-
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Co mógł poradzić? Potrafił docenić piękno.
Potrafił też odczytać zamiary kobiet i bez problemu rozszyfrował sugestię McDowell, domyślając się, do czego zmierzała. Dlatego szybko zareagował i zaprosił ją do swojego pokoju, bo właśnie tym była jego sugestia, że widoki powinna podziwiać na własne oczy.
Bo nie, nie było mowy, że odmówi jej w momencie, gdy tak jasno dawała mu do zrozumienia, że była nim zainteresowana. Zresztą, to wiedział już od pewnego czasu, bo nie był ślepy, widział, jak na niego spoglądała i jak z nim rozmawiała.
Zresztą, oboje w oczywisty sposób wysyłali sobie znaki, że byli sobą nawzajem zainteresowani. Dlatego to, co miało nadejść, było dla blondyna naturalną koleją rzeczy, przed którą z całą pewnością nie miał się opierać, bo sam tego chciał.
– Sekundkę – poprosił, bo musiał uregulować ich rachunek, a także zrobić jeszcze jedną rzecz – wziąć butelkę alkoholu na wypadek, gdyby mieli jeszcze później ochotę coś w siebie wlać. Wieczór i noc były jeszcze długie, więc Tracy wolał być na wszystko gotowy, ale kiedy już miał wszystko, czego potrzebował, mijając Debbie objął ją ręką w talii. – No to chodźmy – rzucił, prowadząc ją w kierunku windy, którą mieli dostać się na jego piętro.
Niestety, kiedy weszli do niej i Tracy stanął blisko Debbie, ewidentnie do czegoś zmierzając, dołączyła do nich jeszcze jakaś para, której obecność przeszkadzała Raynottowi. Nic jednak nie mógł na to poradzić.
Mógł tylko zerkać na Debbie, którą powolnie i badawczo omiótł wzrokiem, aby później posłać jej wymowne spojrzenie. Czy był zniecierpliwiony? Może troszeczkę, dlatego z ulgą przyjął to, że tamta para dość szybko zostawiła ich w windzie samych, dzięki czemu Tracy mógł teraz wrócić do tego, do czego zmierzał od samego początku.
Blondyn oparł jedną rękę o ścianę windy, w ten sposób przyszpilając do niej kobietę, nad którą pochylił się, aby po krótkim nawiązaniu z nią kontaktu wzrokowego, zamknąć jej usta w namiętnym pocałunku. Skoro oboje wiedzieli, czego od siebie chcieli, po co bawić się w podchody i udawać? Raynott wolał od razu po to sięgnąć, bo zamiast zastanawiać się nad smakiem jej ust, lepiej było po prostu go sprawdzić.
Debbie McDowell
-
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Nie bała się mówić o tym, na co miała ochotę i nie bała się także po to sięgać. Było to wyjątkowo łatwe w relacjach z mężczyznami, ponieważ podczas spotkań takich, jak to dzisiejsze, nie było miejsca na mylne sygnały. Nie było go też na rozczarowanie, ponieważ oboje znaleźli się w tym barze w jednym celu.
Wspólnie mieli też zamiar go zrealizować, co było stosunkowo wygodne, ponieważ nie musieli zaprzątać sobie głów nawiązywaniem relacji z kimkolwiek innym. Debbie być może nie stroniła od tego zawsze, jednak dzisiejszego wieczora Tracy wydał jej się dostatecznie interesujący, aby nie miała ochoty szukać towarzystwa gdzieś indziej.
To o nim chciała dowiedzieć się nieco więcej i to przy nim chciała sprawdzić, co miał jej do zaoferowania.
Kiedy oznajmił, że powinna chwilę zaczekać, jedna z jej brwi powędrowała ku górze. Nie przewidziała tego, że blondyn zdecyduje zaopatrzyć się w alkohol, ale nie zamierzała się na to uskarżać. Wygięła usta w łagodnym uśmiechu i pozwoliła mu poprowadzić się w stronę windy.
Akurat w momencie, w którym mogło zrobić się ciekawie, ktoś postanowił im przeszkodzić.
Mimo to przyjemny dreszcz przemknął po jej kręgosłupie. Kątem oka omiotła sylwetkę blondyna wzrokiem, a kiedy pochwyciła jego spojrzenie, uniosła nieco wyżej własną dłoń i palcami leniwie powiodła po własnym dekolcie. Wtedy też na jej usta wkradł się zadziorny uśmiech, który zniknął dopiero wtedy, gdy charakterystyczny dźwięk windy oznajmił, że znaleźli się na jednym z pięter.
I w końcu zostali sami.
Debbie zdołała wyłącznie przygryźć dolną wargę, prędko orientując się do czego zmierzał. Pozwoliła mu na to, plecami opierając się o ścianę windy na krótko przed tym, jak zamknął jej usta w pocałunku. Pogłębiła go, palcami jednej dłoni odnajdując drogę do karku blondyna.
Drugą postanowiła wykorzystać do czegoś innego. Trochę na ślepo odszukała nią panel z przyciskami, w duchu dziękując właścicielowi hotelu za to, że nie zdecydował się wymienić wind na nowszy model. Dzięki temu znalazła tu jeszcze s t o p, który teraz mogła wcisnąć, aby kupić im jeszcze trochę czasu w tym miejscu.
Bo tak, winda posłusznie się zatrzymała, a Debbie przerwała pocałunek po to, by spojrzeć mu w oczy i w zaczepny sposób poruszyć brwiami.
Chciała sprawdzić, czy rzeczywiście miał skłonności do ryzyka.
Tracy Raynott
-
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Tracy uwielbiał takie znajomości. Od początku wszystko było jasne i na koniec nikt nie musiał poczuć się oszukany. Mogli skupić się na wyciągnięciu z takiej znajomości jak najwięcej bez jakiegokolwiek żalu. I blondyn niemal od początku wiedział, że pod tym względem bez problemu dogada się z Debbie, która zdawała się mieć podobne do niego podejście. Nie wyglądała tak, jakby szukała w tym barze czegoś poważnego.
I widząc to wiedział, że nie musiał bawić się z nią w żadne podchody. Oboje dość szybko przeszli do rzeczy, co z pewnością ułatwił fakt, że część elementów poznawania się mieli za sobą już wcześniej. Nie zaczynali w barze z zupełnie czystymi kartami, ale nie były one zapisane w takim stopniu, by móc mówić o czymś starym.
Wszystko wciąż było świeże, a co za tym idzie, również e k s c y t u j ą c e.
Nic dziwnego, że Tracy nie chciał czekać i z pewną dozą irytacji przyjął to, że ktoś postanowił im przeszkodzić, skazując go na czekanie, które McDowell całkiem skutecznie umiliła mu, przyciągając jego wzrok do swojego dekoltu, na którym skupił się, dopóki nie zostali sami.
A kiedy nastąpił tak wyczekiwany przez niego moment, nie ociągał się i prędko przystąpił do akcji, zamykając usta brunetki własnymi. Jej ochocza reakcja tylko zachęciła go do tego, aby w pełni zaangażować się w pocałunek, nawet jeśli ten nie potrwał długo, bo brunetka postanowiła go przerwać po tym, jak w windzie rozległ się charakterystyczny dźwięk.
Tracy po tym, jak zobaczył jej minę, na chwilę powiódł wzrokiem na panel, gdzie zobaczył podświetlony przycisk stop. Kiedy ponownie popatrzył na Debbie, mogła zobaczyć na jego twarzy łobuzerski uśmiech, który mógł jej podpowiedzieć, że podobał mu się jej plan. Na tyle, że na chwilę pochylił się, aby odłożyć na podłogę butelkę, która teraz mu przeszkadzała.
Dopiero bez niej ponownie zbliżył się do McDowell i znów bez słowa ją pocałował, podczas gdy jedną ręką sięgnął do jej uda, aby unieść jej nogę i oprzeć ją na własnym biodrze. Gdy to zrobił, wsunął dłoń pod jej sukienkę i zacisnął ją na jej pośladku. – Jak myślisz, ile mamy czasu? – wyszeptał pochylony nad jej uchem, palcami dość wymownie zahaczając o jej bieliznę.
Akurat trafiła na odważnego zawodnika, więc jeśli miała ochotę na realizację szalonych planów, Tracy chętnie będzie jej w tym towarzyszył, co zresztą właśnie pokazał. Ryzyko było na tyle podniecające, że nie umiał go sobie odmówić.
Debbie McDowell
-
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Tracy również nie sprawiał wrażenia osoby, która mogłaby zwalić ją z nóg do tego stopnia, aby mogła zapragnąć do niego wracać. Nie był typem romantyka, ale to wcale nie znaczy, że przez to wydawał jej się nieatrakcyjny. Wręcz przeciwnie, odkąd tylko dostrzegła to, jak na nią spoglądał, sprawiał wrażenie jeszcze bardziej pociągającego. Nic dziwnego, że Debbie w końcu zrobiła się n i e c i e r p l i w a.
Gdy przyparł ją do tej ściany, zaserwował jej dokładnie to, na co miała ochotę. Chciała dobrać się do jego ust, ale przede wszystkim także do jego ciała, choć do tego dotrzeć miała z niewielkim opóźnieniem. Musiała bowiem stworzyć sobie ku temu okazję.
To, na szczęście, okazało się całkiem proste.
Guzik zadziałał, a choć towarzyszył temu pewien zgrzyt, winda w końcu się zatrzymała. Z pewną ulgą Debbie przyjęła to, że drzwi nie otworzyły się, a oni rzeczywiście zyskali trochę czasu tylko dla siebie.
W jego pokoju mogli mieć go aż zanadto, ale tam nie byłoby to aż tak e k s c y t u j ą c e.
Zacisnęła zęby na swojej dolnej wardze, kiedy jego dłoń zakradła się pod jej sukienkę. Od miejsc, po których jego palce przemierzały drogę po jej nagiej skórze rozeszło się przyjemne mrowienie. Cholera, n a p r a w d ę miała na niego ochotę.
Zamruczała cicho, a zanim zdecydowała się na odpowiedź, wychyliła się i przygryzła delikatnie płatek jego ucha. — Pewnie niewiele — stwierdziła zgodnie z prawdą. Nie miała pojęcia, jak długo ten przycisk działał. Równie dobrze mogli zyskać wyłącznie kilka minut, po których winda ponownie ruszy, a oni w końcu dotrą na wybrane piętro. — Dlatego powinieneś się pospieszyć — zawyrokowała.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
Tracy Raynott
-
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Cóż, miłość najwyraźniej naprawdę nie wybiera.
Ale Tracy’emu udało się wybrać, by w ogóle się w nią nie bawić. Nie łaknął jej i na szczęście dała mu spokój, ponieważ ostatni raz był zakochany chyba właśnie wtedy, gdy jeszcze był ze swoją ex narzeczoną. Od tamtego czasu skutecznie nie pozwalał sobie na przesadne angażowanie się. I coś mu podpowiadało, że Debbie było to na rękę, ponieważ porywając się z nim dziś na takie szaleństwo, nie sprawiała wrażenia kobiety, która szukała czegoś na serio. Na pewno nie teraz. Raczej wydawało się, że podobnie jak on goniła za rozrywką. I ją Raynott był w stanie jej zapewnić.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
Debbie McDowell
-
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Może więc było nieco rozsądku w szukaniu miłości tam, gdzie odległość stanowiła przeszkodę nie do pokonania, ponieważ czasami to właśnie zbyt duża styczność z drugą osobą bywała irytująca.
Najpewniej dlatego wszyscy mężczyźni, których spotykała na swojej drodze, ostatecznie odchodzili.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
Tracy Raynott
-
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Ale tego zdecydowanie nie miał w planach. Postanowił już, że kończy z tym i zamierzał w tym postanowieniu wytrwać, nawet jeśli na świecie było tak wiele pokus…
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
Debbie McDowell
-
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Prawdopodobnie dlatego, że większość jej związków kończyła się na krótko po tym, jak zdołały się zacząć, a choć ona sama niekiedy zachowywała się tak, jakby była to wielka miłość, w rzeczywistości wcale nie miała okazji się przywiązać.
Okazywała się więc większym lekkoduchem, niż sama mogłaby przypuszczać.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę, a na jej usta wkradł się łagodny uśmiech. Teraz nawet spoglądanie na niego z tak niewielkiej odległości wydawało się ekscytujące. — Dalej chcesz pokazać mi ten widok? — zapytała i poruszyła zaczepnie brwiami.
Nie przejmowała się towarzystwem, które teraz posiadali. Nawet jeśli domyślalli się, co przed chwilą miało tutaj miejsce, nie miało to sprawić, że Debbie poczułaby się zawstydzona.
Teraz i tak myślała wyłącznie o tym, jak bardzo ponownie chciała wpić się w jego usta.
Tracy Raynott
-
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Z drugiej strony to również mogło oznaczać, że Debbie po prostu wciąż nie odkryła siebie, dlatego tak polegała na tym, jacy byli i co lubili ludzie wokół niej. Dziś jednak nie sprawiała wrażenia zagubionej czy takiej, co nie wiedziała, czego chce. Zdawała się być bardzo zdecydowana i pewna swego, co spodobało się Raynottowi, który prędko na to poleciał.
Dlatego nie myślał dziś o niej jako o zagubionej dziewczynce, którą wykorzystał. Na coś takiego nawet by nie poszedł. On po prostu widział to tak, że byli dwójką dorosłych osób, których pragnienia się ze sobą pokrywały, dlatego ulegli im, dobrze się ze sobą bawiąc.
Bo na pewno nie mógł narzekać na akcję w windzie. Może i krótka, ale za to jak satysfakcjonująca… To jedno z tych ryzykownych szaleństw, których na pewno nie chce się później żałować. I Tracy tego nie żałował, co było widać po tym pełnym zadowolenia spojrzeniu i uśmiechu, które Debbie mogła teraz u niego zaobserwować. I podobnie jak ona, on również zupełnie nie przejmował się tym, jak oczywiste mogło być to, co tu się przed chwilą wydarzyło.
Dlatego zupełnie nie przejmował się ich towarzystwem, a zamiast tego stał blisko McDowell i to na niej był teraz w pełni skupiony, nie potrafiąc oderwać od niej swojego spojrzenia.
Czy teraz kręciła go jeszcze bardziej niż przed chwilą? Cóż, coś w tym jest.
– Plany się nie zmieniły – zapewnił Debbie, po czym wymownie omiótł ją spojrzeniem, a kiedy winda zatrzymała się na i c h piętrze, blondyn minął ludzi, którzy dosiedli się do nich i wyszedł na zewnątrz, aby poprowadzić brunetkę przez długi korytarz do swojego pokoju hotelowego.
Tam spędzili jeszcze parę długich i upojnych chwil w swoich ramionach, poznając się lepiej i eksplorując swoje ciała, kończąc ten dzień w najlepszy sposób – przynajmniej w ocenie Tracy’ego.