
Kojarzycie tę historię, w której nic się nie dzieje, bo życie jest tak idealne, że naprawdę nie ma o czym mówić? To właśnie jedna z tych opowieści, taka bezproblemowa, w której największym problemem jest śmierć dziadka ze starości i płacz, i zgryzota całej rodziny na pogrzebie.
Constantin ma właśnie taką historię. Pochodzi z wielopokoleniowej, zamożnej rodziny, jako starszy z dwójki rodzeństwa, z domu, w którym nigdy niczego nie brakowało i w którym prawie wszyscy mają ze sobą świetne relacje. Czy komukolwiek potrzeba czegoś więcej do szczęścia niż kochający, ciepły dom, możliwość bezproblemowego wychowania, pieniądze i dobry intelekt? Prawdopodobnie nie, choć ambicje rzecz jasna można przesuwać.
Nie przesadzi się mówiąc, że pochodzi z rodziny tradycyjnej, w której od małego wychowywano go w duchu etosu pracy i pomagania innym. W małej miejscowości pod Toronto, przy zapachu ziół i leków, przy rodzinnych spotkaniach i krzykach bólu pacjentów, kiedy trzeba było pomóc któremuś z sąsiadów. Constantin miał styczność z medycyną od początku, w formie, w której nikt nie zawracał sobie głowy potencjalnymi traumami. Taka to ciekawa rodzina. Tak czy siak, precyzując: traumy nie ma, natomiast bakcyla złapał, jak tylko zrozumiał, że to wszystko polega na pomaganiu innym ludziom, i że od czasu do czasu można coś amputować, choć ostatecznie w ortopedię nie poszedł.
Wiedział od zawsze, że pójdzie na medycynę. Już wcześniej przyuczany przez matkę, ojca i rzeszę cioć oraz wujków. Noce spędzał nad podręcznikami do anatomii, farmakologii i chirurgii, przy okazji ucząc się też historii medycyny i zasad aseptyki. Marząc o tym, by zostać lekarzem przechodził przez kolejne etapy edukacji z bardzo dobrymi ocenami z wyżej wymienionych przedmiotów, nie bardzo przejmując się tym, że z innych niekoniecznie szło mu tak dobrze. Ku zaskoczeniu wszystkich do jego największych osiągnięć należała też wiedza z zakresu antropologii kulturowej, którą pokochał od pierwszego wykładu i której elementy od czasu do czasu wprowadza do swojego życia. Etap studiów na Uniwersytecie był jedynie formalnością, a tuż po nich przyszedł staż i asystentura w jednym z oddziałów ratunkowych, w szpitalu, w którym został do dziś, przy okazji wracając do swojej szkole w roli wpierw asystenta, a późniejszym czasie pełnoprawnego wykładowcy.
- lubi wysoki poziom adrenaliny, dlatego nie ma oporów, żeby wskoczyć sam w środek akcji ratunkowej niezależnie czy jest to dla niego bezpieczne czy nie;
- je absolutnie horrendalne ilości jedzenia i wszystko to spala. Zwykle je jednak w pośpiechu;
- bardzo lubi mięso i do wegetarianina mu zdecydowanie daleko;
- żłopie kawę w hektolitrach;
- umie grać na pianinie, całkiem nieźle też tańczy;
- jest leworęczny;
- ma młodszą siostrę, również związaną z medycyną;
- jeśli chodzi o sporty do biega i pływa, w tym morsuje;
- kocha wodę, a także jest fanem niższych temperatur;
- nie rumieni się, jego organizm nie posiada tej umiejętności;
- ma wyższą niż standardowa temperaturę ciała. Wpływa to na jego odczuwanie ciepła, a także grzeje mocniej jak się go przytuli;
- nie lubi jak ktoś go dotyka, na ten przywilej mogą sobie pozwolić jedynie najbliżsi;
- jest kociarzem, kocha koty. Ma dwa maine coony: Fentanyla i Morfinę. Dogaduje się z nimi świetnie;