28 y/o
CHRISTMASSY
159 cm
prezenterka w CBC News
Awatar użytkownika
This is my resting Grinch face
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracji3os.
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Ponad trzydzieści lat… te słowa krótko zadźwięczały w świadomości Love. Czasami o tym zapominała, o dzielącej ich różnicy wieku, a takie momenty jak ten czasami brutalnie ściągały ją na ziemię. Czy miała jednak z tego powodu jakieś ogromne wyrzuty sumienia? Nie. A nawet jeśli to szybko odchodziły w niepamięć. Zbyt dobrze się przy tym wszystkim bawiła. Za bardzo ceniła jego towarzystwo. Poza tym, cóż… lubiła o sobie myśleć, że była bardziej dojrzała niż jej rówieśniczki. Czy faktycznie tak było? Nie jej oceniać.
- Oh… więc chodziło o moje dobre imię? – prychnęła rozbawiona, bo widocznie punkt widzenia zależał od punktu siedzenia – Nie spodobała ci się sugestia, że jedyne, co mam do zaoferowania to cycki, a żaden z moich rozmówców i tak nie patrzy mi w oczy? – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, bo słyszała to zbyt często, żeby się tym przejmować – Powiedz szczerze… gdy pierwszy raz mieliśmy okazję porozmawiać, patrzyłeś? – nie mogła sobie odmówić, ciągnąć to jednak dalej w formie żartu. Nie była może najpewniejszą siebie dziewczyną w Toronto, ale jednocześnie jeśli chodziło jej pracę… znała swoją wartość. Wiedziała, że ma do zaoferowania coś więcej niż wygląd. Zbyt ciężko pracowała, żeby znaleźć się w tym miejscu, żeby dać sobie wmówić coś takiego – I ty prezydentem? Jasne, miałbyś mój głos! Chociaż nie jestem pewna, czy obrona mojego dobrego imienia jest w stanie obalić monarchię. – bo cóż… póki co mogli liczyć tylko na podstarzałego króla i byłego premiera, który spotykał się z amerykańską gwiazdą pop. Gorzej być nie mogło! Nic dziwnego, że cała jego rodzina zza światów trzymałaby kciuki! Czy sama wpakowałaby się w romans z prezydentem? To już chyba by ją przerosło… lekcja zza granicy jasno wskazywała, że chyba nie warto.
Jego chłodne dłonie sprawiły, że przeszedł ją dreszcz. Przemknął wzdłuż kręgosłupa, a ona sama wymownie poruszyła biodrami, gdy jego palce mocniej zacisnęły się na jej odsłoniętej skórze. Kiedy jednak przeklął… chociaż nadal się uśmiechała to pokręciła też wymownie głową.
- Obawiam się, że pielęgniarka lub pani doktor w negliżu mogłyby ci dzisiaj tylko zaszkodzić… rozczarowujące, wiem. – mimo wszystko nie zsunęła się z jego kolan, nie zabrała też dłoni z jego karku, a za to uważnie studiowała jego twarz, jej wyraz, grymas, każdą zmarszczkę i napięcie mięśni. Wiedziała, że się starał, że chociaż próbował walczyć z bólem – Wiesz jaką sprawiłbyś przyjemność żonie, gdybyś zszedł z tego świata przed rozwodem? A śniadaniówkę albo okładki i tak by zyskała, gdybyś zrobił to w mieszkaniu kochanki, więc… daj znać jeśli będzie gorzej. – nie chciała, żeby niepotrzebnie bawił się w superbohatera – Powinnam wygooglować, co robi się w przypadku wstrząśnienia mózgu?


Cooper Lennox
54 y/o
For good luck!
187 cm
Senator w parlamencie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Ograniczył się do uśmiechu, wolał darować sobie śmiech. Love poruszyła bardzo interesujący temat.
- Na cycki? Owszem - nie było sensu udawać, że faceci nie zwracają na to uwagi. Zwracają, Cooper był pod tym względem taki sam jak reszta - Każdy facet patrzy się na cycki, czy to świadomie, czy zupełnie przypadkowo. Przy czym, co warte podkreślenia, zdecydowanie jestem w drużynie tyłka. - tutaj postawił kropkę. Wdanie się w dłuższą dyskusję na temat tego, dlaczego woli pewną część damskiego ciała od innej było możliwe, niemniej czując, że za wiele nie wskóra dzisiaj w praktycznej części zagadnienia, pozostawało mu bycie erotomanem-gawędziarzem. Był jednakowoż w wieku, w którym zakwalifikowanie się pod taki pseudonim artystyczny nie było ani trochę miłe. Później pozostało mu tylko delikatne pokręcenie głową we własnym zażenowaniu. Z tego wszystkiego zapomniał, że ten wspaniały kraj nie posiada instytucji prezydenta. Dramat! Szczególnie, że kto jak kto, ale on powinien mieć w małym palcu wszystkie niuanse politycznego światka Kanady. Źle z nim - Wszystko jest do zrobienia. Skoro mogą wybrać w stanach idiotę na prezydenta tuż po tym, jak wybrali niedołęgę, to można i obalić monarchię. Czy czasem nie wystarczyło do tego podniesienie podatków na herbatę? - to w zasadzie mogło kwalifikować się za pytanie retoryczne, nawet jeżeli przymiarki gry wstępnej zakończyły się na długo przed tym, nim się na dobre rozpoczęły. Z jego głową coś było nie tak, a próby zaprzeczenia, w tym właśnie momencie, skazane były na porażkę. Docenił natomiast fakt, że Love pozostała mu na kolanach zamiast usunąć się gdzieś na bok. Nawet z ograniczonym oświetleniem widział też jej zatroskane oblicze.
- Musiałabyś mnie wtedy rozebrać do naga. Jeżeli już mam umierać w łóżku kochanki, to niech to będzie nago... - niestety nie wiedział, czy umierając na zawał serca w trakcie seksu, co rzekomo się zgadza, erekcja pozostaje, czy znika, ale to zbyt daleko idące rozważania. Ponownie powstrzymał odruch, by głową pokręcić - Mam córkę neurochirurga. Odpocznę, a jak to nie pogadam z nią - przesunął dłonie z jej bioder na przednią część ud. Już były cieplejsze - Wróćmy jednak do balu... - lekko spoważniał - Co by się nie działo, nic nas nie łączy. Jakby ktoś pytał, ja obroniłem kobietę, którą obrażał pijak. To, że rozmawialiśmy na boku to wynik pierwszej okazji do rozmowy poza telewizyjnym studiem. Czy coś wymaga doprecyzowania? - dużo bardziej wolałby przejść z tej kanapy np. do jej sypialni niż wracać do dyskusji o ryzyku zdemaskowania ich romansu, ale to nie był czas na ujawnianie się i burzenie wizerunku budowanego przez pokolenia.


Love Roderick
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
28 y/o
CHRISTMASSY
159 cm
prezenterka w CBC News
Awatar użytkownika
This is my resting Grinch face
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracji3os.
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Kącik ust drgnął jej wymownie w rozbawieniu. I może z odrobiną samozadowolenia? Bo zwyczajnie lubiła się podobać… jemu. Jemu lubiła się podobać i zupełnie nie miało to znaczenia, o którą część ciała chodziło i której poświęcał najwięcej uwagi. Ważne, że poświęcał! To zawsze działało dobrze na jej ego… przynajmniej trochę! Trochę też zaśmiała się z amerykańskiego idioty i niedołęgi (swoją drogą aktualny był trochę jednym i drugim!), ale nawet przez moment nie przeszłoby jej przez myśl, że Cooper pomylił polityczne niuanse Kanady, a zwyczajnie uznała to za dowcip. Doskonale wiedziała, że miał to w małym paluszku… bardziej niż ona, a sobie przecież też nie miała nic do zarzucenia. O dziwo nie zrzuciła tego też na kontuzję, bo pewnie zmartwiłoby ją to jeszcze bardziej. Nie chciała się aż tak martwić. Ba! Nie była pewna, czy miała prawo w ogóle się martwić i czy nie wychodziła przy tym na zbyt zaangażowaną wariatkę? Zawsze się tego obawiała… że w pewnym momencie zacznie jej zależeć za bardzo, gdy druga strona tego nie odwzajemni. Pewnie dlatego miała dwadzieścia osiem lat, żadnego męża i perspektyw na założenie rodziny.
- Zapamiętam. Reszcie swoich kochanek musisz to przekazać już sam! – uśmiechnęła się pod nosem, jeszcze raz przesuwając uważnym spojrzeniem po męskiej twarzy. I znów zadrżała, gdy jego dłonie przesunęły się po jej skórze. Sama też przeniosła własne z męskiego karku na klatkę piersiową. Wpatrywała się w niego i nie odpowiedziała od razu.
Czy coś wymagało doprecyzowania? Zapewne wszystko… albo nic? Nieprzyjemnie z tyłu głowy rezonowały jej jego słowa o tym, że nic ich nie łączy – co by się nie działo. Nie skomentowała jednak tego, a przynajmniej nie na głos.
- Chciałam wykorzystać okazję, poznać nastroje i opinie o tym, co ostatnio przedstawił LeBlanc w sprawie umów z Amerykanami. – mogła uchodzić za jedną z młodych i ambitnych, które nie znają granic oraz tego, że czasami nie wypada rozmawiać o polityce. Typowe. Ich wymówka stawała się bardziej wiarygodna, gdy mieli jakikolwiek temat wspólnej rozmowy na uboczu… szczególnie temat na czasie i budzący sporo emocji. A przy okazji całkiem przeze mnie improwizowany – I trochę liczyłam, że uda nam się zatańczyć, ale no cóż… może jeszcze kiedyś. No i tego nie muszą wiedzieć. – dodała już w ramach żartu i ostrożnie zsunęła się z kolan mężczyzny, ciągle jednak zostając obok – Zostaniesz tutaj? Żeby… odpocząć?


Cooper Lennox
54 y/o
For good luck!
187 cm
Senator w parlamencie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

- Jak ostatnio sprawdzałem, to jesteś tylko Ty. Nie ma żadnej reszty - otumaniony strzałem w łeb, czy też nie otumaniony, w pewnych sprawach wiedział jak się zachować. Darował sobie wypowiedzenie słów: kochanka, nawet jeżeli oczywistym było, że właśnie kimś takim obecnie jest Love. Zdecydowanie podkreślił, że żadnej innej nie było (już trzymanie w tajemnicy jednej kobiety nie będącej żoną było problemem, co dopiero kilku). Do tego spojrzenie w oczy, podkreślenie wyjątkowości. W tym przypadku, jak zdążył na przestrzeni czasu zauważyć, pieniądze nie były afrodyzjakiem. Był nim jego szeroko pojęty urok, więc nie zamierzał z tego rezygnować. A warto dodać, że choć pewnie relacja objęta na pieniądzach byłaby dużo łatwiejsza, tak aktualny charakter tej znajomości, wszystko co z nim związane sprawiało, że Lennox czuł się dużo, dużo młodziej niż mogłaby to sugerować metryka. Urok młodej kobiety u boku.
Wstrząs mózgu dawał jednak o sobie znać, bo nawet jeżeli coś zbudował tym zdecydowanym rozwianiem wątpliwości, to już po chwili wajcha została przesunięta na drugą stronę. Póki co jednak ich relacja musiała pozostać tajemnicą. Przytaknął na jej dopowiedzenie.
- Świetnie - przyznał wyraźnie zadowolony z doskonale układającej się współpracy. Tym, czy było to naturalne, czy wynikało ze współpracy na innych płaszczyznach głowy sobie nie zaprzątał - Jeszcze uda nam się zatańczyć. Chociaż mam dość sztywne biodra i ani salsy, ani w latino dobry nie jestem... zwłaszcza, jeżeli będziemy tańczyć na przykład w strojach kąpielowych - popatrzył wymownie, a na zadane pytanie nie odpowiedział. Wychylił się tylko i po raz pierwszy tego wieczora pocałował dziewczynę. Całkiem długo i namiętnie, aż w końcu odsunął się z lekkim trudem, bo jeszcze trochę i byłoby to niemożliwe, szczególnie że oboje byli ubrani tylko częściowo - Chciałbym zostać, ale to byłoby medialne harakiri. - podniósł się, a już stojąc jeszcze raz na nią spojrzał - Ładna perspektywa, ale w stroju balowym widok na biust był lepszy. Ustalimy w między czasie nasz wyjazd - udało mu się jeszcze puścić oczko. W sumie, to parę minut jeszcze się pokręcił po mieszkaniu, ubierał się w porozrzucane wcześniej ciuchy, ale koniec końców opuścił jej lokum i tym samym autem, którym tutaj dotarł wrócił do siebie. Coś było nie tak, bo nie był w stanie skupić się na ekranie telefonu, ale jak na faceta przystało uznał, że zdrowy sen wystarczy.

Żr

Love Roderick
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Ritz-Carlton”