26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

006.

To był głupi pomysł.
Nie. Wróć. On był kurwa durny i kompletnie pojebany. Co ona sobie w ogóle myślała, prosząc Kirę o pomoc? Tą samą kurwa Kirę, przez którą prawie nie wylądowała w pierdlu. Dokładnie tą samą, która UKRADŁA jej samochód? No najwyraźniej nie za wiele, skoro finalnie wcale tego nie odwołała i właśnie kroczyła energicznie na umówione miejsce.
I co one nie były tam będa robić? Jaki Finch mogła mieć na to plan? Że co, że tak po prostu wsadzi ją do auta i będą zapierdalać sobie dwieście na godzinę aż Lyric się nie porzyga kilka razy i nie przełamie tej jebanej blokady?
Czy może miała jeszcze jakieś asy w rękawie?
A bo właśnie może to był jeden z powodów, dla których Lyric tak naprawdę tam szła. Bo była zaintrygowana. Tym wszystkim, całą sytuacją, a przede wszystkim osobą Finch. Nie była prosta w obsłudze, kruwa, Hollis to nawet nie wiedziała, czy ją bardziej toleruje, czy może jednak nienawidzi, a jednak nie tak prosto było ją wypierdolić ze swoich myśli. A przecież próbowała. Wielokrotnie. Bezskutecznie.
Słońce już dawno zaszło za horyzont, a Lyric po raz kolejny spojrzała na nawigacje. Blondynka wysłała jej pinezkę marne kilka godzin temu, dodając do tego marne spotkajmy się na miejscu i wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby ktoś kurwa nie UKRADŁ Lyric samochodu i jak ona niby miała się pojawić na tym zadupiu? No więc wzięła finalnie dwa autobusy, a potem drylowała na nogach przez jeszcze pół godziny. Całe szczęście, że kondycje miała przednią, bo inaczej rozszarpałaby Kirę w sekundzie, w której tylko by ją zobaczyła.
Zamiast tego, gdy poznała jej szczupłą sylwetkę, okrytą skórzaną kurtką, siedząca na masce samochodu i spalającą papierosowa, jedynie prychnęła pod nosem i pokręciła głową z niedowierzaniem.
Bardziej oddalonej od miasta miejscówki nie mogłaś wybrać? — rzuciła, gdy w końcu znalazła się w odpowiedniej odległości, by Finch mogła ją usłyszeć, a Hollis nie musiała krzyczeć. — Zapomniałaś, że zajebali mi samochód? — bo albo miała jakieś zaćmienie mózgu albo faktycznie postanowiła do tego stopnia grać idiotkę, że to niby nie ona. No i też była trzecia opcja, że Kira chciała jej tak po prostu dla zasady dopierdolić już na starcie.

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

007.
trauma /ˈtrɔːmə,ˈtraʊmə/[/b]
noun
a deeply distressing or disturbing experience.
"a personal trauma like the death of a father"
Nie spodziewała się, że to spotkanie dojdzie do skutku. Właściwie podejrzewała, że Lyric w którymś momencie, wcześniej lub później, stwierdzi, że jednak odwołuje wszystko i że jednak nie chce zapierdalać, siedząc na miejscu pasażera, trzykrotnie powyżej dozwolonej prędkości. Ale nic takiego się nie wydarzyło i kiedy Kira wysłała jej pinezkę z lokalizacją miejsca, w którym miały się spotkać, ona odpowiedziała kciukiem. Zasranym kciukiem. Nie oczekiwała, że zaraz zasypie ją wirtualnymi serduszkami, ale zwykłe "ok" wyglądałoby zdecydowanie lepiej.
Celowo wybrała teren oddalony od miasta. Nie dlatego, żeby utrudnić Hollis życie, ale po to, żeby znów psiarnia nie siedziała im na ogonie. To było akurat przemyślane. Inna sprawa, że własnoręcznie pozbawiła dziewczynę środka komunikacje. Ale chuj, są autobusy, da se radę.
No i dała, bo w końcu po całej wieczności dotarła na miejsce spotkania, kiedy Finch akurat dopalała papierosa na masce żółtego Ferrari.
Nie zapomniałam — rzuciła beztrosko. Niby jak miałaby zapomnieć, skoro sama się do tego przyczyniła? Naturalnie dalej zgrywała głupa i udawała, że nie miała z tym nic wspólnego. Co złego, to nie ona. Albo właśnie cała ona. — No już przestań się mazać — dodała zaczepnie, zeskakując na ziemię. — Dojechałaś, więc w czym problem? — uniosła wysoko brwi, poprawiając na ramionach kurtkę. — Szukasz dziury w całym. Taka ładna buzia, a tak się wkurwia — cmoknęła i pokręciła głową. Musiały na wstępie zaczynać tak niemiło? I po co, na co to komu?
Cisnęła niedopałkiem przed siebie, a podchodząc bliżej Lyric, przydeptała go ciężkim glanem. A potem zmrużyła oczy i zlustrowała ją wzorkiem, jakby próbowała wyczytać z jej twarzy cokolwiek, co zdradzałoby, że Hollis wcale nie była gotowa na to, co ją dzisiaj czekało. Najwyraźniej dobrze się maskowała.
To zadziwiające, czego ludzie nie zrobią dla pieniędzy, prawda? — zapytała ot tak, ale obie dobrze wiedziały, że nawiązywała do jej lęków, które wychodziły na wierzch dopiero wtedy, jak Kira dociskała pedał gazu. Ale tego wieczoru zamierzała podejść do tego stopniowo i na spokojnie, żeby oswoić dziewczynę z prędkością. Dwa tygodnie temu już dała jej przedsmak wyścigu, który w rzeczywistości był pościgiem. I to one były ścigane, na ich nieszczęście. — Serio myślisz, że zdołasz się przełamać? Nie, żebym w to wątpiła, ale ty sama znasz swoje możliwości — zaznaczyła, bo przecież nie mogła zaciągnąć jej do samochodu siłą. To znaczy, mogła, ale nie na tym polegała cała zabawa.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Trzeba zacząć niemiło — odpowiedziała praktycznie od razu na jej słowa, podchodząc bliżej samochodu i sama wyjęła sobie papierosa. — To takie w naszym stylu, nie sądzisz? — zauważyła, bo jakby na to nie spojrzeć, prawie każde ich spotkanie zaczynało się niemiło. No, może nie licząc tego pierwszego w barze, zanim wyjebało całe to szambo i seria niefortunnych zdarzeń. Ale tamto się nie liczyło. Było zdecydowanie za miło, za dobrze i przecież one tak mało wtedy o sobie wiedziały… eh, aż człowiek by chciał nagle móc cofnąć czas.
Tylko co ona by tak naprawdę zmieniła? Nie dopuściłaby, żeby doszło między nimi do czegokolwiek, czy może właśnie olałaby tego papierosa na palarni, ten taniec na parkiecie i wziełaby ją prosto na dach, uwijając się o wiele szybciej przy jej koszulce i staniku? To pytanie postanowiła pozostawić sobie na razie bez odpowiedzi. Może po tym wieczorze będzie lepiej wiedziała, czy jednak żałowała spotkania Kiry Finch w swoim życiu.
A czego ludzie nie robią dla pieniędzy? — prychnęła w odpowiedzi na jej pytanie i pokręciła głową. — Chociaż w sumie co ty możesz o tym wiedzieć — bo jakby na to nie patrzeć, Finch nie musiała pracować nad złamanym groszem. Pewnie chodziła do roboty tylko dlatego, żeby coś zrobić z życiem w ciągu dnia, ale przecież prawda była taka, że ojciec w każdej chwili mógł jej zarzucić konkretną sumką i po sprawie. Naturalnym więc było, że nie znała wartości pieniądza i tego jak potrzebny był do życia w klasie średniej a co dopiero niższej. Ale przecież one dzisiaj nie o tym...
Serio myślisz, że zdołasz się przełamać?
Nie wiem — rzuciła po chwili i była to chyba najbardziej prawdziwa prawda, na jaką było ja stać. Chyba tak szczera nie była z Kira jeszcze nigdy. Wbiła spojrzenie w jej wielkie, szare oczy i zaciągnęła się papierosem, a lekki tym na moment przysłonił jej twarz. — Ale nie dowiemy się tego, póki nie spróbujemy, nie? — bo chyba tak to działało? Skąd inaczej miała wiedzieć, czy da radę? To nie tak, że miała w sobie tysiąc już przepracowanych traum. Kurwa, ona nawet nigdy nie była u psychologa. Nawet po śmierci ojca, chociaż matka ciągle nalegała.
Przeszła kawałek i rozejrzała się po otoczeniu, jakby kurwa chociaż w jednym stopniu ją interesowało, chociaż tak naprawdę chciała zebrać nieco myśli.
Kiedyś mi się tak nie działo — zaczęła jakimś takim obojętnym, udawanym tonem. — Potrafilam zapierdalać ponad dwieście i było okej, kiedy… — urwała na moment, bo po chuj ona to w ogóle mówiła? No ale skoro już zaczęła… — Kiedy pierdolnął go ten samochód, coś mi się przestawiło w głowie i nie wiem, tak się kurwa dzieje — proszę bardzo, tutaj problem teraz diagnoza. Tylko Finch chyba daleko było do jakiejś sensownej specjalizacji, która coś by tutaj mogła zdziałać. Zgasiła peta pod butem i odwróciła się do Kiry. — Dobra, kruwa. Robimy to czy co?

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Uniosła figlarnie brew i wcale nie musiała mówić, o czym myślała. To było zbyt oczywiste, żeby nie wiedzieć, że w głowie miała ich pierwsze spotkanie. Wtedy, na tamtym dachu, wcale nie zaczęły niemiło. Wtedy było bardzo miło. Może aż za miło, chociaż czy mogło być zbyt miło, skoro i tak miały się więcej nie spotkać? Ale jednak się spotkały. I to nie raz. I każde z tych spotkań odbywało się w przedziwnych momentach.
A czego ludzie nie robią dla pieniędzy?
Nie miała pojęcia. Nigdy się nad tym nie zastanawiała. Od dziecka miała dosłownie wszystko. Jej rodzice i dziadkowie zapewnili Kirze i jej siostrom zapewniali to, czego tylko pragnęły. Nie wiedziała, jak to jest czegoś nie mieć, bo nie było ją na to stać. Ewentualnie nie miała tego, bo matka nagle stwierdzała, że to jej kolejne fanaberie, bo po co jej kolejny tablet, skoro nie korzystała z dwóch pozostałych? Albo nowy rower, kiedy na Gwiazdkę dopiero co dostała bmx-a?
Pewnie wiele rzeczy — wzruszyła obojętnie ramionami. — Sprzedają koks, puszczają się, albo wsiadają z dupą do sportowego samochodu, żeby wziąć udział w nielegalnych wyścigach — wyliczyła i pewnie miałaby w zanadrzu o wiele więcej pozycji, ale nie zdążyła pomyśleć, bo Lyric zaczęła opowiadać jej o swojej traumie po śmierci ojca.
Tego też nie znała. Wszyscy z jej rodziny wciąż żyli. Nawet dziadkowie od strony każdego z rodziców, więc śmierć nie była jej znana. Przynajmniej nie bezpośrednio. Dlatego gdyby próbowała, nie umiała postawić się w sytuacji Hollis.
Nie jestem odpowiednią osobą, żeby wypowiadać się na ten temat, ale chyba to normalne, że te lęki do ciebie wracają — stwierdziła, ruszając w stronę samochodu. — Zespół stresu pourazowego to dość powszechne zjawisko wśród ludzi, którzy mają za sobą ciężkie przeżycia. Przeprowadzałam kiedyś wywiad z takim kierowcą rajdowym, który miał wypadek na torze. Później już nigdy nie wsiadł nie tylko za kółko, ale w ogóle nie mógł się przełamać, żeby wsiąść do auta. I nigdy tego nie zrobił — zakończyła opowieść mało optymistycznym akcentem, po czym zapraszającym gestem wskazała na drzwi od strony pasażera.
Sama zajęła fotel kierowcy, poprawiła lusterko wsteczne i zapięła pas. Standardowa procedura, nawet jeśli w ogóle niczego wcześniej nie przestawiała. Albo po prostu nawyk.
Przede wszystkim nie panikuj — zaznaczyła na początek, bo to było coś, bez czego się nie obejdą. — Specjalnie wybrałam takie miejsce, gdzie jest dużo pustej przestrzeni. Nie będziesz wtedy bez przerwy myślała, że w coś się wpierdolimy — oznajmiła i teraz Lyric miała już swoje wyjaśnienia, dlaczego spotkały się właśnie tutaj. — Po drugie — nie próbuj mnie pouczać. To ja siedzę za kółkiem, ja kontroluję pojazd i doskonale wiem, co robię. Mam oczy i widzę, jak mam przed sobą jakąś przeszkodę albo zakręt. I mam dobry refleks. Zapnij pas — polecenie było trzecią zasadą. Bezpieczeństwo przede wszystkim, chociaż podczas brawurowej jazdy nie zawsze szło to w parze. Mimo wszystko Finch twierdziła, że lepiej sończyć z kilkoma połamanymi żebrami niż wylecieć przez przednią szybę. — Gotowa? — zerknęła na nią, po czym przekręciła kluczyk w stacyjce i opuściła hamulec ręczny. — No to jazda.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nie potrzebowała psychologa.
Dobra, może i potrzebowała, ale zdecydowanie nie potrzebowała go w tym momencie mieć w Kirze. Nie przyszła tutaj na sesję terapeutyczną i też nie oczekiwała, że ona jej tutaj będzie teraz prawić jakieś pierdolety o stresie pourazowym.
A żeby tego było mało, ta historia o kierowcy, z którym zrobiła wywiad i który nigdy wiecej nie wsiadł do samochodu wcale nie podnosiła na duchu. Jak już to dołowała, bo skoro taki specjalista nie był w stanie przezwyciężyć tego swojego strachu, to niby jakie ona miała szansę? Z drugiej strony on to przecież przeżył na własnej skórze, to on wypadł z tego toru, a Lyric tylko wiedziała, co się stało z jej ojcem. Może jednak nie była na takiej straconej pozycji? Może to miało jakiś sens?
Super, dzięki, Finch — mruknęła, kręcąc głową. — Wzruszyłam się tą historią. Przewidujesz dla mnie te same rokowania? — prychnęła, chociaż ona przynajmniej nie miała problemu, żeby wsiąść do auta. Sama przecież jeździła, była kierowcą. U niej problemem była jedynie prędkość.
Stała jeszcze przez moment w miejscu, obserwując jak Kira zsuwa się z maski samochodu i wsiada do środka, zachęcając ją wymownym gestem, by Hollis zrobiła to samo.
Łatwo kurwa powiedzieć nie panikuj — przewróciła oczami i zajęła miejsce pasażera. To jak poradzić komuś na depresję, żeby się po prostu UŚMIECHAŁ i nie był smutny. No kurwa rada, za którą nie jeden psycholog by się pewnie nie powstydził. Nie ma co. A na te kolejne instrukcje to już spojrzała na Kirę jak na wariatkę. — A kiedy ja cię pouczałam, co? Wiem, że wiesz co robisz i jak się obsługiwać tym demonem — wbiła spojrzenie w jej szare oczy, przypominając sobie, jak spierdalały przed policją... Szczególnie ten drugi pościg, kiedy siedziała na niej okrakiem. Coś mimowolnie zacisnęło się jej w brzuchu. — Nie będę się wpierdalać — obiecała w końcu. — Ale jak będę cię prosić, żebyś się zatrzymała, to bardzo kurwa proszę, zatrzymaj się. Lubię rzygać jak jestem w dużym stresie, a bardzo bym nie chciała zafajdać ci tego fikuśnego samochodu, który pewnie kosztował więcej niż całe moje życie razy sto — trochę to przykre ale zapewne prawdziwe. I jeszcze pewnie by zabrakło do tego auta. Pewnie sprzątanie takiej furki to też nie były małe pieniądze. Te tapicerki wydawały się być zrobione z jakiegoś solidnego materiału. Nijak miały się do tych w chevrolecie, chociaż tamte również miały swój klimat. Przełknęła głośno ślinę, bo teraz jednak nie był najlepszy czas, żeby rozmyślać o skradzionym PRZEZ KIRĘ aucie.
Zapięła pas.
Serce w sekundę przyspieszyło.
Dawaj — poprawiła jeszcze kręcone włosy, chociaż bardziej chyba z nerwów niż bo faktycznie jej przeszkadzały. — Bardziej gotowa nie będę — co najwyżej mogła dostać tego ataku paniki od samego myślenia o tej prędkości.
Silnik zawarczał, a Lyric wstrzymała oddech. Świetnie, teraz triggerował ją nawet dźwięk samochodu? Zapowiadało się kurwa w y b o r n i e.
Zacisnęła dłonie w pięści, wbijając sobie paznokcie prosto w skórę, kiedy Kira nacisnęła gaz. Ta prędkość naprawdę była normalna, znośna, marne pięćdziesiąt na godzinę, a Hollis już czuła w kościach to, co nadchodziło.
Wypuściła powoli powietrze.
To jaki jest plan? — dopytała, bo w sumie czego ona się tu mogła spodziewać. — Będzie po prostu jechać coraz szybciej i zobaczymy w którym momencie będę chciała umrzeć albo wyskoczyć za okno?


kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Gdyby przewidywała dla niej takie same rokowania, nie proponowałaby pomocy w przełamywaniu lęków. Poza tym Lyric już siedziała w jej samochodzie. I teraz i wtedy, jak spierdalały przed policją, więc w czym problem?
Uprzedzam tylko — odparła, bo może i w tym momencie jej nie pouczała, ale to wcale nie oznaczało, że będzie tak również później. Każde zwolnij, brzmiało w uszach Kiry jak próba instruowanie. Bo ona wiedziała, kiedy wcisnąć hamulec, a kiedy tego nie robić. Jojczenie za uszami w niczym nie pomagało. Słysząc wzmiankę o rzyganiu, uniosła brwi. — Czemu mam dziwne przeczucie, że co chwilę będziemy stawać? — zapytała, ale bardziej siebie, niż Hollis.
Nadepnęła na pedał ostrożniej, pozwalając, by Ferrari nabrało tempa nieco mniej gwałtownie. Ferrari osiągało setkę na liczniku w niespełna trzy sekundy, ale wolała nie przeginać. Przynajmniej nie na samym początku. Gdy sportowy silnik zawył i auto ruszyło naprzód. Pod kołami natychmiast posypał się szuter. Małe kamyki uderzał, a pył unosił się za samochodem w długiej, jasnej smudze. Droga falowała przed maską, pełna nierówności i drobnych kolein.
To jest cały plan — przytaknęła, nie odrywając wzroku od przedniej szyby, chociaż kątem oka dostrzegła, jak Lyric wbija się w fotel. — Stopniowo będę oswajać cię ze zwiększaną prędkością, ale tez bez przesady — poinformowała, a Ferrari zatańczyło na szerokich oponach, wpadając w lekki poślizg spowodowany wybojami. Kira momentalnie opanowała samochód, który reagował na każdy ruch kierownicą.
Z obu stron szerzyły się pola, już dawno pożółkłe od przybyłej jesieni. Gdzieniegdzie trawy smagały boczne progi samochodu, a wiatr niósł wilgotne liście, które przyklejały się do opon.
Jest okej? — zapytała, zaciskając mocniej palce na kierownicy, co zawsze zwiastowało przyspieszenie. — Rzygasz już? — popatrzyła na Hollis z lekkim rozbawieniem, którego nie potrafiła powstrzymać. Niby teoretycznie powinna jej współczuć, jednak to nie było w stylu Finch i jako ktoś, kto regularnie ścigał się od szesnastego roku życia, nie potrafiła przyjąć do świadomości, że komuś może robić się niedobrze od szybkiej jazdy.
Zanim Lyric zdążyła odpowiedzieć, Kira wykonała niespodziewany manewr; tył auta zarzuciło na lewo, najpierw skręcając, a potem zataczając kilka bączków.
Musisz być przygotowana na wszystko — zastrzegła, bo czasami zdarzało się, że auto stawało w pionie albo tak jak teraz, zaczynało wirować na śliskiej nawierzchni. Tylko z tą różnicą, że w obecnej chwili miały pod kołami piach i żwir, a nie mokry czy oblodzony asfalt. — Trzymaj się — poleciła, wypadając z tego wiru. Docisnęła pedał do samej podłogi, a Ferrari wystrzeliło przed siebie niczym z procy. — Pomyśl tylko o swoim pierwszym wyścigu! To dopiero będą emocje! — podekscytowała się Finch, nie zważając na to, że Hollis lekko zbladła.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

To jest cały plan
Aha. No to kurwa świetnie. Czyli to wszystko było tylko po to, żeby Lyric po prostu wsiadła do tego cholernie żółtego Ferrari i po prostu się z Kirą przejechała? Popatrzyła na nią z jakimś zawodem, chociaż z drugiej strony, co ona oczekiwała? Że Finch wyciągnie z rękawa jakieś kurwa kurwa najnowsze techniki hipnozy i manipulacji problemami? No raczej nie. Dlatego wbiła te palce w materiał spodni, zaraz na udach i złapała mocniejszy haust powietrza.
Pięćdziesiąt.
Okej.
Siedemdziesiąt.
Okej.
Setka.
Przyspieszone bicie serca, lekki dreszcz. Okej.
Sto dwadzieścia.
No tu już kurwa było mniej okej.
Ciało zaczęło zalewać nieprzyjemne ciepło. Czuła jak coś rozlewa się od całej głowy, przez ramiona, brzuch i nogi. Dłoń zadrżała jej niespokojnie. Przymknęła na moment oczy, próbując zapanować nad oddechem. I kiedy już myślała, że jakoś jej się to udało, wtedy Kira zrobiła jakiś pierdolony drift, samochodem szarpnęło na bok, miotając nią w przeciwną stronę, a pas, który miała szczelnie zapięty, wbił jej się boleśnie w klatkę piersiową.
Ja pierdole — zgromiła ją wzrokiem w sekundę. I jakby ten wzrok mógł zabijać, to Finch już leżałaby na tej pieprzonej kierownicy martwa, a nie zaciskała na niej mocno palce. — A może jakieś kurwa ostrzeżenie?! — w jej głosie było słychać żal. I nawet miała coś jeszcze powiedzieć, ona wtedy jeszcze mocniej przycisnęła tą zasraną nogę do pedału gazu, wprawiając Ferrari w jeszcze większy popęd.
Czekaj — rzuciła krótko, czując, jak serce łomocze jej w piersi. Widziała te mijane drzewa, które rozmazywały się przed oczami. Widziała światła pojedynczych latarni, które teraz jedynie migały niespokojnie przez tą prędkość. Ile to kurwa było ze sto piećdziesiąt. — STOP — krzyknęła już o wiele głośniej. Tylko Kira nic sobie z tego nie robiła i dalej jechała jak popierdolona. — ZATRZYMAJ SIĘ KURWA!!! — to już wydarła całą piersią, mając wrażenie, że jeszcze kilka sekund a naprawdę puści jej pawia na tą nowiutką tapicerkę.
I kiedy Finch w końcu nacisnęła hamulec, równie gwałtownie jak weszła w tamten zakręt, to Lyric znowu poczuła jak ten pas zaciska się jej na ciele i na tym kurwa nieszczęsnym brzuchu, który już wołał o pomstę do nieba. Cała drżała.
Ostatkami sił odpięła pas i wybiegła z auta, rzucając się na podłogę i oddychając miarowo.
Kurwa.
Nie, kurwa — mruknęła pod nosem, chociaż Kira mogła ją usłyszeć, bo przecież drzwi od strony pasażera były otwarte. — To się nie uda.
No chyba, że wymyślą na to jakiś sposób...

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

To był cały plan. Bardzo, kurwa, sprytny. Przynajmniej tak myślała, dopóki Hollis nie zaczęła się wydzierać jak nienormalna, co zmusiło Kirę do przeniesienia stopy na pedał hamulca. Zatrzymały się znienacka i tylko szarpnięcie pasów sprawiło, że pozostały w fotelach. Lyric otworzyła drzwi od strony pasażera i natychmiast wysiadła z samochodu.
Finch westchnęła ciężko, odpięła zabezpieczenie i również wyszła na zewnątrz, powolnym krokiem zbliżając się do miejsca, w którym dziewczyna prowadziła swój monolog. Zapewne miało ją to uspokoić, ale chyba nie do końca zadziałało tak, jak trzeba. I Kira nie miała pojęcia, co zrobić. Nie wiedziała, jak się zachować, kiedy ktoś panikował. Albo zalewał się łzami. Była wtedy jak ten gość z mema, który proponuje pastę do zębów. Dlatego krążyła w tę i z powrotem, z dłońmi wciśniętymi w kieszenie skórzanej kurtki i wzrokiem wlepionym w spanikowaną Lyric.
W końcu zrobiła coś, co jakoś do niej nie pasowało, ale w tym momencie wydawało się całkiem słuszne — podeszła bliżej i położyła jej rękę na plecach.
Hej — zaczęła ostrożnie. — Nic ci nie grozi. Słyszysz? Na tym odludzi nawet nie mamy w co wjechać. Spójrz tylko — wolną ręką wskazała na wyjeżdżone łąki. — Nic tutaj nie ma. Żadnych budynków i ani jednego drzewa. Nawet jakbym bardzo chciała, nie miałabym jak nas rozpierdolić. Nic ci nie będzie — zapewniła, a jej ton brzmiał stanowczo. Bo Finch była przekonana o mocy swoich słów. I własnych umiejętnościach. Tylko dlaczego miała wrażenie, że to nie wystarczyło, żeby przekonać Hollis?
Zabrała rękę i ściągnęła brwi, zastanawiając się nad czymś intensywnie. Musiała znaleźć jakiś inny sposób, żeby przełamać jej strach. Nie miała zbyt wielu możliwości. Wprawdzie mogła jechać wolniej, ale to mijało się z celem. Podczas wyścigów nie puszczała nogi z gazu, a jeśli już, to zdarzało się to naprawdę w wyjątkowych sytuacjach, na przykład podczas zbyt zawiłego zakrętu.
Usiądziesz mi na kolanach — zdecydowała nagle, a widząc zaskoczone, wręcz oceniające spojrzenie Lyric, że chyba ją pojebało, wzruszyła ramionami. — Nie chcę się do ciebie dobierać. Po prostu ostatnio to zadziałało — stwierdziła, zresztą zgodnie z prawdą. Kiedy uciekały przed policją, przez całą obławę trzymała ją na sobie i wtedy dziewczyna wydawała się mniej przestraszona. Od czegoś przecież musiały zacząć. Małym kroczkiem, ale cały czas do przodu. — To jak będzie? Robimy to? — zapytała ponaglająco, bo jak tak dalej pójdzie, to spędzą tutaj pół nocy, w ogóle niczego nie osiągając. A wtedy wyjdzie na to, że spotkały się na marne i tylko straciły cenny czas.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Była zepsuta.
No kurwa wzięła się i zepsuła.
Jak na osobę, która nie bała się NICZEGO, ta jedna jedyna trauma spowodowana utratą ojca naprawdę doprowadzała ją do szału. Można by rzec, że w ostatnim czasie nawet niszczyła jej życie. A najgorsze w tym wszystkim było to, że chyba nie dało się nic z tym zrobić.
I nawet kiedy Kira wyszła z auta — bo chociaż Hollis się nie odwróciła, to wszystko słyszała — i podeszła tuż za nią, upadając dłonie na jej plecach i mówiąc te wszystkie pokrzepiające słowa i RACJONALNE argumenty, to jednak nie zadziałało to na Lyric. Pomimo, że przecież miała rację. Nie było dookoła żadnej żywej duszy. Nie było też domów, w które można by wyjebać ani nawet kurwa zwierząt, żeby je przez przypadek potrącić. Więc w czym problem? Chyba największy w tym, że ona sama nie wiedziała.
Skinęła jednak głową na jej słowa i już sięgała do kieszeni spodni, żeby wyciągnąć paczkę fajek i sobie jednego spalić tak na ostudzenie nerwów, ale wtedy Finch powiedziała o tym siadaniu na kolanach i Hollis całą swoją uwagę w jednym ruchu skupiła na niej.
Na kolanach? — prychnęła głośno, kręcąc głową z niedowierzaniem. — Aż tak ci się ostatnio spodobało? — spytała zadziornie i chociaż ten pomysł był kompletnie od czapy, a ta rozmowa jeszcze bardziej zbędna, tak Lyric nawet nie zauważyła, kiedy nieco się ostudziła. Nie czuła już tego palącego gorąca i zawrotów głowy. Dobra, serce dalej waliło szybko, ale może to już też na myśl o tych kolanach Kiry? — Ty mówisz serio? — bo może faktycznie był to jakiś pomysł? Może chujowy, ale przynajmniej jakiś, bo lepszego i tak nie miały, skoro normalne siedzenie na miejscu pasażera tak chujowo im szło. — Dobra, chuj — olała tą paczkę papierosów i podniosła się z ziemi. — Robimy to — otrzepała tyłek i zwróciła się w stronę Kiry. Bo przecież nie będzie tu siedzieć w nieskończoność i się kurwa nad sobą użalać. A jak nie wyjdzie, to przynajmniej będzie miała co wspominać.
Podeszła do auta i poczekała grzecznie aż Finch załaduje swój zgrabny tyłek do środka, a następnie Lyric się nachyliła, wsadzając głowę do auta. A potem zamrugała, bo jakoś tak…
Było to łatwiejsze, jak działałam w stresie — stwierdziła, przewracając oczami, bo tym razem jakoś nie szło tak gładko, jednak finalnie władowała się do środka i zasiadła na Kirze okarkiem. Jej intensywne perfumy w sekundę wdarły się w jej zmysły, a gęste, blond włosy zagilgotały twarz. Zresztą pewnie tak samo jak te niesforny kudły Hollis ją. — Wygodnie ci tak? — rzuciła prosto w jej szyję.

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Może i jej się podobało, kiedy tak Lyric siedziała na jej kolanach podczas ekspresowej ucieczki. Może nawet aż za bardzo, bo za nic w świecie nie potrafiła się skupić i naprawdę niewiele brakowało, żeby straciła wtedy panowanie nad kierownicą, bo Hollis była zbyt dużym rozpraszaczem. Jednak tego jej przecież nie mogła powiedzieć.
Tobie się podobało — odbiła piłeczkę z zawadiackim uśmiechem. — Nie chciałaś ze mnie zejść — zauważyła, zresztą zgodnie z prawdą. I nieważne, że wtedy po prostu nie miały sposobności, żeby zmienić pozycję, sytuacja była patowa, a czas nie działał na ich korzyść.
Teraz miało być inaczej. Nie musiały się nigdzie spieszyć, pomimo zawrotnej prędkości, z jaką Kira zamierzała rozpędzić auto. Pod czujnym okiem Lyric, bo czuła jej spojrzenie na swoim tyłku, zajęła miejsce na miejscu kierowcy, a potem poklepała się zachęcająco po kolanach, zapraszając ją do środka. Ciężar jej ciała był przyjemny. Uziemiający. Nie musiała nawet zapinać pasów, bo ta tak ciasno oplotła ją udami i ramionami.
Wygoda to pojęcie względne — odparła, zaciągając się zapachem dziewczyny. Czuła jej kwiatowe perfumy, chyba na bazie bzu i papierosy, co wcale nie drażniło nozdrzy. — Jest w porządku, serio — zapewniła i zsunęła się niżej na fotelu, żeby mieć lepszy dostęp do kierownicy. — Powiedz, jeśli coś będzie nie tak — dodała jeszcze, po czym odpaliła silnik i wrzuciła wsteczny, żeby cofnąć. Ferrari zawarczało złowieszczo, a reflektory rozjaśniły pustą przestrzeń.
Po chwili szarpnęło nimi gwałtownie, a kiedy Finch wyprowadziła pojazd na równą linię łąki, wcisnęła gaz tak mocno, jakby próbowała przebić się nie tylko przez podwozie, ale i przez ziemię. Hollis wtuliła się w jej szyję. Była tak blisko, że czuła każdy jej przyspieszony oddech i każde napięcie mięśni. Burza jej ciemnych kręconych włosów łaskotała policzek i Kira musiała zdmuchnąć je z twarzy, żeby nie stracić widoczności. Reflektory cięły ciemność szerokimi smugami światła, rozlewając je po trawie, która uginała się i wirowała na boki w gwałtownych podmuchach powietrza. Ta pusta przestrzeń zdawała się nie mieć końca.
I co? — zapytała, skręcając najpierw w lewo, a potem w prawo. — Spoko? Nie jest ci niedobrze? — upewniła się, czując, jak adrenalina wpełzła jej pod skórę i rozgrzewa dłonie zaciskane na kierownicy. I trudno było jej stwierdzić, czy to przez pęd, czy przez bliskość Lyric. Podejrzewała, że jednak przez to drugie, bo przecież z taką prędkością, w znacznie gorszych warunkach, jeździła prawie codziennie.
Wiedziała, że nie będą mogły w taki sposób wziąć udział w wyścigu. To było zbyt niebezpieczne, ale teraz, kiedy były same i gdzie pomiędzy polnymi drogami nie było niczego, w co mogłyby uderzyć i rozlecieć się na kawałki, nie miało to żadnego znaczenia. Styl był całkowicie dowolny, a wszystkie chwyty dozwolone. Tylko Hollis powinna przestać się tak wiercić, bo to powodowało zbyt przyjemny ucisk w podbrzuszu Kiry.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”