ODPOWIEDZ
39 y/o
For good luck!
171 cm
właścicielka i weterynarz internista w Willowdale Animal Hospital
Awatar użytkownika
W ostatnie święta
Oddałem Ci serce
Ale już kolejnego dnia
Zwróciłaś mi je
W tym roku
By oszczędzić sobie łez
Ofiaruję je komuś wyjątkowemu
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji3 osoba
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Elise "El" Ellis
Lauren Cohan
homeprofilebiopermits
Obrazek
data i miejsce urodzenia
04/04/1986r. I Toronto, Kanada
zaimki
żeńskie
zawód
właścicielka i weterynarz internista
miejsce pracy
Willowdale Animal Hospital
orientacja
bi-curious
dzielnica mieszkalna
Don Mills
pobyt w toronto
od urodzenia
umiejętności
Diagnostyka pod presją, chirurgia miękka i nagłe przypadki, spora empatia, potrafi odnaleźć się i zorganizować w chaosie, samodzielna, opiekuńcza, podobno dobrze gotuje, ma prawo jazdy na samochód
słabości
Stawianie granic w relacjach, odpuszczanie przeszłości, zaufanie bez kontroli (sprawdza, analizuje, przewiduje katastrofy zanim ktokolwiek je zaplanuje), mówienie o własnych potrzebach, nie potrafi odpoczywać, ma poczucie winy - często niezasłużenie, boi się porzucenia, myśli że musi zasłużyć na miłość, no i największymi słabościami są jej syn i były mąż
Elise niechętnie wraca myślami do swojego dzieciństwa, zwłaszcza do tej części, gdy mieszkała jeszcze z "pełną rodziną". Mama byłą dobrą, ciepłą osobą, która w każdy weekend piekła ciasto i która czytała mi bajki na dobranoc. Zawsze pachniała wanilią i bezpieczeństwem. Ojciec... Cóż, on nie był dobrym człowiekiem, wydaje mi się też, że nawet nie zasłużył na miano ojca. Nie pamięta zbyt wielu szczegółów dotyczących tego człowieka, ale pamięta częste awantury, wieczne kłótnie, wrzaski mężczyzny i to, jak matka próbowała czasem ukrywać siniaki. W pewnym momencie Elise zauważyła, że jej mama przytyła i choć ta próbowała to również maskować, tak jak siniaki, to z czasem ciąża była już mocno widoczna. Gdy myśli o tym z perspektywy czasu, to obawia się, że ciąża była wynikiem gwałtu. Jej rodzice raczej nie sypiali ze sobą, mieli oddzielne sypialnie...
Nie ma jednak odwagi zapytać o swoją rodzicielkę. Niedługo po tym, jak na świat przyszedł jej braciszek, matka zabrała ją z domu tyrana, maluszka zostawiając pod opieką ojca. Elise wielokrotnie pytała matkę, dlaczego nie zabrały też małego Mortiego, ale słyszała tylko, że nie mogły. Prawda jest taka, że kobieta wiedziała, że nie ma żadnych szans z bogatym mężem, jeśli ten zechce wejść z nią na drogę sądową, więc zdecydowała się na ugodę. Ona zabrała córkę, która mężczyźnie była w sumie obojętna. Jemu zostawiła syna, którego chciał wychować na swoją modłę, zrobić z niego godnego dziedzica firmy i fortuny. On, żeby nie wyjść na totalnego sknerę, podzielił się z żoną (już byłą) częścią pieniędzy i zapewnił dostęp do konta, na którym widniała całkiem spora sumka z zaznaczeniem, że cała kwota ma być przeznaczona na edukację, studia i przyszłość Elise. Póki Elise była mała, nie była do końca świadoma istnienia tych funduszy, ale matka dała jej do nich dostęp, gdy ta skończyła 16 lat. Według niej był to wiek, w którym El była już na tyle dorosła, że mogła sama decydować o tym, na co i kiedy przeznaczy pieniądze.
Był to też okres w życiu Elise, w którym ta poszła do szkoły z internatem, gdzie to poznała starszego od siebie chłopaka, który od razu wpadł jej w oko. Nie tylko jej zresztą, bo był jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole i nie sądziła, że mogłaby mieć u niego jakiekolwiek szanse. Okazało się jednak, że nie tylko zwrócił uwagę właśnie na nią, ale także w dość szermancki, niemal szlachecki sposób zabiegał o jej względy. Zaczęli się spotykać, randkować, byli chyba całkiem słodką parą, ale w końcu młody mężczyzna skończył szkołę i opuścił internat. Zazdrosne koleżanki mówiły jej, żeby nie robiła sobie nadziei, bo ktoś taki jak Dalien nie zaczeka na nią, nie ma nawet takiej opcji... że dopóki ona skończy szkołę, to on zdąży już znaleźć sobie pięć ładniejszych niż ona dziewczyn. Nie miały racji, Dalien nadal zabierał ją na randki, przyjeżdżał po nią swoim autem (ach, te miny zazdrośnic!), a potem odwoził wieczorem przed wyznaczoną godziną powrotu. Wtedy wydawało jej się, że trafiła na idealnego faceta, że złapała srokę za ogon, że będą razem do końca życia...

Los jednak chciał inaczej. Teraz nadchodzą już drugie święta, które spędzi sama z synem. Rozwód nie był łatwą decyzją, ale wiedziała, że konieczną. Gdy wychodziła za niego za mąż, obiecywał jej miłość, wierność i inne tego typu frazesy. Nie pisała się na to, że będzie spędzała wieczory samotnie, że męża nie będzie czasami widywała przez kilka dni lub tygodni, że gdy będzie już wracał, to będzie śmierdział alkoholem i papierosami, że na kołnierzykach jego koszul będzie czasem znajdowała ślady szminki lub włosy innych kobiet. Nie pisała się na życie z kimś, kogo nigdy nie ma.
Początki ich małżeństwa też na to nie wskazywały, bo może Dalien bywał zapracowany, ale nie czuła się przez niego zaniedbywana. W momencie, gdy stracił - w jej mniemaniu - jakiekolwiek zainteresowanie rodziną, a ich wspólny syn przestał się do niego odzywać, wniosła o rozwód. Powiedziała mu w ostatniej rozmowie przed złożeniem dokumentów, że nie potrzebuje męża na papierku, że chce mieć kogoś, kto będzie ją przytulał, dotykał, całował, zabierał na randki, rozmawiał z nią wieczorami, pisał głupawe wiadomości o treści "kocham cię jak stąd dotąd i jeszcze dalej." Dalien nie dawał jej ani jednej z tych rzeczy, nie dawał jej siebie. Miał tylko te swoje tajemnice, zniknięcia i milczenie, które były dla niej równoznaczne z ciosem prosto w plecy.
Od dwóch lat jest rozwódką, ale nie może powiedzieć, że jest szczęśliwa. Nadal szuka swojego szczęścia w miłości, mówiąc sobie w myślach, że przecież nie może być tak, że był jej przeznaczony facet, który w pewnym momencie po prostu umarł, nawet jeśli teoretycznie wciąż żył. Ten Dalien, za którego wyszła, zdecydowanie nie był tym samym, z którym się rozwiodła. Teraz z rzeczy stałych w jej życiu pozostał jej tylko nastoletni syn i praca, w którą wsiąkła całkowicie, próbując zapomnieć o mężczyźnie, który, jak wcześniej myślała, był jej jednym.
Wróciła też do randkowania, mając nadzieję, że spotka jeszcze kogoś, kto będzie w stanie sprawić, że znów poczuje się kobietą potrzebną, chcianą i wartościową.
Ciekawostki
- Od ponad 10 lat prowadzi klinikę weterynaryjną i nie wyobraża sobie dla siebie innego zajęcia niż opieka nad czworonogami.
- Jakiś czas temu odnalazła swojego brata - przez długi czas matka zabraniała jej jakiegokolwiek kontaktu z Mortimerem, chyba w obawie przed byłym mężem.
- Naprawdę ciężko zniosła rozwód i chyba nadal nie do końca się pozbierała.
- Kawę pija zimną, bo zawsze zapomina o niej w trakcie dyżuru.
- Na randkach bywa czarująca, ale zawsze zostawia sobie wyjście awaryjne. Tak na wypadek, gdyby znów zrobiło się zbyt realnie.
- Śmieje się głośniej, niż wypada kobiecie, która nosi w sobie ślady tylu mniejszych i większych tragedii. Śmiech to jej kamuflaż.
- Czasem mówi do zwierząt o rzeczach, których nie umie powiedzieć ludziom. Najwięcej o miłości.
- Wciąż nosi jedną koszulę ex-męża. Oficjalnie jako piżamę. Nieoficjalnie jako ostatni azyl, w którym czuje się bezpiecznie.
zgoda na powielanie imienia
nie
zgoda na powielanie pseudonimu
nie
Zgody MG
poziom ingerencji
średni
zgoda na śmierć postaci
nie
zgoda na trwałe okaleczenie
tak (za wcześniejszą konsultacją)
zgoda na nieuleczalną chorobę postaci
tak (za wcześniejszą konsultacją)
zgoda na uleczalne urazy postaci
tak
zgoda na utratę majątku postaci
tak
zgoda na utratę posady postaci
tak
palermo
kierowanie moją postacią, wieczne śmieszki, fatalna interpunkcja i ortografia
0 y/o
Prepare to be a seasoned local
0 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Witamy na forum Elise Ellis
Dobra wiadomość – Twoja karta postaci została zaakceptowana i możemy powitać Cię po tej stronie kanadyjskiej granicy! Przypominamy, że na rozpoczęcie rozgrywki masz 7 dni! W temacie kto zagra? możesz znaleźć użytkowników, którzy chętnie Ci w tym pomogą. Jednocześnie zachęcamy do założenia relacji, kalendarza i informatora. Powodzenia w Toronto!
ODPOWIEDZ

Wróć do „ladies”