ODPOWIEDZ
52 y/o, 177 cm
Prezeska fundacji Nova
Awatar użytkownika
„Za każdym razem, gdy milczę, świat klaszcze. Za każdym razem, gdy mówię, zaczyna się wojna. A mimo to mówię dalej.”
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn, jego
postać
autor

004. You are the apple of my eye

Nie spałam dobrze tej nocy. Nie żeby było to coś nowego. Sen coraz częściej odwiedzał mnie niechętnie, a gdy już się zjawiał, to przynosił więcej znużenia niż ukojenia. Przebudziłam się jeszcze przed świtem z twarzą wtuloną w jedwabną poduszkę, której chłód był jedyną ulgą dla mojego rozpalonego od napięcia karku. Leżałam tak przez chwilę, wpatrzona w sufit, zanim zdecydowałam się wstać.
Z kuchni dobiegało mnie ciche buczenie lodówki i tykanie zegara, które znałam na pamięć. Nawet dźwięki tego domu zdążyły się wpisać w mój poranny harmonogram. Wciągnęłam na siebie jedwabny szlafrok i boso zeszłam na dół. Podłoga była dość chłodna, a ja lubiłam ten dyskomfort.
W kuchni zaparzyłam sobie mocną kawę w starym ekspresie, który przemyciłam tutaj z poprzedniego mieszkania. Lennoxowie woleli bardziej nowoczesne rozwiązania, które były bezdźwięczne i automatyczne. Ja potrzebowałam zaś szumu mielonych ziaren kawy, syku pary i ciepła kubka, który oplatałam dłońmi tak, jak kiedyś tuliłam moje dzieci, gdy wracały do domu.
Dziś miał przyjechać Konrad. Przeszłam przez salon i rozsunęłam ciężkie zasłony. Promienie słońca wdarły się do wnętrza, rozjaśniając wszystkie meble. Nałożyłam nową warstwę mojego ulubionego złotego lakieru do paznokci. Zanim zaczęłam szykować się już na dobre, to usiadłam jeszcze przy biurku i otworzyłam notatnik, by przejrzeć ostatnie wpisy. Potem udałam się na kąpiel.
Po kąpieli ubrałam swoją ulubioną kremową sukienkę z czarnymi detalami. Z biżuterii wybrałam tylko złotą bransoletkę, którą dostałam jako prezent od matki i cienki łańcuszek ze złotą muszelką. Włosy spięłam dość wysoko, choć kilka kosmyków i tak wymknęło się spod kontroli. No trudno, zostawiłam je tak.
Następnie przyszła pora by przygotować coś słodkiego. Nie mogłam sobie pozwolić, by odwiedziny syna przeszły bez mojego popisowego deseru. Postawiłam więc na tartę Tatin. Znał ten smak od dziecka. Sama też uwielbiałam te jabłka w karmelu, ciasto francuskie i cynamon.
Jabłka obierałam dość wolno, ale za to starannie. Gotowe ciasto wstawiłam do piekarnika, a potem, nie mogąc usiedzieć w miejscu, zaczęłam przestawiać dekoracje na stole. Spojrzałam chwilę na zegarek, który wskazywał już południe. Zrobiłam jeszcze kilka kroków po salonie, wróciłam do kuchni i zajrzałam do piekarnika. Deser był już gotowy, więc starannie wyjęłam go na blat. Potem wróciłam na górę i poprawiłam makijaż. Następnie zeszłam na dół, usiadłam się wygodnie w fotelu i oczekiwałam nadejścia syna.

Koda Lennox
Patrik Flair
Nie przepadam za zaborczymi osobami oraz takimi, które cztery razy dziennie poganiają o pisanie postów ;)
31 y/o, 182 cm
strażak kapitan Toronto Fire Station 132
Awatar użytkownika
Pan Strażak, który chętnie ugasi każdy ogień. Potrafi świetnie gotować, słuchać innych, przyjaciel o złotym sercu, które chciałby komuś oddać, ale nie wychodzi mu to.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona , jej
postać
autor

Wiadomość od mamy w środku zmiany zaskoczyła go dość poważnie. Zazwyczaj to on kontaktował się z każdym Lennoxem, a nie na odwrót. Zazwyczaj to on wykonywał ten pierwszy ruch, kontakt wychodził od niego. Dlatego był tak zdziwiony. Chyba był jedynym z rodzeństwa, który odzywa się regularnie do każdego i chce wiedzieć co dzieje się mniej więcej u rodzeństwa. Od zawsze taki był, starał się unikać konfliktów i być najbardziej neutralną osobą w całej rodzinie.
Umówił się z mamą na to, że przyjedzie po pracy do niej w odwiedziny. Nie miał planów na czas po pracy, jak również zmiana nie była zbyt wymagająca, aby potrzebował długiego odpoczynku. Chyba to, że potrafi zasypiać niemal w każdym miejscu w przeciągu sekundy również przyczyniło się do ogólnego pozytywnego samopoczucia. Cała jego zmiana przebiegła na tylko kilku lekkich wezwaniach. Im mniej wezwań, tym dla nich lepiej. Wszystkie koty zostały pościągane z drzew, ludzie uratowani dziwnych miejsc, w które weszli i nie potrafili wyjść. Kilka raportów musiał uzupełnić. W sumie to wciąż była jedyna rzecz, za którą nie przepadał - papierologia. Jak tylko mógł to migał się i odkładał to w czasie.
Wyszedł z remizy, po tym jak wziął gorący prysznic. Zawsze na koniec zmiany obowiązkowo brał prysznic, czasem gdy wymagała od niego tego sytuacja to również w trakcie służby. Prysznic, świeże ubrania, spryskanie perfumami. Był gotowy, aby pojechać do mamy na coś słodkiego i chwilowe ploty. Zapiął jeszcze skórzaną kurtkę, założył kask i dosiadł motor, którym dziś przyjechał. Droga od remizy do domu nie zajęła mu aż tak długo. Jechał oczywiście zgodnie ze wszystkimi przepisami.
Wjechał na podjazd i zaparkował przed bramą garażową. Zdjął kask, dopiero jak stanął przed drzwiami. Zapukał i zadzwonił dodatkowo. Niby mógł wejść bez problemu i rozgościć się, ale... nie mieszkał tutaj. Nie miał takiego prawa, chyba... Grzecznie czekał na to aż mama mu otworzy i wpuści go do środka.


Aurora Lennox
posty będą pojawiać się powoli, do końca tygodnia każdy otrzyma
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
lemon
52 y/o, 177 cm
Prezeska fundacji Nova
Awatar użytkownika
„Za każdym razem, gdy milczę, świat klaszcze. Za każdym razem, gdy mówię, zaczyna się wojna. A mimo to mówię dalej.”
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn, jego
postać
autor

Usłyszawszy dzwonek do drzwi od razu udałam się je otworzyć. Kiedy otworzyłam drzwi, to ujrzałam mojego ukochanego syna. Mojego chłopca, który w sumie tak szybko przestał być już chłopcem. Czas zrobił z niego silnego i opanowanego mężczyznę, lecz z tą samą iskrą w oczach, którą miał jako dziecko, gdy uczył się jeździć na rowerze na naszym podjeździe. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. - Witaj skarbie. - Wypowiedziałam lekko. - Wejdź do środka. Pachnie jeszcze ciepłym karmelem.
Odsunęłam się, robiąc mu miejsce, aby mógł wejść do środka. Gdy tylko wszedł, to zamknęłam za nim powoli drzwi. Następnie przez chwilę tylko mu się przyglądałam. Minęło trochę czasu od naszego ostatniego spotkania, a ja zbyt wiele rzeczy chciałam powiedzieć naraz, a nie umiałam ułożyć żadnego sensowego zdania.
Zamiast się odezwać to odwróciłam się i ruszyłam w stronę kuchni. - Tarta już wystygła. Nie wiem, czy pamiętasz, ale kiedyś prosiłeś mnie, żebym jej nie podgrzewała, bo jak to mówiłeś karmel jest wtedy idealnie chrupiący. - Uśmiechnęłam się do niego. - Były to słowa dziesięciolatka, ale do dziś mi siedzą w głowie.
Przeszliśmy do salonu. Wszystko było już gotowe. Herbata i tarta stały już na stole, a po środku mały wazon z kwiatami. - Usiądź proszę. - Wskazałam mu miejsce, a sama zajęłam krzesło naprzeciw. - Dziękuję, że przyjechałeś. Wiem, że nie masz obowiązku i że masz także swoje życie.
Zawahałam się, przesuwając palcami po brzegu filiżanki. - Wysłałam do ciebie wiadomość, bo... - Przerwałam na chwilę. Zastanawiałam się jak powiedzieć, że tęskniłam, nie brzmiąc przy tym żałośnie oraz że potrzebuję kontaktu z nim, nie brzmiąc słabo. - ...bo chyba byłam już zmęczona czekaniem na specjalną okazję.
Przez chwilę milczałam. Nasza relacja teoretycznie była dobra, ale zarazem delikatna. - Myślałam ostatnio o wielu rzeczach - dodałam, sięgając po dzbanek z herbatą i nalewając do filiżanek. - O tym, jak łatwo było mi być matką małych dzieci, a jak trudno jest być matką dorosłych ludzi. Czasami mam wrażenie, że odniosłam w tej dziedzinie porażkę.
Unikałam spojrzenia wprost, bo czasem, nawet jeśli oczy nie kłamią, to prawda w nich potrafi zranić. - Ale pomyślałam sobie, że może nie wszystko jest jeszcze stracone i że może da się zbudować coś nowego, lecz na trochę innych zasadach.
Podsunęłam mu talerz z tartą. Nie patrzyłam jednak na to, czy po nią sięga. Chciałam, żeby czuł się swobodnie i żeby wiedział, że to nie jest spotkanie z obowiązku. - Myślisz, że jest jeszcze szansa na to, abym naprawiła relacje z twoim rodzeństwem?

Koda Lennox
Patrik Flair
Nie przepadam za zaborczymi osobami oraz takimi, które cztery razy dziennie poganiają o pisanie postów ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „#101”