- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Znała drogę na pamięć. Nie powinna, ale znała. Przez moment wpatrywała się w budynek, jeszcze bijąc się z myślami, ale wiedziała, że nie miało to najmniejszego sensu. Przegrała. Wyszła, trzasnęła drzwiami od auta i przebiegła przez ulicę, żeby dostać się do odpowiedniego wejścia. Akurat ktoś wychodził z klatki, starszy pan do którego ładnie się uśmiechnęła, a zaraz za nim wślizgnęła się do środka. Automatycznie wybrała odpowiednie piętro, nawet nie musiała się nad tym zastanawiać i po chwili już dzwoniła do odpowiednich drzwi.
Gdy otworzył, gdy ich spojrzenia się spotkały na ułamek sekundy straciła rezon. Zawahała się, zagryzła lekko wargę i miała ochotę się wycofać. Trwało to jednak moment, zaraz się wyprostowała, jej twarz znów wydawała się być spokojna a uśmiech czający się w kąciku nawet wydawał się być przyjazny – Rozumiem, że po osiągnięciu celu zapominasz o starych znajomych? – gówno prawda… ile minęło? Ale brak jakiejkolwiek wiadomości chyba ją dotknął. W jakiś sposób… chociaż nigdy by się do tego nie przyznała!
lenny hemingway
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Pukanie do drzwi wprowadziło go w lekkie rozdrażnienie. Podniósł się z kanapy, wlekąc nogi za sobą w stronę drzwi wejściowych, szklankę zostawiając po drodze na komodzie w przedpokoju. Odruchowo zerknął przez wizjer i twarz kobiety stojącej pod drzwiami była mu aż nazbyt znajoma. Skrzywił delikatnie usta - to była jedna z wielu rozmów, na które wiedział, że nie jest jeszcze gotowy, ale życie jak zwykle nie chciało pytać go o zgodę i po prostu postawiło go przed faktem dokonanym. Przekręcił zamek w drzwiach i otworzył je na szerokość, opierając się przedramieniem o kant drewna. - Co ty tu robisz? - starał się maskować głos obojętnością, ale zmęczenie podstępnie wkradało się w głoski. Zmarszczył czoło, jakby dopiero teraz dotarł do niego sens słów Darcy, którymi uraczyła go zamiast zwyczajowego cześć. - Nie przesadzasz trochę? Nie wiedziałem, że mam teraz obowiązek meldowania ci się każdego dnia - przecież sytuacja była jeszcze świeża, jeszcze jątrzyła się ropą i oddychała, a Lenny czuł, że jemu brakuje tlenu. Nie. Nie zapomniał, ale uważał, że po zamknięciu sprawy nie mógł być pewien, kto zorientował się, że to on stał za rozpracowaniem struktur firmy. Darcy zdawała się być zapląta w ten świat cały czas, jakby stała się jego nieodłącznym elementem, wydawało mu się mądrym i logicznym (a przede wszystkim wygodnym na chwilę obecną) jeżeli na chwilę zapadnie się pod ziemię, uraczy grobową ciszą. - Wejdź - dodał po chwili, odsuwając się delikatnie od drzwi. Nie powinno rozmawiać na środku holu. Nie tutaj.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Dlatego weszła do środka, gdy odsunął się od futryny. Nie obejrzała się przez ramię, nie wydawało jej się, że mógł mieszkać w budynku, w którym ktokolwiek stanowił dla nich zagrożenie. W końcu był tym porządnym, prawda? Okolica na pewno mu odpowiadała. Za to automatycznie rozejrzała się po wnętrzu mieszkania, gdy tylko przekroczyła jego próg. Oceniała, czy coś się w nim zmieniło od jej ostatniej wizyty, szukała dowodów obecności kogoś jeszcze, śladów jakiegokolwiek… życia. Nowego życia, które powinien teraz prowadzić. Jednak to, co jako pierwsze rzuciło jej się w oczy to szklanka z alkoholem na komodzie. Kącik ust znów drgnął jej w kierunku uśmiechu, ale znów nic na ten temat nie powiedziała. Za to odwróciła się w stronę mężczyzny.
- Meldunek… bez przesady, Lenny. – prychnęła, przechodząc w głąb mieszkania, nie czekając na jego dalsze zaproszenie – Takie rzeczy zostaw dla swojego przełożonego. Jest z ciebie dumny, prawda? Musi być. Z ciebie albo z siebie… grube ryby zawsze wolą brać zasługi dla siebie. Gdybyś spierdolił byłaby to tylko twoja wina. Skoro odniosłeś sukces to jest to jego sukces. – gdybała sobie jakby cokolwiek mogła na ten temat wiedzieć, jakby miała jakiekolwiek pojęcie o pracy w strukturach policji. Albo czegokolwiek, co nie było podejrzanym klubem, w którym zarabiała kręcąc tyłkiem przed żonatymi facetami. Tam jednak w głównej mierze pracowała na siebie.
Opadła na kanapę. Znowu bez zaproszenia, ale uznała, że skoro już i tak na tyle sobie pozwoliła to nie było sensu udawać, że wpadła tylko na sekundę. Chociaż tak naprawdę sama nie wiedziała po co wpadła… i jak długo zamierzała zabawić.
- Jak się czujesz? – w nowym świecie? Z nową (chociaż dawną) osobowością. Bez tego całego bagna, z którym musiał się mierzyć w ostatnich miesiącach. I sama była zaskoczona, ale naprawdę pytała szczerze, a w spojrzeniu, które utkwiła w męskiej sylwetce można było zauważyć dużo więcej troski niż by chciała.
lenny hemingway
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Jeżeli szukała śladów obecności kogoś innego niż Lenny, to musiał ją rozczarować. Mieszkanie było nowe. To, które okupował podczas pracy pod przykrywką, musiał porzucić, wcześniej mieszkał z Seraphine, ale tam już nie miał powrotu, więc pozostało mu nowe miejsce. Może to i dobrze? Czysty start, nowy rozdział, być może to miało pomóc mu przywyknąć do bycia znowu Lennardem Hemingwayem. Póki co, szło mu raczej kiepsko, ale nie mówił tego głośno. Podobnie, jak nie komentował w żaden sposób zachowania Darcy. Przekręcił obydwa zamki, gdy zamknął za nią drzwi i nieśpiesznie wrócił do salonu, opróżniając po drodze zawartość szklanki, którą zostawił na komodzie, a czekoladowe oczy uważnie śledziły każdy ruch kobiety.
Zaśmiał się gorzko. Oczywiście, że gratulacje od wyższych stanowiskiem zostały złożone na ręce szefa wydziału, ale niezbyt go to uwierało. — Brawo, Darcy, właśnie rozgryzłaś na czym świat stoi — bo czy taka hierarchia ograniczała się jedynie do pracy w policji? To nie tak, że w półświatku, w który Darcy wsiąknęła bardziej, niż chyba sama chciała przyznać, działało to tak samo? Biznes kręcił się świetnie? Zasługa gościa na szczycie łańcucha pokarmowego. Coś poszło katastrofalnie? Kozłem ofiarnym zostawał ten, który znajdował się na końcu.
Podszedł do kanapy, w ręku trzymając już drugą, czystą szklankę. Nie zadawał głupich pytań, Darcy nie sprawiała wrażenia, jakby miała zaraz się stąd zawinąć. I zawiódł się, bo sądził także, że uniknie głupich pytań. — Dobrze — kłamstwo powtarzane wielokrotnie w końcu musiało stać się prawdą, tak? — A tak serio, co tu robisz? Nie uwierzę, że przygnała cię tu troska o moje samopoczucie — delikatna nutka drwiny w głosie miała zbagatelizować trud w powrocie do normalności, nadać wypowiedzi bezczelnej lekkości. Darcy w końcu nigdy nie przychodziła dla niego, przychodziła, gdy go potrzebowała, żeby poczuć się lepiej, bo zawsze chciała czegoś od niego, zawsze chodziło o nią. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Przyjęła od niego szklankę, bo pewnych rzeczy się nie odmawia. Alkohol w środku nocy, gdy oboje ewidentnie nie mogli spać – był doskonałym pomysłem. Zresztą miał nad nią przewagę przynajmniej jednego drinka.
- Dlaczego nie? Przywykłam do twojej obecności, może nawet ją polubiłam… a poza tym to ciekawe. Wiedzieć jak odnajdujesz się w nowych okolicznościach przyrody. W nowym świecie. Z nową osobowością. Może chcę poznać prawdziwą wersję ciebie i uznałam, że to świetny moment? – wzruszyła lekko ramionami i zrobiła krótką pauzę, gdy umoczyła wargi w alkoholu. Gardło zapiekło, ale nawet się nie skrzywiła. Już dawno przestała się krzywić od mocnych alkoholi – Człowiek małej wiary… kto by cię o to podejrzewał, L. – kącik ust drgnął jej w kierunku uśmiechu i znów utkwiła w nim uważne, wręcz czujne spojrzenie. Nie odwróciła go nawet wtedy, gdy skrzyżowało się z tym jego, a gdy wzdłuż jej kręgosłupa przemknął śmieszny dreszcz – Więc? Nie wierzę w to twoje dobrze. Jesteś zawodowym kłamcą, a to było szalenie mało przekonujące. – może nie była najostrzejszą kredką w piórniku, ale nie była też głupia. A już na pewno nie tak, żeby uwierzyć w coś takiego. Tym bardziej, że nie wyglądał jakby było dobrze. Chociaż miał ku temu powody! Powinien świętować.
lenny hemingway
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Nie umiał przyznać tego głośno, ale pewna ulga pojawiła się wraz ze świadomością, że jednak nie będzie pił samotnie, że ktoś jeszcze podniesie szklankę razem z nim. Kącik ust drgnął w uśmiechu. Nową osobowością. Coś w tym było. Wrócił do swojego nazwiska, swojego życia, ale nie był tym samym człowiekiem, którym był rok temu. Nie mógł być. - Co? Jakbym był zwierzęciem w zoo? Czy eksponatem w muzeum? Uwierz mi Darcy, byłem bardziej prawdziwy, niż ci się wydaje. Wiesz, zasada skutecznego działania pod przykrywką, balansuj, jak najbliżej prawdy - rzucił, uśmiechając się przy tym zaczepnie, jakby wszystko chciał sprowadzić do poziomu żartu. - To naprawdę szlachetne z twojej strony, ale duży ze mnie chłopiec i daje sobie radę - dodał, bo czy to nie było tak, że to on opiekował się nią? Troszczył się o nią, gdy nawywijała i nie mogła znaleźć innego ratunku? Polał sobie kolejnego drinka. - Nazwij to pragmatyzmem - bo bliżej było mu do tego, niż człowieka wiary. Nie wierzył w wyższy byt, gdyby ten istniał, na świecie nie działyby się takie rzeczy. - Co chcesz usłyszeć, żeby cię przekonało? Adaptuję się do nowej starej rzeczywistości. Zajmuje to trochę czasu - sama powinna wiedzieć, że pewnych rzeczy zwyczajnie nie da się odzobaczyć. - A ty? Nie udawajmy, że tylko moja sytuacja się zmieniła - brew drgnęła w pytającym geście, on sam uniósł szklankę do ust, upijając łyk.
Darcy Bowman
- 
				 Say it once again with feeling Say it once again with feeling
 How the death rattle breathing
 Silenced as the soul was leaving
 The deflation of our dreaming
 Leaving me bereft and reeling
 My beloved ghost and me
 Sitting in a tree
 D-Y-I-N-G nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Ciekawiło ją jednak, to, co powiedział o pracy pod przykrywką. Naprawdę tak było? Ale no właśnie… tu w grę znowu wchodził eksponat muzealny, bo mogła mu uwierzyć na słowo albo samej się o tym przekonać i zdecydowanie wolała opcję numer dwa. Zdecydowanie.
- Nie wiem, co by mnie przekonało, Lenny. – przyznała szczerze, wzruszając lekko ramionami – Ale powiedzmy, że po tylu latach siedzenia w tym bagnie mam radar na bullshit. I dużo bardziej kupuję to, że faktycznie potrzebujesz czasu niż to, że wszystko jest w najlepszym porządku. – bo właśnie, przekonywała ją prawda, chociaż odrobina szczerości. Czy oczekiwała całkowitej transparentności? Nie. Nigdy tego nie oczekiwała i sama nigdy mu tego nie dawała. Znał zaledwie kawałek jej przeszłości i kawałek teraźniejszości, tylko tyle ile wydawało jej się bezpieczne. I nie, nie dlatego, że obawiała się, że jakiś aspekt jej życia obudzi w nim policyjny instynkt i postanowi zamknąć ją na resztę życia za kratkami, ale dlatego, że tak było łatwiej. Emocjonalnie. Im bardziej się człowiek otwierał, tym bardziej się angażował a to później bolało. Po co? Na co? Wycierpiała wystarczająco dużo w życiu, żeby teraz jeszcze cierpieć przez policjanta pod przykrywką. To dopiero skomplikowałoby jej rzeczywistość.
- I wbrew pozorom moja sytuacja aż tak bardzo się nie zmieniła… większość ciągle skupia się na tym, że prawdopodobnie zamordowałam męża, żeby przejąć jego pieniądze i władze, a reszta po prostu uważa, że na to nie zasługuję i chętnie by mnie zniszczyła. Ale nikt nie podejrzewa, że w środku nocy piję drinki z największym wrogiem. – kącik ust drgnął jej wymownie w uśmiechu, bo jakoś nie widziała w Lennym największego wroga, ale jeśli chodziło o system to cóż… nigdy nie mogła na niego liczyć, więc trudno o sympatię – Spraw, żeby to mieszkanie było bardziej domowe, zdecydowanie mniej puste. To może być pierwszy krok do powrotu do starej nowej rzeczywistości. Przyjacielska rada. Lepiej ci się będzie tu wracało po tych… emocjonujących dniach na komendzie. – ostatnie słowa wypowiedziała już z nutą złośliwości, zupełnie niegroźnej, ale jednak złośliwości i znów upiła większy łyk alkoholu.
lenny hemingway

 
				