

Od najmłodszych lat, miała zacięcie artystyczne, większość wolnego czasu spędzając na malowaniu i rysowaniu, choć kilka lat później, przerzuciła się na garncarstwo i rzeźbiarstwo, z którymi miała zamiar wiązać swoją przyszłość. Ojciec był zawodowym baseballistą, jednak Imogen pokochała hokej, głównie za to, że był sportem kontaktowym i pozwalał rozładować, kłębiące się w niej emocje. Nawet w wieku dorosłym, zdarza jej się pogadać na lokalnym lodowisku.
W szkole była dzieckiem lubianym, stanowiącym zazwyczaj ośrodek powszechnego zainteresowania. I wcale nie dlatego, że osiągała wybitne wyniki w nauce, a raczej przez wzgląd na jej cięty język i brak jakichkolwiek zahamowań. Uwagi ścieliły się gęsto, zaś matka z ojcem, niejednokrotnie wyzwanie byli na dywanik. Nic jednak nie było w stanie utemperować jej zapędów. Była pierwsza do wykręcania nauczycielom numerów, zazwyczaj wpadając na dość szalone pomysły. Nie zawsze jednak ponosiła za nie karę, bo wystarczyło, że słodko się uśmiechnęła i zerknęła na belfra swoimi wielkimi oczami, i niemal automatycznie spadała na ostatnie miejsce listy podejrzanych szkolnych zbrodniarzy.
W szkole średniej nieco się ogarnęła i spoważniała, skupiając się trochę bardziej na nauce, choć był to też u niej moment eksperymentów i korzystania z życia. I tyle o ile, będąc młodszą próbowała testować rodzicielskie granice, tak w nastoletnim wieku, jeszcze bardziej się to nasiliło, uwydatniając tę cechę charakteru Imogen, która związana była z ryzykowaniem i przekroczeniem wszelkich zasad i norm społecznych. Szkole jednak ukończyła, a tuż po niej ukończyła dwuletni college, uzyskując tym samym dyplom zawodowy na kierunku graficznym. O wiele bardziej zależało jej na dodatkowych kursach - z garncarstwa oraz tworzenia figurek z dmuchanego szkła, bo to właśnie z tymi obszarami rękodzieła, wiązała swoją karierę. Nim dorwała wakat w domu kultury, przez chwilę była kelnerką, baristką, a nawet opiekowała się dzieciakami sąsiadów, przy tym ostatnim utwierdzając się w przekonaniu, że własnych mieć nie chce. Tak poprawdzie, to nigdy nie myślała nawet o stałym związku, przez lata napotykając na swojej drodze facetów, którzy nie potrafili udźwignąć jej ciężkiego charakteru. Wpływ na nią i na jej zachowanie zdecydowanie miało też małżeństwo rodziców, które zakończyło się z przytupem, siejąc spustoszenie w życiu Imogen.
Z matką długo nie utrzymywała kontaktu, nie mogąc pogodzić się z tym co zrobiła. Chwilę mieszkała z ojcem, jednak jego opiekuńczość i kontrola sprawiły, że wynajęła w końcu własne mieszkanie ( specjalnie wybierając takie, kilka dzielnic dalej) i w końcu odetchnęła. Uczy ludzi jak lepić kubki i wazony z gliny, nie szczędząc im uszczypliwych komentarzy. Po godzinach, grywa czasami na skrzypcach na jednej z głównych uliczek w centrum i od czasu do czasu, spotyka się dla rozrywki z jakimś gościem z Tindera.
Żyje chwilą.
Niczego nie planuje, ani z góry nie zakłada.
Nie wie, czy za rok nie przeniesie się na drugi koniec kraju, albo nie postanowi wyjechać w podróż dookoła świata.
Mówi o sobie, że jest wolna jak ptak i tylko czasami myśli o tym, że ta wolność ma smak samotności.
- Poranki zaczyna od kubka mocnej, czarnej kawy, chociaż to herbata wiedzie prym w jej codziennej diecie. Cieszy się jak dzieciak, kiedy znajdzie na sklepowej półce smak, którego jeszcze nie posiada w swoim arsenale.
- Gra w szachy i zawsze chce mieć białe piony, bo uważa, że kto wykonuje pierwszy ruch, ten wygrywa.
- Ma prawo jazdy i całkiem ładne autko, jednak w myśl zasady, że w życiu trzeba być fit i wysportowanym, wszędzie chodzi pieszo, nawet jeśli musi przejść z jednego końca miasta na drugi
- Posiada całkiem sporą biblioteczkę i co miesiąc dokłada do niej nowe książki. Mało kto jednak wie, że stosik tych nieprzeczytanych, co najmniej ośmiokrotnie przewyższa ten tych, z którymi zdążyła się zapoznać.
- Woli wcześniej wstać i mieć dłuższy dzień, niż spać do południa i marnować czas w łóżku.
- Nigdy się nie spóźnia; na spotkaniach pojawia się z piętnastominutowym wyprzedzeniem, a kiedy to ktoś nie przychodzi na czas, potrafi kolejny kwadrans o tym mówić
- nosi nazwisko ojca, a dwa lata temu wyprowadziła się z jego domu, przenosząc się na swoje do Greektown. W końcu, ile można mieszkać ze staruszkiem, który patrzy ci na ręce i komentuje każdą, nawet najdrobniejszą, podjętą decyzję