29 y/o, 170 cm
projektantka biżuterii szuka pracy
Awatar użytkownika
Niepoprawna romantyczna, gaduła, promyczek radości i tak dalej... W skrócie? Kochana jest ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Oczywiście, że o tym myślała, ale jakoś kiepsko jej szło ze zorganizowaniem się. Nie miała kontaktów, które by jej ułatwiły dojście do specjalistów szybciej, dlatego kiedy Gus zaproponował pomoc, zgodziła się (póki jeszcze ogarniała rzeczywistość i nie wyjdzie jej to z pamięci, no i póki była odważniejsza, jak zawsze po drinkach).
- Właściwie to skorzystam z możliwości – powiedziała pewnym tonem. – Będę ci wdzięczna za pomoc. Nie wiem, czy mi to wpłynie na mózg jak trzeba, czy nie, ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem – zauważyła. Poza tym była i tak lekko stuknięta, więc zawsze było z czym pójść do specjalisty.
I chyba miał rację ze wszystkim, co powiedział. Dlatego uśmiechnęła się i wyciągnęła ku Gusowi rękę, by sobie przybili żółwika, a co!
- Jesteś najlepszy, dzięki. Masz tak dobre pomysły, że aż się nie poznaję, bo na wszystko się zgadzam. No ale mądrego dobrze posłuchać. W sumie gdyby nie kilka osób, to bym pewnie nie wyszła z domu nawet. A tak jestem tu, chcę się dobrze bawić i wlać w siebie takie mieszanki smaków, po których jak nic, zarzygam podłogę w kiblu – zaśmiała się serdecznie. No tak źle nie będzie, żartowała sobie, chociaż kto wie, co poczuje, kiedy naprawdę zacznie się jakaś rewolucja żołądkowa.
- Ja się cieszę, że tu jestem. Miła odmiana, no i wiesz, będąc z tobą to się nie boję niczego. Jesteś naprawdę w porządku Mallory i wiesz, że tak myślę naprawdę, a nie słodzę ci za bardzo, prawda? – zapytała. – Wypijemy za twoje zdrowie, złote myśli, za porządnych ludzi i nadzieję na lepszą przyszłość, bo moja obecna sytuacja jest kiepska, więc trzeba jej pomóc. Naprawdę będzie lepiej. Ja wiem, rodzina mnie nie zostawi i poratuje, ale mimo wszystko wiesz, lubię niezależność. Chciałabym znowu poczuć się sobą, naszprycować się pozytywną energią i dalej żyć jak żyłam, ale myślę, że nawet jeśli ktoś mnie postawi na nogi i pomoże, to ja już nigdy nie będę taka sama jak wcześniej. Coś się zmieniło na dobre, a blizna na brzuchu zawsze będzie mi to przypominać. No ale nie przyszłam tu płakać, tylko się bawić – uśmiechnęła się i zagarnęła kolejny kieliszek. W końcu jej po tym alkoholu odbije bardziej niż zwykle, ale póki co gadała bardzo od rzeczy. Dziwne to czy nie?

Gus Mallory
_amarylis
36 y/o, 185 cm
det. ds. przestępczości zorganizowanej Toronto Police Service
Awatar użytkownika
uśmiechnięty ludzki wrak na lekach przeciwbólowych
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Cieszę się, że nie postanowiła protestować. Myślę, że dobrze zrobi jej taka wizyta, bo pomoże poukładać pewne sprawy w głowie. Kiedy ktoś patrzy na nasze lęki z boku i pomaga je prawidłowo ocenić, może w pewnym momencie dojść do wniosku, że wszystko to jest sprawą naszej głowy, a nie realnego zagrożenia. Życzę jej, aby codzienność stała się o wiele bardziej znośna, by mogła żyć pełnią życia na nowo. Wiem, że to strasznie trudne, ale przecież wykonalne.
Super — mówię, po czym sięgam po telefon, aby ustawić sobie przypominajkę na kolejny dzień w pracy. Teraz nie mam przy sobie żadnych wizytówek, ale wiem, że na recepcji bardzo chętnie je rozdają. Mimo wszystko, zdrowie psychiczne jest dla naszych przełożonych priorytetem, co zaskoczyło mnie naprawdę pozytywnie. Czy z tego korzystamy, to już druga para kaloszy, ale nie chce mi się teraz na to psioczyć. — Jeśli będzie jeszcze coś, co mogę dla ciebie zrobić, to mów śmiało — zachęcam. Wreszcie odkładam telefon i na nowo skupiam się na naszej rozmowie.
Oj, ale rzygów, to nie będę po tobie zbierał moja droga — komentuję ostatnie stwierdzenie i zaczynam się śmiać. Jakoś nie wyobrażam sobie, że dotrzemy aż do takiego stanu, ale wolę ją uprzedzić, żeby nie czuła się później rozczarowana. Wszelkie inne wsparcie tak, sprzątanie płynów ustrojowych? Niekoniecznie.
Kiedy proponuje toast, robi mi się trochę ciepło, trochę niepewnie. Wyrzuty sumienia pojawiają się falami, ale zdaje mi się, że alkohol nieco je spłyca, powoli się rozmywają i nie pamiętam, że w ogóle zaprzątałem sobie tym głowę. Sięgam więc po kieliszek i chętnie przechylam go na sygnał. Robi się klimatycznie, to na pewno.
Wiesz co, pewnych spraw nie da się zapomnieć i blizny pozostają często na całe życie. — Wskazuję jej na własną nogę. — Ja mam paskudną również na brzuchu, no i to kolano. A w nim żelastwo, które nie jest częścią mojego ciała, ale bez niego nie dam rady chodzić, rozumiesz. — Nigdy nie opowiadałem jej o tym, co się wydarzyło, nie chcę jej zmuszać do słuchania wywodów na temat wypadku. Jeśli jednak to jakoś poprawi jej nastrój i utwierdzi w przekonaniu, że nie jest sama? Zerkam na nią badawczo, ciekaw, co zrobi dalej.

Inez Wilkinson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
rem saverem
ogólnie lubię pogadać, jeśli ktoś ma bardziej "szalony" pomysł
29 y/o, 170 cm
projektantka biżuterii szuka pracy
Awatar użytkownika
Niepoprawna romantyczna, gaduła, promyczek radości i tak dalej... W skrócie? Kochana jest ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Inez wiedziała, że Gus nie miał najłatwiej w życiu. Może i nie mówił zbyt wiele o sobie, ale musiał swoje przeżywać i wiedzieć. Tylko to go pewnie trzymało przy tym ciężkim charakterze. Miała w pamięci to, jak się poznali i jak trudno im było się porozumieć. Ale minęło i to było najważniejsze.
- Nasze blizny to część naszego życia. Jak się spiję za bardzo, to mogę jeszcze coś sobie zrobić, dlatego proszę, miej mnie na oku i nie pozwól się nawalić – zaśmiała się z siebie.
- Dzisiaj niech będzie wesoło, a potem będę płakać, że bieda i pracy brak. No ale zawsze jakoś jest, dobrze, że mam przyjaciół, którzy mi pomogą, jak ty – i zrobiła coś niespodziewanego. Znalazła się tuż przy Gusie i pocałowała go w policzek, ale dość blisko kącika ust, zupełnie jakby źle trafiła, ale nie, to było celowe. Jakoś nie uważała tego za coś złego. Tym bardziej, że wypiła, więc śmiałość można wrzucić do worka: pijana Inez.
- Ech, trzeba było zostać kimś ważnym i mieć fajny zawód, może wtedy nie byłabym taka samotna i potrzebująca pracy na już. Najwyżej wrócę do sprzątania czy coś. Miałam tego nie robić, ale gdybym miała gryźć ziemię, wolałabym już robić to, co robiłam. Mówiłam, że nie zrobię tego, ale jak tam sobie pomyślę, przynajmniej do tej roboty zawsze kogoś przyjmą. Nie są to moje ambicje, no ale.. – z braku laku dobry kit.
- Powiedz mi coś dobrego, co Mallory, hmm? – patrzyła z niepewnym uśmiechem na mężczyznę i czekała, aż ten może z czymś wyskoczy ciekawym. Nie był najbardziej optymistycznie nastawionym do życia człowiekiem, ale przecież jak chciał, to potrafił.
- Tylko nie mów nic o tym, że będzie dobrze, bo to już wiem. Zaskocz mnie, wyznaj coś od serca, nie wiem, ale jeśli sprawisz, że bez drinków będę się uśmiechać dłużej niż minutę, to zrobię coś dla ciebie specjalnego, nie wiem, ugotuję coś? Albo wyciągnę cię do jakiegoś kina, czy coś w tym guście – powiedziała całkiem poważnie. No cóż, może to był trochę flirt z jej strony, ale przecież nie miał nikogo, prawda? No cóż, miał, tylko ona nie wiedziała. Nie powiedziałaby nawet słowa na ten temat, gdyby miała świadomość tego, że się trochę wygłupiła. Ale może Gus uzna to za przejaw zbyt szybkiego upicia się. A może odczyta to prawidłowo?
- Oj Mallory, Mallory… - mruknęła cicho, a potem wpatrywała się w przyjaciela uważnie, czekając na jakieś dobre przemówienie, albo konkretną, krótką mowę.

Gus Mallory
_amarylis
ODPOWIEDZ

Wróć do „Mimmo's Place”