ODPOWIEDZ
35 y/o
CHRISTMASSY
165 cm
adwokat / prawnik w sądzie i po za nim
Awatar użytkownika
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Nie lubiła szpitali i to był cholerny fakt. Od dzieciaka starała się unikać tego miejsca, nie szalała i nie odwalała cyrku aby czasem sobie coś zrobić. Po prostu jej strach był spowodowany tą dziwną aurą jaka unosiła się na szpitalnym korytarzach i o specyficznym zapachu jaki otaczał re mury. Mimo wszystko zaglądała tutaj dla świętego spokoju aby zrobić sobie okresowe badania i wszystko załatwić w miarę sprawnie. Dodatkowy aspekt pojawił się gdy nadarzyła się okazja aby złapać szpital za uszy. Mieli problemy z pacjentami którzy szykowali przeróżne pozwy, więc tutaj pojawiała się szansa dla Campbell. Współpraca jako prawnik ze szpitalem to nie była jakaś tam opcja, tym bardziej dla niej. Spory gracz w CV to nie lada klucz do jej kariery, rozwoju ale też i potencjału do tego aby mogła wkrótce otworzyć własną kancelarię. Znalezienie konkretnego partnera, któremu mogłaby zaoferować usługi na dłużej, było czymś znacznie większym niż pojedyncze rozprawy, te które dostawała czasem z urzędu. Chodź nie lubiła przechadzać się tymi korytarzami, obserwować tych pacjentów to jednak przełamała się. Przy okazji mogła przyjemne połączyć z pożytecznym i zrobić sobie badania. Po oddaniu krwi w laboratorium, wjechała na piętro wyżej gdzie miał swój gabinet dyrektor szpitala. To z nim miała umówione spotkanie i to z nim rozpoczęła rozmowę na temat wspólnego dobra, które mogliby razem zdziałać. Ona miała być ich, a oni ją. Wszyscy wygrywają, prawda?
Po wszystkim zjechała znów niżej, ale po drodze zahaczyła jeszcze o bufet. Potrzebowała dawki kofeiny i cukru bo jednak wczesna pora o której to wstała z łóżka, dobijała ją powoli dwukrotnie. Próbowała sobie darować dalszą wizytę tutaj, ale była ciekawa ich jakości kawy. Może to i na nią mógłby się ktoś poskarżyć, któż to wie. Słyszała o różnych przypadkach i przebojach na linii szpital-pacjent. Niczego nie dało się więc wykluczyć. Stojąc w kolejce po swoje rzeczy, rozglądała się dalej po tym miejscu, doszukując się w nim tego, co ją wkurzało czy zniechęcało. Czy był to widok chorych i zmartwionych twarzy? Czy może poczucie chłodu i śmierci? A może po prostu ta cała otoczka, która równała się ze wszystkim po kolei? Nie zastanawiała się nigdy nad tym skąd wzięła się jej niechęć, wszak lubiła czasem zajrzeć na odpowiednie piętro czy oddział, szczególnie gdy znała na nim seksownego doktora. O jednym nawet pomyślała, ale to chyba dlatego iż pojawił się jak grzyb po deszczu, tuż przed nią.
- Neal? - zawołała go po imieniu, chcąc na siebie zwrócić jego uwagę. Musiała się kontrolować wiadomo, mógł być zajęty rozmową z pielęgniarką, mógł być zabiegany i inne. Ale skoro akurat się napatoczył to może chwilę znalazłby chociażby na samo przywitanie się. Zlustrowała go od góry do dołu i w sumie trochę jej się zrobiło gorąco.
- W końcu mam okazję Cię zobaczyć w tym wydaniu i jestem na tak! - uśmiechnęła się zawadiacko, przygryzając wargę gdy tak się prezentował w tym kitlu, ze słuchawkami dodatkowo zawieszonymi na szyi. To był obraz, który pewnie co druga kobieta chciałaby widywać częściej - a więc fajny facet w stroju doktora.


Neal Levesque
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Mount Sinai Hospital”