- 
				 Blue screen or Error.exe? Oh well... Blue screen or Error.exe? Oh well... nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Kiedyś w ogóle zastanawiał się, czy i jaką apkę mógłby stworzyć, by jakoś pomóc społeczeństwu, lecz było ciężko biorąc pod uwagę, ile już ich istniało. Były takie z ćwiczeniami, translatory, czytniki pdfów i ebooków... a jemu zależało na czymś naprawdę innowacyjnym. W szufladzie biurka stojącego w sypialni, miał sporo pomazanych kartek, na których powypisywał swoje pomysły, lecz ostatecznie przekreślał je od góry do dołu; nie skreślił jedynie "apteczki domowej", czyli apki, gdzie zapisywano lub wrzucano by zdjęcia lekarstw i przypominałaby ona o ich dobiegającej ku końcowi dacie ważności, a drugim projektem była tzw. "pomoc sąsiedzką", która byłaby czymś w rodzaju mobilnej tablicy ogłoszeń, łączącej ludzi z tej samej okolicy. Zostawił więc te dwa plany, bo nie był pewien, od którego powinien zacząć.
Skinął głową potwierdzając, iż to tyle.
- Zgadza się. - cieszyło go, że opcja z trybem awaryjnym rozwiązała problem, lecz czuł bezsilność, gdy został zapytany o odzyskanie wcześniej napisanego tekstu. Przeczesał dłonią włosy, a nagle przyszło mu do głowy coś, co albo pomoże, albo Bronte będzie musiała wszystko napisać całkowicie od nowa.
- Że też na to nie wpadłem od razu... - rzucił do samego siebie, kręcąc głową.
Wszedł w folder z tymczasowymi plikami i szukał tekstowych plików.
Gdy znalazł takich kilka, odpalił worda i spróbował otworzyć w nim te pliki.
- Sprawdź, czy któryś to ten, który pisałaś nim system padł. - powiedział, robiąc Broni miejsce, by przejrzała sobie odpalone wersje worda.
- Możesz śmiało zamykać każde okno programu, jeśli nie będzie zawierało tej wersji, na której pracowałaś. - dodał, bo jednak trochę tych okienek się pootwierało.
Bronte Rosenthal-Murray
- 
				 karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Od tamtej pory nauczyła się jednego. Kiedy coś się psuło, odsuwała się od tego na bezpieczną odległość i kontaktowała się z osobą, która miała na ten temat większe pojęcie. Kiedy w grę wchodził komputer, telefon albo cokolwiek innego, co miało związek z technologią, Bronte już odruchowo wybierała numer Erica. Miała to szczęście, że nigdy nie odmawiał jej pomocy, za co ona była mu naprawdę wdzięczna. Być może nie była w stanie odwdzięczyć mu się w podobny sposób, ale niejednokrotnie zapewniała go o tym, że gdyby tylko czegoś od niej potrzebował, bez wątpienia mógł na nią liczyć.
I zamierzała dotrzymać słowa.
Obserwowała uważnie jego poczynania, dochodząc do wniosku, że to, co zrobił teraz, wydawało się pozornie nieskomplikowane. Pozornie, ponieważ Bronte i tak za nic w świecie by tego nie zapamiętała.
— W porządku — odezwała się, przeskakując pomiędzy kolejnymi plikami. W niektórych rzeczywiście zawarte były elementy tego, co wcześniej napisała, jednak w żadnym z nich nie znalazła ostatecznej wersji. Koniec końców poddała się więc, wypuszczając głośniej powietrze. — To chyba jest najbliżej tego, na czym skończyłam — zawyrokowała, po czym w dość ostrożny sposób zapisała plik na pulpicie. Tak, wiedziała, że powinna prawdopodobnie wrzucić go w chmurę, jednak nie miała ochoty robić tego już teraz.
Na dziś zdecydowanie po dziurki w nosie miała technologii.
— Mogę teraz bezpiecznie go wyłączyć? — zapytała, kątem oka spoglądając na Erica. Jeśli uzyskała zgodę, wyłączyła komputer, aby dłużej im nie przeszkadzał. Mieli przecież jeszcze kawę, którą teraz mogli w spokoju wypić, przy tym zajadając się przekąskami, które przyniósł ze sobą brunet.
Mogli również nadrobić inne zaległości i podyskutować o tym, co obecnie się u nich działo. Trochę się przecież nie widzieli, a Bronte nie chciała sprawiać wrażenia, jakby zaprosiła go tu tylko, żeby jej pomógł.
Po zakończonej misji, mieli nieco czasu na przyjemności.

 
				