26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Chociaż same wyścigi samochodowe na co dzień obchodziły ją równie mocno co zeszłoroczny śnieg, tak kiedy dojechali w końcu na miejsce startu, Hollis musiała przyznać, że panowała tam całkiem intrygująca atmosfera. Ludzi było o wiele więcej niż przy ognisku, łączyli się w mniejsze i większe podgrupy, dyskutując energicznie, jakiś facet zbierał zakłady, przyjmując do łapy wcale niemałe sumki pieniędzy, które raz po raz wciskał do kieszeni.
Hollis stała przy samochodzie Georga, zawzięcie duskutujac z jego kumplem, Frankiem, który jak się okazało, również bawił się w robienie graffiti. W sumie to był jedyną normalną osobą z całego tego pojebanego towarzystwa. I chociaż to co mówił było faktycznie ciekawe, tak spojrzenie Lyirc automatycznie uciekało w kierunku żółtego ferrari, przy którym stała Kira. Bo chociaż miały kosę, a nawet można by powiedzieć, że kiepskie relacje, to Hollis jakoś nie potrafiła kompletnie wyrzucić jej z głowy. Szczególnie, kiedy była tak blisko.
I nawet przez głowę przeszło jej, by do niej podejść. Bo zagadać i dopytać o to co miałą wcześniej na myśli mówiąc o G-Force, tylko zanim zdążyła się chociażby ruszyć, sam zainteresowany już obejmował ją ramieniem i prawił o tym, jak to kupi jej coś ładnego, gdy już wygra.
Ja świecidełka? — prychnęła głośno, wywalając oczami. — A czy ja wyglądam ci na kogoś, kto lubi się błyszczeć jak psu jajca? — mruknęła znudzona, bo kurwa serio? Jeszcze jakby zaproponował, że weźmie ją na jakiś zajebisty fast food, to może faktycznie by się ucieszyła i nawet mu kibicowała, ale świecidełka? Bez. Kurwa. Przesady.
Pojedziesz ze mną.
Na te słowa, Hollis spięła się w jednej chwili. Poczuła, jak śniadanie momentalnie podchodzi jej do gardła, a brzuch wywraca się na drugą stronę. Pojebało go. Zdrowo go kurwa pojebało. Nie wiedzieć czemu spojrzała na Kirę. Ona również na nią patrzyła, kręcąc przecząco głową. Jakby Hollis wcale tego nie wiedziała, że nie powinna z nim nigdzie jechać.
I nie miała zamiaru.
Naprawdę chcesz, żeby laska cię spowolniała? — prychnęła, malując na twarzy pewność siebie i obojętność, chociaż w środku cała aż wrzała. — Żebyś mógł potem mieć jakąś wymówkę, jak przegrasz, czy jak, G-Force? — zajrzała mu wyzywająco w oczy. Nie miała najmniejszego zamiaru opowiadać przy wszystkich o swoich lękach, ale przecież nawet nie musiała, bo jego kumple w minutę podłapali temat i zaczęli dyskutować o tym, jak to George nie powinien sobie pozwalać na takie rozpraszacze w postaci Hollis, że przecież mogło jej w każdej chwili coś odjebać, szczególnie, że nigdy nie brała udziału w wyścigach. I ten argument wydawał się go przekonać.
Będziesz czekać na mnie na mecie — warknął z krzywym uśmiechem, przyglądając się jej uważnie, chociaż w pewnym momencie jego twarz zmieniła wyraz, jakby wpadł na kolejny genialny pomysł. — A wcześniej zamachasz flagą.
Czym? — tylko tyle zdążyła z siebie wyrzucić, bo jakaś laska obok od razu podłapała pomysł Georga i zaciągnęła Lyric do stolika ułożonego z opon. Po krótce wyjaśniła jej co i jak oraz jak powinna machać na start i chociaż Hollis wciąż nie rozumiała dlaczego ona tego nie będzie robić, finalnie machnęła ręką, godząc się na ten durny pomysł.
Tylko nie zapomnij przymknąć oczy jak już ruszą — oznajmiła na odchodne, gdy już wcisnęła Lyric dwie czerwone apaszki do ręki. — Kiedyś miałam przez to niezłe zapalenie spojówek — tylko przez co? Przez piach? Przecież tutaj był sam śnieg… Już jej miała o to dopytać, tylko kobieta zniknęła w jednym z samochodów i to chyba był powód, dla którego wolała wcisnąć Hollis brudną robotę.
To już? — dopytała jeszcze typka, który wcześniej zbierał zakłady, a on jedynie mruknął, żeby zapierdalała, bo nie mieli całego wieczoru.
Lekko chwiejnym krokiem przeszła na sam środek jezdni i ustawiła się gdzieś na lini pomiędzy autem G-Force a zółtą furą Kiry. W tle było słychać warkot silników.
Zasinęła mocniej palce na cieniutkich apaszkach, a potem uniosła ręce powoli w górę. I chociaż zapewne powinna spojrzeć w stronę Georga, jej wzrok skierował się prosto na Finch. Na którą chwilę wyłapała jej wielkie, szare oczy, które również były w nią wpatrzone. A potem ściągnęła energicznie dłonie w dół, przy okazji faktycznie zamykając oczy, jak radziła tamta dziewczyna.
A szkoda, bo może wtedy zauważyłaby ten mord w oczach Georga i spojrzenie, które rzucił Kirze tuż przed startem…

kira finch
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
25 y/o
Mark your calendar for Canada Day
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Powinna mieć to głęboko gdzieś czy Lyric pojedzie z G-Forcem, czy też będzie grzecznie czekała na mecie. A jednak coś w tym wszystkim wyraźnie jej zgrzytało. Sam fakt, że gość w ogóle śmiał składać jej takie propozycje, działał jej na nerwy. Może dlatego, że George był zwyczajnym palantem, a jego umiejętności za kierownicą wołały o pomstę do nieba. Jeździł agresywnie, szarpał autem przy każdym ruszeniu, bez krzty wyobraźni ścinał zakręt i miał zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu, bo do tej pory chyba tylko cud sprawiał, że nie rozkwasił sobie czaszki o mur jakiegoś budynku.
A może chodziło o coś więcej. Według niej Hollis po prostu nie była gotowa na taką rozrywkę. Na adrenalinę wymuszoną czyjąś brawurą i na siedzenie na miejscu pasażera obok typa, który mylił odwagę z bezmyślnością. Kira nie chciała, żeby została dodatkiem do jego popisów ani robiła za trofeum.
Przez ułamek sekundy pomyślała o interwencji, żeby dobitnie wyperswadować ten pomysł G-Force'owi z głowy, ale najwyraźniej Lyric nie potrzebowała jej pomocy, bo ta już maszerowała na linię startu z flagą wyciągową. Natomiast Finch podjechała bliżej i zacisnęła palce na kierownicy. Była gotowa, chociaż wzrok, jaki George posyłał jej przez szybę swojego Porsche, strasznie ją wkurwiał. Na szczęście nie na tyle, aby wyprowadzić z równowagi. Starała się skupić całkowicie na trasie. Nie na stojącej naprzeciwko Hollis, nie na G-Forcie, tylko właśnie na odcinku, który musiała pokonać najszybciej ze wszystkich, żeby zwyciężyć.
Flaga poszła w ruch, a Kira jeszcze ostatni raz wymieniła spojrzenie z Lyrci, po czym wcisnęła pedał gazu do samego końca. Ferrari wydało z siebie potężny ryk, wbijając ją w fotel. Świat wokół rozpłynął się w smugach świateł i zaśnieżonego asfaltu. Reszta rywali została z tyłu. Tylko G-Force trzymał się lewej strony, nie zwalniając nawet na wąskich zakrętach. Kira wyczuła, jak tylną oś samochodu lekko podrywa na pierwszym prawoskręcie, co było idealnym momentem, żeby przeciąć drogę George'a i wyjść na prowadzenie. Ale on nie odpuszczała. Słychać było świst opon, które podrywały się na lodzie przy gwałtownych szarpnięciach kierownicą. Finch puściła gaz w perfekcyjnej chwili, żeby utrzymać przyczepność. Naturalnie George próbował ją wyprzedzić, ścinając zakręt od środka, ale Kira natychmiast zareagowała dociśnięciem hamulca, żeby przyspieszyć zaraz po wyjściu z wirażu.
No dalej — mruknęła pod nosem, a kiedy na horyzoncie pojawiła się zaspa śniegu, w ostatnim momencie odbiła w bok. W przeciwieństwie do G-Force'a, który nie zapanował nad pojazdem; najpierw wpadł w poślizg, a później jego czarne Porsche wylądowało w śnieżnej hałdzie.
We wstecznym lusterku widziała, jak gość wygrzebuje się z samochodu i zaczyna wymachiwać rękami w akcie desperacji, na co Finch zareagowała parsknięciem. Teraz wystarczyło utrzymać się na obecnej pozycji, ale pozostali uczestnicy, w tym Boost i Sonic, nie mieli z nią najmniejszych szans. Głównie dlatego, że Sonic był po prostu kiepskim kierowcą, natomiast fura Boosta pozostawiała wiele do życzenia. Na pewno nie był o to auto, którym liczysz się w jakiejkolwiek rywalizacji.
Pozostało ostatnie okrążenie i chociaż G-Force zdołał wyprowadzić Porsche z usypanej kupy śniegu, to i tak miał zbyt dużo trasy do nadrobienia, aby jeszcze w ogóle liczyć się w wyścigu.

lyric hollis
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Union Waterfront Park”