ODPOWIEDZ
29 y/o
CHRISTMASSY
169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
a świąt to kurwa nienawidzi
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3 os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Chapter I
Obrazek
001.
Kto: Galen
Gdzie: viewtopic.php?p=12129#p12129
Opis: Pewnym krokiem weszła do przedszkolnego budynku. Dźwięk średniej wysokości obcasów obijał się od pozłacanej podłogi, podczas gdy oczy już skanowały całe otoczenie — wielka recepcja, trzy windy i czterech ochroniarzy, analizujących każdego przechodnia. Pilar uśmiechnęła się jedynie do jednego z nich i w ostatniej chwili wskoczyła do już zamykających się drzwi windy, wciskając odpowiednie piętro. Dziewiąte. To właśnie przy tej liczbie widniało niewielkie logo Northex Industries.
Obrazek
002.
Kto: Helena
Gdzie: viewtopic.php?p=12239#p12239
Opis: Pilar westchnęła ponownie, przechodząc na drugą stronę ulicy przy Park dale, a jesienny wiatr podwiał kilka samotnych kosmyków wystających spod czapki. Ręce miała zajęte, bo wcześniej wskoczyła do osiedlowego sklepu, kupując kilka piw, paczkę chipsów i ulubione ciastka Heleny, o których nie potrafiła przestać gadać, odkąd po raz pierwszy je posmakowała.
Obrazek
003.
Kto: Saskia
Gdzie: viewtopic.php?t=2064
Opis: Pomknęła wzdłuż wybrzeża, upewniając się, że miała przy sobie broń i ewentualne kajdanki, gdyby trzeba było interweniować. Drzwi do klatki schodowej były otwarte, podparte kamieniem jak zwykle w tego typu kamienicach. Stewart przeszła po schodach na odpowiednie piętro, a kiedy zobaczyła uchylone drzwi do mieszkania podejrzanego, automatycznie umieściła jedną dłoń na kaburze z pistoletem.
Ostrożnie weszła do środka.
Obrazek
004.
Kto: Miles
Gdzie: viewtopic.php?p=12562#p12562
Opis: Przychodząc do Trzech Świnek z Waitsem, Pilar nie sądziła, że zdobędą wiele informacji. Oczywiście super, że właścicielka chciała z nimi porozmawiać i nie trzeba było wyciągać karty siły lub nakazu przeszukania, jednak z doświadczenia wiedziała, że tacy ludzie niechętnie mówili głośno o swoich interesach, szczególnie z policją. Bo tak na dobrą sprawę, gdyby była chociaż w najmniejszym stopniu zaangażowana w ten handel, raczej by się nie przyznała. Szczególnie kiedy według Milesa, Pilar miała nie zadawać jej za dużo pytań.
Obrazek
005.
Kto: Galen
Gdzie: viewtopic.php?p=12864#p12864
Opis: Czekała ich godzina drogi, dlatego kazała być Galenowi pod jej mieszkaniem półtorej godziny wcześniej. Była perfekcjonistką, nie mogła pozwolić przecież na to, że cały plan się wypierdoli tylko dlatego, że utkną w korkach lub pan prezes zaśpi na spotkanie. Tylko kiedy wyszła z budynku bardzo szybko przekonała się, że pan prezes już grzecznie czekał na nią przy drodze w kurewsko dobrze wyglądającym garniaku i kurewsko mocno ociekającym hajsem samochodem, o który się opierał. Smiała stwierdzić w głowie, że cały obrazek wyglądał wręcz idealnie.
Obrazek
006.
Kto: Galen
Gdzie: viewtopic.php?t=2153&start=10
Opis: Wiedziała, że nie powinna była tego robić.
A jednak zrobiła.
I jakimś pieprzonym cudem ponownie zbierała się do wyjścia, w obrzydliwie drogiej sukience, z twarzą zrobioną na bóstwo i starannie ułożonymi włosami, by zjeść kolację z szefem pierdolonego burdelu, który najprawdopodobniej stał za handlem tych wszystkich kobiet. Ponownie miała przybrać nową tożsamość i stanąć u boku prezesa Northexu, zdając się na to pełne naiwności przeczucie, że faktycznie był niewinny. Że nie chciał jej oszukać. Dokładnie pamiętała wyraz jego zmartwionej twarzy, kiedy Marie opowiadała o tych wszystkich rzeczach, które Seeley im robił. Takich emocji nie dało się oszukać tak prosto jak uścisk dłoni czy zalotne spojrzenia. Z jakiegoś powodu widziała w nim prawdę i nie miała innego wyjścia, jak tylko zaufać intuicji.
Obrazek
007.
Kto: Madox
Gdzie: viewtopic.php?t=2240
Opis: Wysiadła z taksówki i skierowała się do wielkich drzwi pod migoczącym szyldem Emptiness. Przy bramce tylko uśmiechnęła się do ochroniarza. Pilar bywała tu na tyle często, by spokojnie ją kojarzył i wpuszczał bez kolejki.
Udała się do baru, wymijając imprezujących ludzi, podczas gdy głośna muzyka od razu uderzyła jej bębenki, a gorąc w sekundę wytworzył na jej karku pojedynczą kropelkę potu. Zasiadła na jednym z barowych stoków tuż przy ladzie, trochę z boku, tak żeby mieć dobry widok na parkiet i liczne loże ustawione w rzędach pod ścianą.
Co będzie? — drobniutka blondynka przysunęła się wzdłuż lady, by zebrać zamówienie.
Gin. Tylko zimny. Może być do tego tonic — uśmiechnęła się do barmanki i ponownie rozejrzała po klubie. Przelotnie szukała wzrokiem tej jednej charakterystycznej, męskiej sylwetki, jednak nigdzie go nie widziała. — I szefa zawołaj, proszę.
Obrazek
008.
Kto: Madox
Gdzie: viewtopic.php?p=15738#p15738
Opis: Ruszyła w odpowiednim kierunku, a kiedy przeszła przez drzwi do zaplecza, to tylko zamrugała. Bo tego widoku to zdecydowanie nie było w jej bingo na ten rok. Ani kurwa żaden przyszły. Noriega siedział na krześle tuż obok kałuży krwi i …ciała.
Coś ty kurwa zrobił?! — momentalnie sięgnęła do kabury po pistolet. Szkoda tylko, że go przy sobie kurwa nie miała. Bo przecież nie miała pojęcia, że będzie go potrzebować. W jebanym klubie. W środku nocy. — Madox, kurwa — ponownie omiotła wzorkiem trupa. Ja pierdole. Wyglądało to conajmniej tragicznie. A już na pewno nie wyglądało jak wypadek. W pierwszej chwili chciała podejść do niego i zakuć w kajdany. Tylko że kajdanów też nie miała przy sobie.
Obrazek
009.
Kto: Helena
Gdzie: viewtopic.php?p=15933#p15933
Opis: To nie był może plan idealny. Kurwa, nie wróć. To był plan bardzo CHUJOWY. Ale był jedynym, jaki miały, więc musiał wystarczyć. Dlatego kiedy tylko turkusowa taksówka podjechała pod drzwi szpitala, Pilar wypuściła głośno powietrze. Było tak wiele rzeczy, które mogły pójść nie tak — wliczając to wydalenie z roboty — że wciąż nie mogła uwierzyć w to, że wciąż planowały wykraść dane ze szpitala. Spojrzała na Helenę. W samochodzie panowała ciemność, a jednak jej oczy słyszały gdzieś na siedzeniu obok. W rękach trzymała plecak, w którym zapewne miała pochowane wszystkie potrzebne rzeczy do tej misji. Pilar dla odmiany ze sobą nie miała absolutnie nic. Bo idąc dzisiaj do Heleny w życiu by nie pomyślała, że skończy pod szpitalem. Ale cóż. Here we go.
Obrazek
010.
Kto: Galen
Gdzie: viewtopic.php?p=15986#p15986
Opis: Bo gdyby jej nie zależało, wcale nie podjeżdżałaby właśnie pod miejski szpital z zestawem kurczaczków z Wendy’s, schowanym w jednej z tych dużych, damskich torebek, które potrafiły pomieścić dosłownie w s z y s t k o oraz policyjną odznaką w dłoni, gdyby były jakiekolwiek problemy z wejściem.
Po drodze wzdłuż korytarza odbyła jeszcze dłuższą rozmowę z lekarzem prowadzącym, który oczywiście nie mógł zdradzić za wiele, ale zapewnił, że robią wszystko co w ich mocy, by wypuścić go jak najszybciej na to przesłuchanie, o którym najściemniała Pilar. A potem gdy stanęła już przed drzwiami do stali, zastanawiała się czy nie zawrócić. Bo może jednak nie wypada? Może nie powinna? Przecież wtedy po kolacji u Seeleya to miało być ich ostatnie spotkanie. A teraz to. Ale przecież chciała wiedzieć, co u niego.
Ostatnio zmieniony sob gru 13, 2025 2:29 am przez Pilar Stewart, łącznie zmieniany 5 razy.
kasik
nudy. a tak poza tym, to używania AI, czytania mojej postaci w myślach i braku inicjatywy.
29 y/o
CHRISTMASSY
169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
a świąt to kurwa nienawidzi
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3 os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Chapter II
Obrazek
011.
Kto: Madox
Gdzie: viewtopic.php?p=16280#p16280
Opis: [...] A ona? Ona całe życie uciekała. Przed wszystkim. Przed ludźmi, którzy chcieli ją poznać i przed emocjami, które mogły ją zranić.
Ale może właśnie o to w tym chodziło? Może właśnie czucie było tym wszystkim? Może miłość nie była prosta, ale też nigdy nie miała taka być? Może nie musiała. Może po prostu wystarczyło… pozwolić jej być?
Kocham cię, Pilar.
Mocny prąd przeszedł przez jej ciało na samo wspomnienie tych słów. Serce podskoczyło. Szalenie. Zamknęła oczy i po raz pierwszy od dawna przestała walczyć. Pozwoliła temu sercu robić swoje. Pozwoliła mu się wyrwać.
Kurwa.
Obrazek
012.
Kto: Ophelia
Gdzie: viewtopic.php?p=19126#p19126
Opis:Kto by pomyślał, że można tworzyć takie piękne melodie o palcówkach — stwierdziła, będąc pod niemałym wrażeniem. Piękna sprawa. Może jakby chociaż w najmniejszym stopniu była uzdolniona muzycznie, też mogłaby coś stworzyć o swoich łóżkowych podbojach. I zagrać Ophelii, na przykład.
Poprawiła się na stołku i na moment sama przejechała palcami po białych klawiszach, delikatnie, tak, że nawet nie wydały z siebie żadnego dzwięku. Jakby chciała sprawdzić, jaką miały teksturę.
A ty, Attwood? — zaczęła spokojnie i dopiero wtedy nacisnęła jeden z nich, a pojedyncza nuta wybrzmiała w pomieszczeniu. — Do czego ty wykorzystujesz swoje palce oprócz grania na fortepianie? — może na przykład pasjonowała się szydełkowaniem?
Obrazek
013.
Kto: Zaylee
Gdzie: viewtopic.php?p=21124#p21124
Opis: Odkąd wróciła z Medellin, wszystko się jej sypało. Nie dość, że wiecznie chodziła wkurwiona, to jeszcze oprócz kontenerów dostała dwie inne sprawy, jakby miała za mało roboty przy h a n d l u l u d ź m i.
Najwidoczniej dla naczelnego tak.
Przesłuchała kogo trzeba, na razie połowicznie, by w końcu skierować się do pomieszczenia, w którym został znaleziony denat… A raczej Donald Trump, bo to właśnie za niego wycharakteryzowany był trup. Przyjrzała mu się zawisajac nad ciałem. Minę miał równie skwaszoną jak oryginał, praktycznie jeden do jednego razem ze zmarszczkami i tą blond grzywą, która wystawała spod czerwonej czapeczki.
Obrazek
014.
Kto: Galen
Gdzie: viewtopic.php?p=21973#p21973
Opis: Czuła szybciej bijące serce, kiedy szarpała za materiał jego czarnej koszulki, pomagając mu się jej pozbyć, by po chwili zejść mokrymi pocałunkami wzdłuż szyi i na klatkę piersiową, by przygryźć jego skórę z wyczuciem.
I sama nie wiedziała, czy to właśnie to serce, o które on miał zadbać, a tego nie zrobił, czy brak wielkiego lwa na lewej piersi, którego jej zabrakło nagle, sprowadził ją na ziemię.
Ale to się stało.
A potem już wszystko zadziało się szybko.
Jej dłoń na jego ramieniu, by go odepchnąć.
Szarpnięcie biodrami, by uwolnić się spod silnego, palącego uścisku.
I w końcu wybicie się z podłogi, by zaraz potem stać już na równych nogach.
Oddychała nierówno. Chociaż nie, kurwa, ona już prawie wcale nie oddychała, bo powietrze w tej pieprzonej sali nie wiedzieć kiedy po prostu się skończyło. Przystawiła dłoń do ust, jakby chciała zetrzeć z warg jego słodki smak i to przeklęte mrowienie, wciąż powodujące dreszcze.
Pojebało cię?
Obrazek
015.
Kto: Madox
Gdzie: viewtopic.php?t=2743
Opis: Zamknij się — przerwała mu i nachyliła zaraz nad fotelem, opierając dłonie po obu stronach oparcia. — Słuchaj no, Laine i patrz na mnie uważnie, jak do ciebie mówię — chociaż przecież patrzył. Wodził po jej twarzy wciąż wygłodniale i nawet uśmiech wciąż miał wymalowany na ustach. Do jej następnych słów oczywiście. — Ktoś chce ci upierdolić łeb. I oboje dobrze wiemy, że to wcale nie są żarty. Jestem w stanie zagwarantować ci pomoc i ochronę, ale musisz mi dać coś w zamian i to musi być kurewsko dobre. Konkret. Rozumiesz mnie? — jej głos był stanowczy, a cała Pilar kompletnie skupiona na celu. Nawet powieka jej nie drgnęła, kiedy wciskała mu ten cały kit o ochronie, której przecież nie dostanie. I on chyba faktycznie jej w te słowa uwierzył, bo z udawanego luzactwa w końcu spiął się i zarzucił nogę na nogę, trącająć przy tym jej udo i podwijając materiał sukienki.
Co dokładnie potrzebujesz? — spytał w końcu i przyjrzał się jej dokładnie.
Chce nazwiska i dokładną datę kolejnego transportu dziewczyn do Quebec.
Obrazek
016.
Kto: Hunter
Gdzie: viewtopic.php?p=24118#p24118
Opis: [...] Tylko zamiast na melodie jej dłoń natrafiła na czyjeś ramię, a że zamach miała konkretny (w końcu napierdalała się na porządku dziennym), to i uderzenie wcale lekkie nie było, o czym mogło świadczyć głośne huknięcie.
Odwróciła się leniwie, jakby od niechcenia i spojrzała na przypadkową ofiarę.
Ah, kurwa, przepraszam — wbiła ciemne spojrzenie w zaskoczone oczy mężczyzny i uśmiechnęła się blado. Chociaż na dobrą sprawę, to po co siadał tak blisko? Mało krzeseł było w barze? A no i oczywiście zostawała jeszcze jedna kwestia… — No chyba, że lubisz ten świąteczny gniot — zaczęła podejrzliwie, wyciągając przed siebie dłoń i wykonała nią bliżej nieokreślony gest, próbując wskazać muzykę. — To wtedy wcale nie przepraszam i mam nadzieje, że zabolało.
kasik
nudy. a tak poza tym, to używania AI, czytania mojej postaci w myślach i braku inicjatywy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „kalendarze”