ODPOWIEDZ
26 y/o, 161 cm
Fotomodelka IMG Models
Awatar użytkownika
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."

Terry Pratchett, Trzy wiedźmy
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

outfit

Poczułam lekki chłód. Otworzyłam jedno oko, a potem drugie. Zapomniałam zamknąć wczoraj okno i teraz w moim mieszkaniu, jest okropnie zimno. Ale w sumie dobrze mi to zrobiło, bo od razu się obudziłam. Szybko wyskoczyłam z łóżka, aby naprawić mój wieczorny błąd. Ostatnio jestem tak zabiegana, że nie mam na nic siły. Wczoraj ledwo położyłam głowę do poduszki i od razu zasnęłam.
Spojrzałam na zegarek. Godzina była bardzo wczesna, ale nie przeszkadzało mi to. Zamiast obijać się jeszcze w wygodnych pieleszach, uporządkowałam swoją twarz i włosy i przebrałam się w wygodny strój do biegania. Wzięłam ze sobą Aslana i przez godzinkę wspólnie uprawialiśmy jogging. Po powrocie wsypałam do miski psa, trochę jedzenia, a ja wzięłam się do przyszykowania swojego posiłku. Oczywiście coś lekkiego. Jak zresztą od wielu lat. Choć lubię podjadać dość niezdrowo, to w mojej branży nie wypada wyglądać jak wieloryb. Dlatego też starałam się trzymać ustalonej dyscypliny, aby waga nie poszybowała znacząco w górę.
Po śniadaniu wzięłam szybki prysznic i zaczęłam szykować się do wyjścia. W międzyczasie zadzwonił telefon. To Rowan potrzebował pochwalić się nową poznaną dziewczyną. Nie wiem czemu, ale za każdym razem jak zdobędzie, jakąś pannę, od razu ogłasza to mojej osobie, jakby nie było tam jeszcze Lysandra. Chociaż jak pomyślę, jaki wykład udzieli ten drugi o odpowiedzialności i takich tam, to wcale się nie dziwię młodszemu braciszkowi. Zresztą Rowan od zawsze był bardziej wylewny w stosunku do mnie. Zawsze okazywałam mu wsparcie i zainteresowanie. I tym razem nie było inaczej.
Po kilkunastu minutach (tak bardzo się chłopak rozgadał), musiałam wreszcie wychodzić. Uszykowana ruszyłam szybko do restauracji, aby się nie spóźnić. Swoją drogą po powrocie zabiję Rowana.
Wpadłam do środka, jak burza, ale na szczęście, chyba nie tylko ja się spóźniłam, bo stolik stał jeszcze pusty. Mojej nowej znajomej jeszcze nie było. Poznałam ją niedawno i zaproponowała mi wspólny wypad na kolację, aby omówić pewien projekt, ale nie chciała wyjawiać przez telefon, o co chodzi. W sumie teraz to nawet byłam trochę poddenerwowana. Nie lubiłam takich tajemnic. Wolałam wiedzieć, na czym stoję, ale trochę byłam też ciekawa, o co może chodzić.
Wzięłam do ręki menu, które przyniósł mi kelner i zaczęłam przeglądać dania, które chciałam zamówić, czekając, aż zjawi się kobieta.

Aurora Lennox
Luna
Wszystko do ustalenia
52 y/o, 177 cm
Prezeska fundacji Nova
Awatar użytkownika
„Za każdym razem, gdy milczę, świat klaszcze. Za każdym razem, gdy mówię, zaczyna się wojna. A mimo to mówię dalej.”
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn, jego
postać
autor

002. I have a certain vision

Spałam zbyt lekko, by nazwać to snem. To był raczej ciąg półprzytomnych stanów, w których przeplatały się obrazy z wczorajszego wieczoru, niezałatwione sprawy z fundacji i dźwięk dzwoniącego telefonu, który nie przestawał brzmieć w mojej głowie, mimo że wyciszyłam go tuż po północy. Otworzyłam oczy na godzinę przed budzikiem. Zamiast sięgać po niego, wpatrywałam się przez chwilę w sufit, śledząc wzrokiem niewidzialne pęknięcia, których i tak tam nie było. Zawsze miałam wrażenie, że poranki wiedzą więcej o człowieku niż jakakolwiek sesja terapeutyczna.
Przeciągnęłam się, czując jak jedwabna poszewka chłodzi moją skórę. Wstałam bez pośpiechu, bose stopy zetknęły się z miękkim dywanem, który sama wybrałam tylko dlatego, że nie zostawiał śladów po obcasach. Przeszłam do łazienki, związałam włosy w niedbały kok i spojrzałam na siebie w lustrze. Byłam zmęczona, ale stabilna. W oczach wciąż miałam iskrę, którą za wszelką cenę starałam się chronić, nawet jeśli w niektóre dni ona przygasała.
Włączyłam ekspres do kawy. Kawa o tej porze dnia była jak rytuał. Może niekoniecznie dla pobudzenia, ale dla spokoju. Ten pierwszy łyk zawsze smakował tak samo: gorzko i znajomo. Usiadłam na chwilę przy wyspie kuchennej i otworzyłam notatnik. Zawsze zaczynałam dzień od jednego cytatu. Dziś padło na coś, co powiedziała mi kiedyś kobieta po jednej z konferencji: „Nie chcę świata, w którym moje córki będą musiały być silne. Chcę świata, w którym będą mogły być sobą.” Zapisałam to starannie, zamknęłam notes i odłożyłam go na bok. Przypomniałam sobie, że dziś mam spotkanie z Asterin Rose.
Ona... była inna. Młodsza, ale z tym czymś. Rzadko dawałam się przekonać do prywatnych kolacji z nowo poznanymi osobami, ale ona nie była tylko kolejną twarzą z tłumu. Była kimś, kto sprawiał, że chciałam usłyszeć, co ma do powiedzenia. Nie znałam jej dobrze, ale wystarczająco, by wiedzieć, że nie boi się świata. To wystarczyło, bym chciała jej zaufać.
Po śniadaniu złożonym z dwóch jajek na parze, kilku plastrów awokado i filiżanki zielonej herbaty wzięłam prysznic. Woda była gorąca i niemal parzyła. Tak lubiłam najbardziej. Makijaż był lekki, ale precyzyjny. Znałam swój profil medialny aż za dobrze. Nie było we mnie nic przypadkowego, nawet jeśli udawałam, że czasem pozwalam sobie na luz. Włożyłam do torebki kilka niezbędników: szminkę, telefon, notatnik i drobną srebrną monetę na szczęście, którą nosiłam ze sobą od lat.
Zamówiłam kierowcę. Nie miałam dziś ochoty na prowadzenie auta. Wolałam ten czas spędzić w milczeniu, patrząc za okno, układając w myślach możliwe scenariusze spotkania. Restauracja była przyzwoita wizualnie, ale nie ostentacyjna. Samochód zatrzymał się tuż przy wejściu. Wysiadłam, poprawiając rękawy.
Weszłam do środka. Podeszłam powoli, z uśmiechem, gdy w końcu zauważyłam ją siedzącą przy jednym ze stolików. Wyciągnęłam rękę, ale zamiast sztywnego gestu, dałam jej delikatny uścisk i szczere spojrzenie w oczy. - Asterin, cieszę się, że się spotykamy. - Usiadłam naprzeciw niej, wygładzając materiał na kolanach. - Jak się masz? Co tam u ciebie?

Asterin Rose
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ascari Enoteca”