26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Oczywiście, że nie wiedziała jeszcze jak to zrobi. Cała Kira Finch, pierwsze gadała i obiecywała, a potem gówno z tego wychodziło. Wtedy na plaży przy jeziorze też mówiła, że to ogarnie. I tak ogarnęła, że zaraz potem te zarzuty zostały wznowione. I okej, nie bezpośrednio przez nią a przez jej ojca, ale jednak Lyric miała prawo mieć i do niej żal, że nie umiała utrzymać tego wariata chociażby z daleka od spraw, które jego nie dotyczyły.
Finch, zdajesz sobie sprawę, że ja pójdę s i e d z i e ć, jak nie zapłace tej kary do przyszłego tygodnia? — i znowu spojrzała na nią z wyrzutem. Nie oczekiwała od niej żadnej pomocy innej niż wycofanie tych zeznań, ale jednak chciała jej dać do zrozumienia, że czasu naprawdę nie było dużo, więc jeśli Kira faktycznie chciała coś z tym zrobić w przypływie dobrego serca, musiała już zacząć działać. No chyba, że chciała odwiedzać Hollis w pirdolu. — Nawet jakbym chciała to spłacić, to mam może pięć procent tej kwoty — czyli dokładnie jedną marną wypłatę z The Shop plus napiwki. Oszczędności nie mogła ruszać, bo przecież skądś musiała zapłacić za mieszkanie i coś tam wrzucić do żołądka od święta. Albo nawet nie od święta, bo przecież kochała jeść i jadła dużo. A jedzonko wcale nie było TANIE. W przeciwieństwie do tego alkoholu, który Finch wlała im do kubeczków. Bo akurat to wyglądało na całkiem fikuśny band.
Naprawdę chcesz go szantażować tym, że może cię stracić? — nie mogła nic poradzić na prychnięcie, które wyrwało się z jej ust. No bo ona chyba nie mówiła poważnie? — Już nie udawaj, że jestem dla ciebie aż tak w a ż n a — ostatnie słowo przecedziła przez zęby, nachylając się bliżej na ladzie. Jej wzrok ponownie i kompletnie niekontrolowanie zlustrował jej sylwetkę. Nawet w dresach wyglądała dobrze, a te blond włosy, które teraz miała niesfornie ułożone dodawały jej jeszcze więcej uroku.
Dużo masz sióstr? — dopytała jeszcze, kiedy Finch sięgała po smaczek dla Nyx. Niby nie powinna się nią aż tak interesować, a jednak z jakiegoś powodu chciała wiedzieć. Poza tym, skoro już była w jej mieszkaniu, to chyba wypadało chociaż zaangażować się w rozmowę? Albo cokolwiek, co nie miało w sobie Paula Fincha i jego skurwiałej duszy.
Hej, Nyx — cmoknęła na psiaka i złapała za jeden kawałek tego króliczego ucha (wtf), a kiedy usłyszała sapanie tuż przy nodze, dała jej smaczek. — Dobry pies — i nawet nachyliła się jeszcze niżej, by podrapać ją za uchem. To już chyba można było nazwać to przyjaźnią? Albo chociaż znajomością? — I wcale nie powiedziałam, że to dziwne, że mieszkasz sama. Ja tylko zapytałam, Finch. A to jednak różnica. Po prostu dość duża ta chata jak dla jednej osoby. Ale w sumie co ja tam mogę wiedzieć — chciała jeszcze dodać, że to się nazywa bycie zainteresowanym, ale już mogła sobie wyobrazić te wszystkie dogryzki, jakie zaraz poszłyby w jej kierunku.
Są jakieś wyścigi w weeeknd? — to pytanie również padło z jej ust z czystego i kompletnie bezinteresownego zainteresowania. Bo przecież z jakiego innego?

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Na niektóre rzeczy nie miała wpływu. Zwłaszcza kiedy nie miała o nich pojęcia. Ojciec zadziałał za jej plecami, co było chujowe, ale Lyric nie mogła mieć o to do niej pretensji. To znaczy, mogła, ale zdanie Kiry niesłusznie. Wiedziała, jak to wyglądało z boku, że Finch zwyczajnie nie potrafiła dotrzymać danego słowa, co oczywiście nie miało nic wspólnego z prawdą. Z drugiej strony nie zamierzała stawać na rzęsach, żeby Hollis łaskawie jej uwierzyła. Nie była aż tak zdesperowana.
Wiem, nie musisz mi tego powtarzać — mruknęła, wywracając oczami. Nie miała zbyt wiele czasu, ale skoro powiedziała, że się tym zajmie, to się zajmie, tak? No właśnie.
Szantaż był jakąś opcją. I to wcale nie taką głupią. Paulowi, wbrew pozorom, zależało na rodzinie. W dodatku ich sprzeczką mogłyby zainteresować się media, przez co mogłaby ucierpieć jego reputacja. Kłótnia znanego, szanowanego prawnika z córką uszłaby za skandal w jego prawniczym światku. Wtedy mężczyzna musiałby wycofać oskarżenia, żeby jakoś wyjść z tego z twarzą.
Och, już tak sobie nie pochlebiaj — zaśmiała się, kręcąc przy tym głową. — Robię to, bo ci obiecałam. No i dlatego, że wkurwił mnie ojciec. Chcę mu jakoś utrzeć nosa. To nie pierwszy raz, kiedy wpierdala się w nieswoje sprawy — prychnęła na samą myśl o tym, jak Paul potrafił uprzykrzyć jej życie. Najwyższa pora pokazać mu, że wdała się w niego i że z nią również lepiej nie zadzierać.
Zaparła się łokciami i obserwowała, jak dziewczyna częstuje psa króliczym uchem. Ładnie prezentowała się w jej kuchni, a tle jasnych mebli i błękitnych ścian. Na tym wysokim krześle przy wyspie, co jakiś czas pochylając się w przód, żeby lepiej przyjrzeć się Kirze. Pasowała tutaj.
Mam dwie siostry — odparła zwyczajnie, choć relacje Finchów bywały różne, także wśród rodzeństwa. Wszystko zależało od sytuacji. Nie raz z siostrami skakały sobie do oczu, innym razem potrafiły przegadać całą noc, bez wdawania się w kłótnie. — Jestem najmłodsza — dodała. Czy mając starsze siostry, Kira uchodziła za rozpieszczoną? Być może, choć akurat ze względu na status materialny rodziny, wszystkie z nich były rozpieszczone i nigdy im niczego nie brakowało. — A ty? Masz rodzeństwo? — zerknęła na Hollis znad kubka z herbatą. Wkładka z rumu przyjemnie rozgrzewała żołądek.
Może faktycznie dom był duży, ale czy zbyt duży, jak na jedną osobę? Finch nigdy na to nie patrzyła w ten sposób. Przestrzeń była raczej dobrze wykorzystana — w piwnicy znajdowała się sala kinowa, a z drugiej strony parteru miała prywatny, kryty basen. Z kolei na górze jeden z pokoi przeznaczyła na pokój gamingowy, gdzie miała nawet symulator wyścigów Formuły 1.
Skąd to pytanie? Chcesz się wprowadzić? — poruszyła znacząco brwiami. W zasadzie to miała wolny pokój, który mogłaby komuś wynająć. A nawet więcej niż jeden, choć nie wszystkie były zagospodarowane na gościnne sypialnie.
Upiła łyk herbaty, jednak pytanie o wyścigu sprawiło, że Kira odchrząknęła i odstawiła kubek na blat.
— przytaknęła zgodnie z prawdą. — W Mimico, zaraz za stacją kolejową. Ale nie jesteś gotowa, Lyric — zaznaczyła i naprawdę miała rację. Hollis potrafiła pokonać swój strach przed szybką jazdą jedynie z półnagą obok Kirą, która nie miała zamiaru startować z gołymi cyckami. Ani z dodatkowym ciężarem na kolanach, mimo że był to bardzo przyjemny ciężar.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Taka jesteś słowna? — prychnęła, przyglądając się jej uważnie. Nie znały się dobrze, Lyric nie miała pojęcia, jaka Kira była naprawdę. Jakby nie patrzeć na samym początku znajomości pozakładały na twarze maski, których teraz nie dało się tak łatwo odkryć. I chociaż wiedziała, że Finch potrafiła kłamać jak z nut, prosto w oczy, bez najmniejszego zawahania, może jednak z dotrzymywaniem obietnic nie była aż gołosłowna? Może faktycznie będzie chciała podejść ojca i jakoś spróbować tą syutację jeszcze naprawić. Szczególnie, że z tego, co mówiła, nie była to pierwsza taka sytuacja. — A co jeszcze zrobił? — dopytała już bardziej z ciekawości niż, jakby faktycznie chciała z tym faktem cokolwiek zrobić. — Jaka była najgorsza rzecz, jaką Paul Finch zrobił swojej córce? — bo przecież biorąc pod uwagę ich różnicę klas i to jak różnie wyglądały problemy Kiry, a jak te, z jakimi borykała się Lyric, można się jedynie domyślać, że Finch miała w rękawie kilka historii, które mogły zaskoczyć. A Hollis? Cóż, bywała wścibska i lubiła wszystko wiedzieć. Szczególnie, kiedy ktoś ją interesował, a Kira zdecydowanie należała do tych osób.
Są równie zadziorne jak ty? — rzuciła, wbijając w nią ciemne spojrzenie. Jedna Finch to już było w i e l e, a co dopiero kiedy pomnożyć to razy trzy. Chociaż może jej rodzeństwo wcale nie było do niej podobne? Może w przeciwieństwie do Kiry nie biegały za adrenaliną i nie kradły samochodów.
Jestem jedynaczką — dodała po chwili w odpowiedzi na jej pytanie. — Starzy za bardzo się kłócili, żeby było z tego więcej dzieci — wzruszyła ramionami z jakimś bliżej nieokreślonym wyjebaniem, chociaż prawda jest taka, że Lyric kiedyś bardzo chciała mieć rodzeństwo. Kogoś, na kogo mogłaby liczyć i z kim mogłaby dzielić problemy. Chociażby teraz, kiedy ojca już nie było, a z matką nie miała żadnego kontaktu. Prawda jest taka, że aktualnie nie miała nikogo bliskiego i chociaż na co dzień radziła sobie całkiem znośnie, tak bywały momenty, kiedy było kurewsko samotnie. I może Kira nawet wyłapała ten jej chwilowy grymas zamyślenia, który pojawił się na jej twarzy na kilka dobrych sekund, nim przeszła na temat mieszkania.
Wprowadzić? Do ciebie? — nie mogła się powstrzymać, by nie prychnąć głośno i do tego jeszcze nie przewrócić oczami. — A wyobrażasz to sobie? Nas pod jednym dachem? — bo ona w c a l e sobie tego nie wyobrażała. — Jak myślisz, Finch, jak szybko byśmy się zabiły? — bo to przecież byłoby nieuniknione. No, chyba, że pierwsze skończylyby w łóżku. A może robiłyby to na zmianę — pieprzyły się po pokojach, a potem próbowały wydrapać sobie oczy? W sumie, jakby tak stawiać sprawy, to może i nawet Lyric nie miałaby nic przeciwko. Mogłaby nawet stracić oko dla tych chwil uniesień. Aż zacisnęła mocniej palce na kubku od herbaty i wbiła błyszczące spojrzenie w szare oczy Kiry.
Jak to nie jestem gotowa? — wyprostowała się i rozłożyła ręcę. — Przecież wystarczy, że cię przelecę przed i można jechać — stwierdziła zadowolona, jakby to faktycznie była prawda. Wiedziała, że Kira miała rację. Nie była gotowa. A jednak jakoś nie mogła się powstrzymać przed tym, żeby jeszcze pociągnąć ten temat. Bo przecież co jeśli nie uda się jej przekonać ojca? Ona autentycznie potrzebowała tej kasy…
To może chociaż weźmiesz mnie na rabunki samochodów? — spytała po chwili, a widząc jej minę tylko przewróciła oczami. — No co? Może twoi znajomi mogliby odpalić mi jakiś procent? Może chociaż starczyłoby na opłacenie połowy tej zasranej kary.


kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Zaśmiała się krótko na pytanie, co jeszcze zrobił Paul Finch swojej córce. Trzeba było zacząć od tego, czego nie zrobił.
— Wiele rzeczy, za które należy mu się nauczka — odparła, bez zagłębiania się w szczegóły. Nie były na tyle blisko, aby Kira zwierzała się Lyric ze wszystkiego, co kiedykolwiek uczynił Paul Finch. Właściwie, gdyby Hollis chciała, równie dobrze mogła wygooglować sobie jej ojca w sieci i poczytać o różnych skandalach. Pewnie niejednokrotnie w artykułach pojawiało się imię jego córki. Albo nawet córek.
Na wzmiankę o siostrach, wzruszyła jedynie ramionami. W rzeczywistości siostry Finch były zupełnie różne, choć tylko ta najstarsza nie wychylała się przed szereg. Przynajmniej nie na tyle, żeby rodzice mieli do niej pretensje.
Tylko Astrid — odparła zgodnie z prawdą, bo April nie można było zarzucić niewłaściwych zachowań. Jako jedyna miała pracę, na którą Finchowie aż tak bardzo nie kręcili nosem. Oczywiście każda po kolei sprawiła im zawód faktem, że nie wybrały prawa i nie chciały kontynuować rodzinnej tradycji, ale przynajmniej za najstarszą latoroślą nie ciągnął się żaden smród i nigdy nie trzeba było w jej sprawie interweniować, więc automatycznie stawała się mniej problematyczna. — Ale trochę inaczej — dodała, zastanawiając się nad charakterem siostry. Astrid była pyskata, ale nie aż tak. No i chyba jako średnie dziecko cierpiała na syndrom, gdzie była najmniej zauważalna przez Paula i Abigail. — To chyba trochę przykre nie mieć rodzeństwa — dodała, bo mimo że ze swoimi siostrami potrafiła kłócić się na potęgę, to nigdy nie była sama. Ani w dzieciństwie, ani teraz. Bycie jedynaczką wydawało jej się bardzo samotne.
Mieszkanie z Lyric byłoby niewątpliwie dziwne i raczej niekomfortowe dla ich obu. O ile seks był zajebisty, to właściwie wcale się nie znały. Nie wiedział niczego o swoich przyzwyczajeniach i rutynie. Może w łóżku rozładowywałyby napięcie, ale powiedzmy sobie szczerze — Hollis nie chciałaby mieszkać z kimś, kto zawinął jej auto.
Myślę, że po tym, jakbyś się wprowadziła, nie dożyłybyśmy kolejnego poranka — uśmiechnęła się łobuzersko. Ale czy nie miała racji? Ich znajomość była trudna i musiałby wpierw pokonać ogromną przepaść, zanim uległoby to jakiejkolwiek zmianie. — Chcesz się o tym przekonać? — uniosła figlarnie brew.
Kira miała swoje powody, aby przystać przy swoich racjach. Lyric nie była gotowa na udział w wyścigach. Nie i już. Nawet jeśli przeleciałaby ją tuż przed startem, to niczego nie zmieniało. To nie była już tylko jazda po pustych polach. To były kręte uliczki, rywalizacja z innymi uczestnikami i Finch nie mogłaby się zatrzymać, nawet jeśli byłaby o to błagana.
Rabunki? — parsknęła śmiechem. — Ty masz mnie za jakąś młodocianą kryminalistkę? — pokręciła głową nad kubkiem z herbatą. — Właściwie, chciałabym ci coś pokazać — powiedziała i ruszyła w stronę schodów prowadzących z domu do garażu. — Idziesz? — zerknęła przez ramię, czekając aż Hollis zwlecze się ze stołka i podąży za nią.
Zbiegła po betonowych schodkach, wyprzedzona przez Nyx, która również chciała towarzyszyć im w tej drodze. Pchnęła drzwi, wpuszczając do garażu najpierw psa, a potem Lyric.
Wnętrze przywitało ich chłodnym powietrzem o zapachu smaru i świeżo wypolerowanej karoserii. Mimo że teoretycznie było to tylko pomieszczenie gospodarcze, miało w sobie coś z luksusowego — ściany wyłożone gładkimi płytami w odcieniu grafitu i listwy LED biegnące wzdłuż sufitu.
Na środku stały dwa samochody.
Pierwszym było oczywiście, żółte, lśniące Ferrari. Drugie auto spoczywało pod dużą, ciężką płachtą z szarego materiału. Nic nie zdradzało jego kształtu poza delikatnymi obrysami kół i zarysem maski. Kira podeszła bliżej, chwyciła płachtę za róg i pociągnęła. Tkanina zsunęła się z szelestem na betonową podłogę. Spod niej wyłonił się głęboki odcień czerwieni Chevroleta.
Łap — Finch wyciągnęła z kieszeni dresów kluczyki i rzuciła nimi w Hollis. — Bo to chyba twoje.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Chujowe — westchnęła, wzruszając ramionami. Faktycznie brak rodzeństwa bywał trudny i na dłuższą metę przykry, ale przecież jako dziecko ona i tak nie mogła nic na to poradzić. Trzeba było po prostu ten fakt zaakceptować. Z drugiej strony, też nie wiedziała przecież jak to było mieć rodzeństwo, więc aż tak do tego nie tęskniła. Może byłoby gorzej, gdyby zasmakowała takiego życia z siostrą lub bratem u boku i nagle ich straciła — wtedy zdecydowanie byłoby to o wiele bardziej przykre doświadczenie. — Kiedyś żałowałam, że nie mam starszego brata — rzuciła zgodnie z prawdą, chociaż pewnie zupełnie niepotrzebnie. Bo co to obchodziło Kirę tak na dobrą sprawę? Lyric niepotrzebne dzieliła się z nią myślami, które przychodziły jej do głowy, jak ta o tym bracie. Bo kiedy dzieciaki na osiedlu szarpały ją za włosy, taki brat mógłby ją spokojnie obronić i wszystkich dookoła ustawić. A takto Hillis musiała sobie radzić sama. Chociaż z drugiej strony, to właśnie nauczyło ją bycia niezależną i walczenia o swoje racje w pojedynkę.
Prychnęła głośno na tą uwagę, że jakby się wprowadziła, to nie dożyłaby kolejnego dnia. Coś w tym faktycznie było.
Aż tak jara cię nekrofilia? — aż zmierzyła ją wzrokiem, chociaż przecież wiedziała, że nie. Nawet najbardziej napalona Kira zdecydowanie nie chciałaby się pewnie bawić z trupem. Przecież kurwa nie była Edim Geinem, żeby ją to kręciło. A może była? No chuj, nawet nie dane jej było tego rozkminiać, bo przeszły przecież na temat wyścigów, których Finch zdecydowanie jej odmówiła. Tak samo jak tych rabunków, żeby zarobić trochę grosza.
Tak, Kira, mam cię za młodocianą kryminalistkę — skinęła głową, przyglądając się jej uważnie. Dokładnie za to ją miała. Do tego chciała jeszcze dodać, że taką gorącą kryminalistkę, przy której chciałoby się łamać prawo, ale wtedy ona zerwała się z miejsca i kazała za sobą iść.
Lyric ściągnęła brwi, spoglądając na nią jakby była pierdolnięta. Co ona jej mogła pokazać?
Swoje łóżko? — no bo szczerze nic innego nie przychodziło jej do głowy. Bo co one innego mogły robić? Iść pooglądać sobie komedie romantyczne na kanapie? Chociaż kiedy Kira ruszyła z miejsca i skierowała się w stronę drzwi, był to jasny sygnał, że ani łóżko ani salon nie wchodził w grę. Rzuciła jej jeszcze ostatnie spojrzenie, po czym zgarneła z blatu kurtkę i szybko ją na siebie zarzucając, poszła w kroki Finch. — Wystarczyło powiedzieć ej Lyric, wypierdalaj, nie musisz mnie odprowadzać — mruknęła po drodze bardziej by sobie chyba po prostu popierdolić i jakoś wypełnić tą podejrzaną ciszę jaka zapanowała.
Zeszła ze schodów, a już po chwili wchodziła do garażu, gdzie w pierwszej kolejności rzucało się w oczy żółciutkie ferrari, które znała już aż za d o b r z e. Kira miała ochotę na powtórkę z poprzedniego ich spotkania? Teraz będą się bawić w garażu? Już była gotowa na kolejne zaczepki, już nabierała w płuca powietrza, żeby rzucić kolejną aluzją, ale wtedy Finch złapała za materiał płachty…
I to całe powietrze, które ona wzięła w płuca, na moment w niej po prostu zamarło.
Zupełnie jak serce, które w pierwszej kolejności przestało pompować, by już po chwili wyrwać się z jej piersi w tak zastraszającym tempie, że każda maszyna od EKG by autentycznie zwariowała.
Zrobiła krok do przodu.
Oczy miała szeroko otwarte, jakby nie dowierzała w to co widzi. Jej auto. W garażu Kiry stało jej pierdolone auto. Auto jej ojca, ta jedyna pamiątka, którą po nim miała.
Wystawiła dłoń przed siebie i bez słowa musnęła opuszkami palców śliską maskę. Zawędrowała wzdłuż aż do przednich drzwi i zajrzała do środka. Wszystkie jej rzeczy tam były. Nawet ta pierdolona zawieszka z kutasem, która dostała od Mar.
Krew w jej żyłach szalała i Lyric już nie wiedziała, czy to było spowodowane tym, że odzyskała swoje auto, czy może jednak z narastającą złością, że Kira o faktycznie ukradła. Czy może wszystko na raz?
Odwróciła się w jej kierunku.
Ty… — ruszyła w jej stronę, podczas gdy na język cisnęło się jej tyle obelg, co jeszcze nigdy w życiu. Wszędzie miała tą złość — w głowie, sercu i dosłownie pod skórą. A Kira mogła to zobaczyć w jej ognistym spojrzeniu.
Bez najmniejszych oporów złapała ją za fraki. Zacisnęła szczelnie palce na jej koszulce i szarpnęła tak mocno, że ciało Finch odbiło się od jej piersi. Nie pozwoliła jej się odsunąć ani na milimetr.
Chciała ją uderzyć. Prosto w twarz.
A zamiast tego ją pocałowała. Prosto w usta.


kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Ona też wielokrotnie marzyła o tym, żeby mieć starszego brata zamiast dwóch nieznośnych sióstr. Marzyła też, żeby mieć innych rodziców, a nie takich sztywniaków w garniturach, którzy rejestrują każdy jej ruch. Marzyła też o tym, żeby chociaż raz w życiu zrobić coś faktycznie dobrze. Ale nie w kwestii poprawności, a dobrego uczynku. Bo chociaż tamtego wieczoru wraz z Boostem ukradła samochód Lyic Hollis, któregoś poranka obudziła się z myślą, że powinni jej zwrócić Chevroleta. Boost marudził, że przecież już ma kupca na tę furę, że gość oferuję zajebistą kasę, ale Finch postawiła na swoim, a on nie miał nic do gadania.
I teraz stały w garażu, gdzie obok żółtego Ferrari stało stare, czerwone auto, które kiedyś należało do ojca Hollis i było jej jedyną pamiątką po nim. W takim stanie, w jakim widziała je po raz ostatni, a może nawet lepszym, bo Kira zrobiła przegląd i sama naprawiła drobne usterki, takie jak poluzowana lusterka czy charcząca rura wydechowa. Czy to oznaczało, że Finch posiadała jakiekolwiek sumienie? Być może.
Kiedy Lyric chwyciła ją za fraki, podświadomie była już gotowa na przyjęcie ciosu, ale mimo to nawet nie mrugnęła. Zasłużyła sobie. Chciała wziąć całą jej złość na klatę, bo reakcja Hollis była jak najbardziej uzasadniona. Przez ostatnie tygodnie Kira bawiła się z nią w kotka i myszkę, zwodzą i mydląc oczy. I nawet kiedy stało się jasne, że brała udział w kradzieży, szła w zaparte i udawała, że nic takiego nie miało miejsca.
Posłuchaj... — zaczęła, ale — ku ogromnemu zaskoczeniu — Lyric zamknęła jej usta pocałunkiem. Przez chwilę nie wiedziała, co się właściwie stało. Stała jak sparaliżowana, z szeroko otwartymi oczami i opuszczonymi wzdłuż ciała rękami, próbując przeprocesować pocałunek, aż w końcu sama złapała ją za bluzę i pchnęła na wyłożoną płytkami ścianę.
Jej ręce automatycznie wkradły się pod materiał, pokonując też warstwę w postaci koszulki. Dotarła do ciepłej skóry, po której przejechała paznokciami, jednocześnie oplatając swoim językiem język Hollis. Nie wiedziała, ile tak trwały, ale gdy w końcu zdołała się od niej oderwać, oddech miała ciężki, a oczy błyszczały tysiącem iskier.
To znaczy, że nie jesteś wkurwiona? — sapnęła w jej usta, chociaż nie zdziwiłoby ją, gdyby Lyric jednak dalej emanowała złością, której po prostu postanowiła dać upust w taki, a nie inny sposób. Zdecydowanie bardziej odpowiadała jej taka wersja wzburzenia niż fakt, że jeszcze chwilę temu mogła zarobić w zęby. A Kira miała bardzo ładne zęby, jej starzy zainwestowali naprawdę sporą kwotę, żeby miała teraz równe, białe uzębienie. I nie po to nosiła przez prawie trzy lata aparat ortodontyczny, żeby teraz zbierać je z garażowej podłogi.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
jak coś to cycki są na wierzchu
Była zła.
Nie, wróć. Ons była w k u r w i o n a.
Wszystko w niej kipiało i Lyric już sama nie wiedziała, co w tej sytuacji najbardziej ją w tym wszystkim ugodziło; że to jednak Kira naprawdę zajebała jej auto, to, że kłamała przez tyle czasu w żywe oczy, czy może jednak fakt, że teraz miała czelność stać przed nią i rzucać jej kluczykami prosto w twarz. A może wszystko na raz. Bo tu kurwa nic nie miało sensu, a już na pewno nie to, że tak po prostu teraz wykonała taki akt dobrego serca. Bo niby za co?
Z drugiej jednak strony, kiedy Lyric zobaczył to auto, w jednym kawałku, nie mogła powstrzymać tego uścisku w sercu i napływającego do ciała szczęścia, że faktycznie je odzyskała. Nawet z daleka czuła ten charakterystyczny zapach tapicerki, o której tyle razy wierciła Markowi tyłek, żeby ją w końcu wymienił. Zapach gumy balonowej, którą była nasiąknięta zawieszka w kutasy. A w końcu zapach jej ojca. Bo chociaż minęło już kilka lat, Hollis wciąż miała wrażenie, że gdzieś tam się ostał.
I chyba właśnie ta cała mieszanka emocji — ta złość i nostalgia — w połączeniu stworzyły w jej głowie tak wielką paćkę, że zamiast przyjebać Kirze, Lyric zaczęła ją całować. I kiedy myślała, że już więcej czuć się nie dało, to z chwilą, w której ich usta znowu się spotkały, szybko się przekonała, że jednak dało. I to bardzo.
Czuła na sobie dotyk blondynki. Jak bezczelnie wdziera się pod jej koszulkę, zaraz po tym, jak pchnęła ją na chłodną, wyłożoną płytkami ścianę. Jak zachłannie całowała jej usta, w sposób, jakby co najmniej robiły to już setki razy, jakby miały już ten swój charakterystyczny rytm języków, które tańczyły ze sobą w ognistym połączeniu.
Nie wiedziała nawet kiedy zwolniła uścisk, przenosząc palce z koszulki Finch na jej policzki, by jeszcze bardziej pogłębić pocałunek, kiedy dokładnie wplotła dłonie w jej włosy i szarpneła nimi energicznie, by odsunąć sobie jej szyję, by zaraz potem wpić się w jej nagą, rozgrzaną skórę i zassać ją mocno, aż do bólu, zostawiając jej czerwony ślad w postaci malinki na kolejne kilka dni.
To znaczy, że nie jesteś wkurwiona?
Jej pytanie było tak kurwa irracjonalne, że zanim Hollis na nie odpowiedziała, z jej gardła wybrzmiało donośne prychnięcie pomieszane z głośnym spaniem, podczas gdy płuca łapały resztki powietrza.
Zamknij się — tylko tyle miała jej do powiedzenia, rzucone prosto w jej rozchylone wargi. I zanim Kira zdążyła cokolwiek powiedzieć, jakoś się z tym nie zgodzić, Lyric już zamknęła usta w kolejnym, agresywnym pocałunku. — Pierdolona kryminalistka — rzuciła jeszcze nim jej dłonie znalazły się na plecach Kiry. A potem przesunęła je na jej kształtne pośladki, które zacisnęła mocno, by finalnie zjechać jeszcze niżej, na uda i szarpnąć Finch w górę.
Lyric może nie wyglądała na atletkę ale swoje codziennie ćwiczyła. Musiała mieć siłę w rękach, jeśli potem wspinała się budynkach i całymi wieczorami malowała sprejami. Nie wspominajac już o spierdalaniu przed policją. Poza tym, Kira była tak lekka, że Hollis mogła z nią przejść tak kilka dobrych kilometrów. Całe szczęście nie musiała zamiaru iść z nią daleko, jedynie do czerwonego Chevroleta.
Posadziła ją na masce samochodu, a następnie znowu odnalazła jej usta, podczas gdy dłonie już sięgały do krawędzi jej koszulki. Miała zamiar zedrzeć z niej ubrania.
Kiedy nagle zachciało ci się je oddać, co? — zacisnęła palce na materiale i jednym ruchem przerzuciła go Finch przez głowę. — Po tym jak pieprzyłyśmy się w twoim aucie? — przejechała paznokciami po jej nagich plecach. Mocno. Zapewne zostawiając po sobie czerwone ślady, a zaraz potem już odpinała zapięcie jej stanika. — Czy dopiero dzisiaj zrobiło ci się mnie żal? — spytała, odsłaniając kształte piesi, do których momentalnie przystawiła usta, by zatoczyć koło na jednym z sutków.

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
macanki tu i tam
Jednak Lyric była zła i Kira czuła to w każdym pocałunku i dotyku. Gwałtowne szarpnięcie za włosy tylko potwierdzało, że musiała wyładować jakoś swoje frustracje. A ona jej na to pozwalała. Pozwalała na zasysanie dolnej wargi i skóry na szyi, mimo że miejsca po ugryzieniach piekły, a w ustach czuła metaliczny posmak.
Jara cię to — wysapała między jednym a kolejnym muśnięciem ust. — Jara cię, że jestem kryminalistką. Że jestem taka niegrzeczna — mruknęła, wzdrygając się lekko, kiedy Hollis zacisnęła dłonie na jej pośladkach, a potem podniosła i przeszła z nią przez garaż, żeby posadzić na czerwonej masce Chevroleta.
Karoseria zaskrzypiała pod ciężarem Finch, ale nie oponowała, gdy Lyric dobrała się do jej piersi, najpierw zrywając z niej koszulkę, a potem odpinając haftkę od biustonosza. I nim się obejrzała, dziewczyna pieściła językiem sterczący, stwardniały sutek.
Chciałam ci go oddać po lunaparku — sapnęła cicho, odrzucając włosy do tyłu i odchylając się lekko pod wpływem narastającej przyjemności. — Po prostu jakoś się nie złożyło — dodała, zresztą zgodnie z prawdą, bo potem miały próbną jazdę pośród szczerych pól i nawet gdyby Kira chciała powiedzieć więcej, to wtedy Hollis również zaczęła się do niej dobierać, więc wszystko wyleciało z głowy Finch jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Rozproszyła ją, nie jej wina!
Język coraz sprawniej zataczał koła wokół sutka, co bezpośrednio wiązało się z dość głośnym, niekontrolowanym stęknięciem.
Podkręciłam trochę niektóre części, wymieniłam olej i linkę hamulcową. I jeszcze, och... — wyrwało jej się spomiędzy rozchylonych warg, bo Lyric zaczęła schodzić pocałunkami coraz niżej. — A w warsztacie powiedzieli, że w sumie jak na ten rocznik to... Chryste, Lyric... — westchnęła ciężko, przymykając oczy. — To twoja fura jest w naprawdę dobrym stanie — dokończyła, unosząc nieco biodra, aby ułatwić jej zsunięcie dresów. — W środku niczego nie tknęłam — zapewniła, a z tego, co wiedziała, Boost również nie grzebał wewnątrz pojazdu. Miał go czyścić i odkurzać dopiero po ustanowieniu transakcji, ale interwencja Kiry nie pozwoliła na posłanie Chevroleta w kraj. Podobno auto trafiłoby do jakiegoś bogola z Wisconsin w USA, a potem nawet do Europy na jakieś fancy wystawy. I może to był właśnie ten moment, kiedy w trakcie opowieści kumpla, Finch zorientowała się, że nie może pozwolić, aby samochód, który tyle znaczył dla Hollis, tak po prostu zniknął.
Mogła dalej brnąć w swoje kłamstwo i udawać, że nie miała z tym nic wspólnego. Zgrywać głupa, jednocześnie robiąc z Lyric idiotkę. Sęk tym, że nie chciała dłużej ciągnąć tej szopki. Hollis zasługiwała na prawdę i zwrot tego, co skradziono jej tamtej nocy. Trudno stwierdzić, jaka decyzja kierowała Kirą, kiedy ją podejmowała. Na pewno nie był to seks, chociaż ten dawał wiele doznać. Bardzo jednak możliwe, że sposób, w jaki dziewczyna opowiadała o swoim ojcu, coś w niej poruszył. Co to było? Trudno stwierdzić. Chęć wybielenia się? Namiastka empatii? Jakaś sympatia, którą w minimalnym stopniu zaczęła darzyć Lyric? W zasadzie można sobie wybrać jedną z opcji, a resztę skreślić, przecież Finch i tak sama nie miała pojęcia, dlaczego tak się stało.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
ODPOWIEDZ

Wróć do „#14”