outfit
W sieci, jeśli coś staje się wiralem, jest praktycznie nie do usunięcia. Tak właśnie było z filmikiem, który nagrał i udostępnił znajomy Jaya, uprzednio odurzając go prochami, pieprzony tchórz. Dalej nie wyjaśniło się czemu dokładnie zrobił to na tamtej imprezie, a Bowie nie siedział temu zjebowi w głowie. Baudet obiecał, że się tym zajmie, więc odpuścił. Przynajmniej tymczasowo.
Warkot jego motoru ustał, kiedy szybciej niż powinien wjechał na plac i zahamował gwałtownie, niemal od razu zeskakując z maszyny, ściągając kask i wsuwając między wargi szluga. Nie licząc tej feralnej imprezy sprzed kilku dni, publicznie nie pokazywał się od niecałych trzech tygodni, co w jego przypadku było dosyć długim okresem czasu. Uznał, że nie chce chować się w domu, a doszedł na tyle do siebie, żeby chcieć gdzieś wyskoczyć. Lubił szybką jazdę, więc kiedy dostał cynk o nielegalnych wyścigach, nawet się nie zastanawiał. Jaydenowi napisał tylko, że wychodzi, nie wdając się w szczegóły. Musiał odetchnąć.
Oparł się o Ducati i zaciągnął dymem, lekko pochylony, lustrował spod ciemnej grzywki otoczenie i tłum, który się zebrał. Brał udział w wyścigach kilka razy jako uczestnik, ale nie dziś. Dzisiaj chciał wrzucić na luz, pogadać z ludźmi, zaliczyć afterek i wrócić na chatę zanim wzejdzie słońce jak prawie grzeczny chłopiec. Wyrzucił peta, zgniótł go obcasem buta i pociągnął krótko nosem, wbijając wzrok w kolesia, którego kojarzył z wcześniej. Wdali się w pogawędkę, dołączyło jeszcze kilka osób i wśród warkotów maszyn, pisku opon i smrodu palonej gumy przegadali kilkanaście minut. Nawet dostał małpkę, z której hojnie się poczęstował, na koniec ocierając lśniące od trunku wargi wierzchem dłoni. To tyle z detoksu po imprezie. A niech tam, dwie doby wystarczą.
一 Jasne, znowu Em? 一 rzucił, a gdy dostał potwierdzenie tylko skinął głową i zerknął na dziewczynę nieopodal, która przyciągnęła na siebie jego uwagę. Blond, wysokie i chude były w jego typie, w przeciwieństwie do kolesi, których wolał większych i brunetów. Przyglądał się jej chwilę, ale ostatecznie zrezygnował i skupił się na rozmowie, kontynuując socjalizowanie się.
Kilkadziesiąt minut później parkował swój motor pod klubem, obok innych, które też dopiero co zjechały z wyścigu. Wszedł do środka bez większego problemu, bywał tu już wcześniej. Może nie powinien w obecnych okolicznościach się tu pokazywać, ale jak zwykle miał wyjebane na to, co powinien. Zerknął na wyświetlacz telefonu, a potem schował go do kieszeni i z grupą znajomych dobił do baru, żeby coś zamówić. A może jednak trochę się przejmował, skoro tym razem wziął sobie tylko colę? Odwracając się, o mało co nie zderzył się z widzianą wcześniej blondyną. Ich ramiona otarły się o siebie, a butelka, którą trzymał w dłoni niebezpiecznie zakołysała i po szkle stoczyło się kilka kropel słodkiego napoju. Vance potrząsnął dłonią, żeby strzepnąć je na podłogę i zacmokał pod nosem, wbijając spojrzenie w nieznajomą, plecami opierając się o brzeg lady.
一 Widziałem cię na spocie 一 zagadał, unosząc butelkę żeby się napić. Łokieć wolnej ręki oparł na blacie i przekręcił się nieznacznie w stronę dziewczyny. 一 Komu kibicowałaś? 一 zapytał i dopiero wtedy upił łyka coli, chociaż nie spuszczał z niej zaciekawionego spojrzenia. To, że dziewczyna mogła brać udział w wyścigu jakoś nie przyszło mu do głowy, to samo jak to, że mogłaby robić tam cokolwiek ambitniejszego, poza towarzyszeniem komuś innemu.
kira finch