Byli przeciwieństwami, tak bardzo się od siebie różnili, że nawet ślepy by to dostrzegł. Powiedzieć, że w tym momencie igrali z ogniem to niedopowiedzenie, byli na granicy, którą lada moment mieli zamiar przekroczyć. Znali się całe życie, nigdy nie byli szczególnie blisko, ale mieli jakąś relację - zdrową, normalną i przede wszystkim spokojną. Tym dzisiejszym spotkaniem, rozmową, spojrzeniami i gestami sprawiali, że już nigdy nic nie będzie takie same. Może kiedyś dziewczyna zastanowiłaby się nad tym wszystkim, teraz jednak była dorosłą kobietą, która robiła to co jej się podoba bez obawy o to, że jej decyzja mogłaby zaszkodzić rodzinie, a ona miałaby z tego tytułu konsekwencje.
— Tak, to właśnie chcę Ci powiedzieć, ale może to przez wiek, jednak pierwszej młodości już nie jesteś. — zachichotała niczym mała urocza dziewczynka.
I to właśnie ich różniło, kiedyś to Maddie dbała o swój wizerunek, o dobre imię rodziny i nie mogła pozwalać sobie na takie dzikie akcje jak kiedyś on. Teraz role całkowicie się odwróciły, ona czerpała z życia, a Noah oglądał się za siebie i sprawdzał czy za rokiem nie czai się nikt z aparatem. Rozumiała go, bo kiedyś była na jego miejscu.
— Oooo, widzę, że w Stanach jednak ego Ci urosło. — pokręciła głową na jego słowa, ale na jej zaróżowionej twarzy był uśmiech, szeroki i bardzo szczery, taki jak kiedyś.
— Owszem, ale to tylko i wyłącznie wina kiepskiego alkoholu, chociaż przyznać muszę, że wyrobiłeś się nieźle. Gdyby zasłonić ręką jedno oko, a potem drugie — i jak mówiła tak właśnie zrobiła przykładając swoje dłonie do twarzy. — To wyglądasz na cholernie przystojnego gościa. — rzuciła rozbawiona, przyznać trzeba, że po alkoholu żarcik jej się wyostrzył.
Za chwilę jednak opuściła swoje dłonie, jej oczy błyszczały rozbawieniem i tymi specyficznymi iskrami, które sugerowały, że nie miała czystych i grzecznych myśli, była w trybie rozrabiaki, a wtedy dzieją się naprawdę dziwne rzeczy.
— Ciekawe co byłoby dla nich większym skandalem: ich zawodnik pijący drinka czy może ich zawodnik, który obraca się w niekoniecznie dobrym i odpowiednim dla jego kariery towarzystwie. — nie było to pytanie, była to raczej luźna myśl. Nie wiedziała ile Noah o niej wiedział, nie miała pojęcia czy kiedykolwiek od dnia wyjazdu zastanawiał się co u niej. Maddie tego nie robiła, czasami tylko słyszała coś od swojego brata, który chwalił się osiągnięciami przyjaciela.
Tak jak mówiła, zmieniła się i nie była już grzeczną dziewczyną. Miała swoje za uszami i wiedzieli o tym praktycznie wszyscy w Toronto. Awantury, picie, czasem jakaś bójka czy afera z narkotykami, w której była tylko w złym miejscu i w złym czasie. Opinia uroczego blond włosego anioła runęła już dawno.
— Całe szczęście ich łapska Cię nie dosięgnęły i nie jesteś całkowicie zepsuty. — i to ją cieszyło, cholernie bardzo. Był jednym z niewielu ludzi, którzy obracali się w towarzystwie jej rodziny tylko i wyłącznie z czystej sympatii czy przyjaźni np. z Kodą. Wiele innych osób było interesownych i szukało czegoś dla siebie, czegoś co im pomoże. Noah zawsze był bezinteresowny i za to była mu wdzięczna, bo był prawdziwym przyjacielem dla jej brata.
W jednym pocałunku skrywało się tyle pragnienia i uczuć niewypowiedzianych, tak jakby od lat były ukryte i w końcu znalazły odpowiedni moment aby niemalże wybuchnąć. Ten pocałunek był jak burza po dniach suszy, świeży powiew, który momentalnie wyostrzał zmysły. Gorące pocałunki sprawiały, że ciało Maddie nieświadomie drżało, ale nie z zimna, a z silnych emocji, które w tym momencie pustoszyły jej wnętrze jak huragan piątego stopnia.
Nie martwiła się konsekwencjami swoich czynów, nie martwiła się tym czy po wytrzeźwieniu będzie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Nie liczyło się nic, tylko ten jeden gorący pocałunek.
Całe szczęście, że Noah trzymał ją w swoich silnych ramionach, dobrze też, że za dziewczyną znajdowała się ściana, która już nie potrafiła przynieść jej tego przyjemnego chłodu.
Kiedy oderwał się od jej ust blondynka łapała powietrze tak jakby pierwszy raz mogła je poczuć, chcąc ułatwić mu dostęp przekręciła głowę w delikatnie w bok tym samym odrywając więcej nagiej skóry. W dalszym ciągu jej dłonie oplatały jego szyję, tak jakby bała się, że za sekundę jej ucieknie.
— Aby uniknąć skandalu proponuję wymknąć się przez tylne wyjście. — rzuciła starając się w dalszym ciągu unormować oddech. Czuła jak jej usta pulsują od namiętnego pocałunku, w dalszym ciągu czuła również jego oddech na swojej skórze.
Puściła jego szyję tym samym dając mu całkowitą wolność, lewą dłonią jednak chwyciła za tą jego i nieświadomie splotła swoje palce z jego.
— Chodź. — dodała i pociągnęła go we wcześniej wspomnianą stronę, plus jest taki, że tutaj pracowała i bez problemu mogli przejść przez zaplecze aby następnie wydostać się z klubu wprost na boczną alejkę. Tym razem to mężczyzna przejął inicjatywę i pociągnął ją w jedną ze stron, jak się potem okazało do swojego własnego samochodu.
Maddie wiedziała, że ta noc będzie inna niż wszystkie, czuła to w kościach, ale za żadne skarby nie pomyślałaby, że skończy w takim towarzystwie, z najlepszym przyjacielem swojego brata.
Noah Pritchard