
 
Nie pamięta Santiago ze swojego dzieciństwa i bardzo tego żałuje, bo przecież właśnie tam się urodził. Stara się jednak odwiedzać to miejsce przynajmniej raz do roku, chcąc pamiętać, gdzie są jego korzenie, bo łatwo o tym zapomnieć, kiedy otacza cię bogactwo, wystawne kolacje i ważne biznesowe decyzje do podjęcia. Leonardo wcale nie czuje, jakby należał do tego świata, choć spędził w nim większość swojego życia. Jedynie przez mgłę pamięta czasy, kiedy razem z rodzeństwem cisnął się w jednym pokoju i nie mógł pozwolić sobie na absolutnie żadne przyjemności. Ucieszył się więc, kiedy w pewnym momencie ich życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni — otrzymał swój własny pokój, najnowszy model telefonu i mógł przebierać w takich słodkościach, o jakich tylko sobie zamarzył. Zaczął też chodzić do szkoły dla tych lepszych dzieciaków, co wtedy wydawało mu się wręcz spełnieniem marzeń. Nie miał jednak pojęcia, czym to wszystko było okupione.
Prawdę o nielegalnych interesach ojca poznał tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy tuż po zakończeniu studiów zaczął z nim ściśle współpracować. Od samego początku to on, jako najstarszy syn, miał ją przejąć i chciał tego. José od zawsze był jego wzorem i mentorem, chciał się od niego uczyć. Co prawda miał pewne podejrzenia co do tego, że firma nie działa w pełni legalnie, ale wydawało mu się, że to tylko jego wyobraźnia. Zwyczajnie nie wierzył, że jego ojciec mógłby być zaangażowany w coś takiego. A jednak. Prawda była dla niego trudna i bolesna, ale mimo to pozostał przy ojcu, przy rodzinie. Nie miał odwagi na podjęcie innej decyzji, choć różne opcje chodziły mu po głowie. Lojalność była jednak w jego rodzinie najważniejsza i wpajana mu od samego początku, dlatego pracował przy ojcu dalej, choć jego etos moralny bardzo przy tym cierpiał. Przez lata wił się i szamotał, pracując w miejscu, którego — o czym zorientował się tak naprawdę dopiero później — nienawidził. Ojciec to widział, dlatego na wszelkie sposoby próbował go do siebie przywiązać i kontrolować. W pewnym momencie praca stała się właściwie całym jego życiem i trwało to lata, dopóki nie spotkał kobiety, która sprawiła, że jego serce zabiło szybciej. Ot — sztampowa historia o tym, jak pracoholik w końcu dostrzega coś, co sprawia, że zaczyna widzieć szerszą perspektywę. Przy nikim nigdy nie czuł czegoś takiego, jak przy niej, ale kiedy zaczął wybierać pierścionek zaręczynowy, ona nagle uciekła, a on został sam.
Chyba właśnie wtedy coś w nim pękło, bo zorientował się, że jego dotychczasowe życie było w pełni podporządkowane ojcu i rodzinie, przez co nie było w nim w ogóle miejsca na niego samego. W końcu jednak dorósł i dojrzał do tego, aby zrobić ten spóźniony, choć niewątpliwie ważny krok. Z dnia na dzień pożegnał się z firmą ojca i zatrudnił się w… hotelu jako manager. Była to zupełnie nowa branża dla niego, której wcześniej w ogóle nie znał, ale chciał się wykazać. Co prawda oburzenie rodziny wymagało od niego wyłączenia telefonu na tydzień i zaszycia się w miejscu, gdzie żadne z nich by go nie szukało, ale ostatecznie był zadowolony z tej decyzji. Po raz pierwszy w życiu poczuł się jak wolna osoba, która może podejmować swoje własne wybory, nawet jeśli okażą się one błędne. Tylko że to była jego — i tylko jego — droga i to było w tym najważniejsze. Decyzja ta, choć trudna, była wyzwalająca, aczkolwiek to nie tak, że wiązały się z nią jedynie pozytywne uczucia. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem był tak przerażony, jak właśnie wtedy.
Do stanowiska dyrektora dochodził latami swojej ciężkiej pracy. Niejednokrotnie nie było łatwo, ale cieszy się, że obecnie nie ma nic wspólnego z szemranymi interesami swojego ojca i jego firmą. José przez lata z nim nie rozmawiał i dopiero na starość trochę złagodniał, choć Leonardo wcale nie szuka z nim kontaktu, mimo że niegdyś — dla niego to wręcz w innym życiu — stawiał go na piedestale. Nawiązał nowe relacje, wychodząc poza swoje stałe otoczenie, którym zazwyczaj była po prostu jego własna rodzina. Dzięki temu jego horyzonty znacznie się poszerzyły, a on stał się jakby innym człowiekiem. Nie poznaję cię, Ardo — słyszy niejednokrotnie od członków swojej rodziny, na co zawsze i niezmiennie odpowiada: I dobrze.
— uwielbia oglądać filmy dokumentalne, a także z chęcią czyta literaturę faktu. Na jego półce znajdują się książki również innych gatunków, ale procentowo pewnie właśnie ten ma największy udział;
— ma pokaźną kolekcję świeczek i niestety za każdym razem, kiedy obiecuje sobie, że kupi kolejną dopiero wtedy, jak wypali poprzednie, to znajduje taką, którą koniecznie musi mieć;
— amatorsko gra w tenisa dwa razy w tygodniu. Nie jest szczególnie dobry, robi to bardziej dla aktywności fizycznej, ale samego sportu jest ogromnym fanem i bardzo często ogląda rozgrywki;
— jego ulubiony alkohol to whisky z colą, mimo że wielokrotnie słyszał, że to zbrodnia w białych rękawiczkach.


 
				
 
									