- 
				 In this universe, I prefer Shaggy In this universe, I prefer Shaggy nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Parę miesięcy temu. — specjalnie pominęła konkret, bo przecież nie musiała się z niego spowiadać. Pomyślała też pewnie, że to będzie dobra zagadka dla mózgu jej rozmówcy. Trochę ciekawiło ją, czy w ogóle trafiłby w dokładną liczbę. — A ty? Mieszkasz tutaj czy też jesteś z innego kraju? — zapytała po krótkiej chwili. Nie była pewna, czy ją to interesuje. Chociaż nie, wróć – powinna była wiedzieć czy to miejscowy. I czy wszyscy miejscowi zachowują się w podobny sposób. Patrząc na Kanadyjczyków, miała w głowie wyobrażenie super miłych ludzi. Ten tutaj nie do końca taki był.
— Przykro mi, ale nie ty mi będziesz mówić czego nie mogę robić. Ile ty w ogóle masz lat? — aż zmarszczyła delikatnie nos, przyglądając mu się w oczekiwaniu. Ryzykowała tym pytaniem, ale w jej przypadku hierarchia była ważna. Gdyby Filippo był starszy, mogłaby nawet rozważyć przeprosiny. Ale to też zależy.
— Signal? Ponoć jeden z najlepszych i najbezpieczniejszych komunikatorów. — to zdanie aż krzyczało „halo, jestem nerdem”. Była natomiast przekonana, że to wiedza powszechnie dostępna. Dla nerdów. Albo jakichś innych świrusów komputerowych. Albo dla osób, które swobodnie rozmawiały o obrabowaniu sklepu, stojąc w jego wnętrzu.
W pierwszy momencie, gdy chłopak próbował zaprotestować jej nagłej obrazie, miała ochotę parsknąć śmiechem. Dzielnie jednak utrzymywała swoją maskę, jak gdyby nic przesuwając się w żółwim tempie w bok alejki. Zaraz jednak prychnęła, w dodatku tak nagle, że prawie zaskoczyła samą siebie.
— Bo nie można być do nich przyzwyczajonym. Nie aż tak. — wyjaśniła wstępnie, chcąc na tym zakończyć, ale nie mogła się powstrzymać. Zwróciła się twarzą w kierunku chłopaka, niemalże przeszywając go wzrokiem. — Mózg powinien umieć pracować w różnych sytuacjach, zwłaszcza w trakcie niezapowiedzianego ataku. — wygłosiła to niczym mantrę, stanowczo i całkowicie poważnie. To nie był, co prawda, jej jedyny powód, ale jeden z tych najważniejszych.
Filippo Carissoni
- 
				 Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę! Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę! nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Ja? Tak, urodziłem się tu. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Ale moi rodzice pochodzą z Włoch. - dodał, chcąc w ten sposób usprawiedliwić swoją znajomość języka włoskiego oraz gestów, które czasami wychodziły z niego automatycznie - a wszystko to wina włoskiej krwi, która płynęła w jego żyłach. Poza tym, umiał robić dobrą pizzę i niezłą carbonarrę.
Westchnął dość głośno, słysząc słowa dziewczyny.
- Ja? Mam dziewiętnaście lat. W przyszłym roku stuknie mi dwudziestka. - powiedział, przypominając sobie, że to jego ostatni rok, gdy ma jedynkę z przodu. Z drugiej strony zaczął rozważać, czy nie lepiej by było skłamać na temat swojego wieku, bo przecież prawdopodobnie się już więcej nie spotkają, to co mu szkodziło? No ale już zachciało mu się być prawdomównym to nie cofnie tego, bo przecież nie istniała maszyna umożliwiająca cofanie czasu.
- Tak? A whatsupp? - spytał, bo nie korzystał z Signala. Miał konto na discordzie, messie, twiterze, instagramie i właśnie wspomnianym whatsuppie. Gdzieś tam kiedyś faktycznie słyszał o Signale ale nie miał potrzeby go instalowania i korzystania z niego. A pytanie, czy dla jednej relacji był sens go pobierania, skoro poza Signalem istniało mnóstwo apek, umożliwiających przesyłanie sobie przez DMy zdjęć oraz filmików.
- Eee... - bąknął, niezbyt wiedząc, co mógłby odpowiedzieć. - No mój pracuje, tylko nie moja wina, że Ty sobie wymyślasz jakieś inne odpowiedzi. - odrzekł, wzruszając ramionami i próbując zwalić winę na dziewczynę - bo przecież nie jego wina, że do tej pory na każdą zagadkę odpowiedział źle. Dobrze, że nie miał zagadek na zaliczenie któregoś przedmiotu, bo mogłoby być dość... słabo.
Daphne van Laar
- 
				 In this universe, I prefer Shaggy In this universe, I prefer Shaggy nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Ooo. Nie jesteś zmęczony jednym i tym samym miejscem? — spytała prosto z mostu, nie hamując tym samym swojej ciekawości. Wzmianka o włoskich korzeniach sprawiła, że zrobiła minę w stylu „not bad” i pokiwała głową. To wyjaśniałoby używanie języka włoskiego chwilę wcześniej.
— Aha… To wiele wyjaśnia. — mruknęła tajemniczo. Natychmiast odczuła wewnętrzną satysfakcję. Była starsza, czyli miała większy autorytet. Nic jej nie cieszyło bardziej niż dodatkowe +1 do pewności siebie. — Wiesz, że starszym okazuje się szacunek? A tak się składa, że jestem starsza. — oczywiście, że musiała to tak przedstawić. Tym samym pokazała, że dalej ma mu za złe kradzież Supermana. Ona tak łatwo nie zapominała!
— Uh, no niech będzie... — nie była do końca zadowolona z tych niezwykle popularnych opcji, ale dla świętego spokoju postanowiła przystać na propozycję chłopaka. Wyciągnęła smartfona, by wygrzebać odpowiednią aplikację z czeluści innych, ważniejszych programów. Dopiero wtedy mogła mu podać swoje dane, choć w duchu dalej miała wątpliwości co do tego, czy na pewno dobrze robi.
— Pardon? — spytała, jakby nie dowierzając własnym uszom. Rzuciła swojemu rozmówcy taksujące spojrzenie spod wysoko uniesionych brwi. On chyba jeszcze nie wiedział, że tym sposobem nadepnął jej na odcisk. — Niczego nie muszę wymyślać, takie są zagadki, drogi chłopcze. A twoje odpowiedzi nie są nawet godne poziomu dziecka. — odparowała, wieńcząc swoją wypowiedź praktycznie że nonszalanckim prychnięciem.
Filippo Carissoni
- 
				 Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę! Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę! nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Zgadzam się. Widoków i miejsc które warto zobaczyć jest całkiem sporo. - powiedział, przypominając sobie różne zakamarki Toronto, które często odkrywał całkowicie przypadkiem - tak to jest, jak się zbacza z prostych dróg albo znajomi nagle postanawiają "skrócić" sobie drogę.
- Teraz w sumie będzie całkiem ładnie dookoła jeziora. - dodał, mając rzecz jasna na myśli otaczające jezioro drzewa, które będą miały pomarańczowe liście, a niektóre całkowicie je stracą.
- Będzie można zbierać kasztany. - W sumie po co o tym wspomniałem? te słowa wyszły z jego ust całkowicie randomowo, ale no, po prostu chciał o tym wspomnieć. Nieważne, że pewnie już nie zbierała kasztanów - on czasami zbierał ale nie, nie tworzył z nich ludzików.
Pokręcił głową, odpowiadając tym samym przecząco, bo o dziwo jeszcze Kanada go nie zmęczyła ani nie znudziła.
Uniósł brew, nie rozumiejąc co miało oznaczać niby, że to co powiedział wiele wyjaśnia. Przewrócił oczami, na kolejne słowa dziewczyny.
- Tak, tak. - machnął ręką, bo już nie raz słyszał tego typu teksty np. od osób starszych w autobusie.
- A zasłużyłaś na niego? - spytał, krzyżując dłonie. Oczywiście jego zdaniem nie zasłużyła bo UKRADŁA MU SPRZED NOSA ZESTAW.
O dziwo nawet ucieszył się, że dziewczyna zgodziła się na wymianę socialami, ponieważ naprawdę liczył, że otrzyma zdjęcia lub wideo, kiedy skończy układać Batmobil - w dodatku uważał lego Batmana za uroczego (każdą lego figurkę za taką uważał).
Oho...
- Wypraszam sobie i nie życzę zniżania mnie do poziomu... gorzej niż dziecka. - wycedził przez zęby, bo tak odebrał jej słowa.
- I dalej nie pojmuję czemu to taki problem, by podać prawidłowe odpowiedzi. Przecież nikomu ich nie przekażę ani nie udostępnię w sieci. - dodał, chociaż może lepiej byłoby, gdyby po prostu machnął ręką i sobie poszedł, bo zaraz się okaże, że zaczną zamykać sklep a on już nic więcej nie kupi przez wdanie się w dyskusję.
Daphne van Laar
- 
				 In this universe, I prefer Shaggy In this universe, I prefer Shaggy nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— O, a dlaczego? — to akurat była interesująca kwestia. Może szykował się jakiś nietypowy event? Bo przecież nie pomyślała o zmieniającej się porze roku. To było zbyt normalne. Jej ekscytację podsycały jakieś dziwne lub nietypowe wydarzenia, których nie było nigdzie indziej. A potem się dziwiła, że zbyt dużo oczekiwała od życia.
— A, kasztany. Czyli mówisz, że przy jeziorze to dobra lokalizacja na zbieranie, hmm? — choć jej entuzjazm trochę opadł, dalej widziała w tym potencjał. Zawsze mogła nazbierać kasztany do zrobienia ludzików, albo nawet własnej imitacji figurek! To zdecydowanie brzmiało jak plan. Musiała przygotować się do zbierania idealnych okazów na kasztanowego Riddlera. Pewnie nawet zrobi mu czapkę i garnitur z bibuły lub podobnego tworu. Kończyny to będą wykałaczki, ewentualnie jakieś malutkie gałązki. Tyle, że te były wyjątkowo słabe i pewnie nie wbiłyby się w kasztana.
Przez te plany cała reszta rozmowy nie została przez nią zarejestrowana, ale dla zasady pokiwała głową, potem ściągając brwi. Pytanie jednak do niej dotarło i poczuła się przez nie głęboko oburzona.
— Oczywiście, że tak. Zwłaszcza od kogoś, kto i tak tego szacunku wcześniej nie pokazał. I jest młodszy. — prychnęła, odwracając głowę z kolejną obrażoną miną. Musiała zaznaczyć, że hierarchia wiekowa jest ważna. Nie przyjmowała do wiadomości, że tylko dla niej.
— Faktycznie zachowujesz się gorzej niż dziecko, my bad. — aż pokręciła głową, czując w dalszym ciągu rosnącą irytację. Ach, te nowe generacje. Zaczęła się utwierdzać w zdaniu, że żyły w złudnym świetle własnej świetności i mądrości.
— Bo to ty powinieneś je podać, głupku. — dalej nie mogła uwierzyć w brak głębszego zrozumienia sedna zagadek. To ją doprowadzało do czerwoności za każdym razem. — W sieci to znalazłabym odpowiedzi szybciej niż byś mi je podał. Więc tu nie o to chodzi. — wyjaśniła. — Złodziej i plan. Masz swoje odpowiedzi, dosłownie zero zabawy z takimi ludźmi... — wymamrotała i ze zrezygnowaniem machnęła ręką. I jak ona miała znaleźć umysł godny siebie? Chyba była skazana na Riddlera do końca życia, a on nawet nie był realny!
Filippo Carissoni
- 
				 Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę! Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę! nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Polecam też CN Tower Lookout o ile nie masz lęku wysokości. - powiedział, wspominając o punkcie widokowym, umożliwiającym podziwianie miasta z wysokości ponad 550 metrów. Ci co chcieli, mogli też spacerować po zewnętrznej krawędzi wieży - FIlip się tak przeszedł i w pewnym momencie myślał, że spadnie.
- A jak lubisz na chwilę uciec od ludzi to polecam Humber Bay Park East & West. - dodał jeszcze, przypominając sobie miejsce, które lubił odwiedzać, gdy chciał... po prostu odpocząć od wszystkiego i wszystkich. Miejsce, gdzie mógł usiąść naprzeciwko wody i po prostu ze słuchawkami na uszach z których wydobywała się muzyka, gapić się na nią (wodę), próbując albo poukładać sobie to i owo, albo po prostu złapać oddech.
- Bo liście będą zmieniały kolory. Jezioro wtedy jest otoczone głównie pomarańczowymi drzewami. - wyjaśnił, bo w pewnym sensie zawsze go to urzekało, że z zielonego lata, nagle pojawiała się jesień i liście nie dość, że zmieniały kolor, to jeszcze opadały, czyniąc je (tj. drzewa) gołymi.
Skinął głową, potwierdzając wypowiedziane przed chwilą słowa.
- Tak. Albo okolice jeziora albo parki chociaż tam najczęściej biegnie dzieciarnia i ciężej jest takiego znaleźć. - powiedział, tym samym ujawniając, że był już świadkiem takiej sytuacji tj. prawdą było, że gdy raz przemierzał park, znalazł kasztany lecz nie w takiej ilości, jaką znalazł łażąc koło jeziora. Czuł się trochę jak grzybiarz, który właśnie zdradzał miejsce, gdzie znajdowało się sporo grzybów - aczkolwiek czy on do czegoś tych kasztanów potrzebował? Na szczęście ani wykładowcy, ani szefowa, ani nikt inny nie wymagał od niego ludzika z kasztanów. Czasami je po prostu zbierał dla samego siebie, by położyć je np. na biurku albo parapecie - służyły za ozdobę.
Przewrócił oczami, czując OBURZENIE.
- Nie okazałem? Nie O K A Z A Ł E M?! - no zdenerwował się Filipek i aż się czerwony zrobił jak buraczek - ach ta włoska krew.
- Pozwoliłem Ci zabrać batmobil? Pozwoliłem. Próbowałem odgadnąć zagadki? Próbowałem. Gdybym Ci nie okazał szacunku, to bym w ogóle się nie odzywał do Ciebie. - rzucił jak z karabinu, dodając słynne:
- Cazzo! - i wyrzucił ręce w powietrze, mając już wszystkiego serdecznie dość - a już szczególnie, kiedy usłyszał, że zachowywał się gorzej niż dziecko. Zacisnął pięści, mając nadzieję, że na tym tekście się skończy... ale się nie skończyło, bo zaraz jeszcze został nazwany głupkiem.
Podniósł swój koszyk, który podczas tej całej ekspresji wylądował na podłodze.
- Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć czy mogę już iść? Bo wiesz, trochę mi się spieszy. - powiedział, nie zamierzając nawet podziękować za otrzymane odpowiedzi - aczkolwiek miały one sens, to musiał przyznać i normalnie by przyznał ale po tym co usłyszał... miał ochotę pójść do kasy, zapłacić i wyjść z nadzieją, że więcej na te dziewczę nie wpadnie.
Zdenerwowała go jak mało kto. A przecież nic złego nie zrobił...
Daphne van Laar
- 
				 In this universe, I prefer Shaggy In this universe, I prefer Shaggy nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Eeee, nie jestem pewna? Musiałabym chyba to sprawdzić. — szczerze? Nie do końca czuła się tak, jakby została pozbawiona lęku przed dużą wysokością. Może jednak pozytywnie się zaskoczy, ale niezbyt śpieszno było jej do sprawdzenia swoich możliwości w tym zakresie.
— Oh dear. — aż zassała powietrze z wrażenia, słysząc kolejną możliwość. To to dopiero brzmiało jak raj na ziemi! — To brzmi najlepiej ze wszystkiego. Tam na pewno pójdę. — pokiwała nawet głową, potwierdzając tym samym swoje przyszłe plany. Przyda jej się miejsce, by uciec od normalnie funkcjonujących osób, które jej geniusz uznawały za dziwność. Lepsze byłoby coś w stylu Bat Cave, ale by sobie coś takiego ogarnąć najpierw musiała się dorobić. Co pewnie nigdy nie nastąpi z jej pracą.
— Aaa, rozumiem. — dla niej niekoniecznie było to coś hiper ekscytującego, ale mogła zrozumieć aluzję. Przynajmniej następowała jakaś zmiana i świat nie był wiecznie taki sam. Zaraz natomiast się skrzywiła, słysząc słowo „dzieci”. — Ugh, to nie, tam nie ma co zaglądać. — nawet machnęła dłonią, chcąc jakby odgonić wizję siebie samej walczącej o kasztany z bachorami. Mali ludzie nie mieli za grosz wyczucia w takich sytuacjach. Szacunku tym bardziej – stąd też porównanie jej obecnego rozmówcy do tej kategorii wiekowej. Ten jednak zmyślnie przeginał pałkę w drugą stronę, prowokując u van Laar bulgoczący wręcz w żyłach gniew. Cała wizja, prezentująca Kanadyjczyków jako przemiłych ludzi, właśnie legła w gruzach. Choć może to dlatego, że ten chłopak był Włochem? Ci mieli swój temperament, fakt. Ale to akurat nie było w tej chwili ważne.
— Pozwoliłeś mi zabrać coś, co nigdy nie należało do ciebie? Oh, the audacity... — prychnęła z niemałą furią, kręcąc na dodatek głową. — Widzisz, to jest właśnie brak szacunku! Ja nigdy nie powiedziałam, że figurka Supermana należała do mnie. Choć powinna, właśnie z tego powodu! — kłóciła się dalej. Nastroszyła brwi, wyginając jednocześnie usta w podkówkę. Kolejne słowa tylko podsyciły jej gniew.
— Tak! Możesz usunąć mój kontakt z Whats Appa. Nie chcę mieć do czynienia z takimi ludźmi! — wycedziła, prawie natychmiast obracając się na pięcie z zamiarem dramatycznego odejścia. Też się wkurzyła. Nie jej wina, że zawsze oczekiwała szacunku, którego od rówieśników nigdy nie otrzymała. I zanosiło się na to, że od nikogo innego go nie dostanie. To tylko potęgowało jej niechęć do ludzi, ale również i ten wiecznie towarzyszący jej, wewnętrzny smutek.
Filippo Carissoni
- 
				 Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę! Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę! nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- To będąc na CN Tower powinnaś to odkryć. Byłaś kiedyś na rollercoasterach? - spytał, bo jeżdżąc na kolejkach górskich również wychodziło, czy miało się lęk wysokości czy nie. Ogólnie Filip czuł lekki niepokój ale nie paraliżował go strach na tyle, by wjeżdżać lub wchodzić gdzieś na samą górę. Więc podejrzewał że w posiadał go w bardzo małym stopniu ale innym dookoła wolał mówić, że go nie ma. Poza tym, liczył, że z wiekiem mu to całkowicie przejdzie. Przytomności nie tracił więc było dobrze.
Skinął głową, przyjmując usłyszane słowa do wiadomości.
- Kto wie, może kiedyś tam na siebie trafimy. - odparł, wzruszając ramionami, zastanawiając się, czy to także będzie takie jej comfort place bo jeśli tak, to prawdopodobieństwo spotkania było naprawdę... bardzo duże. A już szczególnie podczas wiosny i lata.
Szczerze? Ucieszyło go, że propozycje o których wspomniał przypadły dziewczynie do gustu. Ciekawiło go do którego z nich uda się najpierw ale ostatecznie nie zadał tego pytania na głos.
Parsknął śmiechem widząc i słysząc reakcję dziewczyny.
- Noo, totalnie nie. - dodał od siebie, kręcąc głową. Jego strasznie denerwowały wrzeszczące bąbelki, które plątały się pod nogami albo jeździły na rowerkach i wpadały na innych.
Jego usta ułożyły się w kreskę a oczy zmrużył tak, jakby właśnie patrzył na rażące go słońce.
- Okej, może i nie powiedziałaś ale jestem pewien, że tak pomyślałaś! - odkrzyknął, bo przecież jedno nie wykluczało drugiego.
- Ach tak? Dzięki za pozwolenie. - prychnął, przewracając oczami. Dla podkreślenia dramaturgii sytuacji, wyciągnął telefon i zrobił to, o czym wspomniała. No i po transmisji i fotkach... a mogło być tak pięknie...
Filip odwrócił się ze swoim koszykiem, połaził jeszcze między półkami upewniając się, że nie wpadnie znowu na Daphne, a gdy już był przekonany, że nic więcej nie weźmie, poszedł do kasy by za wszystko zapłacić.
Po zapłaceniu, wrócił do swojego auta, rzucił zakupy na siedzenie pasażera i rozpoczął podróż do domu.
//ztx2
Daphne van Laar

 
				