- 
				 Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor
Umówili się pod wieczór, dzięki czemu Karrion zdążył przeprowadzić wszystkie treningi swoim uczniom. Sam też o swoim nie zapomniał, choć nie forsował się tak mocno jak zazwyczaj, chcąc być w jak najlepszej formie podczas tego przyjemnego wieczoru. Pojechał do kina prosto z pracy, jednak wcześniej zaopatrzył się w coś w dalszym ciągu wygodnego, ale też dającego pewne przeświadczenie, że postarał się dobrać jakiekolwiek elementy stroju do siebie. Zazwyczaj przecież liczyła się tylko i wyłącznie wygoda.
Zjawił się na miejscu wcześniej, tak jak miał to zawsze w zwyczaju i w oczekiwaniu na partnerkę, wszedł do środka. Zapoznał się z całym, niezbyt ciekawym repertuarem i westchnął zrezygnowany, nie dostrzegając pośród tytułów nic, co wzbudziłoby w nim jakieś większe zainteresowanie. I prawdę powiedziawszy, jego power po tym nieznacznie opadł, a oczekiwanie na Darcy stało się... w pewnym stopniu męczące z jego perspektywy.
Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy brunetka pojawiła się w środku i jak zwykle oczarowała go samym swoim jestestwem. Karrion był nią zauroczony i jego spojrzenie wybitnie to zdradzało. Zaczął się nawet zastanawiać, czy po tygodniu na Woodstocku też by wyglądała tak dobrze, bo w jego oczach wręcz błyszczała całą tą aparacyjną zajebistością.
Tym razem miał nieco więcej pewności siebie i podszedł do niej spokojniejszy, jakby bardziej oswojony z myślą tego, że się ze sobą spotykają.
- Ślicznie wyglądasz - rzucił od razu banałem, ale był on najszczerszy na świecie. Nawet jeśli by się w niej zadurzył, to nie chwaliłby jej wyglądu, gdyby faktycznie nie było czego chwalić.
Delikatnie nachylił się i złożył na jej ustach pocałunek w geście przywitania, jednak tym razem z okazaniem tej szczególnej intymności, którą jakoś łatwiej było mu przyjąć w tej kinowej scenerii.
- Wypatrzyłaś coś wcześniej, czy wybieramy na chybił-trafił i zobaczymy, co z tego będzie? - zachichotał lekko, spodziewając się, że Darcy mogłaby wejść na stronę internetową kina i zapoznać się z repertuarem, dzięki czemu mogła też mieć w głowie jakiś konkretny film.
Bokser obrócił się na pięcie w kierunku kas i złapał delikatnie brunetkę za rękę, pokonując te kilka metrów w zupełnie inny, dotychczas niespotykany dla nich sposób.
- Dwa bilety na... - spojrzał na Bowman, oczekując, że dziewczyna w tym momencie wyjawi tytuł filmu.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Wiadomość od Karriona ją… zaskoczyła. Nie dlatego, że podejrzewała, że po ostatnim spotkaniu nie będzie chciał się z nią więcej widzieć. Po prostu w międzyczasie wydarzyło się tyle, że te przyjemności odłożyła na dalszy plan, jakby prowadziła zupełnie dwa różne życia. Jednocześnie poczuła się głupio – że nic mu nie powiedziała, że nie zadzwoniła, że sama się do niego nie odezwała. Na dobrą sprawę… mieszkał po sąsiedzku – to u niego mogła się zatrzymać tamtej felernej nocy. Z drugiej strony chyba nie chciała go mieszać w tą swoją pokręconą część życia. W końcu sam twierdził, że był porządnym facetem! I chyba właśnie dlatego nie zrezygnowała, nie odwołała tego spotkania. Nie wymówiła się nadmiarem pracy albo obowiązkami w klubie, z którego pojechała prosto do kina.
Nie była spóźniona, właściwie miała doskonałe wyczucie czasu i pojawiła się na miejscu dokładnie o umówionej godzinie. Nie musiała się szczególnie rozglądać, żeby zauważyć Mercera, niewątpliwie wyróżniał się w tłumie. Zupełnie automatycznie też uśmiechnęła się na jego widok, jej twarz się rozluźniła i jakby zeszło z niej przynajmniej część stresu, który w sobie nosiła. Zdała sobie sprawę dlaczego nie chciała zrezygnować z tego spotkania. Wydawał jej się być… normalnością, której chyba tego wieczoru potrzebowała. Nawet miękki, spokojny pocałunek, który złożył na jej ustach wydawał jej się być dokładnie tym czego chciała, ale z czego nie zdawała sobie sprawy.
- Nie mam pojęcia, więc… – wzruszyła lekko ramionami, bo nie miała pojęcia, co aktualnie było w repertuarze, ani co mogliby dzisiaj obejrzeć. Nie wiedziała nawet jaki miał gust filmowy… zastanowiła się właśnie nad tym krótko, gdy ruszyła za nim do kasy.
- Cokolwiek – dokończyła, a kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Na co nie będziemy musieli dużo czekać i gdzie nie będzie tłumów. – bo nie chciała iść na najbardziej gorącą premierę tego tygodnia, nie chciała siedzieć w tłumie ludzi, słuchać jak przeżuwają popcorn albo krzywić się, gdy ktoś świecił jej telefonem po oczach. A gdyby ktoś zaczął kopać w jej fotel byłaby gotowa posunąć się do rękoczynów. To nie był dobry dzień, czy tydzień i zdawała sobie sprawę, że lont miała krótki… liczyła na poprawę. No a poza tym naprawdę nie miała pomysłu i najmniejszej ochoty podejmować decyzji, co mogliby oglądać – gdyby jej wybór ją rozczarował pewnie też byłaby zła – W najgorszym wypadku go prześpimy… obiecuję pilnować, żebyś nie chrapał. – dodała pół żartem, pół serio… półszeptem do Mercera, gdy chłopak za ladą wybierał im film i miejsca.
Karrion Mercer
- 
				 Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor
On również, co było w pewien sposób zaskakujące, dość łatwo przeszedł z relacji "znajomi, którzy czasem się ze sobą prześpią" na coś, co było zalążkiem związku dwojga dorosłych ludzi. No bo jak inaczej nazwać drugą randkę, w dodatku rozpoczętą od komplementu i pocałunku, jakby była to dla nich codzienność? Co prawda daleko było jeszcze do tego, by tytułować się chłopakiem czy dziewczyną dla tej drugiej osoby, ale byli do tego bliżej niż jeszcze kilka tygodni temu, kiedy to Darcy zjawiła się w jego klubie, chcąc trochę poboksować.
Skinął porozumiewawczo głową, gdy stali już przy kasie i znów zerknął na moment w repertuar, by wybrać coś odpowiedniego dla nich. Kusząco brzmiały następujące tytuły: Rescue Team, ugandyjskie kino akcji oraz Atak Wiewiórek Ludojadów, ale ostatecznie zdecydował się na coś bardziej sztampowego: akcyjniak z elementem komedii. Albo raczej nie on zadecydował, tylko pracownik kina im to podpowiedział, argumentując wybór tym, że to są już ostatnie projekcje tej produkcji i wszyscy, którzy chcieli go obejrzeć, już to raczej zrobili, więc była szansa na wolną salę.
- Wyspałem się, więc musiałoby to być coś naprawdę... nudnego, żebym znowu przysnął - zaśmiał się lekko, przypominając sobie jedną jedyną sytuację, gdy zdarzyło mu się zasnąć na filmie. I było to stosunkowo niedawno, bo przy okazji premiery pierwszej części nowej Diuny.
Kiedy odebrali bilety, Mercer upewnił się tylko do której sali mają iść i nie puszczając ręki Bowman, zawędrował z nią właśnie w tym kierunku. Zanim jednak tam dotarli, spojrzał jeszcze na brunetkę.
- Jakiś popcorn czy coś? - podpytał i w zależności od tego, na co Darcy miała ochotę, Karrion właśnie to wziął. Dobrał też dwa duże napoje, by mieli co pić, gdyby poziom żartów w filmie był strasburgerowy.
Okazał bilet pracownikowi i po weryfikacji weszli na pustą salę, która w dodatku dalej była oświetlona. Nie rozpoczęła się nawet projekcja reklam, więc mieli jeszcze dobre 30 minut na to, by ewentualnie coś zmienić w swoim postanowieniu randki w kinie. Bokser rozejrzał się po wnętrzu i uniósł lekko brew.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnio siedziałem na pustej sali - zaśmiał się cicho. - Przynajmniej miejsca mamy dobre - przytaknął sam sobie i poszedł za Darcy, która wzrokiem poszukiwała ich foteli. W międzyczasie oczywiście skorzystał ze sposobności i popatrzył sobie trochę na biodra brunetki, którymi ta siłą rzeczy machała przed nim pokonując kolejne schodki w kierunku loży z kanapami.
Gdy dotarli na miejsce, rozsiadł się wygodnie, wcale nie będąc zaskoczonym tym, że nawet taki potężny chłop jak on miał tu sporo miejsca.
- A niby to jankesi są tłuści... - rzucił sam do siebie z lekkim rozbawieniem w głosie, spodziewając się, że taka wielkość miejsc jest podyktowana coraz większą liczbą osób z otyłością.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Dobre… Mercer mamy całą salę dla siebie, możemy siedzieć nawet w dwóch różnych rzędach i wyłożyć się w każdą dowolną stronę. – zaśmiała się pod nosem, rozglądając się po pustej sali, czy na pewno nikt nie ukrył się między jakimiś fotelami, ale nie… póki co naprawdę byli sami – I czy ty właśnie narzekasz, że masz za dużo miejsca? – dodała przekornie, wchodząc wreszcie w odpowiedni rząd i opadając w miękki fotel – Nie możesz już powiedzieć, że nie ma foteli kinowych dla ludzi mojego rozmiaru – zaśmiała, mierząc mężczyznę wzrokiem i odbierając od niego pudełko z popcornem, którego zresztą też całe wieki nie jadła. Zupełnie jak całe wieki nie była w kinie. I naprawdę nie wiedziała dlaczego… - Muszę to przemyśleć jako nowe hobby dla zabicia czasu. – wolnego czasu, żeby nie musieć siedzieć w dużym pustym domu, do którego ktoś się lubił włamywać pod jej nieobecność – Będę przychodzić na filmy, których już nikt nie chce oglądać, żeby nie siedzieć w tłumie, a trochę się… dokształcić. Dokulturalnić. O ile kino tego pokroju można nazwać kulturą. – zaznaczyła, podśmiechując się pod nosem i wygodnie wyciągając nogi, rozprostowując je i bezczelnie opierając je o fotele przed nimi, jednocześnie mocniej zapadając się w fotelu – Więc… jak ci minął czas od naszego ostatniego spotkania? Bardzo tęskniłeś, czy znalazłeś sobie coś dla zabicia czasu i samotności? – rzuciła swobodnie, zerkając na niego i unosząc lekko brew, naprawdę ciekawa odpowiedzi. Zdecydowanie wolała rozmawiać o nim niż o niej samej.
Karrion Mercer
- 
				 Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor
Karrion przechylił lekko głowę i uniósł brew rozbawiony.
- Nie przywykłem do takiego komfortu - zażartował, śmiejąc się delikatnie.
W jego przypadku przez wiele lat musiał sobie radzić z miejscami dostosowanymi do trochę mniejszych od niego osobników, toteż nigdy nie zapomni swoich pierwszych wakacji czarterem, gdy to nawet przy miejscach z wyjściem ewakuacyjnym czuł, jak było mu ciasno. W kinie było podobnie, bo nie licząc Stanów Zjednoczonych, w których bez problemu dało się ogarnąć szerokie fotele, tak musiał zawsze kombinować.
- Ale to zmiana na plus, także szacunek dla tego kina - teatralnie nawet klasnął w dłonie kilka razy, jakby faktycznie bił komuś brawa.
Siedząc już na wyznaczonym miejscu słuchał z rozbawieniem pomysłu Darcy na nowe hobby. Przytakiwał jej nawet przez chwilę.
- To na pewno - pokiwał głową twierdząco. - Zwłaszcza jak puszczą jakiś Megarekin kontra Krokozaurus, wtedy to nic tylko się dokulturalniać - stwierdził z pełną powagą.
Wyobraził sobie Bowman siedzącą na jakimś tanim filmie klasy Z o rekinach z mackami ośmiornicy i głową konia na plecach, po czym potrząsnął lekko głową, bo nawet na jego zryty mózg było to trochę za dużo. Do niej bardziej pasowały filmy traktujące o poważnych problemach egzystencjalnych, nie o zmutowanych jaszczurach.
Gdy spytała go o to, co robił w czasie, gdy się nie widzieli, uśmiechnął się krzywo i przekręcił głowę tak, by patrzeć przez moment na ekran przed siebie.
- Trochę tęskniłem... - przyznał z delikatnym rumieńcem na twarzy. - Ale miałem sporo pracy i kilka niespodziewanych spotkań, także jakoś minęło - nie chciał wdawać się w szczegóły, bo jednak spotkanie swojej byłej nie było czymś, co miał w swoim bingo na ten miesiąc. - Dostałem też ofertę powrotu na ring - zaczął po chwili. - Ale odmówiłem - ten etap jego życia był już zamknięty i szkoda mu było zdrowia na to, by zarobić kilka dolarów więcej. Zwłaszcza w perspektywie prężnie rozwijających się biznesów.
Wziął kilka ziarenek popcornu i podjadł je, a następnie popił napojem, zanim znów na nią spojrzał.
- A ty, tęskniłaś? - poruszył wymownie brwią, chcąc usłyszeć to z jej ust. No i dowiedzieć się, co ona robiła w tym okresie, bo trochę go zastanawiała ta jej "niedostępność" czy może raczej ograniczanie kontaktów z nim w ostatnim czasie.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Kilka niespodziewanych spotkań i oferta powrotu na ring brzmią całkiem interesująco… – przyznała, wbijając zaciekawione spojrzenie w mężczyznę. Przez chwilę zastanawiała się, czy pociągnie temat, czy poruszy więcej szczegółów tych niespodziewanych spotkań, które brzmiały bardzo enigmatycznie, ale skoro tak się nie stało – nie zamierzała go ciągnąć za język. Nie była tym typem osoby – I dobrze, że odmówiłeś. – wzruszyła lekko ramionami – W tym wieku to już wiesz… tylko emerytura, jeszcze byś się połamał. Albo byłoby szkoda twojej twarzy. – rzuciła pół żartem, pół serio, szczerząc kły, bo nawet jeśli była w tym odrobinę złośliwa to nadal wynikało to z czystej sympatii. I naprawdę uważała, że to dobra decyzja. Czasami trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny – dla własnego dobra. I chociaż z jednej strony chętnie zobaczyłaby go jeszcze na ringu w innych okolicznościach niż trening to było to tylko jej próżne życzenie, którego nawet nie zamierzała wypowiadać na głos.
- I mooooże… troooochę... – rzuciła znów nie do końca poważnie, ale hej… coś dla siebie musiała zostawić – Ale dużo się działo. Niekoniecznie dobrych rzeczy. I gdy dzisiaj cię zobaczyłam zdałam sobie sprawę, że to głupie, że nie dałam ci znać… a jednocześnie nie chciałam cię wciągać w rzeczy, które nie mają z tobą nic wspólnego. Bo to mój bałagan. – i echo dawnego życia – Nieważne! Nie przyszliśmy się tu użalać, nie? – dlatego wzięła porcję popcornu i zamknęła sobie nim usta.
Karrion Mercer
- 
				 Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor
- Odzwyczaiłem się już od reżimu treningowego - celowo nie wspomniał o spotkaniach, a jedynie nawiązał do niedoszłej walki.
Uniósł lekko brew, spoglądając na Bowman z góry.
- Sugerujesz, że bym przegrał? - odparł z udawaną powagą, bo w żadnym razie nie odebrał jej słów jako czegoś obraźliwego. Był świadom swoich umiejętności, pozycji oraz zagrożeń wynikających z potencjalnego powrotu na ring w takim etapie swojego życia, więc nie będzie zaklinać rzeczywistości. Inną sprawą było natomiast to, że przeciwnik również nie należał do młodzieniaszków, także byłoby to starcie weteranów ringu, najpewniej z myślą o zarobieniu na nostalgii fanów boksu. Szanse były więc wyrównane.
Te niewielkie przyznanie się w zupełności go ukontentowało, toteż nie mógł zareagować na to w żaden inny sposób niż szczerym uśmiechem.
- Niekoniecznie dobrych? - chciał ją trochę pociągnąć za język, ale jednocześnie nie zamierzał naciskać. Darcy nie należała do osób lubiących dzielić się swoimi obawami i to Karrion zdołał już dostrzec, toteż nie chciał jej w żaden sposób zrazić do siebie. Niemniej jednak trochę zmartwiła go tym i wprawiła w nastrój pełen niepokoju.
- Rozumiem - przyznał, choć było to nieszczere. Ostatnio zbliżyli się do siebie i nawet jeśli Bowman starała się w jakiś sposób chronić go przed swoimi problemami, tak chyba nie brała pod uwagę, że Mercer może chciał być przy niej w tych chwilach? Albo chociaż mieć jakiś wybór, czy ją wesprzeć, czy zostawić samą sobie. Tak to zadecydowała za niego.
Przez chwilę patrzył jeszcze na nią z nadzieją, że jednak się przełamie i zdradzi mu co nieco historii ze swoich ostatnich dni, ale ostatecznie się tego nie doczekał. Westchnął zatem zrezygnowany i skierował wzrok ku ekranowi, na którym były już emitowane od kilku minut reklamy. Pozwolił sobie też na chwycenie garstki popcornu i podjadanie sobie przez najbliższe kilkadziesiąt sekund.
- Gdybyś potrzebowała kogoś do pomocy z tym "bałaganem" - zaczął. - Wystarczy powiedzieć. Pomogę ci - zapewnił ją, bo choć nie zdradziła mu zbyt wiele, tak w tej chwili liczyło się dla niego jedynie zapewnienie brunetki, że jeśli będzie chciała go w coś zaangażować, to on nie zostawi jej samej na placu boju. Lojalność mogła być zgubną cechą czasami, ale Karrion nigdy tego tak nie postrzegał. Wiedział natomiast, że gdy czuło się coś do drugiej osoby, okazywanie jej swojego wsparcia było wręcz wpisane w zażyłość relacji.
Uśmiechnął się lekko, dostrzegając ziarenko kukurydzy między jej udami. Od razu sięgnął po nie ręką, jak gdyby była to normalna rzecz na świecie, w rzeczywistości jednak mogło to wyglądać bardzo dwuznacznie.
- Kukurydzę miałaś - zachichotał lekko i nawet pokazał sprawcę całego zamieszania - ziarenko trzymane między kciukiem a palcem wskazującym, które od razu zjadł.
Znów ułożył się wygodnie na fotelu i kątem oka zerknął rozbawiony na Darcy, będąc ciekaw, czy tym razem ona skorzysta z jakiegoś pretekstu, by go dotknąć, tak jak on ją przed chwilą.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Tak jak on się zmartwił, gdy ona przyznała, że w ostatnim czasie trochę się działo. Spojrzała na niego i czuła… czuła w kościach, że oczekuje od niej czegoś więcej. Jakiegokolwiek wytłumaczenia. Jednocześnie nie była pewna, czy to dobre miejsce i czas na tego typu rozmowę, bo może i byli tutaj zupełnie sami, ale mimo wszystko… byli w kinie. A może ona wcale nie chciała się do tego przyznawać? Nie chciała go niepotrzebnie niepokoić. Była zagubiona i doskonale wiedziała, że to nie może przynieść nic dobrego.
Ale uśmiechnęła się słysząc jego zapewnienie, bo wbrew pozorom wiedziała, że było szczere i naprawdę tak było. Może faktycznie w jej życiu było więcej osób skłonnych jej pomóc niż początkowo zakładała. Wystarczyło tylko o tą pomoc poprosić, a w przypadku Darcy to był największy problem. Nie umiała prosić. Nie o to.
Gdy jego dłoń musnęła jej nagą skórę na udzie – przeszedł ją dreszcz, bardzo przyjemny dreszcz, a kącik ust drgnął jej w rozbawieniu. No właśnie… rozbawieniu. I wtedy coś zupełnie oczywistego przeszło jej przez myśl…
- Byłbyś na mnie zły, gdybym wolała, żebyś zamiast pomagać mi z tym bałaganem… był tym, który pozwoli mi o nim zapomnieć? Odwróci od niego moją uwagę? – i z jednej strony wiedziała, że to nie jest do końca fair, ale z drugiej… naprawdę nie chciała go w to wciągać, ale nie chciała rezygnować z jego towarzystwa.
Karrion Mercer
- 
				 Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonepostaćautor
Mimo wszystko Mercer uśmiechnął się lekko, bo Darcy dość dobrze wybrnęła z całej sytuacji. Pogładził ją nawet czule po policzku.
- Miło, jak ktoś się martwi o ciebie - zachichotał lekko, czując się naprawdę dobrze z tym, że nie był obojętny Bowman.
Karrion wyczuł, że cała rozmowa dotycząca tych zawirowań w jej życiu, mogła zawierać treści, które niekoniecznie powinny paść tutaj, nawet wobec tej całej pustki w sali. Nie zamierzał naciskać na brunetkę, bo koniec końców wierzył od początku do końca w to, że jeśli zaufa mu dostatecznie, sama coś o tym opowie. Niemniej jednak trochę kłuło go to, że wzbraniała się przed tym, choć czasami wydawała się mówić mu praktycznie o wszystkim. Może za dużo oczekiwał od ich relacji i od samej właścicielki The Fifth? Koniec końców nie dał po sobie tego poznać, bo uczucie do Darcy i chęć wspierania jej w jakiejkolwiek formie wygrywała z wątpliwościami czy irytacją wynikającą z niewiedzy.
Spojrzał na nią znów, zatrzymując wzrok na jej hipnotyzujących oczach. Nie było to uczciwe zagranie z jej strony, ale z drugiej... było to coś wyjątkowego. Fakt, że brała go pod uwagę jako odskocznię od problemów, pewnego rodzaju oazę, wprowadzającą chociaż chwilową równowagę w jej życie powodował, że nie mógł jej odmówić i jego oczy zdradzały to jeszcze zanim się odezwał.
- Zły nie - odpowiedział i zaczesał jej kosmyk włosów za ucho. - Ale czułbym pewien niedosyt - przyznał, bo nie chciał ukrywać tego, że chce jej pomóc. - Niemniej... najważniejsze, żebym sam nie był tym bałaganem w twoim życiu - dodał już z większym luzem, może nawet pewną czułością w głosie, by tylko utwierdzić ją w tym, że jeśli jedyny rodzaj wsparcia, który ona zaakceptuje jest odwrócenie uwagi, to na to też jest gotowy.
- Ale jeśli zmienisz zdanie i będziesz chciała mnie wtajemniczyć, zrób to. Zawsze ci pomogę - powtórzył się, jednak zależało mu na tym, by gotowość do udzielenia wsparcia wybrzmiała jasno i klarownie.
Swoje słowa przypieczętował krótkim, ale bardzo czułym, a jednocześnie delikatnym pocałunkiem, który złożył na jej ustach.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Szkoda, że jednocześnie niekoniecznie potrafiła przyjąć do wiadomości, że o nią też martwili się ludzie, którzy ją lubili. I gdy mówiła o problemach mogło się wydawać, że tej troski z drugiej strony potrzebuje, gdy jednocześnie tak bardzo (głupio) chciała być silną niezależną kobietą. Nagle… nagle zachciało jej się być silną i niezależną kobietą, gdy tak naprawdę przez wiele lat żyła w pieprzonej złotej klatce. Może nie chciała powtórki? A może była po prostu głupia. I wiedziała, że na pewno przy okazji jest niesprawiedliwa… i to, co robiła teraz Karrionowi było nie fair. Bo nie był tylko jej pocieszeniem – nawet jeśli faktycznie pierwszy telefon wykonała właśnie dlatego, nawet jeśli potrzebowała odwrócić uwagę i zająć myśli nową formą aktywności. Zaszli jednak w tej relacji znacznie dalej i zasługiwał na znacznie więcej.
Kącik ust drgnął jej jednak w kierunku uśmiechu, gdy zapewnił, że sam nie chciałby być jej bałaganem… pokręciła głową, bo zupełnie mu to nie groziło. Był jego całkowitym przeciwieństwem, przynajmniej do tej pory. I czuła, że mogła mu zaufać. Ba! Chciała mu zaufać. Zanim jednak cokolwiek zdążyła powiedzieć – pocałował ją, a przyjemny dreszcz rozlał się po jej ciele. Nie pozwoliła mu się jednak od siebie tak szybko odsunąć – przedłużyła ten pocałunek, gwałtowniej i z większym zaangażowaniem napierając na męskie wargi, a kolejny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa. W międzyczasie, ani trochę się od niego nie odklejając, odnalazła męską dłoń i przeniosła ją na swoje udo, znacznie wyżej niż byłoby to przyzwoite, tuż pod granicę swojej króciutkiej spódnicy. A gdy oderwała się od jego warg, oczy jej błyszczały, a na ustach igrało wymowne rozbawienie… i jednocześnie opadła z powrotem wygodniej na kinową kanapę, zapadając się w niej mocniej.
– Chyba się zaczyna – wskazała na ekran, bo faktycznie reklamy się skończyły, na sali zrobiło się jeszcze ciemniej i film powoli się rozpoczynał.
Karrion Mercer

 
				