24 y/o, 178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Blue screen or Error.exe? Oh well...
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Erica zainteresowały zajęcia komputerowe gdy uczęszczał do szkoły podstawowej - sala informatyczna była jego azylem od spojrzeń dzieciaków i pytań typu Masz pole ryżu? Jadłeś psa? Cing, ciang ciong - to miał być niby chiński (bo dla dzieciaków nie miało znaczenia skąd był, tylko liczył się fakt, że różnił się od nich wyglądem). No ale tak, kompy, lego, kostka Rubika, rozkręcanie przedmiotów, interesowały go od najmłodszych lat, potem tylko dzięki nauczycielom, mógł to rozwijać - bo gdyby trafił na takich, co mają wywalone, na pewno nie poszedłby na pierwsze zajęcia, gdzie siedział przed kompem i uczył się między innymi pisać w wordzie, a na święta tworzył kartkę w paincie.
Kiedyś w ogóle zastanawiał się, czy i jaką apkę mógłby stworzyć, by jakoś pomóc społeczeństwu, lecz było ciężko biorąc pod uwagę, ile już ich istniało. Były takie z ćwiczeniami, translatory, czytniki pdfów i ebooków... a jemu zależało na czymś naprawdę innowacyjnym. W szufladzie biurka stojącego w sypialni, miał sporo pomazanych kartek, na których powypisywał swoje pomysły, lecz ostatecznie przekreślał je od góry do dołu; nie skreślił jedynie "apteczki domowej", czyli apki, gdzie zapisywano lub wrzucano by zdjęcia lekarstw i przypominałaby ona o ich dobiegającej ku końcowi dacie ważności, a drugim projektem była tzw. "pomoc sąsiedzką", która byłaby czymś w rodzaju mobilnej tablicy ogłoszeń, łączącej ludzi z tej samej okolicy. Zostawił więc te dwa plany, bo nie był pewien, od którego powinien zacząć.
Skinął głową potwierdzając, iż to tyle.
- Zgadza się. - cieszyło go, że opcja z trybem awaryjnym rozwiązała problem, lecz czuł bezsilność, gdy został zapytany o odzyskanie wcześniej napisanego tekstu. Przeczesał dłonią włosy, a nagle przyszło mu do głowy coś, co albo pomoże, albo Bronte będzie musiała wszystko napisać całkowicie od nowa.
- Że też na to nie wpadłem od razu... - rzucił do samego siebie, kręcąc głową.
Wszedł w folder z tymczasowymi plikami i szukał tekstowych plików.
Gdy znalazł takich kilka, odpalił worda i spróbował otworzyć w nim te pliki.
- Sprawdź, czy któryś to ten, który pisałaś nim system padł. - powiedział, robiąc Broni miejsce, by przejrzała sobie odpalone wersje worda.
- Możesz śmiało zamykać każde okno programu, jeśli nie będzie zawierało tej wersji, na której pracowałaś. - dodał, bo jednak trochę tych okienek się pootwierało.

Bronte Rosenthal-Murray
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
28 y/o, 161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Nie chciała nawet myśleć o tym, co stałoby się, gdyby sama spróbowała rozwiązać ten problem. Podobny błąd popełniła bowiem lata temu, w ten sposób uszkadzając własny komputer jeszcze bardziej, niż miałoby to miejsce, gdyby pozwoliła zająć się tym komuś, kto rzeczywiście znał się na rzeczy.
Od tamtej pory nauczyła się jednego. Kiedy coś się psuło, odsuwała się od tego na bezpieczną odległość i kontaktowała się z osobą, która miała na ten temat większe pojęcie. Kiedy w grę wchodził komputer, telefon albo cokolwiek innego, co miało związek z technologią, Bronte już odruchowo wybierała numer Erica. Miała to szczęście, że nigdy nie odmawiał jej pomocy, za co ona była mu naprawdę wdzięczna. Być może nie była w stanie odwdzięczyć mu się w podobny sposób, ale niejednokrotnie zapewniała go o tym, że gdyby tylko czegoś od niej potrzebował, bez wątpienia mógł na nią liczyć.
I zamierzała dotrzymać słowa.
Obserwowała uważnie jego poczynania, dochodząc do wniosku, że to, co zrobił teraz, wydawało się pozornie nieskomplikowane. Pozornie, ponieważ Bronte i tak za nic w świecie by tego nie zapamiętała.
W porządku — odezwała się, przeskakując pomiędzy kolejnymi plikami. W niektórych rzeczywiście zawarte były elementy tego, co wcześniej napisała, jednak w żadnym z nich nie znalazła ostatecznej wersji. Koniec końców poddała się więc, wypuszczając głośniej powietrze. — To chyba jest najbliżej tego, na czym skończyłam — zawyrokowała, po czym w dość ostrożny sposób zapisała plik na pulpicie. Tak, wiedziała, że powinna prawdopodobnie wrzucić go w chmurę, jednak nie miała ochoty robić tego już teraz.
Na dziś zdecydowanie po dziurki w nosie miała technologii.
Mogę teraz bezpiecznie go wyłączyć? — zapytała, kątem oka spoglądając na Erica. Jeśli uzyskała zgodę, wyłączyła komputer, aby dłużej im nie przeszkadzał. Mieli przecież jeszcze kawę, którą teraz mogli w spokoju wypić, przy tym zajadając się przekąskami, które przyniósł ze sobą brunet.
Mogli również nadrobić inne zaległości i podyskutować o tym, co obecnie się u nich działo. Trochę się przecież nie widzieli, a Bronte nie chciała sprawiać wrażenia, jakby zaprosiła go tu tylko, żeby jej pomógł.
Po zakończonej misji, mieli nieco czasu na przyjemności.
zt.
Eric Stones
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
ODPOWIEDZ

Wróć do „#5”