

To był początek wielkich zmian w jej życiu. To właśnie tam po raz pierwszy zobaczyła jego nazwisko.
Mężczyzna, którego później poślubiła, nie był tylko biznesmenem – był łącznikiem, kimś z pogranicza legalnych struktur i świata, który operuje poza prawem. Kiedy się poznali był czarujący, charyzmatyczny, władczy. Z czasem Alexis zrozumiała, że nie tylko zna reguły tego bardziej mrocznego świata – on je współtworzy.
Ich związek był z początku oparty na fascynacji i ambicji. Oboje dobrze wiedzieli, z kim się wiążą – on doceniał jej intelekt, ona – jego władzę. Nie była kobietą od kieliszka w klubie. Była tą, której zaufał. Tą, której mówił rzeczy, które nigdy nie powinny opuścić sypialni. Nie łączyło ich głębokie uczucie, ta relacja opierałą się na zrozumieniu i bardzo podobnych, moralnie ambiwalentnych priorytetów. Z czasem Alexis zaczęła składać puzzle, które wcześniej traktowała jak abstrakcyjne dane w raportach.
Kiedy jej mąż zginął – egzekucja, zimna i precyzyjna – nie płakała. Już od dawna wiedziała, że tak się to skończy. Wiedziała również, że śmierć nie oznacza końca, a jest zaledwie początkiem czegoś dużo bardziej kompleksowego.
Został jej po nim majątek – nieruchomości, udziały w spółkach, parę klubów i dużo... milczenia. Wiedziała, że przeżyje tylko wtedy, jeśli do końca zrozumie reguły. Nie poszła na policję. Nie zrobiła z siebie ofiary. Zniknęła z kręgów towarzyskich, wycofała się z życia publicznego i zaczęła działać. Po cichu, w przemyślany sposób, z jasno określonymi celami. Sprzedała część aktywów, zostawiła tylko te kluczowe. Utrzymała kontakty, których wcześniej nie znała osobiście – od prawnika jej męża, przez księgowego, po kierowcę jednego z bossów. Nie chciała zemsty, chciała zrozumieć, kto naprawdę pociąga za sznurki.
Żyje na własnych warunkach – parę lat temu otworzyła i nadal prowadzi agencję zabezpieczń prawnych, która oficjalnie zajmuje się konsultacjami prawnymi i wizerunkowymi. Jest legalna. Technicznie. W praktyce to miękka przykrywka dla działań nieoficjalnych: wyciszanie spraw, dyskretne „negocjacje”, znajdowanie prawników, którzy nie pytają o zbyt dużo. Potrafi zamknąć usta, wyczyścić internet, doprowadzić do ugody albo... zniknięcia problemu. Pomaga „wymagającym klientom” – celebrytom, politykom, a przede wszystkim ludziom z półświatka. Zatrudnia prawników, specjalistów od wizerunku, informatyków, czasem „chłopców do zadań specjalnych”. Sama się nie wychyla – działa zza kulis. Przez jej ręce przechodzą najgorsze tajemnice miasta, ale nikt nie mówi jej nazwiska głośno. Każdy kto powinien wie, że to ktoś, kto naprawia rzeczy, których lepiej nie dotykać bez odpowiednich umiejetności.
Ma własnych ludzi, własną ochronę, broń w sejfie i kamery w każdym kącie. Ale też inteligencję i upór, którymi potrafi rozbroić przeciwnika. Mimo wszystko wciąż szuka tego jednego elementu układanki, który nadal się nie zgadza. Człowieka, którego nie zna, a który tamtej nocy był ostatnim, jaki widział jej męża żywego.
- Choć potrafi wejść do pokoju i zdominować rozmowę – nie lubi ludzi. A już na pewno nie lubi tłumów. Najlepiej czuje się w kontrolowanych, małych przestrzeniach, z ograniczoną ilością osób, których zachowania potrafi przewidzieć.
- Nikomu nie ufa automatycznie. Nawet tym, którzy współpracują z nią od lat.
- Nie potrafi „puścić czegoś wolno”. Każdy szczegół musi być przemyślany, każdy plan musi mieć scenariusze awaryjne. Jej umysł pracuje jak komputer: zawsze kilka kroków do przodu, zawsze szukając niezgodności. To czyni ją wybitnie skuteczną, ale też trudną w relacjach – ludzie czują się przy niej jak pod lupą. Intymność z kimś, kto analizuje każdy gest, staje się trudnym wyzwaniem.
- Nie wierzy już w czarne i białe. Dawno porzuciła idealizm, ale nie stała się cyniczną oportunistką. Raczej gra w grę, w której liczą się nie wartości, a konsekwencje. Zasady? Tak. Ale jej własne. Dla obcych może być lodowato bezwzględna, dla tych kilku wybranych – aż zaskakująco lojalna.
- W głębi czuje, że mogła przewidzieć śmierć męża. Że wystarczająco znała reguły, ale zignorowała coś istotnego. NAwet po latach nie pozwala sobie na żałobę ani na łzy. Zamiast tego szuka tego jednego detalu, który jej umknął. To obsesja, ale tylko obsesje trzymają przy życiu ludzi, którzy widzieli zbyt wiele.
- Nie działa w furii, nie krzyczy, nie rzuca talerzami o ściany. Ale jeśli ktoś złamie reguły, podejdzie za blisko, skłamie jej w twarz — nie wybuchnie, a zniknie na moment, żeby wrócić z naręczem broni w postaci kompromitujących faktów i kończy temat. Ostatecznie. Jej zemsta nie jest emocjonalna. Jest funkcjonalna. I przez to jeszcze bardziej przerażająca.
- Zawsze wygląda, jakby planowała na kilka kroków w przód. Profesjonalna, elegancka, bez zbędnych gestów, milcząca gdy inni mówią za dużo. A kiedy to ona mówi - krótko, celnie i trafia w czuły punkt.