-
trochę czaruś, trochę gbur, ale w przeważającej części adwokat skoncentrowany na tym, by w szyldzie kancelarii znalazło się w końcu jego nazwisko
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Być może nie dominowała, ale bez wątpienia była osobą, która w tłumie przykuwała spojrzenia. I z całą pewnością była też kimś, od kogo ta siła biła na odległość. Nie bez powodu dotarła do miejsca, w którym była teraz.
Harold jednak nie był odpowiednią osobą do tego, by jej o tym mówić. Nie był prawdopodobnie nawet odpowiednią osobą, z którą powinna spędzać dzisiejszy wieczór, jednak miał to do siebie, że nigdy szczególnie nie obchodziły go zasady. Przynajmniej nie te, którymi należało kierować się w związku z innymi osobami.
Zwykle widział bowiem czubek własnego nosa.
— Zdziwiłabyś się, jak łatwo można zepsuć deser — posłał jej wymowne spojrzenie, choć za nim nie kryło się nic więcej, niż ż a r t. Carnegie najpewniej nie był wybitnym piekarzem, ale też nie miał za sobą lat praktyki. Przygotowywanie deserów nie było dziedziną, w której skłonny byłby podnieść rękawicę, ponieważ z góry wiedział, że znajdował się na przegranej pozycji. O wiele lepiej czuł się, kiedy miał do czynienia z gotowaniem.
Rozglądał się właśnie po półce z makaronami, kiedy Georgina rozwinęła się ze swoimi przemyśleniami. Zerknął w jej kierunku wyłącznie kątem oka, nie do końca przekonany, czy powinien poruszać z nią tę kwestię. Byli jednak dwójką z n a j o m y c h, którzy rozmawiali ze sobą na życiowe tematy. Czy mogło kryć się w tym coś niewłaściwego?
— Nie jestem specjalistą od małżeństw — prawdę powiedziawszy nie był nawet specjalistą od związków, ponieważ w całym swoim życiu miał za sobą wyłącznie jeden poważny, w dodatku taki, który zakończył się jeszcze w okresie, kiedy Harold zaledwie rozpoczynał studia. Stwierdzić, że był wówczas jeszcze szczeniakiem, to jak nie powiedzieć nic. — Ale być może masz rację — dodał po chwili namysłu, w tym samym momencie wrzucając do koszyka opakowanie makaronu. — Wszystko pewnie zależy od drugiej osoby i od tego, czy do związku nie wkradnie się rutyna — wzruszył lekko ramionami, zatrzymując się przy półce, z której zgarnął kilka kolejnych produktów.
— Gotowa? — zapytał i nieznacznie skinął w jej stronę głową. Jeśli chodziło o niego, mogli powoli udać się do kasy i w końcu wybrać się w drogę do jego mieszkania.
Georgina Gardner