23 y/o
Indulge in local cuisine
160 cm
aktorka, studentka agencja aktorska
Awatar użytkownika
Świąteczny psi renifer
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Eric Stones

Położyła dłonie na biodrach i zlustrowała Erica ostrym, delikatnie oschłym spojrzeniem. Co mogłaby mu powiedzieć więcej? Nie była świnką, nie miała ogonka. Nawet z zachowania jej nie przypominała, choć niektórzy mogli mieć w tej sprawie różne, przedziwne teorie.
Nie mam ogonka — powtórzyła, patrząc mu prosto w oczy — ty masz, ale z przodu. Zostałeś mianowany świnką — Claire mogłaby mu zaśpiewać: faacet to świnia. Krzyczeć, biegać dookoła, byle wiedział, o co jej chodzi. Szkoda tylko, że nie znała języka polskiego i klasyków muzyki.
Eric, ja żartowałam — powiedziała całkiem poważnie, przenosząc dłonie z bioder. Założyła je jedna na drugą. Robiąc nagle poważną minę. Jeden krótki żart wystarczył, ale dłuższe ciągnięcie tej kwestii odrobinę ją męczyło. Jakby cały mózg robił jej właśnie potężnego fikołka. Cokolwiek miałoby się wydarzyć, wolała przymknąć oczy i pójść dalej. Napić się alkoholu z uśmiechem i kumplem przy boku. Żeby udawać świnkę potrzebowała odrobinę więcej procentów we własnej krwi.
Toasty były idealnym przebiciem chwilowego cringe'u, który panował u tej dwójki. Uniosła do góry kąciki ust. Narnia. Król Lisz i Lord Freon. Tyle wystarczyło Claire, by na nowo zaczęła balować we własnej głowie. Mogła ruszyć do przodu. Uciszyć panujące w głowie myśli. Pogoda robiła największą zawieruchę tej zimy, a ona jedyne o czym myślała do napicie się kolejnej porcji alkoholu. To chyba całkiem dobry znak? Obrażona mina finalnie zamieniła się w uśmiech od ucha do ucha.
Mówisz prawdę, czy mydlisz mi oczy? — spytała, osuwając się przy jednej ze ścian, by usiąść na podłodze. Wywaliła dolną wargę do przodu, przypominając teraz bardziej biednego szczeniaczka. Serce drżało jej delikatnie na samą myśl tego, co będzie się działo później. Powoli witryny sklepu zostały zasłaniane przed śnieg.
Eric... Ja zacznę świrować — wymruczała Claire, wzdychając ciężko — nie choruję na klaustrofobię. Jest tu dużo miejsca, ale my... utknęliśmy w alkoholowym — westchnęła, biorąc kolejnego sporego łyka. Czuła się przemęczona, a pogoda za oknem w ogóle jej nie rozweselała. Na sercu miała jeszcze większy ciężar niż wcześniej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „LCBO Kingsway”