
Theodorem S. Beaulieu, krytykiem filmowym]
Theodore S. Beaulieu: [chrząka] Już zaczynamy?
Nicholas Levesque: Od prostego pytania: opowiedz o pierwszym horrorze, którego się wystraszyłeś.
TB: [drapie się w głowę]. Którego się wystraszyłem…? Pamiętam pierwszy, od którego się uspokoiłem, przestałem histeryzować, krzyczeć i tak dalej.
NL: Uspokoiłeś się, oglądając horror? Jaki?
TB: Taaak… [długo przeciąga sylabę, kiwając powoli głową]. Jako dzieciak miewałem bardzo dużo koszmarów… bardzo żywych koszmarów… ale wszystko ucichło po obejrzeniu “Koszmaru z ulicy Wiązów”. Z dnia na dzień zacząłem spać jak, no, jak suseł czy coś.
NL: K r u e g e r? Naprawdę Krueger cię uspokoił? Paradoks, nie sądzisz?
TB: Paradoks? Czemu paradoks? Ale to nie tak [kręci głową]. Bardziej pokazał ramę, scenariusz, którego mogłem się trzymać. Od tamtej pory horrory stały się dla mnie… terapią, o, formą radzenia sobie z rzeczywistością. Widzę śmierć, strach i ból — a to pomaga mi potem w kontrolowaniu własnych koszmarów. Chaos zamyka się w logicznej strukturze.
NL: Horrory są, według ciebie, logiczne? Uspokajają?
TB: Lovecraft określał to jako "kosmiczny strach", czyli mieszaninę strachu, obrzydzenia moralnego oraz cudowności, inni badacze, tacy jak na przykład Edmund Burke, z całym przekonaniem twierdzili, że ból prowadzi do rozkoszy [lekko pochyla się w przód, łokcie opierając o kolana]. To zrozumiałe: strachu, jako uczucia nieprzyjemnego, unikamy, ale strach kosmiczny to coś innego; to groza, a więc strach uzupełniony o jakąś wizję [zaczyna gestykulować obiema dłońmi]. Krótko mówiąc, horror nas przyciąga, bo nawiązuje do pierwotnych albo instynktownych wyobrażeń na temat świata. Ale hipotez jest wiele. To tylko jedna z dziesiątek możliwości.
TB: Art-groza, nie groteska. Art-groza to emocja, wzruszenie, którego doświadczają odbiorcy dzieł z pogranicza horroru [wzrusza ramionami]. Czasami ledwie wiązaliśmy koniec z końcem. Wiesz, mama dużo pracowała, a ojciec całą swoją wypłatę zostawiał w barze, rozumiesz? Każde miasto ma swoją ulicę Wiązów.
NL: Długo to trwało? Czy wszystko zaczęło się dopiero po śmierci twojej siostry? Byliście bliźniakami, tak?
TB: Mhm… [chrząka].
NL: Popełniła samobójstwo? [TB milczy]. W jakim wieku była? [TB pociera nadgarstek]. Doświadczyłeś tego słynnego "bliźniaczego połączenia"? Czułeś, jak umiera? A może próbowałeś kiedykolwiek odgadnąć, dlaczego cię tutaj zostawiła?
TB: Czy próbowałem odgadnąć...? Słuchaj uważnie, bo powiem to jeden raz. Lucie została zgwałcona. Wiem, że sprawcy chodzą wolno, a jej już tutaj nie ma. Tyle w tym temacie.
TB: Studia to był naturalny etap. Prawo zawsze mnie...
NL: Czy dlatego ciągnie cię też do przemocy? Broniłeś pewnie setek przestępców, dlatego zastanawiam się, czy uważasz swoje zachowanie raczej za fascynację… czy za potrzebę?
TB: [podwija rękawy bluzy gestem nerwowym, nieprzemyślanym, obejmując palcami własny nadgarstek]. Nie…
NL: “Nie”? Co “nie”?
TB: Nie masz prawa tak mówić.
NL: Spokojnie, to tylko pytanie, jedno z wielu, które ludzie zadają… i będą zadawali nadal.
TB: Jesteś jedyną osobą, która mi je zadała. Bo łatwiej sprzedać historię o mroku, o...
NL: Czyli powiedz wprost: nie uważasz tego wszystkiego — ukończonych z wyróżnieniem studiów, ścigania oraz bronienia przestępców, żmudnych godzin na salach sądowych, w więzieniach, także jako osadzony — za osobistą wendetę?
TB: Osobistą wendetę? Moją siostrę zgwałcili, a ty pytasz mnie, czy lubię przemoc?
NL: Rozumowanie brzmi zasadnie, bo przecież sądzono cię za napaść, prawda? Kogo zaatakowałeś? Gwałciciela Lucie, prawda?
TB: Słuchaj... [taśma się urywa].
TB: Jak widać... [szeroko rozkłada ręce, przyglądając się otoczeniu pełnemu memorabiliów filmowych].
NL: Ale to wyłącznie część opowieści, prawda? Uzależnienie od alkoholu było wołaniem o pomoc? [TB milczy]. Piłeś, żeby zapomnieć?
TB: Wołanie o pomoc zakłada aktywne słuchanie rozmówcy. [waha się]. Picie wyciszało zmienne, zmniejszało liczbę bodźców. Spłaszczało problemy, ale tak, jakby był to drugi akt, tuż przed ostateczną walką — potem było tylko gorzej. Prawdę mówiąc, nie polecam.
NL: Używek było u was pod dostatkiem. Ojciec-alkoholik to wygodna wymówka.
TB: Czynnik ryzyka, nie wymówka. [waha się]. Uzależnienie jest niedojrzałym mechanizmem obronnym. Chroni przed bólem, wstydem i traumą, do momentu, w którym zaczyna niszczyć wszystko dookoła. [powoli kiwa głową]. Wymówka zakłada brak odpowiedzialności. Ja odpowiedzialność poniosłem. [milczy dłużej niż dotychczas]. Ojciec też. Tylko w inny sposób.
TB: Rok i siedem miesięcy temu.
NL: I od tego czasu zajmujesz się krytyką filmową.
TB: Taak... [przeciąga sylabę, powoli kiwając głową] Z wykształcenia jestem też filmoznawcą, muzykiem i pisarzem.
NL: A kim byś był, gdyby nie horrory?
TB: Kimś, kogo nie poprosiłbyś o wywiad.
- niezdiagnozowane spektrum autyzmu. Automatycznie poprawia ludzi, szczególnie mylących pojęcia, a jakby tego było mało — bardzo rzadko rozumie ironię czy żarty, chyba że ktoś jasno to zaznaczy. Gdy odczuwa za dużo emocji, nerwowo pociera bądź mocno obejmuje lewy nadgarstek, czego nawet nie zauważa. Często takimi z pozoru nieważnymi gestami rozładowuje napięcie, niepewność i stres.
- większość bliskich dostrzega w jego zachowaniu objawy OCD. Kawę zawsze robi w tym samym kubku, słodzi dosłownie tyle samo, mieszając w tym samym kierunku, ale od razu także zauważa, czy ktoś dotykał jego rzeczy — widzi nawet najmniejsze przesunięcie. Bywa wtedy nerwowy.
- o wiele dłużej wybiera, co danego wieczora obejrzeć, niż decyduje, co na przykład ugotować w ramach spóźnionej kolacji. Zawsze bardzo dokładnie przegląda każdą listę, każde zestawienie, sprawdzając strukturę filmu, nurt, inspiracje, ale mniejszą wagę przywiązuje do ocen innych krytyków i użytkowników.
- ogromny fan slasherów, ich jasnych zasad, przewidywalności oraz konsekwencji działań oraz wymiernych kar względem protagonistów. Od wielu lat prowadzi zeszyt(y), a tam — hulaj dusza, piekła nie ma. Wypisuje sobie w s z y s t k o. Od struktur filmów, zarówno tych trzy-, jak i pięcioaktowych oraz bardziej skomplikowanych, po symbole i archetypy, aż do ulubionych cytatów.
- doskonały analityk, szczególnie filmów, powieści oraz muzyki. Interesuje się strategiami narracyjnymi, takimi jak formy podawcze, typ słowa oraz typ bohatera czy obraz świata. Jednak i tak najbardziej ceni każdy utwór opowiadający historię, nieważne jaką. Wśród swoich ulubionych filmów, ale tych naprawdę najbardziej ulubionych, wymienia zawsze "Koszmar z ulicy Wiązów" oraz oryginał "Kruka" z Brandonem Lee, a dopiero potem takie tytuły jak "Piątek Trzynastego", "Halloween" czy "American Psycho". Z takich bardzo współczesnych lubi serię z Artem the Clownem
- stosunkowo niedawno zrezygnował z pracy jako adwokat — od niecałych dwóch lat dorabia jako filmoznawca, pisząc zarówno do magazynów, jak i na swoją stronę internetową, gdzie podpisuje się jako "IX". Jest ceniony w środowisku.
- jako nastolatek, w wieku piętnastu lat, został skazany za napaść. Ubiegając się o przyjęcie do kancelarii prawniczej, przygotował folder z dokumentami dotyczącymi swojej moralnej rehabilitacji oraz wkładu w społeczeństwo. Kocha jasno określone zasady, dlatego bronił ludzi, których prywatnie potępiał, ale nigdy nie pomagał (i nigdy nie pomoże) sprawcom przemocy seksualnej.
- często zanim coś powie, bardzo długo namyśla się, a w tym czasie ludzie niejednokrotnie powtarzają swoją wypowiedź. Uchodzi przez to za niegrzecznego, bo zamiast się do tego przyznać, on odpowiada dopiero po czasie. Rzadko podnosi też głos.
- często cytuje zarówno teoretyków grozy, jak i literaturę, kino czy muzykę. Słucha głównie metalu, czym niektórzy próbują wytłumaczyć ilość tatuaży na jego ciele.
- oglądając coś dobrego, milknie. Od czasu do czasu jedynie notuje własne spostrzeżenia, ale to żaden problem — i tak ulubione serie ogląda ciągle. W ogóle bywa określany jako "wszechstronnie utalentowany": gra, śpiewa, analizuje i pisze.
- właściciel dwóch młodych psów w typie: berneńskiego psa pasterskiego, Brama, na cześć Brama Stokera, a także border colliego, Ravena, na cześć Edgara Allana Poego. Oba adoptował ze schroniska około dwóch lat temu.
