Nic kurwa nie rozumiała z tego, co do niej mówiła, ale z chrupkami w ustach przysiadła się na krzesło i z duszą na ramieniu obserwowała jak Helena w kompletnym amoku wystkukuje na klawiaturze tylko sobie znane rzeczy. Klikała tak szybko, że Pilar aż zrobiły się mroczki od samego patrzenia. Wyglądało to conajmniej imponująco.
Pilar siedziała cicho. Nie chciała jej przeszkadzać, a każdą uwagę przyjmowała po prostu delikatnym skinieniem głowy. Nawet ostrożnie wyciągnęła spod stóp Heleny te ciastka, którymi wcześniej oberwała i przeciągnęła je na własne uda, żeby w ciszy (na tyle na ile dało się w ciszy) otworzyć ciastka. Uchyliła opakowanie, tak gdyby jednak dziewczyna zmieniła zdanie i chciała się poczęstować. Dopiero, gdy Peregrine opadła na fotel, Pilar nachyliła się w jej kierunku.
— Czyli jednak dupa? — dopytała, bo z tego wszystkiego, co zrozumiała, to że nie było opcji, żeby przebić się przez zabezpieczenia szpitala. Niby liczyła się z takim obrotem spraw, a jednak jej ramiona lekko opadły w zawodzie. Skarciła się też w głowie za głupotę i naiwność, że przez moment faktycznie uwierzyła, że będą w stanie ogarnąć jakąś fatyczną poszlakę.
Na uwagę o odwdzięczeniu się, Stewart spojrzała na nią z ukosa.
— Nic się nie martw, Peregrine — upiła łyk piwa. — Mam już całą listę rzeczy i sposobów, w jakie mogę ci się odwdzięczyć za to, co robisz — przyjrzała jej się uważniej. Helena oddychała cieżko, jakby to energiczne klikanie faktycznie przetarło ją emocjonalnie. — Nawet jedno mogłabym już zapraktykować — ostawiła butelkę na blat. Oczywiscie ostrożnie, żeby przypadkiem nic się z niej nie wylało i ponownie wstała z krzesła, tylko tym razem stanęła tuż za Heleną i nachyliła się nad jej fotelem, umieszczając szczupłe dłonie na jej ramionach. — Tak na rozluźnienie — wyjaśniła i nim dziewczyna cokolwiek odpowiedziała, Pilar wprawiła dłonie w ruch, naciskając a odpowiednie mięśnie przy karku Peregrine, dając jej solidny masaż. A masaże to akurat Pilar robiła zajebiste. Kiedyś przez pół roku złapała fiksację na punkcie fizjoterapii i zrobiła nawet kilka kursów. Pewnie dlatego od razu poczuła, jak bardzo pospinana była Helena. Docisnęła mocniej kciukiem do jej kręgosłupa i przejechała palcem wzdłuż kości.
— Plany szpitala? — odezwała się znad jej głowy. A kiedy w końcu doszło do niej, co to znaczyło, na moment wstrzymała wszelkie czynności i nachyliła się zaraz obok twarzy Heleny. — Czysto teoretycznie; czy byłabyś się w stanie połączyć bezpośrednio ze szpitala? — złapała jej spojrzenie i chyba nikt już nie musiał więcej tłumaczyć, co Stewart miała przez to na myśli.
helena peregrine

 
				
 
									 
				