ODPOWIEDZ
35 y/o, 170 cm
detective in toronto police service - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

3.
Sprawa nie ruszała zbyt mocno do przodu, co tylko denerwowało Mazarine. Na szczęście udało jej się trafić na nowy trop, który wydawał się być obiecujący. Póki co, jedynie przeprowadzała samotne obserwacje, bo nikt z narkotykówki nie dawał jej znać odnośnie zamiany czy angażu ze strony konkretnego detektywa. Żadna nowość - wiele razy już miała do czynienia z sytuacją, gdzie musiała sobie radzić sama. I szczerze? Nawet preferowała taką formę pracy. Nikt jej nie przeszkadzał, nikt nie jej niczego nie narzucał. No i nie musiała przed nikim odpowiadać - jedynie przed swoim przełożonym, ale jego słuchała zawsze. To był mądry człowiek i wiedziała, że kieruje się w tej pracy mózgiem. Gorzej właśnie, że ten wolał, by miała partnera. Chociażby dla samego bezpieczeństwa.
Detektyw Rourke spadł zatem niczym z nieba, choć nie ku uciesze Winters. Ale chcąc nie chcąc, musiała się zgodzić na jego nagłą chęć przyłączenia się do całej sprawy.
Czekała zatem w umówionym miejscu, na strzelnicy. I tak musiała zostać dłużej w pracy, bo nie miała chęci kręcić się bezcelowo w innym miejscu. Przynajmniej wychodząc, zostawiła dokumenty poukładane w taki sposób, by mieć do nich swobodny dostęp. Zabrała jedynie to, co tyczyło się sprawy zaginionej dziewczyny, bo to będzie im potrzebne. Co prawda wiele się tam nie pojawiło, ale wolała i tak wszystko przedstawić detektywowi od początku.
Bierne czekanie nie było w jej stylu. Zajęła się zatem praktyką umiejętności, którą szlifowała już od wielu, wielu lat - strzelania do celu. Na tej strzelnicy, na której obecnie była, znali ją już chyba wszyscy. Stzrelanie to była jej ulubiona praktyka, tuż obok boksowania. Pozwalała jej się nieco wyciszyć i zrelaksować, co pewnie dla wielu mogłoby brzmieć naprawdę dziwacznie. Ale Maze nie była normalną osobą, o czym świadczyć może cała jej historia. Znajdowała ukojenie w rzeczach, które dla innych mogłyby być przepełnione stresem i strachem o porażkę. I nie zamierzała tego szczególnie zmieniać. Przynajmniej na chwilę obecną.

Nathaniel Rourke
Lin
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Był największym debilem na świecie, że sam zdecydował się do tego wrócić. Może było mu przykro, że zostanie z tym sama? A może obawiał się, że robiąc krok i chcąc zmiany to gdzieś podpadnie? A może to ta ludzka ciekawość go podkusiła, by wyciągnął własnoręczne notatki z szuflady?
Nigdy nie udało mu się tej sprawy rozwiązać; gdy miał przydział blokowały go procedury, gdy bawił się w tajniaka, ryzykował swoim życiem. Poważnie, pierwszy raz, miał tę sprawę dziesięć lat temu, kiedy faktycznie był policjantem pod przykrywką, starał się rozpracować szajkę od wewnątrz. Gdy został odkryty, każde jego grzebanie tam, było jak proszenie się o śmierć. Ale nawet gdy urodziła mu się córka, nie mógł o tym zapomnieć, pochłonęło go tak, że nic do niego nie docierało. Po rozwodzie wrzucił wszystko do najgłębszego pojemnika w szafie w sypialni, zamykając ten etap w swojej historii.
No… może jednak nie do końca.
Przyjazd siostry był dla niego jak znak, bo zbiegł się idealnie w czasie. Wybłagał ją o opiekę nad Lily, by mógł pojechać na strzelnicę i tam porozmawiać ze swoją nową partnerką. Dziwiło go to, że ona dostała tę sprawę; nie uważał, że była słaba. Po prostu on załamał się przy tym psychicznie z co najmniej dwa razy, ryzykował życiem pewnie tak poważnie z raz. Gdy wyszło, że to nie mieści się w zakresie wydziału do spraw przestępstw seksualnych powinna zostać oddelegowana. Ale on nie był głównym komendantem, pewnie też na to inaczej spoglądał.
Podjechał samochodem na parking podziemny, ale wychodząc z pojazdu zachowywał niezwykłą ostrożność, jakby miał zostać napadnięty zaraz łomem zza rogu. Jego zachowanie było irracjonalne z punktu widzenia postronnego człowieka, on za to czuł, jakby musiał się kogoś obawiać i walczył o życie. Nawet gdy wracał z zakupami z pobliskiego sklepu to obracał się, zupełnie tak jakby miał lęki paranoidalne.
Przez ogrom myśli w głowie na strzelnicę wszedł spocony.
Prędko się zorientował, na którym stanowisku ćwiczy detektyw i podszedł. Chwilę poczekał aż skończy serię, by jej nie przerywać. Kobiet z bronią w ręku należało się wystrzegać.
Jestem — mruknął, chociaż wiedział, że musiała go zauważyć. Potarł dłonią czoło, próbując wszystko sobie ułożyć, chociaż prowizorycznie, by mogli przeprowadzić normalną rozmowę. — Masz coś nowego może? — Wątpił, widzieli się kilka dni temu.


Mazarine Winters
astrid
musisz się bardzo postarać
35 y/o, 170 cm
detective in toronto police service - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Każdy miał swoje pobudki, które przemawiały za angażem, czy też jego brakiem. Mazarine mogła próbować zrozumieć odcięcie się od czegoś tak głębokiego, a zarazem brudnego. W rzeczywistości było jej jednak daleko do decyzji, która przemawiała za odsunięciem się od źródła kłopotów. Ona nie miała dzieci, nie miała partnera - nie miała właściwie nikogo poza matką. I ciągle z tyłu głowy miała to, że w połowie posiadała również geny przestępcy. Niby każdy jej mówił, że to nie miało żadnego wpływu, ale od momentu poznania prawdy nie mogła pozbyć się ciężaru, przez który nawet drobne potknięcie uznawała za krok w złym kierunku. Dlatego też tak się angażowała, nie ustępując nawet po latach swojej policyjnej kariery - była przekonana, że za swoje “grzechy” musi pracować bezustannie, szukając odkupienia, którego nigdy nie zazna.
Wiadomości od Rourke były dla niej pozytywnym zaskoczeniem, natomiast tak czy siak zacisnęłaby zęby i robiłaby, co mogła. Nie pozwalała sobie na załamywanie się, bo to było niczym zabójczy strzał dla sprawy. A jeśli ona nie zrobi, szanse na złapanie przestępcy znacznie spadały. Bo owszem, na jej wydziale było sporo porządnych detektywów, jednak żaden nie był oddany sprawom na tyle, by nie spać po nocach. Albo spać, tylko wciąż w pogotowiu, najlepiej na posterunku. Być może dlatego to ją wystawiano do wielu spraw - nie dość, że nie bała się właściwie niczego, nie miała nic do stracenia.
Nawet samej siebie.

Kątem oka dostrzegła pojawienie się jakiejś osoby, którą z góry uznała za umówionego z nią detektywa. Nie przerwała jednak swoich działań, skupiając się na nich do samego końca. Dopiero po tym wszystkim rozładowała i odłożyła broń, finalnie ściągając również i słuchawki wyciszające.
Coś mam. — odpowiedziała, darując sobie jakieś milusińskie powitania. Ogarnęła co trzeba, by finalnie gestem zachęcić Rourke do odejścia od stanowisk. Nie widziała, by miał chęć na wspólne strzelanie, więc tym samym zakończyła też swój trening. — Mam teczkę w szatni, zaraz po nią przejdę. Chyba, że po prostu się stąd zwijamy i przegadamy to gdzieś indziej? — wolała dopytać - dla niej samej strzelnica była dobrym miejscem na taką rozmowę, zwłaszcza teraz, gdy nie było na niej praktycznie nikogo. Ale nie każdy mógł mieć takie preferencje.

Nathaniel Rourke
Lin
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

To była jedyna sprawa, do której czuł takie zaangażowanie. Może dlatego, że traktował to jako niedokończony etap w swojej historii, bo co prawda był pewnie o krok od zatrzymania tej szajki, ale przeszkodził mu skorumpowany policjant. Wierzył w to bardziej niż w cokolwiek innego na tym świecie. W tym momencie, osobiste pojawienie się w tej sprawie gromadziło nad nim wiele czarnych chmur i niebezpieczeństwa… ale chyba nie chciał, aby Mazarine rozwiązała to sama. Nie był człowiekiem zawistnym, któremu nie zależy na sukcesie koleżanki - mógł dać jej wszystko i ukryć się gdzieś za granicą, byleby nie dotknęły do żadne konsekwencje, ale by bolało go ego. Mimowolnie zgodził się, by ryzykować wszystkim, byleby znów zostać gwiazdą albo mieć w końcu wieczny spokój.
Każdy powiedziałby, że jest najgłupszym człowiekiem na świecie, że znów się w to wplątuje, ale najwidoczniej ktoś wyżej też myślał, że on się przyda. Chyba nie było drugiej takiej osoby na komendzie, która tak dobrze znała by organizację i wewnętrzne jednostki Los Herederos. W końcu w ich szykach spędził bite trzy lata.
Odetchnął z ulgą, gdy odwróciła się do niego, bo nie zniósłby czekania aż skończy ćwiczyć. Mogło jej to zająć chwilę a mogło być też całkowicie odwrotnie, raczej liczył, że zachowa się w jego stosunku fair. Nie miał za dużo czasu, nie mógł opuszczać córki na za długo, bo znając życie Diane prędko by z młodej to wyciągnęła. Nie chciał stracić Lily, bo była jedynym normalnym, co mu w życiu zostało.
Odsunął się za jej poleceniem od stanowisk i stanęli kawałek dalej.
Przyjechałem autem. Jeśli ci to nie przeszkadza możemy w nim usiąść i porozmawiać, mogę cię potem podrzucić do domu — odpowiedział jej i wzruszył ramionami. Tematy, o których mieli rozmawiać nie nadawały się na strzelnicę ani jakikolwiek bar, gdzie w każdej chwili ktoś mógł obok nich przejść. Samochód był miejscem bezpiecznym, nikt ich podsłuchiwać nie mógł.


Mazarine Winters
astrid
musisz się bardzo postarać
35 y/o, 170 cm
detective in toronto police service - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Mazarine nie zostawiłaby sprawy własnego “ojca” bez domknięcia, więc pewnie zrozumiałaby aluzję. Co prawda, w jej przypadku było to dość mocno personalne - karmiące się zwłaszcza na jej potrzebie akceptacji i zrealizowania zemsty, co nigdy wcześniej nie było jej dane. I tak dość długo musiała poczekać na jakikolwiek trop, bo pokrewne sprawy wypłynęły dopiero po wielu, wielu latach. Ale to był tylko znak, że we wszystkim była nadzieja. Nawet w tej obecnej sprawie, gdzie wszystkie drogi zdawały się prowadzić donikąd. Dlatego drążyła, próbując wcisnąć się nawet w najmniejszą możliwą dziurę, przez którą mogłaby się przepchać prosto do jakiejś solidnej poszlaki. I mogła to zrobić sama, nie przeszkadzało jej to w żadnym stopniu. Pewnie i tak prędzej czy później wylądowałaby na finiszu.
Tylko pytanie, czy byłby on na komendzie, czy może raczej w szpitalu. Jak nie w grobie.

Wiedziała, że środowiska gangowe i narkotykowe są nie dość, że tajemnicze, to jeszcze cholernie niebezpieczne. Ale ona naprawdę nie miała nic do stracenia. Nawet była zdania, że lepiej, by coś trafiło na nią, niż na glinę z żoną i dziećmi. On miał przyszłość, a ona - już niekoniecznie.
Okej, możemy przegadać to w samochodzie. Ale podwózki nie potrzebuję, sama mam tutaj swój wóz. — powiedziała, kierując swoje kroki w kierunku wyjścia z sali. Chciała to załatwić szybko, by pojechać do domu… To znaczy, wrócić na posterunek. Ona rzadko kiedy bywała w mieszkaniu i robiła głównie wtedy, kiedy kapitan kazał jej odpocząć. Tylko jego właściwie się słuchała.
Zanim poszli do samochodu detektywa, Maze skoczyła na szybko do szatni po swoją torbę i wspomnianą już teczkę. Nie dosunęła suwaka po wyjęciu akt, przez co można w niej było dojrzeć też rękawice bokserskie. Ale dzisiaj nie był dzień jej treningu. Zawsze miała je jednak pod ręką, by w razie czego dać upust emocjom.

Gdy już była gotowa, wyszła na parking, gdzie czekał na nią Rourke. Wtedy też podążyła za nim, kierując się do jego pojazdu.

Nathaniel Rourke
Lin
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Najwidoczniej miał wielkiego pecha w życiu, że to znowu do niego wróciło. Wewnętrznie cieszył się jak mało kto, bo czasami w nocy przypomniało mu się o tej sprawie i siedział nad segregatorem, próbując wymyślić jakieś łączące się ze sobą elementy. Czasami też budził się zlany potem i chwytał za pistolet, który leżał gdzieś w bliskiej okolicy a potem musiał łykać tabletki, by się uspokoić. Cała ta sprawa zniszczyła jego zdrowie psychiczne i racjonalność, więc miał nadzieję, że gdy wszyscy z tego gangu zostaną zamknięci to on powróci do normalności.
Żonę przez to stracił, całą chęć do życia, została mu córka, którą chciał chronić za wszelką cenę. A nie było lepszego sposobu niż zamknięcie tego rozdziału raz a dobrze, zamiast modlić się codziennie, by los nie zwrócił się przeciwko niemu.
Kiwnął głową i skierował się z nią na parking, nie mówiąc kompletnie nic. Gdy tylko zeszli to gorączkowo się rozejrzał, jakby nie wiadomo co miało się stać, ale jego przeczucie mówiło, że ktoś może ich śledzić, szukać albo chcieć zamordować. Nawet i jeśli w okolicy nie było żadnego samochodu to szedł ostrożnie analizując wszystko, co mu w oczy wpadło.
Odetchnął dopiero, gdy usiadł za kierownicą i oparł się o nią. Potarł palcami swoje czoło, próbując zebrać sensownie myśli, ale zanim zaczął gadać, łyknął kilka leków, które wyciągnął z buteleczki, z podłokietnika. Jak najszybciej potrzebował dobrze się wyspać albo ponownie odwiedzić psychiatrę, bo nie czuł się za dobrze. Jednocześnie musiał to załatwić tak, by Diane, jego była żona, w ogóle się o tym nie dowiedziała. Nie chciał mieć nieprzyjemności i ciągać się z nią po sądach, bo dałby sobie rękę uciąć, że te informacje wykorzystałaby w niecny sposób.
Dużo ćwiczysz? — mruknął, by rozwiać ciszę pomiędzy nimi. Nawiązywał do jej rozchylonej torby, w której znajdowały się rękawice bokserskie. Kątem oka zdążył je zauważyć. — Jesteś za ładna na taki sport — skwitował i oparł się wygodnie, wbijając swój wzrok w szybę, a raczej w ścianę, która znajdowała się przed samochodem.
Posiedział tak chwilę, jakby czekając na cud z nieba, albo może na to, by psychotropy zaczęły działać (gdyby rzeczywiście miało do tego dojść to musiałby tu siedzieć z pół godziny, a najpewniej koleżanka tyle czasu nie miała).
Nie chce mi się czytać tych dokumentów, możesz opowiedzieć i skan mi wysłać na pocztę. Chyba, że mogę je pożyczyć do domu — powiedział i obrócił głowę w jej stronę, by obserwować jej reakcję na swoje słowa. Doszedł do wniosku, że była aż nadto chłodna i bezuczuciowa na pracę w policji, wszędzie były jakieś granice, a ona je przekraczała kilkukrotnie.
Dobrze, że jeszcze nie wymyślił sobie tego, że jest kimś podstawionym i chce go wystawić, bo wtedy chyba by ją zamordował.


Mazarine Winters
astrid
musisz się bardzo postarać
ODPOWIEDZ

Wróć do „Longshot Shooting”