26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Dwa tygodnie. Tyle minęło odkąd Lyric odzyskała swój samochód. W międzyczasie wzięła go na przegląd, by upewnić się, że niczego nie brakowało ani nic nie było zepsute, jednak bardzo szybko okazało się, że Kira wcale nie kłamała, kiedy mówiła, że poreperowała w nim kilka rzeczy. Mechnik stwierdził, że sta jest nienaganny i wcale nie ma na nim śladów włamania. Nazwał go nawet takim stanem idealnym do kupna, na co Lyric jedynie przewróciła oczami, bo jednak chcąc nie chać wiedziała, z czego to się wzięło.
Od sytuacji na masce nie kontaktowała się z Finch. Trochę dlatego, że nie było takiej potrzeby, a po drugie, bo jakby na to nie patrzeć, rozstały się w iście bojowych relacjach, obie wkurwiona na siebie do granic możliwości.
I chociaż starała się za dużo o niej nie myśleć, tak nie mogła nic poradzić na te nagłe przypływy myśli, kiedy to jej głowa odpływała do tego co na dachu, czy w żółtym ferrari. A szczególnie tego, jak Kira opowiadała jej wyścigach i jak dużo można było na nich zarobić.
Bo prawda była taka, że Lyric potrzebowała kasy. Już nawet nie na spłatę wykroczenia na policji, bo akurat w tej sprawie była głucha cisza ze strony komisariatu, więc Hollis nie miała zamiaru kusić losu i po prostu wyszła z założenia, że Finch jednak udało się przekonać ojca i wycofać zeznania. A może nie i któregoś dnia przyjdą na mieszkanie ją zgarnąć i zakuć w kajdany? Cóż wolała, żeby to stało się później niż teraz. Aktualnie potrzebowała pieniędzy przede wszystkim na mieszkanie. Od nowego roku miała mieć podniesiony czynsz, a wypłata w The Shop ledwie starczała na życie.
I może to właśnie ta potrzeba kasy (bo przecież WCALE nic innego) sprawiła, że Lyric w zeszły weekend zakręciła się przy wyścigach na obrzeżach miasta, niby zbierając się tam, żeby zrobić graffiti i niby przypadkiem wpadając na jednego z uczestników o ksywce G-Force. Kilka przedłużonych spojrzeń, ubabranie go farbą, żeby potem móc pomóc mu się umyć i nim szło się obejrzeć, już wymieniali się numerami.
Czy zrobiła to tylko dlatego, żeby wkręcić się w świat wyścigów? Oczywiście. Czy wiedziała o tym, że Kira miała z nim kosę? Absolutnie nie. I kiedy George zaprosił ją na imprezę na plaży przy jeziorze tuż przed kolejnym wyścigiem, Lyric nie miała pojęcia, kto tam będzie. A że nie miała żadnych planów na tego wieczoru, naturalnie się zgodziła.
Ludzi była tam cała masa. Gwar rozmów niósł się po wodzie, a światło ogromnego ogniska odbijało na spokojnej tafli. Lyric posiedziała chwilę przy znajomych Georga, ale kiedy ponownie zaczęli tak energicznie rozprawiać o samochodach i wszystkich technikaliach, oznajmiła, że idzie się napić. Musiała wlać w siebie solidną ilość, jeśli miała zamiar jakoś przetrwać tą noc.
Podeszła do wielkiej beczki z piwem i zaczęła się szarpać z uchwytem, bo to cholerstwo nawet nie drgnęło, gdy Hollis próbowała przekręcić wajchę i nalać sobie do plastikowego kubeczka. Aż fioletowa czapka, którą miała na sobie razem z kapturem, zsunęła się jej na twarz. Tak bardzo się z tym siłowała.

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

012.
beer /bɪə/
noun
an alcoholic drink made from yeast-fermented malt flavoured with hops.
"a pint of beer"
Nie miała zbyt dużo czasu, żeby nakłonić ojca do wycofania oskarżeń. Ale w końcu, po licznych prośbach podpartych konkretnymi argumentami, Paul Finch zdecydował się przedzwonić, gdzie trzeba i oficjalnie Lyric Hollis była wolna od zarzutów, o czym zapewne została poinformowana. Albo i nie, bo w zasadzie nie wiedziała, jak działają te procedury. Może po prostu nie dostawała po prostu kolejnych wezwań do zapłaty. Tym razem Kira nie kłamała i udowodniła, że potrafiła dotrzymać słowa.
Imprezy nad jeziorem były już tradycją. Zazwyczaj odbywały się po wyścigu, a czasami tak jak teraz, przed wyścigiem, ale nikt o zdrowych zmysłach nie wsiadał za kółko po alkoholu. A w tym miejscu alkohol lał się strumieniami. Finch zjawiła się na miejscu w towarzystwie stałych znajomych, wśród których byli Boost, Ravy i Sonic. Zawsze trzymali się razem i znali już naprawdę kilka ładnych, chociaż wstyd przyznać, ale Kira do tej pory nie pamiętała prawdziwego imienia tego pierwszego. Właściwie zaczęła myśleć, że Boost w rzeczywistości to nie żadna ksywka, a właśnie imię.
Przechadzając się pomiędzy ludźmi, dostrzegła G-Force'a, którego pozdrowiła środkowego palcem. Jak ona nie znosiła tego gościa! Już pomijając fakt, że był jej głównym rywalem w praktycznie wszystkich wyścigach, po prostu typ był zwykłym, wywyższającym się gburem. Może akurat Finch niewiele różniła się pod tym względem, ale przynajmniej nie chodziła i nie rozpowiadała, jaka to nie jest zajebista.
Idziemy na pomost — poinformował Sonic, kiedy mijali rozpostartą nad jeziorem altanę. — Idziesz? — zainteresował się, dostrzegając, że Kira spogląda w innym kierunku.
Tak, zaraz do was dojdę — odparła, bo jej uwagę przyciągnęła dziewczyna pochylająca się nad beczką z piwem, która ewidentnie nie radziła sobie z obsługą prowizorycznego kranika.
Machnęła do znajomych i sama ruszyła we wspomnianą stronę, gdzie przywarła ramieniem do drewnianego, pomalowanego na biało filaru, przez moment w milczeniu obserwując poczynania dziewczyny.
Gdybyś odstawiła kubek, byłoby znacznie prościej — zasugerowała i podeszła bliżej; śnieg zaskrzypiał pod jej traperami, bo zima w Toronto zawitała już na dobre. I świetnie się składało, bo nigdzie nie driftowało się lepiej, jak po oblodzonym asfalcie. — Musisz tylko... — sięgnęła ręką i podniosła wajchę. — No właśnie — powiedziała, a kiedy zerknęła na ukrytą pod czapką twarz, aż parsknęła głośno, choć sama nie wiedziała, czy z irytacji, czy z żałosnego rozbawienia. — Co ty tutaj, kurwa, robisz? — zapytała, lustrując nieznajomą-znajomą chłodnym spojrzeniem.
Pieprzona Lyric Hollis. Jak ona się tu znalazła? Przecież to nie była impreza za zwykłych ludzi i nikt na takich bez zaproszenia się nie pojawiał. A już na pewno nikt spoza świata wyścigów nie wiedział, że podobne wydarzenia odbywały się właśnie nad jeziorem.

lyric hollis
Ostatnio zmieniony pn gru 08, 2025 10:43 pm przez kira finch, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Męczyła się z tym zaworem, jakby nigdy wcześniej z podobnego nie nalewała piwa. A przecież nalewała i to często, na przykład co drugi dzień w robocie, kiedy musiała podłączyć nową kegę do nalewaka, a jednak tutaj jakoś nie umiała sobie poradzić. Szaprała i stękała, a kiedy ta przeklęta czapka nasunęła się jej na oczy i zasłoniła praktycznie całkowicie wyłączność, usłyszała jakiś głos zaraz nad głową. Nie widziała swojej rozmówczyni, chociaż jej głos wydał się dziwnie znajomy.
Nie mogę odstawić kubka, bo jeszcze się ubabra i co wtedy? — mruknęła, próbując jakoś poprawić tą przeklętą czapkę. — A podobno każdy ma rozporządzoną tylko jedną sztukę — a przynajmniej tak powiedział jej George, kiedy jego kumple rozdawali wszystkim kubeczki. Lyric nie miała zamiaru potem zostać z niczym, a biorąc pod uwagę, że przy beczce była jedna wielka ciapa, nie było co ryzykować.
W pierwszej kolejności jej wzrok padł na dłonie dziewczyny, które zwinnie odblokowały kegę i sprawiły, że można było spokojnie nalać sobie piwa. Dopiero po chwili podniosła spojrzenie na twarz swojej rozmówczyni i jakieś to ZDZIWIENIE wymalowało się w oczach Lyric, kiedy zobaczyła przed sobą nikogo innego jak Kirę.
Oczywiście.
Oczywiście kurwa, że tutaj była.
I oczywiscie, że przecież musiały się spotkać.
Serce jakoś mocniej zabiło w piersi, chociaż Hollis wcale nie dała tego po sobie poznać. Na jej pytanie przewróciła tylko oczami i również prychnęła, co prawda nie tak głośno jak Kira.
Ciebie również miło widzieć — cmoknęła z udawanym uśmiechem, zaglądając w te jej jasne, szare oczy. — Jak to co tu robię? Będę brała udział w wyścigach — rzuciła, podchodząc do niej o krok bliżej i przez moment stała tak, wyczekując ruchu Kiry, jakby chciała sprawdzić, czy dziewczyna się od niej odsunie i się wycofa. Finalnie do Lyric wróciła do kegi i zaczęła nalewać sobie piwa.
A tak serio, to jestem tutaj z… — zawiesiła się na moment, bo czy ona była jej winna jakiekolwiek wyjaśnienia? No raczej, kurwa, nie za bardzo. — Ze znajomym — dlatego dokończyła to zdanie mocno zdawkowo, nie zdradzając imienia chłopaka. Jeszcze tego brakowało, żeby się okazało, że to jakiś dobry kumpel Kiry, któremu naopowiada o niej zaraz jakiś bredni albo — co gorsza — okaże się, że był jednym z tych, który zajebali Hollis samochód. To już wolała nie wiedzieć. Już i tak udawała zainteresowanie przy Georgu, bo to nie tak, że cokolwiek w nią ją pociągało. Raczej kurwa odwrotnie.
Bierzesz dzisiaj udział? — spytała, upijając nieco tego chłodnego browara z kubeczka i wwiercając spojrzenie w Finch. — Znowu planujesz zająć drugie miejsce?


kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Ich reakcje były bardzo podobne, chociaż to Kira miała większe prawo do zdziwienia, bo Lyric nie powinno tutaj być. Ale była, więc teraz przyszło jej zastanawiać się, jakim cudem znalazła się w tym miejscu. Nie miała zamiaru robić jej przesłuchania, więc wolała udawać, że nic ją to nie obeszło, jednak uniesione brwi i tak mówiły same za siebie.
Kto ci nagadał takich bzdur, że każdy ma do dyspozycji tylko jeden kubek? — parsknęła śmiechem, kręcąc z politowaniem głową. — Ten twój znajomy? Kubki są tam — wskazała podbródkiem na uchyloną skrzynkę. — Można je brać. I nie, nikt nie nie będzie cię z tego rozliczał, więc twój kolega robi się w chuja — wzruszyła niedbale ramionami, bo w zasadzie, co ją to obchodziło? Nie jej znajomi, nie jej sprawa.
Oczywiście, że korciło ją, żeby zapytać, kto był tym wspominanym znajomym i musiała zagryźć policzek od środka, żeby stłamsić ciekawość. Nie, nie zapyta ją o to, choćby skały srały i mru pękały. Finch miała w sobie wystarczająco dużo dumy, żeby się tak nie poniżać.
Będziesz brała udział w wyścigach? — tym razem spomiędzy ust Kiry wydobyło się pogardliwe prychnięcie. — Niby jak chcesz to zrobić? — czy Hollis naprawdę była aż taka głupia? — Zdajesz sobie sprawę z tego, że to beznadziejny pomysł?
Przecież już rozmawiały o tym — nie była gotowa. Mentalnie nie nadawała się, żeby zająć miejsce pasażera i wziąć udział w wyścigu. Finch była świadkiem, jak strach paraliżował Lyric, kiedy prędkość ledwo przekraczał stówę, a co dopiero, kiedy dobijały do trzysetki. Tylko wtedy dziewczyna próbowała oszukać swój organizm dodatkową adrenaliną, skupiając swoje ręce i usta na czymś innym. A dokładniej na kimś innym, bo właśnie na Kirze.
Owszem, biorę dzisiaj udział — skinęła lekką głową, chcąc potwierdzić wypowiedziane słowa. Rzadko zdarzało się, żeby przegapiała zapisy na wyścig, ale jak już tak się działo, to głównie przez wyjątkowe sytuacje. Wtedy zazwyczaj wypadało jej coś dosyć poważnego, jak rodzinne spotkanie, na którym musiała być, bo inaczej dziadkowie odcięliby ją od kasy. Albo coś związanego z pracą, jakiś służbowy wyjazd, czy nagły wywiad po godzinach. — Niczego nie planuję. Postaram się wjechać na metę jako pierwsza, ale ta trasa jest dość nieprzewidywalna. Zresztą sama się przekonasz. Najgorsze są oblodzone ulice i skakanie nad zaspami — dodała beztroskim tonem, bo akurat Kirę to nie ruszała. Miała wprawę i przeżywała to setki razy. A Hollis? Czy ktokolwiek, z kim będzie jechała, wiedział, o jej lękach?
Finch wcale nie była tego taka pewna. To nie było nic, czym człowiek chwalił się znajomym. W ich przypadku było inaczej, bo Kira sama doświadczyła strachu dziewczyny. I to nie dlatego, że ta jej o tym powiedziała, po prostu widziała na własne oczy, jak się zachowywała, kiedy uciekały wtedy przed policją. Dzisiaj też mogło tutaj zacząć roić się od gliniarzy, zawsze lubili kręcić się przy jeziorze.


lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nie była głupia. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie była jeszcze gotowa. Wciąż mdliło ją za każdym razem, kiedy prędkość samochodu przekraczała setkę. Odkąd odzyskała samochód nawet kilka razy razy spróbowała sama przekroczyć ten limit, jednak z marnym skutkiem — albo kończyło się to natychmiastowym naciśnięciem hamulca albo rzyganiem. Nie była w stanie się przełamać. Dobra, może i była, ale tylko wtedy, kiedy wciskała palce pod majtki Kiry, a przecież ta opcja już dawno została zdmuchnięta ze stołu i usunięta z wachlarza dostępnych opcji. Tylko czy Lyric miała zamiar jej o tym mówić?
A ty zdajesz sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak sarkazm? — prychnęła, równie prześmiewczo jak blondynka, chociaż jej reakcja była już o wiele bardziej wymuszona. Nie chciała dawać Finch tej satysfakcji, że miała rację. Może właśnie dlatego postawiła na tą dwuznaczną odpowiedź, z której na dobrą sprawę jasno wynikało, że jednak nie będzie brała udziału w wyścigu. Nie miała zamiaru. A przynajmniej nie dzisiaj.
Przyjechała tutaj z Georgem tylko na imprezę i dlatego, że zaprosił ją, by obejrzałą go w akcji. Z początku nie chciała się na to zgadzać, jednak finalnie przystała na propozycję. Czy podświadomie liczyła na to, że zobaczy też Kirę? Oczywiście, że tak nie. Bo Lyric rzadko kiedy miała wszystko przemyślane — raczej charakteryzowała ją impulsywność i podejmowanie decyzji w przypływie chwili. Dlatego zakręciła się wokół jednego z rajdowców, sama do końca nie wiedząc, co dokładnie chciała na tym ugrać. Troche kasy? Znajomości? Możliwe. A może nic z tych rzeczy.
Przyglądała się jej dokładnie, kiedy Kira opowiadała o trasie dzisiejszego wyścigu. I chociaż nie dała tego po sobie poznać, aż sama wzmianka o tej oblodzonej drodze i z a s p a c h sprawiła, że Lyric wszystko podeszło do gardła, wliczając w to poranne śniadanie.
Skakanie nad zaspami? — zaśmiała się, po czym nachyliła się do kegi i w końcu nalała piwa do czerwonego kubeczka. Upiła kilka łyków, chcąc przepić to nieprzyjemne uczucie w brzuchu. — To będziecie się ścigać, czy odpierdalać jakieś skoki kaskaderskie? — wbiła ciemne spojrzenie w twarz Finch. No to teraz już wiedziała, że Lyric z pewnością nie wliczała się do tych pierdolniętych ekscesów.
A to twoje ferrari to w ogóle wytrzyma? — spytała po chwili. Może nie znała się na samochodach tak bardzo jak Kira, jednak swoje wiedziała i przede wszystkim widziała, a mianowicie, że podwozie w samochodzie Finch było kurewsko niskie. Jakoś nie wyobrażała sobie jak szybuje nim po zaspach. — Czy tatuś kupił ci już jakąś bardziej zimową furkę? — oczywiście nie mogło w ich rozmowie zabraknąć szanownego Paula Fincha, bo spotkanie bez jego imienia było spotkaniem straconym. A wraz z tym, Hollis nagle poczuła chęć zapytania jej o pozew, tylko finalnie jakoś się nie odważyła. Bała sie odopowiedzi?

lyric hollis
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Niby gdzieś podskórnie przeczuwała, że Lyric wcale nie mówiła poważnie, ale z drugiej stron, kto ją tam wiedział? Z Lyric wszystko było możliwe. Nie miała więc pojęcia, co właściwie mogło jej strzelić do głowy. Może naprawdę namówiła tego swojego znajomego, żeby pozwolił jej towarzyszyć podczas wyścigu, bo czemu nie, skoro była święcie przekonana, że da radę, adrenalina poniesie ją dalej, niż pozwalał rozsądek i że na pewno nie spanikuje po drodze. W końcu Hollis miała ten specyficzny rodzaj pewności siebie, który potrafił tak strasznie wkurwiać.
Jesteś pierdolnięta, więc skąd mam wiedzieć, czy do reszty ci nie odjebało? — jej ramiona ponownie powędrowały do góry. Chciała za wszelką cenę udowodnić, że obecność dziewczyny była jej zupełnie obojętna. Jak i fakt, że naprawdę mogłaby podjąć pochopną decyzję i pod wpływem chwili wziąć udział w dzisiejszym wyścigu, mając na uwadze, że to był naprawdę łatwy zarobek. A z tego, co pamiętała Kira, Lyric potrzebowała kasy. Może już nie na spłatę za wyrządzone szkody moralne, ale jednak.
Uniosła wysoko brwi. Naprawdę skakanie przez zaspy wydawało się takie nieprawdopodobne? Dla Finch nie było w tym nic niezwykłego. Raczej codzienność w wyścigach organizowanych zimą, a zimy w Toronto bywały srogie.
Nie widzisz tego śniegu? — wykonała zamaszysty gest ręką, wskazując na okolicę. — Niektóre drogi są nieprzejezdne, a inne całkiem zamknięte. Wiesz, co to oznacza? — pochyliła się w kierunku Hollis tak, że ta mogła poczuć jej oddech na swoim policzku. — Będzie niezła jazda — szepnęła, a potem uśmiechnęła się łobuzersko. Ten uśmiech mówił wszystko — Kira Finch była w swoim żywiole.
Dla niej samochód był czymś więcej niż tylko maszyną. Był przedłużeniem myśli i instynktów. Sposobem, żeby wyczuć świat całym ciałem. Każda droga, zakręt i śliska nawierzchnia były wyzwaniem, któremu chciała sprostać. A śnieg, który inni widzieli jako przeszkodę, dla Kiry był okazją. Im trudniejsze warunki, tym większa ekscytacja. Zaciśnięte dłonie na kierownicy, przyspieszenie, wślizgiwanie się w zakręty — to wszystko sprawiało, że czuła się żywa jak nigdy.
Wygrzebała z kieszeni kurtki paczkę papierosów i odpaliła jednego. Cienka smuga dymu uniosła się nad jej głową.
Moje Ferrari wytrzyma wszystko — powiedziała pewnie. Nie potrzebowała żadnych wspomagaczy i bajerów, żeby móc jeździć nawet w najgorszą śnieżycę. — Nowa furka nie jest konieczna — wyjaśniła krótko, bo już wystarczyło, że zmieniła opony na zimowe dla lepszej przyczepności. — A co? Martwisz się, że mnie wypierdoli z drogi? — parsknęła, zaciągając się papierosem. Tego akurat wcale się po niej nie spodziewała. Nie spodziewała się ze strony Hollis żadnej troski.
Nie chciała gadać o ojcu. Nie wspomniała również, że ten wycofał oskarżenia, zakładając, że Lyric musiała o tym wiedzieć, skoro nie zjawiła się pod jej domem i nie dobijała się pięściami do drzwi. A jeśli nie, to przy tym przypadkowym spotkaniu już zdążyłaby jej wyrządzić zajebistą awanturę.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Lyric była pierdolnięta, to fakt, ale Kira wcale nie była lepsza. Bo kogo normalnego jarała niebezpieczna jazda i śnieg na drogach? Z czerwonym kubkiem w dłoni, obserwowała uważnie, jak Finch przysuwa się coraz bliżej, gdy tak mówiła o trasie wyścigu. Widziała dokładnie błyszczące kurwiki w oczach blondynki, które jasno wskazywały na to, że ją to naprawdę ekscytowało. I chociaż ich relacja zawsze była burzliwa, raczej negatywna, Hollis nawet imponowała ta jej nieustraszoność. To, jak nie było rzeczy, której by się bała, jak biegała za adrenaliną. Bo przecież Lyric była dokładnie taka sama, tylko osiągała to zupełnie innymi sposobami.
Wstrzymała na moment oddech, kiedy słowa Kiry osadzały się na jej ustach. Znowu czuła jej przyjemny zapach, już o wiele bardziej znajomy. Poczekała grzecznie aż skończy, by dopiero sama się odezwać.
Ty to dopiero jesteś pierdolnięta — mruknęła, również nachylając się do jej twarzy, podkreślając to ostatnie słowo i imitując dokładnie ten sam ton, jakim jeszcze chwile temu to Kira ją nazwała pierdolniętą. Może obie były? Pewnie gdyby ktoś tak spoglądał z boku na ich relacje od samego początku i każde spotkanie z osobna, bardzo szybko doszedłby do wniosku, że pewnie były siebie warte.
Faktycznie, to twoje ferrari jest całkiem solidne — musiała się z nią zgodzić. Przecież sama miała tą przyjemność przejechać się nim już kilka razy i chociaż przez większość czasu miała ochotę się tam porzygać i wyzionąć ducha, to jednak trzeba było przyznać, że ta fura naprawdę miała niesamowite możliwości. A jeśli by jeszcze do tego wziąć pod uwagę to, jak dobrym kierowcą była Finch, nie dało się z nią nie zgodzić. — Bardzo praktyczna — to dodała już zupełnie niepotrzebnie, jednak nie mogła się powstrzymać, by na krótki moment nie spuścić wzroku na jej usta — pełne i lekko rozchylone — w których Finch po chwili umieściła papierosa. Lyric już chciała sięgnąć po swoją paczkę do kieszeni, tylko zamiast tego, podeszła jeszcze bliżej i poczęstowała się jedną fajką od Kiry.
Dokładnie tak — umieściła filter między ustami, łapiąc jej przedłużone spojrzenie. — Nie mogę znieść myśli, że cokolwiek by ci się mogło sta…
Lyr!! — nie dokończyła, bo zza pleców Finch już ktoś krzyczał jej imię. A dokładniej G-force, który ubrany cały na czarno, w grubej skórzanej kurtce kroczył już w ich kierunku. — Mówiłaś, że zaraz wracasz — spojrzał na nią z lekkim wyrzutem, ale finalnie przyozdobił to wszystko uśmiechem. Wyminął Kirę, trącając ją delikatnie ramieniem. — Oh, sorr… No proszę — aż prychnął, kiedy jego ciemne spojrzenie odnalazło twarz Finch. — Co jest, R u s h, szukasz sobie nowych fanów, którzy będą mogli pocieszać cię po porażce? Sorry, ale ta już zajęta — dodał bezczelnie, a potem przeszedł za plecy Lyric i objął ją ramieniem. Oczywiście pozwoliła mu na to, chociaż jego intensywna woda kolońska momentalnie podrażniła jej zmysły i to wcale nie w ten przyjemny sposób. Aż miała ochotę się skrzywić. Finalnie utrzymała niewzruszoną minę, chociaż jej ciemne oczy przez cały czas były wbite w Kirę.
Znacie się? — zapytał jeszcze, jednym ruchem sięgając przez ramię Lyric do czerwonego kubeczka, w którym miała swojego browara i upił kilka łyków, czekając na odpowiedź.

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Obie były kompletnie pierdolnięte i od samego początku było jasne, że to nie ma prawa skończyć się dobrze. Może start wyglądał obiecująco, może nawet przez chwilę sprawiały wrażenie, jakby faktycznie mogło z tego wyniknąć coś sensownego. Ale wystarczyła seria niefortunnych zdarzeń, kilka złych decyzji i jeszcze gorszych reakcji, żeby ich relacja stała się zwyczajnie niezdrowa.
Od początku chodziło tylko o napięcie. Emocje rozładowywały seksem, kłótnie mieszały się z pożądaniem, a złośliwość stała się ich domyślnym językiem. Gdyby ktokolwiek zobaczył je z boku — te spojrzenia pełne pretensji i pasywno-agresywne uwagi, bez wahania stwierdziłby, że powinny trzymać się od siebie jak najdalej. Były toksyczne do szpiku kości, napędzane chemią i jednoczesnym talentem do wzajemnego niszczenia.
Maska twojego Chevroleta też była wygodna. Przez chwilę — Kira uniosła znacząco brwi, dając Lyric do zrozumienia, że nie zapomniała, jak zostawiła ją taką mokrą i rozpaloną. A Finch była cholernie pamiętliwa. Mogła udawać, że to po niej spłynęło, ale tamtego dnia Hollis uraziła jej dumę.
Prychnęła pod nosem, kiedy dziewczyna bez pytania poczęstowała się jej papierosem, a potem pogardliwy śmiech wyrwał się z jej gardła, do czego przyczyniła się udawana troska.
Już miała skwitować wyimaginowane przejęcie jakimś obojętnym stwierdzeniem, ale wtedy na horyzoncie pojawił się przeklęty G-Force, którego Kira tak nie znosiła. Nie dlatego, że był jedyną osobą, z którą przegrywała w wyścigach, ale dlatego, że zachowywał się jak zwykły palant. Sposób, w jaki objął Lyric sprawił, że Kira znów parsknęła śmiechem. Ta dwójka musiała poznać się stosunkowo niedawno, inaczej Hollis już dawno poznałaby się na śmieciu, jakim był George.
Ciebie też niemiło widzieć, G — rzuciła krótko, po czym wzruszyła ramionami. — Przelotnie. Miałyśmy okazję zbawiać się w moim samochodzie, a ostatnio Lyr nurkowała między moimi udami, więc można powiedzieć, że znamy się tylko z widzenia — posłała G-Force'owi wyzywające spojrzenie. — A wy? Długo się znacie? Brałeś ją już w swoim Porsche, czy dopiero dzisiaj będzie ku temu okazja? — przeniosła wzrok na Hollis, żeby zaraz wrócić oczami w obręb twarzy chłopaka. — Tylko najpierw napraw sobie zawieszenie, bo coś ci się tam ugina — wskazała podbródkiem na zaparkowany w oddali czarny samochód, który G-Force zawsze oklejał żałosnymi nalepkami, próbując przerobić swoją furę na coś oryginalnego.
George zacisnął usta w wąską linię i przechylił głowę, patrząc podejrzliwie na Lyric, jakby nie do końca wierzył w słowa Kiry.
Trochę to przykre, że musisz zbierać po mnie ochłapy — westchnęła jeszcze teatralnie Finch, ale w środku wkurwiało ją niemiłosiernie, że Hollis zadaje się z frajerem. Naprawdę ze wszystkich uczestników wyścigów musiała wybrać akurat G-Force'a? Myślała, że stać ją na trochę więcej, ale najwyraźniej lubiła sobie czasem poskakać na małych kutasach.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Faktycznie maska jej Chevroleta również była całkiem praktyczna. I może nawet Kira wspominałaby ją o wiele lepiej, gdyby faktycznie dokończyły to, co na niej robiły. Chociaż trzeba było przyznać, że to akurat była tylko i wyłącznie wina Lyric.
Przecież mogła dokończyć. Mogła pozwolić jej dość, dać jej upragnione spełnienie, a Finch z pewnością odwdzięczyły się jej tym samym. Hollis myślała o tym jeszcze długo po powrocie do domu, analizowała i zastanawiała się, czy dobrze postąpiła, ale z drugiej strony, nie należała do ludzi, którzy żałowali swoich decyzji. Wychodziła z założenia, że było co miało być i życie toczyło się dalej. Można było z tego jedynie wyciągać wnioski.
Chociaż patrząc na obecną sytuację, w jakiej obie się znalazły — z pieprzonym Georgem pomiędzy — czy były to jakiekolwiek wnioski? Jak już to takie, że Lyric ponownie podjęła złą decyzję. I mogła tłumaczyć sobie to jak chciała, mogła mieć swoje pobudki do zakręcenia się wokół G-Force, ale nie miała pojęcia że będzie się znać z Kirą, a tym bardziej, że będą pałali do siebie aż taką sympatią.
Aż Hollis zadławiłą się piwem, gdy blondynka od razu z drugiej rury podzieliła się z chłopakiem szczegółami dotyczącymi ich ostatnich spotkań.
Faktycznie — prychnęła głośno, kiedy już doszła do siebie, ściągając na siebie spojrzenie Georga. Chociaż to Lyric wciąż było wbite w Kirę. — Było całkiem nieźle — wzruszyła ramionami, przyglądając się jej uważnie. — A Porsche j e s z c z e nie miałam okazji testować — dodała po chwili, kładąc nacisk na słowo jeszcze, chociaż prawda była taka, że nie miała zamiaru. Faceci ją brzydzili. Jasne, mogła się z nimi kumplować, mogła flirtować i udawać zainteresowanie, ale miała wrażenie, że nawet gdyby chciała, nie potrafiłaby się przed nimi nawet zmoczyć. Oczywiście George tego nie wiedział, bo nic między nimi jeszcze się nie stało.
Spojrzała na niego przelotnie — wciąż milczał, a jego brwi były mocno ściągnięte do środka, jakby się nad czymś wyjątkowo intensywnie zastanawiał. Był zły? Przejęty? A może obojętny? Ciężko się go czytało. I Lyric nawet miała się w końcu odezwać, żeby przerwać tą niezręczną ciszę, a najlepiej to zabrać ich od Finch, kiedy ktoś zaczął wydzierać się z okolic ogniska, że czas się zbierać.
Trzeba lecieć — warknął w końcu, zachowując na twarzy lekki grymas. Dopiero gdy jego spojrzenie padło na Kire, uśmiechnął się bezczelnie. — Do zobaczenia na trasie K-Rush. I powodzenia… — nachylił się w jej kierunku. — Z pewnością ci się przyda — mruknął zaraz przed jej twarzą, a potem szarpnął Lyric za materiał kurtki w stronę znajomych. Nie była w stanie jakkolwiek zareagować, jedynie zdążyła ostatni raz spojrzeć Kirze w szare oczy i przez przypadek musnąć jej udo.
Gdy wrócili do ogniska, wszyscy już zbierali się z miejsc. Temat w każdej podgrupie były już tylko i wyłącznie na temat wycigu i utrudnień na trasie. Gadali o tym jak najęci, w tym George, więc Hollis stała obok, grzecznie się przysłuchując, spojrzeniem próbując odszukać Kirę. Nie mogła jej znaleźć. Może już pojechali na miejsce?
Oni również po chwili zapakowali się do samochodów i ruszyli. Lyric przy okazji dostała cały wywód na temat bratania się z wrogiem. A Porche G-Force faktycznie było całkiem niezłe, chociaż miała wrażenie, że było o wiele mniej wygodne niż Ferrari Finch. Aż kurwa skarciła się w myślach za to stwierdzenie.

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

G-Force był facetem, który przeleciałby wszystko, co nie spierdalało na drzewo. Kiedyś próbował dobrać się do Kiry, która jasno dała mu do zrozumienia, że nie jest zainteresowana. Jednak on nie zrozumiał, więc musiała złamać mu nie tylko serce, ale również nos. Nieczęsto zdarzało się, że Finch stosowała się do przemocy, ale zaistniała sytuacja była wyjątkowa. Tym bardziej, jak George po którymś z rzędu "nie" obłapiał ją i zmacał cycki. Zawsze rywalizowali ze sobą w trakcie wyścigów, ale od tamtej pory ich relacja ochłodziła się jeszcze bardziej. Urażone ego? Być może. W końcu faceci dość mocno przeżywali odrzucenie.
Żegnam ozięble — pożegnała się milutko z G-Forcem, a do Lyric jedynie zasalutowała. Powinna postawić na babską solidarność i ostrzec ją, że gość był zjebem? Może i tak, ale prędzej czy później Hollis przekona się o tym na własnej skórze.
Ruszyła w stronę pomostu, gdzie miała dołączyć do Boosta, Ravy i Sonica, ale tamci już powoli zawijali się w stronę swoich fur, więc Finch nie pozostało nic innego, jak poczekać na nich przy Ferrari. Zbiła z każdym z nich żółwia, po czym wsiadła do samochodu i odpaliła silnik, który zawarczał głośno. Po chwili wszystkie cztery auta ruszyły na linię startu, a ta znajdowała się po drugiej stronie jeziora. Trasa prowadziła przez stare magazyny i kończyła na tym brzegu, trochę wcześniej niż strefa, gdzie zwykle rozpalano ogniska.
Na miejscu i tak trzeba było poczekać, aż wszyscy zawodnicy stawią się na starcie, więc Kira wysiadła z auta i podpierając się biodrem o maskę, odpaliła jeszcze jednego papierosa. Dostrzegając Porshe G-Force'a, wypuściła dym nozdrzami i zlustrowała wzrokiem Lyric, która stanęła między nowymi znajomymi.
Pojedziesz ze mną — zdecydował George. Powiedział to na tyle głośno, że Kira podniosła głowę. — Będzie zajebiście. A jak wygram, to kupię ci coś ładnego. Lubisz świecidełka, Lyr? Wyglądasz na taką, co lubi, jak coś się błyszczy na szyi — wymownie zerknął na piersi dziewczyny, bo gdyby nie kurtka, to już gapiłby jej się w dekolt.
Finch złapała spojrzenie Hollis i pokręciła głową, dając jej do zrozumienia, że to jest chujowy pomysł. G-Force chyba wdział, jak na siebie spojrzały, bo nakręcał się jeszcze bardziej.
No nie daj się prosić — objął dziewczynę ramieniem. — Potem zatrzymamy się w jakimś ustronnym miejscu, żeby się zabawić. Pokaże ci, czym jest dobry seks i szybko zapomnisz o żałosnych macankach z Finch — pochylił się do Lyric i odgarnął z jej twarzy niesforny kosmyk włosów.
Kirę aż skręciło w żołądku. Nie z zazdrości, a od tego, jak obleśny potrafił być G-Force. Już prawie o tym zapomniała, ale dzisiaj znów była świadkiem jego żenującego zachowania i nieudolnego flirtu. Choć, kto wie, niektóre laski pewnie to kręciło i wcale nie było powiedziane, że Hollis nie znajdowała się wśród nich.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Union Waterfront Park”