I to jeszcze kilka dni po tym, jak dały sobie po zajebistym orgaźmie?
No kurwa nie.
Bo kiedy tylko dostała telefon z komisariatu, kiedy tylko dowiedziała się, że sprawa obrysowania całego Toronto Sun w kutasy wróciła do akt i jest sprawą aktywną, nie mogła pojąć skąd to się wzięło.
W pierwszej chwili chciała wyciągnąć telefon i zadzwonić to Kiry. Dowiedzieć się dlaczego to zrobiła. Ale czy to nie było oczywiste? Że ta cała szopka z pomaganiem, z szybką jazdą… to wszystko było tylko na pokaz. Żeby uśpić jej czujność, a potem po prostu bezceremonialnie wbić jej nóż w plecy.
Jak ona mogła być tak głupia? Jak mogła postradać głowę dla laski, która zajebała jej auto? Która z każdym problemem szła do tatusia, żeby wszystko załatwił? Jak mogła kurwa spuścić gardę i dać się tak wykorzystać?
Nie miała odpowiedzi na te pytania.
Ale miała za to swój narwany i doszczętnie impulsywny charakter nad którym nie potrafiła zapanować.
Może to dlatego jeszcze tego samego dnia znalazła się pod domem Kiry.
Weszła na teren posesji i spojrzała na ten krystalicznie biały dom. Dom, który ociekał pieniędzmi. Pieniędzmi, których Lyric kurwa nie miała, żeby spłacić te wysokie kary, jakie chciało od niej państwo za zniewgę miejsca publicznego. Ale jak widać Finch nic sobie z tego nie robiła.
Przeszła po drewnianych schodkach na patio. Wszystko było tu kurwa tak białe, że jedyne o czym Hollis była w stanie myśleć, to jak pięknie malowałoby się tu graffiti. Już nawet nie takie z kutasami, a czymś o wiele, wiele gorszym.
A jednak na moment odepchnęła te myśli w pełnej złości i zadzwoniła dzwonkiem. A potem jeszcze pierdolnęła z pięści trzy razy w drzwi, tak jakby Kira nie usłyszała tego pierwszego.
Serce waliło jej jak szalone, kiedy Finch w końcu stanęła w drzwiach. Jednak kompletnie inaczej niż wtedy w aucie, z zupełnie innych powodów.
— Po to ci to wszystko było?! — zaczęła od razu, bez nawet żadnego cześć, wbijając w nią ogniste spojrzenie. — Żeby mnie kurwa wyruchać w swoim szybkim samochodzie, a potem wznowić zarzuty, żeby mi jeszcze bardziej dopierdolić?! — słowa leciały z niej jak z pistoletu, nawet nie dając Finch możliwości wrzucenia swoich czterech gorszy, podczas gdy dłonie Lyric zacisnęły się energicznie na materiale jej koszulki. — Jesteś kurwa nienormalna.
kira finch