapomniałam. A teraz wszystko zgasło i naprawdę nie wiem, co mogłam zrobić. Niczego nie naciskałam — a przynajmniej nie zrobiła tego świadomie, co wiele by ułatwiło, bo wtedy pewnie szybciej zlokalizowaliby źródło problemu.
Tak się jednak nie stało, więc Eric samodzielnie musiał poradzić sobie z tym wyzwaniem. Bronte mogła wyłącznie wpuścić go do środka i liczyć, że chłopak jak zwykle stanie na wysokości zadania. Pod względem komputerów był dla niej prawdziwym wybawieniem.
Eric Stones
- 
				 Blue screen or Error.exe? Oh well... Blue screen or Error.exe? Oh well... nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
On na przykład uważał, że zanim zapowiedziałby cokolwiek, to potrzebował by czasu na uspokojenie, gdyż parsknąłby by śmiechem przed pierwszymi słowami, które powinien wypowiedzieć do kamery.
Gdy usłyszał "ale" serce mu na chwilę stanęło, ponieważ domyślał się, że po tym słowie usłyszy coś, co było powodem dlaczego został wezwany.
- Rozumiem. - odpowiedział, idąc za dziewczyną do sprzętu, który rzeczywiście nic nie wyświetlał. Najpierw sprawdził kabel zasilający – czasem wydawało się, że jest podłączony, a jednak lekko odstawał. Tym razem jednak wtyczka była dobrze osadzona w gnieździe laptopa i nie wystawała - choć mimo to, Eric ją odpiął i wpiął jeszcze raz, a potem wcisnął przycisk zasilania.
- Ciekawe. Zasilanie na pewno dochodzi, bo widzę, że dioda zarówno w laptopie jak i na zasilaczu się świeci. - powiedział, wskazując obie diody.
- Zgasł Ci już tak wcześniej? - spytał z ciekawości, bo może już zdarzyła się podobna sytuacja z tą różnicą, że laptop sam się włączył lub nagle ekran zaczął świecić.
- Albo czy zauważyłaś coś niepokojącego? Migania ekranu, dziwne komunikaty... nie klikałaś w żadne dziwne załączniki, jakie dostawałaś na poczcie? - może sporo pytań wypowiadał, ale musiał wykonać tzw. rozeznanie, by dowiedzieć się jak najwięcej, bo to też pozwalało na wykluczenie pewnych czynników.
- Zazwyczaj jak ekran gaśnie, to jest to spowodowane zasilaniem, uszkodzoną kartą graficzną lub matrycą albo zaciągnęło Ci jakąś aktualizację, która bardzo em... usprawniła działanie lapka. - wyjaśnił.
- Ze dwa... nie, trzy lata temu, mojej mamie wyskoczyła aktualizacja tableta po której nie dało się go uruchomić. - tak było, nie kłamał. Nie rozumiał dlaczego producenci wypuszczali takie aktualizacje ale no cóż, Może czasami po prostu nie chcieli tracić czasu na sprawdzanie, testowanie i łapanie bugów. powiedział do samego siebie w myślach.
Bronte Rosenthal-Murray
- 
				 karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Gromadzenie danych w chmurze było już najwyraźniej czymś, co ją przerastało.
Miała też naturę osła ze Shreka, więc kiedy już brunet przysiadł do diagnozy, najchętniej zasypałaby go setką pytań dotyczących tego, jak źle było. Powstrzymywała się ostatkiem sił, ponieważ nie chciała mu przeszkadzać. Wiedziała, jak uciążliwe było stanie komuś nad głową i obserwowanie jego pracy.
Sama w takich chwilach nie potrafiła się skupić, a przecież zależało jej na tym, aby Eric zaradził problemowi, który być może ona wygenerowała. — W taki sposób? Nie, chyba nie — pokręciła głową na boki, jednocześnie próbując przypomnieć sobie, czy miały miejsce jakieś dziwne sytuacje, których być może ona sobie nie przypominała.
Wydawało jej się jednak, że do tej pory jej komputer chodził jak należy. Nie popełniła też żadnego głupiego błędu, jak wylanie na niego kawy czy upuszczenie, kiedy przenosiła go z miejsca na miejsce. Wbrew temu, jak kiepsko radziła sobie z technologią, naprawdę dbała o ten sprzęt. Tym większe było jej zaskoczenie, kiedy nagle ją zawiódł.
— Coś wyskoczyło chwilę przed tym, jak się wyłączył. Z jednej strony była jakaś smutna buźka i było napisane coś o błędzie, ale zniknęło tak szybko, że więcej nie zdążyłam przeczytać — wyjaśniła, w końcu też decydując się na to, aby zająć miejsce na kanapie obok niego i z nieco lepszej perspektywy przyjrzeć się temu, jak radził sobie z komputerem - ale tylko na chwilę.
Prędko bowiem okazało się, że Bronte nie miała być pomocna, ponieważ nie rozumiała połowy tych rzeczy, które mówił do niej Eric. — Ja chyba nic nie pobierałam — odparła niepewnie, ponieważ teraz już sama wątpiła we wszystko to, co do tej pory niby wiedziała. — Chcesz coś do picia? — zapytała po chwili. Skoro w kwestii laptopa była antypomocna, mogła przysłużyć się chociaż w ten sposób i zapewnić, że będzie pracował we względnie komfortowych warunkach.
Eric Stones
- 
				 Blue screen or Error.exe? Oh well... Blue screen or Error.exe? Oh well... nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Skinął głową, przyjmując odpowiedź Bronte do wiadomości.
- Czyli sprzęt postanowił Cię zaskoczyć. To bardzo miłe z jego strony. - powiedział, rzecz jasna żartując, chociaż fakt faktem, można było uznać takie nagłe wyłączenie za zaskoczenie.
- Niebieski ekran i smutna buźka... szkoda, że nie zapamiętałaś co widniało pod smutną buźką ani nie zrobiłaś zdjęcia... ale to nic, bo wiele wskazuje na uszkodzenie sterowników. - wyjaśnił, przypominając sobie sytuacje, kiedy osobom, którym naprawiał sprzęty, wyskakiwał identyczny blue screen.
- Nie wykluczam też wirusa, ale z tego co pamiętam to miałaś zainstalowanego antywirusa. - odparł, przypominając sobie jak nie raz i nie dwa skanował laptopa Bronte, by wywalić z laptopa wszelkie śmieci - oczywiście, antywirus nie był na 100% skuteczny (Eric o tym doskonale wiedział) ale lepiej go było mieć niż nie mieć. Zawsze lepsza taka ochrona niż żadna. Szczególnie, że zainfekowanie kompa, było naprawdę proste - wystarczył klik w wyskakującą reklamę, link w wiadomości otrzymanej od "znajomego" lub kliknięcie w linka z załącznika do "maila". No ale cyberbezpieczeństwo to temat rzeka.
- Właśnie! W siatce mam też jakieś przekąski więc jeśli masz ochotę, to śmiało, częstuj się. Coś do picia też przywiozłem. - powiedział, podnosząc się z miejsca, by wyciągnąć z reklamówki zakupione wcześniej produkty i położyć tam, gdzie wskazała Bronte.
- Masz coś gazowanego? Jak nie, to kawą nie pogardzę. - powiedział, wracając do sprzętu, który nie chciał się uruchomić. Postanowił spróbować odpalić tryb awaryjny, a następnie odinstalował poprzednią aktualizację sterownika. Widząc prędkość deinstalacji był pod wrażeniem jak wolno ona szła.
- Ile w sumie masz już tego laptopa? Więcej niż cztery lata? - spytał, odrywając wzrok, by spojrzeć w kierunku Bronte.
Bronte Rosenthal-Murray
- 
				 karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Uważała, że nie było to na jej głowę.
Właśnie dlatego potrzebowała obok siebie kogoś, kto byłby w stanie jej pomóc. Czasami doradzić, a czasami właśnie po to, aby uratować ją z kryzysu, jak choćby dzisiaj.
Kiedy słuchała tego, co mówił do niej Eric, rejestrowała wyłącznie połowę. Nie rozumiała wszystkiego, bo naprawdę nie była z tymi kwestiami zaznajomiona, dlatego momentami mogła wyglądać na zagubioną. Co by się jednak nie wydarzyło, ufała w tej kwestii Stonesowi, dlatego skłonna była przytaknąć mu we wszystkim. Zresztą, nawet gdyby zapytał się jej, co wolała z tym komputerem zrobić, nie umiałaby udzielić mu właściwej odpowiedzi.
— To naprawdę zniknęło szybko — wyjaśniła, po czym nieznacznie wzruszyła ramionami. Jej komputer zaczął wydawać dziwne dźwięki, ekran zrobił się niebieski, a nim Bronte zdołała zarejestrować, co tak właściwie się wydarzyło, wszystko zniknęło z monitora. Może więc rzeczywiście rozegrało się to w ciągu zaledwie kilku sekund, a może sama była w tak głębokim szoku, iż była spowolniona. Takiej możliwości również nie mogła wykluczyć.
Uniosła jedną brew ku górze, a później pokręciła lekko głową. To ona była tą, która powinna zaopatrzyć się w prowiant, skoro Eric przyszedł jej z pomocą, ale mimo to nie dotarł na miejsce z pustymi rękoma. Nie skomentowała tego jednak, tylko pomaszerowała w stronę aneksu kuchennego, gdzie na szafce zajmował miejsce ekspres do kawy. — Czarna? Z mlekiem? A może smakowa? — zapytała, uruchamiając urządzenie. Wybór był przeogromny, a w ramach podziękowania za pomoc Bronte była skłonna postawić przed nim cokolwiek by sobie wymarzył.
Wyciągając szklanki, zastanowiła się nad odpowiedzią. — Może pięć? A to ma jakieś znaczenie? — zapytała, ustawiając szkło na blacie. Zaraz też dobrała się do torby, którą przywiózł ze sobą Eric, aby wypakować jej zawartość i porozkładać na talerzyki, które później przetransportowała na kawowy stolik. — Do tej pory sprawował się naprawdę dobrze — dodała, jakby chciała uchronić swój sprzęt przed ewentualną krytyką. Naprawdę uważała, że nie mogła na niego narzekać… kiedy było dobrze.
Eric Stones
- 
				 Blue screen or Error.exe? Oh well... Blue screen or Error.exe? Oh well... nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Wierzę. - odpowiedział krótko, nie zamierzając się sprzeczać, bo to ona była świadkiem wyskoczenia błędu, nie on. Najważniejsze, że widać było światełko w tunelu, ponieważ udało się włączyć tryb awaryjny - gdyby to się nie powiodło, zostałaby opcja C) czyli totalne rozkręcenie sprzętu, by zobaczyć, jak wyglądały komponenty i czy nic tam nie zostało sfajczone (zjarane, spalone).
- Hmm... kuszą smakowe ale zostanę przy tej z mlekiem. Najwyżej jak masz syrop karmelowy, to możesz go dodać. - powiedział, obserwując uważnie ekran komputera w skupieniu tak, jakby właśnie oglądał ważny wyścig Formuły 1 albo kursy w bukmacherce.
- Dziękuję. - podziękował rzecz jasna za kawę, której od razu upił łyk, a potem odstawił na stolik.
Skinął głową w odpowiedzi na zadane pytanie przez Bronte, czy "wiek" sprzętu miał jakiekolwiek znaczenie.
- Każdy sprzęt elektroniczny ma swoją żywotność. Weźmy na przykład smartfony, którym bateria szybciej się zużywa z roku na rok. Jeżeli chodzi natomiast o laptopy, to powinno się dokonywać wymiany w przedziale od 4 do 6 a maksymalnie 7 lat, chociaż oczywiście, jeżeli o niego dbasz, to bardzo dobrze, ale po pewnym czasie spada jego wydajność, identycznie jak w przypadku smartfonów. Do tego dochodzą awarie podzespołów, braki aktualizacji... - poczuł się tak, jakby właśnie wykładał jakiś przedmiot na uniwersytecie, a gdy skończył swoją przemowę, ponownie wziął łyka kawy oraz wziął kilka słonych precli.
- Pyszna kawa. - pochwalił szczerze, wskazując palcem filiżankę i gdy zobaczył 50% na ekranie, klasnął w dłonie.
- Jest szansa, że powstanie, tylko jeśli chodzi o bloga... to raczej będziesz musiała wszystko napisać od początku. - powiedział, żałując, że nie mógł przywrócić tego, co napisała ale no... co innego, gdyby pracowała na google docs bądź pisała w wordzie, regularnie klikając dyskietkę odpowiadającą za zapis pliku.
- O czym ciekawym piszesz? Chyba, że to tajemnica państwowa, której nie możesz wyjawić, bo wtedy musiałabyś mnie zabić? - spytał, tym razem sięgając po żelki.
Bronte Rosenthal-Murray
- 
				 karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
O ile przeżyłaby kilka dni bez laptopa, zdecydowanie nie była w stanie żyć bez kawy, więc z ekspresem musiała być znacznie bardziej ostrożna.
— Karmelowego nie mam, ale mam orzechowy — odparła i zerknęła w stronę chłopaka pytająco, czekając też na ostateczny werdykt. Kiedy go otrzymała, zajęła się przygotowaniem dwóch napojów - jednego dla siebie, drugiego dla Erica. Kiedy te były gotowe, przeniosła je na kawowy stolik, w międzyczasie słuchając tego, co jeszcze brunet miał jej do powiedzenia.
Było tego tyle, iż już w połowie jego wypowiedzi nabrała przekonania o tym, że przegrzały jej się styki i sama zaraz będzie potrzebowała nowych podzespołów, a przecież nie wiedziała nawet, czym tak właściwie one były. — Po czterech latach wszystko się psuje, czaję — podsumowała, bo czy przypadkiem nie to było w tym ostatecznie najważniejsze? I trochę też nieprzyjemne, ponieważ żywotność sprzętów obecnie pozostawiała wiele do życzenia. Odkąd kupiła to mieszkanie, wyposażyła się już w nową pralkę, a ostatnio miała wrażenie, że wymiany potrzebować będzie również zmywarka. Wiedziała natomiast, że jej rodzice nie wymieniali tych sprzętów praktycznie od nowości, ponieważ nie było takiej potrzeby. Teraz firmy zarabiały na tym, że wyprodukowane przez nich rzeczy prędko się zużywały.
Uśmiechnęła się łagodnie, kiedy okazało się, że napój mu smakuje. Za to akurat zasługi mogła przypisać sobie, ponieważ to ona ją w y b i e r a ł a. To na pewno wyszło jej lepiej, niż obsługa komputera.
— Cholera — zaklęła pod nosem. Wiedziała, jak zwykle wygląda pisanie tej samej rzeczy od nowa. Zebranie identycznych myśli nie jest możliwe, przez co wersja zastępcza nie brzmi już tak dobrze jak pierwsza. Niewykluczone zatem, że zamiast podjąć się kolejnej próby, Bronte po prostu z tym konkretnym wpisem wywiesi białą flagę. — Co? Nie. Gdyby to była jakaś tajemnica to przecież nie pisałabym bloga — wzruszyła lekko ramionami, bo nigdy nie czuła szczególnej potrzeby, aby się z tym kryć. — To w sumie nic wielkiego. Po prostu moje przemyślenia, trochę związkowe porady, choć raczej pod względem tego, czego nie robić — wyjaśniła, po czym sięgnęła po własny kubek z kawą. — O komputerach chyba też mogłabym tak pisać — stwierdziła z przekąsem. Do obcowania z nimi ewidentnie się przecież nie nadawała.
Eric Stones
- 
				 Blue screen or Error.exe? Oh well... Blue screen or Error.exe? Oh well... nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Oo, orzechowego nie odmówię. - powiedział, ponieważ nie miał powodu by odmówić gdyż bardzo lubił chociażby mleko o smaku orzecha laskowego i masło orzechowe, dlatego wręczy był pewien, że taki syrop będzie dobrym dodatkiem, który nieco poprawi smak kawusi (na lepszy).
Parsknął śmiechem, gdy zauważył wyraz twarzy Bronte podczas tłumaczenia o żywotności urządzeń, ale cieszyło go, że zapamiętała jeden ważny fakt.
- Dokładnie. Cieszę się, że czaisz. - odparł, skinąwszy chwilkę wcześniej głową i wyciągnął dłoń, by przybić z nią piąteczkę.
- Dostajesz plusa. - dodał, udając, że jest nauczycielem, który w swoim kajeciku zapisuje sobie dodatkowe oceny dla swojej uczennicy - serio, udawał, że wyimaginowanym długopisem wpisuje do wyimaginowanego, leżącego na drugiej dłoni notesu. Potem udawał, że poprawia niewidzialne okulary na nosie, a notes zamyka i kładzie obok siebie.
- Naprawdę mi przykro ale hej, może dzięki temu zapamiętasz o zapisywaniu lub pracy w chmurze. - powiedział, klepiąc Bronte lekko po ramieniu. Sam kilka razy zapominał o zapisywaniu - kiedyś np. gdy grał trochę więcej w gry, nienawidził gdy trzeba było samemu zapisywać, bo autosave'y pojawiały się jedynie w punktach kontrolnych, a jednak to też nie było tak, że te punkty znajdowały się blisko siebie. Raz w jednej grze Eric wykonał zapis tuż przed atakiem wrogów, co skutkowało tym, iż jego poziom żyć spadał do zera a ekran pokazywał trzy ikonki: powrót do menu, wczytaj, zacznij od nowa; chciał przejść tamtą grę, dlatego wczytał mimo iż przenosił on postać o kilka poziomów do tyłu. W przypadku Bronte, niestety nie było checkpointa, więc całą "grę" musiała zacząć od nowa. Czasami nawet więcej przychodziło do głowy przy ponownym tworzeniu, aczkolwiek frustracja i nerwy były czymś całkowicie normalnym.
- Niby tak, ale mimo wszystko wolałem zapytać. - odparł, wzruszając ramionami i wysłuchując tego, o czym Bronia pisała bloga.
- Daj znać jak skończysz. Chętnie przeczytam. - szczerze? Przeczytałby bez względu na to, o czym by pisała - chciał nabić jej wyświetlenia i odczytania, bo tak robią przyjaciele. Zależało mu na tym, aby była szczęśliwa.
- O, poszło. - powiedział, widząc 100% na ekranie i ikonkę windowsa (chyba, że miała maka, to wtedy widział inną ikonkę).
- Teraz chwila prawdy. Werble. - powiedział udając, że uderza palcami o bębny i wydając podobny dźwięk do bębnów.
- Chyba działa... powchodź sobie w różne programy, na różne strony i jeżeli nie wyłączy się w ciągu pięciu minut, to znaczy, że powinno być okej. - odparł zgodnie z istniejącą zasadą - oczywiście, czas mógł być nie taki, jaki powiedział (bo zawsze mógł się wyłączyć później) ale mimo wszystko, przy poprzednich naprawach zazwyczaj ważne było to pięć minut. Czuł, jakby czekał na werdykt, czy dostaje pozytywną ocenę, czy wręcz przeciwnie. Z tych nerwów, wziął kilka łyków kawy.
Bronte Rosenthal-Murray
- 
				 karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Być może zbyt łatwo się poddawała, jednak zdecydowanie należała do grona tych osób, które musiały coś czuć, aby bardziej się w to zagłębić.
Miała więc szczęście, że obok był ktoś taki, jak Eric, kto zawsze gotów był popędzić jej na ratunek. Naprawdę była mu za to wdzięczna i miała nadzieję, że kiedyś zdoła mu się jakoś odwdzięczyć, choć realny sposób nie przychodził jej do głowy. Nie sposób bowiem powiedzieć, że mogłaby posiadać umiejętności, których nie posiadał on. Innymi słowy, jeśli chciała coś dla niego zrobić, najlepszym rozwiązaniem byłby chyba drobny podarunek.
To jednak nie była kwestia, którą zaprzątała sobie głowę w tym konkretnym momencie, ponieważ o wiele bardziej pozostawała skupiona na tym, co działo się z jej komputerem. Ilekroć wzrost procentów spowalniał, bicie jej serca przyspieszało tempa, a Bronte naprawdę się bała, że jej komputer u m r z e. Nie byłby to niby koniec świata, bo odkąd rozwiodła się, było ją stać na wszelkie kaprysy, ale przecież ten sprzęt znała już całkiem dobrze i naprawdę nie chciała go wymieniać. Odczuła więc przeogromną ulgę, kiedy system wczytał się, a Eric oznajmił, że sytuacja była pod kontrolą.
— I tyle? — zapytała, przenosząc na niego nieco zagubione spojrzenie. Była pod ogromnym wrażeniem tego, z jaką łatwością doprowadził jej komputer do stanu używalności, co dla niej samej byłoby niewykonalne. Mało tego, Bronte była przekonana, że mogłaby spędzić nad tym zadaniem cały dzień, a nie tylko poniosłaby porażkę, ale najpewniej jeszcze bardziej by sobie zaszkodziła. — W porządku… — odezwała się, na moment przejmując laptopa, aby rzeczywiście sprawdzić, czy wszystko działało. Zagryzła jednak dolną wargę i po dłuższej chwili zerknęła na Erica.
Pozostawał przecież jeszcze jeden p r o b l e m.
— A ten tekst? — zapytała, samodzielnie postanawiając tego nie sprawdzać. Wiedziała bowiem, jak skończyłoby się to z jej pechem. — Myślisz, że uda się go jakoś odzyskać? — gdyby tak, byłaby jego przeogromną dłużniczką. To znaczy, już teraz nią była, ale naprawdę miała nadzieję, że brunetowi uda się jeszcze pomóc jej z tą jedną kwestią.
Eric Stones

 
				