ODPOWIEDZ
22 y/o, 172 cm
Barista w The Bubble Tea Shop, student IV roku biologii na TMU.
Awatar użytkownika
Dosyć myśli, które muszą być samotne - kończą rozdrapane, zawinięte z tobą w pościel.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Good times are a reminder
and a reward for dealing with the difficult and challenging times we all go through.
   Zarwał ostatnią noc, ucząc się na egzamin i chociaż podejrzewał, że mu się to opłaciło, to po powrocie z uczelni był dosłownie padnięty. Zjadł coś na szybko i położył się na krótką drzemkę, która okazała się porządnym, dwugodzinnym snem, z którego człowiek budzi się zdezorientowany i głodny. Przez chwilę był prawie pewien, że po prostu nie wstanie i zostanie w łóżku już do rana i nawet kręcący się po mieszkaniu współlokator nie był w stanie zepsuć mu tych planów. Wtedy przypomniał sobie, że był umówiony z Daphne na film.
   Podniósł się tak szybko, że o mało co nie zaplątał się w koc i nie wylądował z głuchym uderzeniem na ziemi. Ostatnim czego chciał, to zignorowanie spotkania i sprawienie koleżance przykrości. Nie chciał go też odwoływać, bo naprawdę ją lubił i cieszył się na ich wspólny wieczór. Poza tym wcale nie musiał wychodzić daleko, bo mieszkali po sąsiedzku. Wyprostował się, przeciągnął i klepnął w policzek, żeby trochę się wybudzić, a potem uznał, że najlepiej będzie wskoczyć pod prysznic i ledwo letnią wodę, co pewnie zaraz go trochę ocuci.
   一 Wychodzę, ale mam plan wrócić jeszcze o normalnej porze 一 rzucił do siedzącego w kuchni chłopaka, z którym od kilku lat dzielił mieszkanie, a wcześniej przestrzeń w domu dziecka. Marco siedział na krześle z nogami podciągniętymi do klatki piersiowej i budował coś z drobnych klocków lego. Uniósł wzrok na Ossiego i przyjrzał mu się wnikliwie, mrużąc podejrzliwie oczy. Sięgnął po lampę i skierował ją na twarz studenta, a ten musiał osłonić się dłonią, chociaż wyglądał na trochę rozbawionego.
   一 Jeżeli znowu wrócisz nad ranem i to bez kluczy, to zostaniesz tam dopóki się nie wyśpię. Tym razem mam zatyczki do uszu i nie zawaham się ich użyć 一 powiedział trochę oskarżycielskim tonem, ale kącik ust lekko mu zadrżał, co świadczyło o tym, że nie jest tak do końca zły za ostatnie.
Obiecuję, że wrócę wcześniej i wezmę klucze 一 odparł Ossie, po czym faktycznie sięgnął do koszyka przy lodówce i wyciągnął z niego pęk kluczy, którym zadzwonił lekko, pokazując Marco, że ma wszystko pod kontrolą.
   W drodze do Daphne sprawdził telefon i odpisał na wiadomość od Vale’a, lekko się przy tym rumieniąc, a potem odetchnął, starając się odgonić te wszystkie chaotyczne myśli i skupić się na swoim dzisiejszym celu. W końcu przed nim całkiem ważne zadanie 一 wybór filmu i pizzy. Przekroczył próg mieszkania sąsiadki i lekko się do niej uśmiechnął, zgarniając drobną dziewczyną do siebie, żeby przytulić ją na powitanie.
   一 Wegetariańską z brokułami, papryką i kukurydzą czy z kawałkami kurczaka? 一 zapytał, zerkając w aplikację do zamawiania żarcia, po czym wzniósł wzrok na twarz Daphne, łapiąc z nią kontakt wzrokowy. Siedział po turecku na kanapie i udawał podstępnie, że wcale nie ma większego wyboru, niż te dwie pozycje smakowe.

Daphne van Laar
Myre
posty generowane przez ai, sterowanie cudzą postacią bez uzgodnienia, sępy kradnące wizy i blokowanie wizów.
23 y/o, 163 cm
technik kryminalistyki w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
In this universe, I prefer Shaggy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

2.
Jesień jesienią, praca pracą a Daphne… To Daphne. Jej jedynym ratunkiem było wstanie rano z łóżka, bo w każdym innym scenariuszu jej dzień kończyłby się tak samo. To oznaczało natomiast zgubę dla osób, które pragnęły jedynie przeżyć od jednego dnia do drugiego. Nie, żeby uwielbiała wkradać się ze swoimi zagadkami w środek czyjejś monotonnej rutyny, ale to już było silniejsze od niej. Czuła się wręcz zobowiązana, by tak urozmaicić komuś żywot. Dzień bez zagadki był dniem straconym, zwłaszcza, gdy praca nie oferowała niczego nietypowego. A dzisiaj właśnie tak było.
Czas niemiłosiernie jej się dłużył, co potęgowało się z każdą ścianą zwaną ciszą w odpowiedzi na jej pokrętne wypociny. Smutniejsza pogoda za oknem nie wpływała na nią zbyt pozytywnie, szczególnie w momencie, gdy była poza bezpiecznymi czterema ścianami. W efekcie pod koniec swoich godzin pracy była bardziej naburmuszona niż zadowolona z wypełnionej misji. Może dlatego, że inni utrudnili jej wypełnienie zadania, w którym czuła się najlepiej. Ale, jak to się mówi, każdemu zdarzy się gorszy dzień w pracy.
Po powrocie do domu nie poczuła się lepiej. Jedyne, co poczuła, to nagła panika zalewająca ją od stóp do głów. Wszystko przez różową, samoprzylepną karteczkę przyklejoną na lodówce, do której zajrzała w pierwszej kolejności. No prawie, bo kartka skutecznie ją rozproszyła. Opisana dzisiejszą datą i kilkoma ulubionymi znakami zapytania, głosiła o dzisiejszym domowym kinie z Ossim. U niej. Z pustą lodówką, którą finalnie otworzyła, by przerazić się jeszcze bardziej.
Oh dear. — wymamrotała ze zrezygnowaniem, zatrzaskując drzwi i obracając się na pięcie. Dobrze, że miała jeszcze czas. I jeszcze lepiej, że nie zdjęła nawet kurtki, bo mogła tylko wsunąć jakieś pierwsze lepsze buty (byle nie kapcie) na swoje stopy i lecieć do sklepu. Gorzej, że w sklepie nie było nic, co odpowiadałoby jej gustom. Skończyła wracając z kwaśną miną, z przekąskami wybranymi na chybił trafił i piciem, by z pragnienia nie umrzeć. Już wtedy wiedziała, że pewnie będą musieli liczyć na dowózkę, co z początku wydawało się być utrapieniem, lecz finalnie okazało się być doskonałym pomysłem.
Nie musiała czekać długo na kumpla, choć zostało jej jeszcze na tyle czasu, by uprzednio przygotować im chemiczną zastawę na niewielkim stoliku przy telewizorze. Miała tylko nadzieję, że w finale jej kiepskie zdolności gospodarza zostaną wybaczone.
A nie możemy tego połączyć? — spytała już po wpuszczeniu Ossiego i przywitaniu się z nim. Według niej, stałe pozycje w menu były kompletnie nielogiczne i uciążliwe. A co wtedy, gdy ktoś chciał po trochu z każdej innej pizzy? Ona miała tak bez przerwy i pewnie nie była jedyna.
Nie usiadła jeszcze na kanapie, bo przypomniało jej się, by przynieść jeszcze jedną butelkę, tym razem z colą. Na stoliku stał jeszcze sok, zwykła, niegazowana woda i coś o wściekle niebieskim kolorze. Kupując, nie zwróciła nawet uwagi na firmę.
W końcu jednak zajęła miejsce tuż obok kolegi, przez krótki moment odwzajemniając spojrzenie, ale zaraz wlepiając oczy w niewłączony jeszcze telewizor stojący parę metrów przed nimi. Zrobiła to trochę ze zbyt wielkim zaangażowaniem, ale w jej przypadku była to absolutnie normalna reakcja na kontakt wzrokowy.

Ossie Sterling
22 y/o, 172 cm
Barista w The Bubble Tea Shop, student IV roku biologii na TMU.
Awatar użytkownika
Dosyć myśli, które muszą być samotne - kończą rozdrapane, zawinięte z tobą w pościel.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

   Oswald, do którego nawiasem mówiąc rzadko kto mówił pełnym imieniem, pracował jako barista w herbaciarni z bubble tea. Sam nie był pewien czy lubi swoją pracę, czy jednak nie bardzo. Chyba tego nie analizował. Wiedział, że to praca tymczasowa, żeby utrzymać się podczas studiów. Jego pasją były rośliny i skupiał się tylko na tym, aby pewnego dnia spełnić swoje marzenie i zostać botanikiem. Jeżeli to oznaczało, że miał teraz robić napoje dla mieszkańców Toronto, to właśnie to będzie robił. Grunt to mieć cel i odpowiednią motywację, a przetrwa się wszystko. Z resztą przeżył już naprawdę bardzo wiele dużo trudniejszych rzeczy, niż całkiem spokojna praca w herbaciarni. Z tym poradzi sobie bez trudu.
   Kiedy siedział u Daphne na kanapie, wygodnie wciśnięty w miękkie oparcie kanapy, myślał sobie, że to był dobry pomysł, aby spotkać się w ciepłym mieszkaniu, gdzie było komfortowo i bezpiecznie. Chyba nie przepadał za jesienią, bo chociaż opadające liście miały piękne rudo-brązowe barwy, to robiło się chłodno i mokro, no i wszystko umierało. Najbardziej kochał wiosnę, co chyba nikogo, kto dobrze go znał, by nie zdziwiło.
   Uśmiechnął się delikatnie, widząc że Daphne odwróciła wzrok. Czasami zapominał, że mógł wyglądać trochę nachalnie, tak odważnie patrząc innym w oczy. Dla niego to nigdy nie było problem i często po prostu zapomniał, że bardzo wielu ludzie czuło się z czymś takim nieswojo.
   一 Możemy połączyć 一 odparł uspokajającym tonem i przeniósł wzrok na wyświetlacz telefonu wybierając pizzę wegetariańską i zaznaczając w dodatkowych produktach kawałki kurczaka. Tak było łatwiej i nie przeszkadzało mu absolutnie, że wegetariańska z mięsem brzmi trochę bez sensu. Daphne chciała połączyć, to będzie połączone. Nie brał napojów, bo dziewczyna świetnie ich w nie zaopatrzyła, dodał tylko paluszki serowe i kilka sosów do wyboru.
   一 Znalazłaś coś? 一 zapytał, zerkając na ekran telewizora, kiedy tylko dokończył składać zamówienie i odłożył już telefon. Mignęła mu tam jakaś ikonka z dynią, co nasunęło pewną myśl. 一 Horror? Zbliża się Halloween, na pewno są już jakieś kolekcje o wiedźmach, duchach i seryjnych mordercach 一 rzucił, przesuwając się na brzeg kanapy, żeby nalać im coś do picia. Nie chciał jej wystraszyć, więc jeżeli będzie wolała komedię, nawet romantyczną, to oczywiście chętnie na to przystanie. Przesunął językiem po dolnej wardze i zamrugał, a potem zmrużył oczy, uważając, żeby nie przedobrzyć z pianą zbierającą się w szklankach.
   一 Wszystko w porządku? Wydajesz się trochę markotna. Ciężki dzień w pracy? 一 zagadał, przekręcając głowę, żeby spojrzeć na nią znowu, zwyczajnie, łagodnym wzrokiem. Wyciągnął do niej napój, na który miała akurat ochotę, a kiedy ujęła szklankę, napił się z własnej i znowu oblizał wargi. Miał nadzieję, że chociaż była głodna, bo jak nie miała apetytu, to zjedzenie wszystkiego spadnie na niego, a na pewno nie da rady, a nie lubił marnować jedzenia. Nigdy nie miał go zbyt wiele. Pewnie spakowałby resztę i wsadził Daphne do lodówki, żeby miała na później, w końcu nie da się żyć na samych słodyczach.
   Dbał o każdego, kto stał się dla niego chociaż trochę bliski, bo nie miał jakoś dużo znajomych, nie mówiąc już o rodzinie, której nie miał w ogóle. Ponadto był empatyczny i opiekuńczy, co przychodziło mu naturalnie. Lubił pomagać innym i jeżeli zrobił coś dobrego dla kogoś, to jego samego podnosiło to na duchu. Starał się traktować innych tak, jak sam chciałby być traktowany, tak po prostu.

Daphne van Laar
Myre
posty generowane przez ai, sterowanie cudzą postacią bez uzgodnienia, sępy kradnące wizy i blokowanie wizów.
23 y/o, 163 cm
technik kryminalistyki w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
In this universe, I prefer Shaggy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Daphne wiedziała coś nie tylko o dobrej motywacji, ale znała również takie pojęcie jak ogromne zaangażowanie. W przeszłości borykała się jeszcze z gorszymi skutkami choroby serca, choć z roku na rok wszystko stawało się łatwiejsze. Gorzej, że przez trudny początek ucierpiały niektóre aspekty życiowe, które dla innych nie stanowiły obecnie żadnego kłopotu – przynajmniej dla większości. Dla niej praca jako baristka była nie lada wyzwaniem, choć pewnie miała swój moment w życiu, gdzie podjęła się takiej swojej pierwszej, łatwo dostępnej pracy. Choroba jednak wykluczyła ją na długi czas z normalnego życia społecznego, a to miało swoje skutki. Studia były ciężkie do przejścia głównie z tego powodu. Od dawna chciała iść na kryminalistykę i pracować w tym zawodzie, więc wiedza czy umiejętności nie stanowiły dla niej problemu. Tak czy siak, finalnie udało jej się wszystko zdać śpiewająco, przy czym osiągnęła swój cel. Kolejnym była praca, którą też już miała, ale dopiero zaczynała i jeszcze wiele było przed nią.
Siedząc jednak w pracy, gdzie nikt nie pojmował jej pokręconego umysłu, a za oknem było szaro, buro i ponuro, nie do końca była zadowolona z własnego życia. Zdawała sobie sprawę, że to efekt depresyjnej jesieni, ale i tak denerwowało ją to zjawisko. I szczerze? Też się cieszyła, mogąc zakończyć swój dzień w zaciszu ciepłego zakątka własnego mieszkania.
Yay! — ucieszyła ją ta informacja. Nie tylko okrzyk o tym świadczył, bo na jej twarzy zakwitł również pełen zadowolenia uśmiech. Zupełnie nie przejęła się tym, że takie zamówienie mogło wyglądać dziwnie lub niecodziennie. Daphne była jednak klasycznym przypadkiem nietypowego zachowania, a wybór pizzy był jedynie czubkiem ogromnej góry lodowej.
Żeby nie przedłużać, zajęła się poszukiwaniem odpowiedniej pozycji do oglądania na ten wieczór. Wstępnie miała w planach zmusić kolejną osobę do obejrzenia po raz pierwszy lub kolejny serialu Gotham, ewentualnie złamanie swojej niewypowiedzianej przysięgi i obejrzenie nowego serialu o Pingwinie. Innymi słowy – komiksy. Z tym też lubiła sobie przesadzić, czasami specjalnie, choć w większości przypadków nieświadomie rozpoczynała swoją nerdowską mantrę. Propozycja Ossiego była jednak wybawieniem. Co prawda nie dla niej, ale nie miała nic przeciwko. Swoje ulubione comfort shows mogła sobie w każdej chwili obejrzeć w samotności.
Horror brzmi spoko. Tylko coś z klasyków, coś nowego? Chyba jakaś Obecność niedawno wyszła, ale nie wiem czy jest już w streamingu. — wzruszyła ramionami. Problemów z horrorami nie miała, wręcz przeciwnie. Właściwie to nawet nie dowierzała, że sama o tym nie pomyślała – przecież zaraz Halloween, które tak uwielbiała. Zamiast tego przerzucała, a jakże, zakładki związane z komiksowymi adaptacjami filmowymi.
Coś w tym stylu. Wyjątkowo… mało zadowalający dzień w pracy. Dziękuję. — przyjęła od Ossiego szklankę z napojem, o który poprosiła chwilę wcześniej. Drugą ręką dalej klikała w pilot, dalej szukając czegoś do oglądania. W pewnym momencie jednak zamarła w miejscu, padając ofiarą swojego własnego rozkojarzenia. Nie wróciła jednak do przeskakiwania z zakładki na zakładkę, bo zwróciła twarz w kierunku swojego rozmówcy. — A u Ciebie jak tam?dobra robota, Nene. Musiała sobie czasami przypominać, że inni też mają życie i czekają na takie samo pytanie w ich kierunku. Mając problem z nawiązywaniem normalnych reakcji, musiała pamiętać o wszystkich takich szczególikach. Chociażby po to, by nie wyjść na ignorantkę czy osobą zupełnie niezainteresowaną życiem innych. To była osobliwa forma dbania do innych, choć na tym etapie jeszcze dość upośledzona.

Ossie Sterling
ODPOWIEDZ

Wróć do „#105”