Spotkanie z ojcem było zawsze czymś czego podświadomie się obawiała, może ze względu na to, że od zawsze chciała by był z niej dumny? Tak zwyczajnie, po ludzki, jak każda inna córka, która przecież jest zepsuta przez chęć zaimponowania swoim rodzicom. Dorośnięcie do tego, by jednak spoglądali na nią jak na osobę dorosłą a nie jak na dziecko. W tym wszystkim przecież chodziło już nie tylko o dorosłość samą w sobie ale o fakt, że radziła sobie naprawdę dobrze, jeśli chodzi o układanie własnych priorytetów. Nauka, studia, później praca. Teraz mogła przecież poczuć, że nic nie stoi na przeszkodzie by realizować się w taki sposób jaki to ona chciała. Zawsze wydawało jej się, że mogła dogadywać się ze swoim ojcem o wiele lepiej niż z własną matką. Kobiety nie zawsze potrafiły się dogadać, często dochodziło miedzy nimi do sprzeczek, a to przecież Lynne była tą najspokojniejszą w "stadzie" i to ona nadawała ten spokojny ton ale i takiej osobie zdarza się wybuchnąć. Szczególnie jeśli nie jest się słuchaną, a tego wprost nie nawiedziła. Zawsze miała coś do powiedzenia, ale też nie każdy musiał ją rozumieć. Liczyła się przecież tylko chęć. W jakimś sensie wydawało się, że właśnie tak było z tatą, że on po prostu chciał ją wysłuchać, na różne tematy. Zdecydowanie łatwiej było jej się otworzyć przed nim, nawet jeśli to ona miała problem by to robić, by pokazywać, że za tą skorupą kryje się przecież coś więcej. Kryje się prawdziwy człowiek, kobieta która trochę pogubiła się w swoim życiu.
W pizzerii pojawiła się chwilę po umówionym czasie, spóźniła się. Nie była z tego powodu dumna ale też nie powinna się tym aż tak mocno przejmować, skoro nie była to jej wina. Mimo wszystko będzie to jeszcze przez jakiś czas analizować, co miała w zwyczaju. Jej nienaganny strój, może zbyt elegancki na to że przecież była właśnie po dyżurze. Zawsze jednak dbała o to jak wygląda. Wbrew pozorom wtedy czuła się swobodnie, czuła się sobą a o to przecież chodziło. Uśmiechnęła się delikatnie widząc ojca, który chyba siedział już przy stoliku. Podchodząc zastanawiała się, na co powinna się dzisiaj nastawić. Czy to będzie jedna z przyjemniejszych rozmów, czy może oboje wreszcie poruszą bardziej poważne tematy. Ona przecież tak mocno wzmagała się przed tym, by dotykać tego co dotyczyło spraw prywatnych. W tym wieku, na pewno nie powinna się wtrącać w to co on robił ze swoim życiem, tak samo jak blondynka nie chciała by ktokolwiek wypominał jej to, że zbyt długo żyje w ciągłej żałobie. Chciała mieć przecież czas by wreszcie oswoić się ze wszystkim, nawet jeśli minął już dłuższy czas.
- Witaj tato, wybacz za spóźnienie się. Wiesz jak to jest, jak wszystko zwala się na głowę, jak masz już wychodzić - wywróciła teatralnie oczami, bo ostatnio ciągle musiała zostawać po godzinach, dzisiaj nie mogła sobie pozwolić na to by do tego spotkania nie doszło. Jakby to miało wyglądać w jego oczach. Usiadła wygodnie na przeciwko niego, zerkając za kelnerem, którego poinformowała o tym, że miałaby ochotę napić się wody.
- Co u ciebie? - spytała, najzwyczajniej w świecie chciała wiedzieć, jak się czuje. Czy jest coś co mogło ją niepokoić? Chyba tylko ich ostatnie rozmowy, rozmowy które zwróciły jej uwagę na to, że jej tato, nie jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a to raniło ją naprawdę mocno. Nawet jeśli komuś wydawało się, że ona sama jest pozbawiona takich uczuć, przecież nie okazywałem je zbyt często, a jej troska ukazywała się pod postacią czegoś innego. Najczęściej, tego że w ogóle się odzywała, że utrzymywała kontakt.
Cooper Lennox