ODPOWIEDZ
23 y/o, 163 cm
technik kryminalistyki w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
In this universe, I prefer Shaggy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

4.
Co podkusiło Daphne, by wybrać się na ten zapowiadany w kilku kręgach halloweenowy seans filmowy na obrzeżach miasta? Albo to była jej obsesja (niezdrowa już wręcz) na punkcie tego święta, albo zatrważająca nuda. Ewentualnie, jeśli faktycznie istniały czary, ktoś musiał rzucić na nią lub na jej siostrę urok, by w końcu się spotkały. Śmiesznie, bo to wciąż nie było spotkanie w samym Toronto, w którym obie obecnie mieszkały. Trochę tak, jakby los śmiał im się w twarz, ale jednocześnie był pod wrażeniem stałego wymijania się nawzajem w jednym i tym samym mieście. Może dlatego ten pierwszy krok w stronę nieuniknionego był dość nieśmiały, w dodatku wątpliwy. Daphne do ostatniego momentu wahała się, czy na pewno wybrać się na wycieczkę w ruiny, gdzie znała może osobę lub dwie i miała w takim towarzystwie oglądać horrory.
Finalnie padło, że to świetny pomysł. Zajechała właśnie na miejsce, wyskakując z samochodu znajomego sekundę po tym, jak zaparkował nieopodal przyozdobionych strasznymi ozdobami ruin. Była ciekawa, jak organizatorzy obeszli prawo i czy w ogóle to zrobili. Równie dobrze ten plac mógł należeć do jednego z nich. Dodatkowo, impreza miała być ponoć kameralna, ale ilość osób wcale nie przemawiała za taką wielkością. Daphne już czuła się przytłoczona, ale nie miała za bardzo jak się wycofać. Mogła jednak przyjechać tutaj na własną rękę, wtedy mogłaby uciec w każdym momencie. Tak była zdana na łaskę znajomego, który wydawał się być przesadnie podekscytowany całym przedsięwzięciem. Niech to szlag.
Wzdychając ciężko, zaczęła za nim chodzić niczym cień. Dobrze, że to też był socially awkward nerd jak ona i nie gadał praktycznie z nikim, tylko podszedł od razu do stanowiska z przekąskami. Sama też nachyliła się nad nimi, z zainteresowaniem podziwiając szczegóły co niektórych łakoci. Musiała przyznać, że wyglądały na solidnie wykonane i prezentowały się naprawdę klimatycznie. Tak samo, jak i ozdoby znajdujące się wewnątrz ruin. Organizatorzy mieli najwidoczniej głowę we właściwym miejscu, bo zadbano również o takie przyziemne rzeczy jak przenośny grzejnik. Dni były już chłodne, nie wspominając o wieczorach. Nene z ulgą rozpięła swoją kurtkę, po czym złapała za cukierka na patyku w kształcie dyni. A może to był jakiś owoc? Zamierzała się przekonać.

Natalie van Laar
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”