25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Bronte nie była pierwszą i na pewno też nie będzie ostatnią, która karierę zbudowała w inny sposób niż za pomocą swojego skillsetu. Niemniej jednak fakt utrzymywania się na telewizyjnej powierzchni przez taki czas świadczył o jej umiejętnościach oraz dostosowaniu się do panujących warunków. Gdyby była słaba, z pewnością znalazłoby się na jej miejsce dziesiątki innych dziewczyn, które nie odstawały od niej ani zdolnościami ani wdziękiem.
- Może zdjęłaś, bo chciałaś dodać pikanterii do swojego nudnego życia? - odparł z rozbawieniem i zaraz pokiwał przecząco głową. - Nie no, żartuję. Ty nie z tych... chyba - zrobił krótką pauzę, bo tak naprawdę nie miał pewności, czy Rosenthal-Murray nie zmieniła swojego podejścia do wierności. Z drugiej strony, zapierała się, że nikogo nie ma i nawet zrobiła krótką pokazówkę przed nim z własną dłonią, do czego właśnie się odnosił, więc pewnie nie kłamała.
Cage nie odczuwał w aż takim stopniu tej samotności, bo przywykł do bardziej rozwiązłego życia i w sumie nawet mu to odpowiadało. Co prawda pojawiały się gdzieś myśli, że może warto byłoby postarać się o jakąś poważniejszą relację, jednak tak na dobrą sprawę, nie miał, gdzie takiej zawrzeć w tym momencie. Dopiero niedawno zaczął pracę w koncernie Ferguson, więc nie znał jeszcze zbyt wielu osób, by mieć szansę na romans w pracy. Do pubów też nie chodził już tak często jak kiedyś, więc nawet te jednorazowe przygody z potencjałem na rozwój, nie mnożyły się jak jeszcze lata temu.
Garrett pokiwał głową.
- Wręcz przeciwnie. Przeważnie działa - przyznał. - Jesteśmy wzrokowcami, więc jak zobaczymy kawałek ciała, durniejemy. Nawet jeśli początkowo nie wyrażaliśmy zainteresowania właścicielką - zachichotał lekko, ale z drugiej strony, czy on kłamał? Obracał się w różnych towarzystwach, w tym w większości męskich i ich domeną było to, że traktowano w nich kobiety jak obiekty. Im więcej dziewczyna była skłonna dać od siebie, tym większa była szansa na zwrócenie uwagi. - Ty nigdy nie próbowałaś wyrwać kogoś na ciało? - obrócił trochę kota ogonem, nie ukrywając zdziwienia, bo kto jak kto, ale Bronte dysponowała tyloma wizualnymi atutami, że bez problemu mogłaby mieć wszystkich w tym barze, włączając w to barmana czy nawet Garretta.
Nic nie zrobił sobie z tego, że kolejny raz kazała mu się pieprzyć, bo było to dość normalne w ich relacji. Blondynka mogła sobie na to pozwolić, nie mając złych zamiarów i mając pewną dozę zaufania u byłego koszykarza.
Upił łyk drinka i przygryzł delikatnie wargę.
- Nie mam co do tego wątpliwości - przyznał, bo mimo pecha w miłości Bronte wydawała się być naprawdę dobrą partią. - Kto powiedział, że dałem poprawny? - poruszył sugestywnie brwiami z rozbawionym uśmiechem. - Mogło mi się omsknąć kilka cyferek i może dodzwonili się do... masarni w Calgary? - roześmiał się, choć nieco prawdy w tym wszystkim było. Nie dał żadnemu facetowi jej numeru z dwóch powodów: po pierwsze, były to jej wrażliwe dane, a po drugie, nikt - jego zdaniem - na ten numer nie zasługiwał.
Pokiwał głową twierdząco, a jego uśmiech nieznacznie się poszerzył.
- A ja mam jutro wolne, więc czeka nas długi wieczór... - rzucił enigmatycznie, a następnie roześmiał się głośniej, dostrzegając spojrzenie Bronte, którym zasugerowała mu, że trochę niepokoi ją potencjalna noc rodem z przeszłości, gdy balowali do białego rana.
- Może chcesz rozprostować nogi na parkiecie? - znów poruszył brwiami, tym razem bez tej zawadiackości, a z pewną dozą sympatii. - Chyba, że jeszcze o pięć drinków za wcześnie?

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o, 161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Bronte była posiadaczką romantycznej duszy. Wierzyła w miłość z prawdziwego zdarzenia oraz w to, że tę należało pielęgnować wszystkimi siłami. Wystrzegała się zatem niewierności, choć nie znaczy to też, że była pod tym względem ideałem.
Rzecz w tym, że kiedy doszło do zdrady z jej udziałem, tą, którą skrzywdziła, była jej najlepsza przyjaciółka.
Obiecała sobie zatem, że nigdy więcej nie popełni tego błędu. Było jej z tego powodu przeogromnie wstyd, dlatego od tamtej pory kierowała się przede wszystkim uczciwością. Sama zresztą również chciała być tak traktowana, dlatego starała się trzymać z dala od niezobowiązujących romansów. Nie znaczy to jednak, że zawsze jej to wychodziło.
No… tak, ale to przecież tylko chwilowe — stwierdziła, nieznacznie marszcząc przy tym nos. — Można mieć świetną klatę, niezłe cycki albo kształtny tyłek, ale na czymś takim nie da się zbudować relacji. Wiesz o co mi chodzi, prawda? To po prostu płytkie zauroczenie, ale na dłuższą metę… potrzeba po prostu czegoś więcej — wzruszyła nieznacznie ramionami.
Owszem, nie była ślepa i sama również przywiązywała uwagę do tego, jak prezentowali się obecni w jej życiu mężczyźni, ale trwałej relacji nie sposób zbudować wyłącznie na aspekcie fizycznym. Coś musiało zaskoczyć, a w drugiej osobie trzeba było dostrzec coś więcej i właśnie czegoś takiego Bronte chciała. Nie zależało jej na tym, by ktoś był przy niej dlatego, że była ładna. Wolała, by druga osoba naprawdę była przy niej dla niej.
Jego odpowiedź sprawiła, że zaśmiała się pod nosem. Nigdy jakoś szczególnie nie zależało jej na tym, aby jej numer znalazł się w posiadaniu jego kolegów, choć gdyby któryś z nich skontaktował się z nią, być może by to odwzajemniła. Ostatecznie przecież zależało jej na tym, aby znaleźć swoją bratnią duszę, choć… Czy rzeczywiście powinna szukać jej w takim gronie?
O nie, nie — zaprotestowała, kiedy wspomniał o długim wieczorze. Nadal ostatkiem sił próbowała wzbraniać się przed tym, że nie doprowadzi się dziś do stanu nietrzeźwości, jednak względem tego powinna mieć obawy już od chwili, w której w ogóle zdecydowała się poświęcić mu dzisiaj uwagę.
Zaraz jednak zerknęła na niego z powątpiewaniem, a później uniosła własną szklankę, żeby opróżnić resztę jej zawartości. Nie była na tyle nieśmiała, by rzeczywiście potrzebować większej ilości alkoholu do tego, aby ruszyć na parkiet, dlatego dość szybko dźwignęła się z miejsca. — No, dalej. Bo pomyślę, że jednak tchórzysz — poruszyła zaczepnie brwiami, a na jej ustach wymalował się uśmiech.
Bez wahania pomaszerowała w stronę parkietu. Prawdę powiedziawszy tam rzeczywiście była w stanie spędzić resztę nocy.

Garrett Cage
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Garrett nigdy nie krytykował podejścia Bronte do relacji, jednak sam uważał, że jej dusza romantyczki kiedyś ją zgubi. On sam wszelakie schadzki traktował przedmiotowo, jako element flirtu i prezencji, niekoniecznie jako coś przeznaczonego dla kogoś wyjątkowego. Przez to w szkole zdobył opinię typowego licealnego ruchacza, co później nie przysporzyło mu sympatii. Dość powiedzieć, że niektóre z dziewczyn zranił do tego stopnia, iż nawet do dziś uważają go za swojego wroga. Ot choćby taka Sabrina, z którą przypadkiem spotkał się dość niedawno i która niby przypadkiem wjechała w jego samochód, pozostawiając go bez ukochanej fury na kilka tygodni.
Cage skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przechylił lekko głowę, unosząc przy tym brew.
- Przeważająca większość relacji zaczyna się od płytkiego zauroczenia - zauważył. - Tak już jesteśmy skonstruowani, że najpierw zwracamy uwagę na wygląd. Jedni na twarz, inni na klatę, jeszcze inni na cycki i to się nie zmienia od tysięcy lat. Tak więc paradoksalnie, nawet te głębokie relacje zaczynają się od myśli "ale ona ma fajną dupę" - zachichotał na koniec, bo tak jak cały wywód miał nieco prześmiewczy wydźwięk, tak trudno było Garrettowi zaprzeczyć. Nie on wymyślił zasady tej gry, natomiast z ich dwojga to bardziej właśnie on się do nich dostosował, mając zdecydowanie więcej przygód wielo i jednorazowych za sobą niż Bronte. Tylko czy to był jakiś powód do przechwałek?
Znów poruszył brwią, będąc z jednej strony rozbawiony jej odpowiedzią, a z drugiej będąc pod delikatnym wrażeniem. Rzadko bowiem ktoś odmawiał mu tak stanowczo. Zwłaszcza w sprzyjających okolicznościach, więc utrzymywanie wersji, że nie zaliczą typowej dla siebie imprezowej nocy, a raptem zwykłe spotkanie dwójki znajomych, było czymś nowym w ich kontaktach.
Kiedy zsunęła się z krzesła i ruszyła w stronę parkietu, Cage tylko uśmiechnął się.
- Obstawiałem, że raczej ty wymiękniesz, Pani Porządna - zadrwił z niej w ramach zabawy, po czym dokończył swojego drinka i sam niemal zeskoczył z krzesełka barowego.
Dołączył do niej chwilę po tym, jak sama go popędziła i przemknął bez większych problemów między innymi klientami baru, aż w końcu dotarli na parkiet, w którym znaleźli jakąś niewielką przestrzeń dla siebie. Piosenka była szybka, więc od razu trzeba było wczuć się w króla parkietu, co Garrettowi nie sprawiało trudności, bowiem poczucie rytmu miał i nauczył się tańczyć tak, by nie deptać wszystkich wkoło, ani też by nie machać rękami na wszystkie strony jak jakiś pojeb.
Nie tracąc czasu, zbliżył się do Bronte i zachęcił ją do zarzucenia mu rąk na ramiona oraz do śmielszego kręcenia biodrami, kładąc na jednym z nich swoją dłoń. Choć mogło to wyglądać z boku dwuznacznie, tak Cage doskonale zdawał sobie sprawę, na co może sobie pozwolić i nie zamierzał przekraczać granic, które gdzieś tam były w powietrzu, ale nigdy o nich otwarcie nie mówili.
- Kiedyś tylko tak mogliśmy tańczyć, bo nie było miejsca - napomknął z rozbawieniem, spoglądając jej w oczy, gdy kołysali się w rytm muzyki tak blisko siebie. Serce zabiło mu odrobinę szybciej z ekscytacji, bo choć nigdy otwarcie nie startował do Rosenthal-Murray, tak nie raz nie dwa miał w głowie to, by odważyć się na coś śmielszego, np. na taneczny flirt. Nie ukrywał przecież, że dziennikarka była w jego typie.

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o, 161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Pokiwała nieznacznie głową na boki, bo z jednej strony nie bardzo chciała się z nim zgodzić, ale z drugiej… Czy rzeczywiście miała wyjście? Sporo racji spoczywało w tym, jak płytkie początkowo były wszelkie relacje. Choć Bronte pragnęła wierzyć w prawdziwą miłość, nie sposób być tak naiwnym, aby oczekiwać, że będzie ona tą od pierwszego wejrzenia. Zauroczenie zwykle miało coś wspólnego z fizycznym pociągiem, a ten dopiero w połączeniu z wzajemnym zrozumieniem mógł doprowadzić do czegoś poważniejszego. To była przykra prawda, której nie sposób ominąć.
Nawet ona nie mogła udawać, że jest inaczej.
Mogła natomiast nie dołować samej siebie tym, jak pozbawione czaru mogą wydawać się początki wszelkich związków i zamiast tego skupić się na zabawie. Bo tak, pomimo ciągłych protestów z jej strony, to wcale nie tak, że Bronte nie zamierzała w ogóle się dziś b a w i ć. Mogła nieco ograniczyć alkohol i zadbać o to, aby do mieszkania wrócić o własnych siłach, ale mimo to chciała wyciągnąć z tej nocy coś więcej. Chciała pobawić się w towarzystwie osoby, przy której kiedyś czuła się tak dobrze i jednocześnie odprężyć się, ponieważ to właśnie tego od pewnego czasu jej brakowało.
Proszę cię, przecież wiesz, że nie sposób mnie ściągnąć z parkietu — przypomniała mu i wzniosła spojrzenie ku niebu. W razie gdyby jeszcze miał względem tego jakieś wątpliwości, rozwiać powinno je to, jak prędko Bronte odnalazła się wśród tańczącego tłumu. Nie sposób było odmówić jej poczucia rytmu, dlatego dość szybko dostosowała się do rytmu, które narzucił didżej.
Nie oponowała, kiedy Garrett znalazł się bliżej. Nie próbowała trzymać go na dystans, ponieważ kumplowali się i nie był jednym z tych facetów, przy których od razu zapalała się czerwona lampka. Poza tym, jego bliskość mogła zwyczajnie jej odpowiadać. Ostatnio pozostawała tak skupiona na pracy, iż nie miała czasu na to, by rozerwać się w towarzystwie kogoś innego.
Na moment zawiesiła spojrzenie na jego oczach, a po krótkiej chwili wspięła się na palce tak, aby jej usta znalazły się mniej więcej na wysokości jego ucha. — Mam być dzisiaj twoją skrzydłową? — odezwała się na tyle głośno, by nie nawrzeszczeć mu do ucha, ale jednocześnie przebić się przez muzykę, która momentami sprawiała, iż ciężko było wsłuchać się we własne myśli.
I nie wycofała się od razu. Dopiero po chwili cofnęła się i wykorzystała moment na to, żeby obrócić się do niego tyłem i w ten sposób przylgnąć do jego ciała. Nie, nie brakowało jej śmiałości, ale też nigdy nie uważała tego za swoją słabą stronę. Znali się na tyle dobrze, iż nie uważała, by przy nim musiała czegokolwiek się krępować.

Garrett Cage
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Cage dawno pogodził się z rzeczywistością i sam raczej wspierał większą frywolność w relacjach, ponieważ długo nie wierzył nawet w dojrzałe związki, chociaż to ostatnio mu się też trochę zmieniło. Jako nastolatek był zbuntowany, arogancki i przede wszystkim myślał fiutem zamiast mózgiem, toteż nie dorobił się w swoim CV prawdziwej relacji, którą mógłby nazwać miłością. Jasne, że był w kilku związkach i z taką Sabriną na ten przykład, to nawet kilka miesięcy się spotykał. Koniec końców jednak kopnął ją w tyłek, gdy tylko było mu troszeczkę gorzej z powodu odnowionej kontuzji.
- Ściągnąć może i nie, ale zaciągnąć? - uniósł lekko brew z uśmiechem pełnym zgrywy, po czym zaśmiał się, bo to też był jedynie element ich słownych przekomarzanek. Bronte była znana z tego, że uwielbiała tańczyć, a że też przy okazji świetnie się ruszała, to nigdy nie musiała narzekać na brak partnerów. Garrett też wielokrotnie z tego korzystał. Wiele razy to dzięki Rosenthal-Murray pokazywał się z lepszej strony jako tancerz, co było magnesem na inne dziewczyny, które niedługo po tym zagadywały na niego na ten przykład, gdy robił sobie przerwę od tańca na drinka chociażby.
Był świadom granic, jakie przed sobą postawili, toteż starał się ich nie przekraczać. Bronte i tak na wiele pozwalała mu w tańcu, więc nie musiał martwić się o to, że może zrobić coś nie tak i ją tym zrazić. Bo nawet jeśli, to blondynka nie krytykowała go za to, a jedynie wyjaśniała spojrzeniem lub słowami, by tego nie robił, nie chciał przecież jej skrzywdzić w żaden sposób.
Mimo wszystko, gdy tak zbliżyła się do niego i mógł rękami asekurować jej biodra, serce zabiło mu trochę szybciej. A kiedy doszło do tego również spojrzenie, pierwszy raz od dawna wstąpiła w jego poczynania niepewność. Być może wynikała ona z "odwyku" jaki zrobili sobie we wspólnych imprezach, a być może z innych kwestii, do których Cage najwyraźniej dopiero dojrzewał.
Zachichotał lekko z rozbawienia i od razu pokiwał przecząco głową, gdy tylko odsunęła się od niego.
- Nie przyszedłem tu na podryw - potwierdził, co mogło być trochę zaskakujące, ale było zgodne z prawdą. Intencją Garretta było spotkanie z Bronte, której chciał poświęcić całą swoją uwagę, toteż wprowadzanie trzeciej strony do tego równania byłoby nie do końca trafionym pomysłem.
Przymknął oczy na moment, gdy obróciła się tyłem i przylgnęła do niego. Jedna ręka zawędrowała na jej brzuch, druga zaś pozostała przy biodrze. Natychmiastowo poczuł zapach jej perfum, które były łagodne, a jednocześnie tak charakterystyczne, że rozpoznałby je wszędzie. Westchnął nawet cicho z przyjemności prosto do jej ucha, nosem przejeżdżając po jej włosach i płatku ucha.
Delikatnym naciskiem zasugerował jej, by otarła się od niego pośladkami, co mogło być ryzykowne, jednak w tej pozycji wyobraźnia robiła swoje i był to jeden z tych momentów, w których Garrett mógł odrobinę przekraczać granicę, ale jednocześnie był tak wciągnięty w taniec z nią, że nawet nie zwrócił na to uwagi.
- Może ty potrzebujesz skrzydłowego? - rzucił po chwili, gdy już otworzył oczy, a jego wyobraźnia powróciła z bardzo przyjemnych rejonów na ziemię. Ręka pozostała na jej brzuchu, jednak nieznacznie odsunął swoje biodra, nie chcąc dalej sugerować jej ocierania się o jego krocze.
Co prawda średnio widziało mu się robienie za swatkę dla niej, ale gdyby potrzebowała jego pomocy w tej kwestii, nie odmówiłby. Nawet mimo tego, że myśl o widoku Bronte z jakimś facetem delikatnie wyprowadzała go z równowagi. Tylko dlaczego?

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o, 161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Była jedną z tych dziewczyn, które nie bały się mówić o swoich pragnieniach. Nie obawiała się też powiedzieć na głos, kiedy zachowanie drugiej strony nie podobało jej się. Wiedziała jednak, jak zwykle wyglądało to w klubach. W obliczu przyciemnionego światła, zbyt dużej głośności muzyki, a także przy niewielkiej odległości dzielącej dwa ciała w tańcu, męskie dłonie nierzadko uciekały tam, gdzie uciekać nie powinny.
Bronte nie była jedyną dziewczyną, która zmagała się z takimi problemami odkąd tylko zaczęła chodzić na imprezy. Nie była pod tym względem wyjątkowa, ponieważ jej koleżanki doświadczały dokładnie tego samego. Zdarzało się również, że trafiały na mężczyzn wyjątkowo natarczywych, przy których nie działało nawet wyraźne nie, dlatego ona sama odzwyczaiła się od chodzenia na imprezy w pojedynkę. Bywały bowiem chwile, kiedy czuła się zwyczajnie n i e k o m f o r t o w o.
Nie groziło jej to jednak przy Garretcie, ponieważ ich relacja była zupełnie inna. Znali się od lat, ufali sobie, więc nawet wtedy, kiedy jego dłonie odnajdywały drogę do jej ciała, nie przeszkadzało jej to. Wiedziała, że była to wyłącznie niewinna zabawa.
Przy nim sama pozwalała sobie na więcej.
Uśmiechnęła się kącikiem ust, z zadowoleniem przyjmując jego odpowiedź. Nie była względem niego terytorialna - nie miała ku temu powodów, jednak przyszli tu razem i dobrze było mieć świadomość tego, że nie zamierzał porzucić jej dla lepszego towarzystwa.
Gdyby jednak zmienił zdanie, nie miałaby mu tego za złe.
Bujając się w rytm muzyki, nieznacznie wręcz musnęła jego ciało własnym. Usłyszawszy tamto pytanie, obejrzała się przez ramię, by w ten sposób być w stanie na niego spojrzeć. — Potrzebuję? — zapytała, a w tonie jej głosu dało się słyszeć powątpiewanie.
To nie tak, że nie posiadała kompleksów. Miała je tak samo, jak każda inna kobieta, ale mimo to była świadoma atutów, na które większość mężczyzn od razu zwracała uwagę. Miała świetną figurę, nie najgorszą buzię, a przy tym nie była chyba aż taka znów nieinteresująca. Gdyby chciała, najpewniej znalazłaby sobie tego wieczora inne towarzystwo, ale przecież sama nie przyszła tu na podryw.
C h y b a.
Obróciła się w stronę Cage’a ponownie decydując się na to, aby objąć go rękami. Chcąc, aby jej słowa dotarły do niego pośród zagłuszającej ich muzyki, wspięła się na palce i znów zbliżyła usta do jego ucha. — Powinniśmy wychodzić gdzieś częściej — tak po prostu. Dzisiejszy wieczór przypomniał jej bowiem, jak bardzo lubiła kiedyś jego towarzystwo i nie widziała powodów, dla których miałaby go sobie odmawiać. Dowiodli dziś przecież, że nadal tworzyli całkiem zgrany duet.

Garrett Cage
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Cage wiedział, jak obchodzić się z Bronte, dlatego też mimo całej swojej odpychającej momentami osobowości, nie zraził jej do siebie. Był jej wdzięczny za to, że mimo wad i nieciekawej opinii ruchacza w szkole średniej, blondynka dalej uznawała go za dodatni element swojego życia. Nigdy jej tego nie mówił, ale tak po prawdzie była jedną z nielicznych osób, które utrzymywały go na powierzchni i również w części dzięki jej obecności, pogodził się z niektórymi rzeczami.
Mimo tego, korzystał z okazji, by dotknąć ją tak, jak mógłby ją dotykać, gdyby ich znajomość wykroczyła poza ramy zwykłej sympatii. Jej biodra, brzuch czy szyja były stałymi przystankami jego rąk bądź twarzy w trakcie tańca, co na pewno nie uszło uwadze Rosenthal-Murray, a jednocześnie nigdy nie zostało przez nią ukrócone. Z boku czasami mogło to wyglądać jak próba tanecznego flirtu i może rzeczywiście coś w tym było z jego strony, jednak ostatecznie oboje wiedzieli, gdzie jest granica i jej nie przekraczali.
Szanował jej czas i też poukładał sobie wiele rzeczy w głowie, toteż nie przyszło mu nawet na myśl, by zostawić ją i pójść na podryw. Nie to było celem tego wieczora. Celem było odnowienie kontaktu z Bronte, który przez ostatnie miesiące podupadł i minęło sporo czasu nim Garrett zrozumiał, że mu tego brakuje. Cieszył się więc każdą chwilą, każdym wymienionym zdaniem, gestem, uśmiechem czy dotykiem, który wywoływał przyjemne dreszcze.
Nachylił się do niej, by nie musieć krzyczeć prosto w twarz.
- No może jest tu ktoś, kto ci zawrócił w głowie i chciałabyś do niego zagadać - doprecyzował, licząc na to, że blondynka nie zwracała uwagi na nikogo poza nim, zatem również oczekując z jej strony zaprzeczenia.
Kiedy się obróciła, dłonie bruneta znów przeniosły się na jej biodra, wspomagając je jedynie nieznacznie w kołysaniu się. Sam zaś skupił wzrok na oczach koleżanki, na których widok uśmiechnął się ciepło. Naprawdę cieszyło go te spotkanie, a zrozumienie prawdziwej wartości tej znajomości było kolejnym bodźcem, by reagować w tak pozytywny, trochę niegarrettowy sposób.
Nachylił się nieznacznie, by ich pozycja, w której wymienią te kilka zdań, była wygodniejsza dla obojga. Uśmiechnął się szeroko, a następnie delikatnie odsunął, spoglądając na twarz Bronte, jak gdyby spodziewał się z jej strony jakiegoś sarkazmu czy zwykłej podpuchy. Zaraz jednak zaśmiał się i znów zbliżył, muskając nieintencjonalnie wargami płatek jej ucha.
- Zdecydowanie - przyznał pewnie. - Nie wiedziałem, że aż tak... tęskniłem za tobą - niby powiedział to normalnie, typowym dla siebie tonem, jednak ta chwilowa pauza mogła wskazywać na pewne powątpiewanie. Nie odnośnie intencji, a tego, czy powinien się aż tak uzewnętrzniać. To nie było w jego stylu.
Korzystając z okazji odsunął się i ujął sprawnie dłoń rozwódki, sugerując jej ruchem wykonanie piruetu z jego pomocą, co jak zwykle wyszło im nienagannie. Może dlatego, że nie szarpał jej, tylko współpracowali na parkiecie?

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o, 161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Wbiła sobie do głowy, że w aspekcie związkowym pisane było jej wyłącznie popełnianie bezustannych błędów, dlatego w ostatnim czasie trzymała się od nich z daleka. Nie chciała po raz kolejny wpakować się w coś, co zakończyłoby się głębokim rozczarowaniem i złamanym sercem tak, jak końca dobiegło jej małżeństwo.
Powinna więc kurczowo trzymać się granic, które narzucała im ich znajomość. Nie chciała bowiem, aby między ich dwójkę wkradły się jakieś komplikacje, ponieważ pomimo tego, jak nietrwały był ich kontakt ostatnio, Bronte naprawdę ceniła sobie jego osobę. Wszystkie wspólne doświadczenia postrzegała jako coś, co mocno wzbogaciło jej codzienność, a teraz, kiedy ponownie na siebie trafili, wyjątkowo głupim posunięciem byłoby popsucie tego.
Z tego musieli zdawać sobie sprawę oboje.
Podobnie zresztą, jak musieli zdawać ją sobie z tego, że żadne z nich nie przyszło tu po to, aby nawiązywać kontakt z kimś innym. To nie był wypad na podryw, ani tym bardziej na poszukiwanie miłości, a jedynie wspólne wyjście dwójki znajomych, którzy umieli dobrze bawić się w swoim towarzystwie. Nic więc dziwnego, że Garrett miał usłyszeć z jej ust podobną odpowiedź do tej, którą sam jej zaserwował.
Zanim mu jej udzieliła, nieznacznie pokręciła głową.
Wolę kupić sobie kolejnego drinka — stwierdziła, a jej usta wykrzywiły się w łagodnym uśmiechu. Czyżby trochę jednak naginała złożoną samej sobie obietnicę? Miała przecież nie przesadzić dzisiaj z piciem, ponieważ kolejnego dnia czekało ją popołudnie w pracy. A choć do południa byłaby w stanie doprowadzić się do względnego ładu, nie mogła prezentować się źle na wizji.
Wówczas przed porażką nie uratowałaby jej nawet zgrabna figura.
Przestała myśleć o tym jednak, kiedy jego usta musnęły skórę jej ucha. Mogłaby przysiąc, że nie było to działanie zamierzone, ale mimo to sprawiło, że przez jej kręgosłup przemknął dziwny dreszcz. Wciągnęła głębiej powietrze i chyba też trochę się speszyła, przez co nie zdołała odpowiedzieć na jego słowa, zanim Cage zdecydował się obrócić ją w tańcu. To z kolei sprawiło, że trochę chyba zakręciło jej się w głowie.
Zamrugała gwałtownie, próbując otrzeźwieć. Nim powiedziała cokolwiek, w wymowny sposób skinęła głową w stronę baru. — Jeszcze jeden? — zapytała, unosząc ku górze jedną brew. Najwyraźniej potrzebowała przerwy, chcąc uniknąć sytuacji, za sprawą której zrobiłoby się między nimi niezręcznie. Sama bowiem nie wiedziała, co powinna na ten temat myśleć.
Może w ogóle nie powinna była zwrócić na to uwagi?

Garrett Cage
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Garrett nigdy nie chciał przekraczać tych granic bez jej zgody, zatem nie widząc żadnych znaczących sygnałów ze strony Bronte, nigdy nie zainicjował niczego poważniejszego. Z drugiej strony brak takowych kompletnie go nie dziwił, ponieważ w ich towarzystwie to Rosenthal-Murray właśnie była uznawana za tą romantyczkę, która poszukuje prawdziwości w każdej relacji. Cage nie był zatem materiałem na faceta dla niej, ponieważ on się więcej bawił. Był frywolny, a jego związki opierały się głównie na fizycznej fascynacji. Nie był materiałem na chłopaka ani na narzeczonego, za to na kompana do picia już jak najbardziej.
Uśmiechnął się szeroko, kiedy blondynka potwierdziła mu, że sama nie ma planów wyrywania tutaj kogoś, więc skupi się na nim. Choć był tego pewien niemal w stu procentach, dopiero zapewnienie wywołało u niego tak szczerą reakcję. Ostatnimi czasy dla wielu był planem B, więc miło było być w końcu w centrum zainteresowania kogoś, choćby miało to się dziać jedynie na czas tego ich spotkania.
- To zgodnie z wolą majestatu sobie kupisz, a tuż po tym ja postawię ci kolejnego! - rzucił rezolutnie, nie przejmując się tym, że Bronte nie planowała pić aż tak dużo, wszak od samego początku podtrzymywał narrację, iż jest to tylko zgrywa z jej strony i skończy się w jeden, znany obojgu sposób.
Brak odpowiedzi z jej strony był dość wymowny, a pewna konsternacja, jaka wdarła się na jej twarz, jedynie upewniła go w tym, że popełnił błąd. Był to jeden z tych momentów, w których ich jasno wyznaczone granice się zacierały i choć intencje Garretta były jak najbardziej szczere, tak poczuł pewien zawód, spodziewając się być może czegoś równie intymnego w rewanżu.
Nie mógł mieć jej tego za złe, ponieważ dziewczyna nigdy niczego mu nie sugerowała, toteż Cage starał się nie pokazywać po sobie, że był w pewien sposób rozczarowany jej reakcją. Skinieniem głowy jedynie potwierdził, że kolejny drink dobrze im zrobi, bo wypadało zająć czymś usta, byleby tylko nie palnąć kolejnej głupoty jak ta sprzed chwili.
Ich miejsca były już zajęte, toteż musieli przysiąść się kawałek dalej, odnajdując dwa krzesła barowe niemal na końcu całego blatu. Na szczęście barmani obejmowali ich zasięgiem wzroku, toteż długo nie trzeba było czekać, aż podejdą do nich, by przyjąć zamówienie.
- Whisky z colą i lodem dla mnie, a dla ciebie?! - drugą część pytania skierował w stronę Bronte, zatrzymując jednak uwagę barmana na tyle, by nachylił się i wysłuchał zamówienia również ze strony jego koleżanki.
Skinieniem głowy podziękował pracownikowi The Shop i obrócił się nieznacznie, spoglądając znów z zainteresowaniem oraz przede wszystkim uśmiechem na Rosenthal-Murray.
- Wiedziałem, że wymiękniesz - zachichotał prowokacyjnie, nawiązując do rozmowy sprzed tańca o ograniczeniu picia.
Nie był na nią zły, frustracja też zdążyła już minąć, jednak w dalszym ciągu był zły na siebie, że zasugerował jej nieco inny kontekst ich znajomości. Najgorsze było jednak w tym wszystkim to, że on wcale nie kłamał.

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o, 161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
karierowiczka z przypadku, która wybiła się na nazwisku faceta, który jej mężem był dosłownie przez kilka sekund; zapowiada pogodę i rozprawia na banalne tematy w lokalnej telewizji śniadaniowej
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Jego słowa wcale nie musiały okazać się g ł u p o t ą.
Były natomiast czymś, co całkowicie ją zaskoczyło. Bronte nie miała pojęcia, jak powinna je odbierać, choć w połączeniu z tym drobnym gestem, który wykonał tuż przed nimi, wywołały w jej umyśle prawdziwy mętlik. To właśnie z tego powodu nie potrafiła odwdzięczyć mu się tym samym, choć przecież to zupełnie nie tak, że w ogóle za nim nie tęskniła. Brakowało jej go, choć to uświadomiła sobie dopiero teraz, kiedy mieli szansę spotkać się po tak długim czasie nieobecności w swoich życiach.
Potrzebowała jednak chwili na to, aby zapanować nad chaosem, który rozgrywał się w jej głowie, a tego nie byłaby w stanie zrobić, gdyby nadal znajdowali się tak blisko siebie na parkiecie. To zresztą było kolejnym n i e p o k o j ą c y m odkryciem, ponieważ jak dotąd nie było nic, co Garrett mógłby zrobić czy powiedzieć, aby wywołać w jej umyśle taką gonitwę myśli. Zawsze zabawa z nim przychodziła jej w sposób naturalny, dlatego teraz miała wrażenie, że to ona p r z e s a d z a ł a.
I miała nadzieję, że on tego nie zauważy.
Poprawiła opadające jej na twarz włosy, kiedy udało im się dobrnąć do wolnych krzesełek, co okazało się nie lada wyzwaniem. Klub jeszcze bardziej wypełnił się ludźmi, a wszyscy zgromadzili się przy barze niczym zwierzęta przy wodopoju, przez co Bronte odniosła wrażenie, że wszechświat zmówił się przeciwko niej, aby utrudnić jej ucieczkę.
Podyktowała barmanowi swoje zamówienie, o wiele bardziej przepełnione kolorowymi syropami i owocowymi sokami, które miały uczynić smak alkoholu przyjemniejszym. Może miały też osłodzić jej nieco to palące poczucie wstydu, którego nie była w stanie pozbyć się od chwili, w której wycofała się z parkietu.
Kiedy zaś usłyszała jego słowa, coś dosłownie ją zmroziło. W pierwszej chwili odniosła bowiem wrażenie, że pił do t a m t e j rozmowy. Potrzebowała spojrzeć na niego, aby nabrać przekonania, że się pomyliła.
I chyba wpadała w paranoję.
To twoja wina — zawyrokowała i nieznacznie wzruszyła przy tym ramionami. — Z tobą nie da się inaczej — stwierdziła, a na jej usta wkradł się łagodny uśmiech. I gościł tam już przez resztę wieczora, bo w końcu udało jej się odepchnąć od siebie te szalenie uciążliwe myśli. Jedna drobna wpadka nie miała natomiast przesądzić o tym, jak potoczyć miał się ich wspólny wieczór. Mimo niej byli w stanie bawić się ze sobą naprawdę dobrze.
zt.
Garrett Cage
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Shop”