ODPOWIEDZ
29 y/o, 160 cm
Wokalistka/Tancerka Fool's Gold Records
Awatar użytkownika
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poems
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

outfit

Śmierć mojego ojca prześladuje mnie od wielu lat. Czy to żałoba? Możliwe. Chociaż w moim mniemaniu, to nie była ona. Nie. Nie żałowałam tego, że nie żyje. Bardziej byłam ciekawa, co tak naprawdę się wydarzyło. Przecież nie byłam z nim jakoś szczególnie związana. Porzucił mnie i moją matką, kiedy tylko mógł. Wziął mnie do siebie tylko dlatego, że musiał. Bo opieka społeczna na nim nałożyła obowiązek. Czy gdyby nie wypadek matki, to czy w ogóle miałabym z nim jakikolwiek kontakt? Czy kiedykolwiek myślał o mnie, zastanawiał się, czy, ja żyję? Czy jestem zdrowa? No właśnie. Odpowiedź brzmi nie. Nigdy by tego nie zrobił. Może dobiła mnie świadomość, że nie mam już tak naprawdę nikogo z rodziny. Pani Maddox nie była moją matką. Była tylko żoną, mego ojca. Nikim więcej. A świadomość, że być może maczała w tym palce, nie dawała mi spokoju.
Dlatego musiałam wiedzieć. Nie wiem, po co była mi ta wiedza. To i tak nie przywróci mu życia, ale tak bardzo chciałabym się pozbyć tych koszmarów. Tych wątpliwości. I tego przerażenia, że być może, będę następna. Wiecie, jeśli ktoś raz spróbuje odebrać, komuś życie, nie zawaha się kolejny raz.
Stałam w środku budynku, tutejszej policji. Pracownicy krzątali się po korytarzach, gdzieś dzwonił telefon. Było tu dość gwarno i tłoczno. Przy niektórych biurkach, policjanci rozmawiali z innymi petentami. Być może oskarżonymi, być może ofiarami. Problem był taki, że nie wiedział z kim rozmawiać, ani czego szukać.
- Przepraszam - odezwałam się niepewnie. Zaczepiłam jakąś kobietę. - Potrzebuję pomocy. Chciałabym porozmawiać o moim ojcu.

Mazarine Winters
Ostatnio zmieniony ndz lip 20, 2025 11:44 pm przez Luna Kim, łącznie zmieniany 2 razy.
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

4.
Kolejny przypadek, kolejna osoba, której Mazarine kompletnie się nie spodziewała. W dniu dzisiejszym zajmowała się wciąż toczącą sprawą, ale nie miała niestety nowych poszlak. Mimo to i tak tkwiła przy swoim biurku, ślęcząc nad aktami, które nie naprowadzały ją na nic konkretnego.
A niech to.

Zdecydowała się zrobić przerwę i pójść po kawę. Głównie po to, by całkowicie nie dać się stłamsić narastającemu uczuciu irytacji. Na jej nieszczęście, na jej wydziale popsuł się automat, więc musiała wyjść poza jego granice, by coś sobie kupić. I tak pewnie została zaczepiona przez osobę, której sprawa niekoniecznie przypada pod jej jurysdykcję. Co prawda, mogła być to osoba, która faktycznie ma jakąś sprawę właśnie w jej części posterunku, tylko u innego policjanta. Ale może nie była tego jeszcze świadoma, a może dopiero miała zgłosić napaść. Dlatego, gdy kobieta ją zaczepiła i przekazała jej niewielką ilość informacji, zdecydowała się zadać więcej pytań dla samej pewności.
Detektyw Winters, w czym mogę pomóc? — tym samym się wylegitymowała, bez pokazywania odznaki - miała ją przypiętą do spodni, więc była doskonale widoczna. Gestem nakazała, by kobieta zeszła z nią na bok do miejsca, gdzie mogą swobodnie porozmawiać. Zanim zaprowadzi ją do wydziału, wolała mieć więcej informacji na temat sprawy. — Oczywiście. Co się stało? — może i nie brzmiała profesjonalnie, ale czasami takie podejście ułatwiało jej kontakt z ofiarami. Zwłaszcza, gdy były widocznie zdenerwowane lub zagubione. Kobieta, z którą rozmawiała Maze, sprawiała takie wrażenie. To nie był wyjątek od normy. Nawet, jeśli sprawa nie podpadała pod jej przydział - każdy miał problemy, sprawy, którymi się zadręczał. Zwykle rozmawiała z każdym, nawet jak sprawa nie mogła być przez nią kontynuowana. Była jednak świadoma, że czasem nawet zwykła rozmowa potrafi zdziałać cuda.

Luna Kim
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
29 y/o, 160 cm
Wokalistka/Tancerka Fool's Gold Records
Awatar użytkownika
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poems
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

Spojrzałam na legitymację owej kobiety. Przeczytałam tylko ds. seksualnych. I cała moja nadzieja prysnęła, jak bańka mydlana. Wprawdzie była policjantką, ale nie taką, którą szukam.
- Obawiam się, że jednak w niczym - wymamrotałam. Moje ciało samoistnie przylgnęło do ściany. W mojej głowie narodziła się pustka. To, kogo w takim razie mam się poradzić? Od kiedy cokolwiek poruszam na temat ojca, wszyscy mnie zbywają. Może ktoś nie wiedzieć, ale to nie moja pierwsza wizyta na tej komendzie. Byłam tu już wiele razy i za każdym razem, słyszałam to samo. Że to był tylko zawał, zwykła śmierć na tle zdrowotnym. Ale oni unikali mojego wzroku. Nie patrzyli wprost na mnie, tylko uciekali. Wiedziałam dlaczego. Nie chcieli ruszać tej sprawy, bo się bali? A może zostali przekupieni? Tego można się było spodziewać, po tej kobiecie.
Ukryłam twarz w dłoniach i próbowałam się uspokoić.
Weź głęboki wdech i wydech. Musisz być silna i im się nie dać. Nie możesz się poddać.
Ale policjantka nie poszła sobie. Stała przy mnie tak samo, kiedy ją zaczepiłam. Może jednak ktoś stanie po mojej stronie?
- Nie wiem, czy to ma sens, ale... Mam pewne podejrzenia... - zaczęłam. - Tylko nikt nie chce mnie tu wysłuchać... - w głowie zanuciłam sobie swoją piosenkę. Nie pamiętałam w tej chwili tytułu, ale muzyka zawsze mi pomagała ukoić nerwy. - Czy możemy porozmawiać w cztery oczy? Tak, żeby... Nikt nie podsłuchiwał?

Mazarine Winters
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Z pewnością nie umknęło jej uwadze, że kobieta przyjrzała się jej danym i zmianę w jej zachowaniu wyłapała od razu. To też nie było nic dziwnego - Mazarine często miała do czynienia z ofiarami lub osobami, które nagle chciały się wycofywać z zeznań lub rozmowy.
Nie była jednak świadoma, że było to spowodowane sprawą zupełnie innej natury.
Jest pani pewna? Nawet jeśli, mogę panią ewentualnie pokierować dalej. — niedawno miała przecież podobny przypadek. A wcześniej pewnie było ich więcej. Cywile nie znali rozkładu posterunku i często wędrowali na wydziały, gdzie o ich sprawie nie słyszano nawet słowa. Trafiali na detektywów, którzy nie byli tymi, których poszukiwali. Nawet, jeśli podpadali pod tą samą sekcję. Nie każdy był jednak taki, jak Maze. Ona, gdyby nie ograniczał ją własny wydział, pewnie z chęcią brałaby udział w sprawach innych jednostek policji. Niestety, było to jednak mało profesjonalne. Wtedy też zostawiłaby swoich na pastwę losu. Musiała się zatem obejść smakiem.
Dostrzegła zachowanie kobiety, mimowolnie podchodząc bliżej i mając chęć położenia jej dłoni na ramieniu, ale wolała nie ryzykować. Tak czy siak, nie zamierzała sobie ot tak pójść.
Proszę mówić. — zachęciła, ciesząc się w duchu, iż ta zdecydowała się jednak przemówić. — U kogo pani wcześniej była? Pamięta pani nazwisko? — dopytała, bo być może była w stanie zwrócić uwagę takiemu funkcjonariuszowi. Chyba, że był wyższy rangą - wtedy mogła jedynie grzecznie coś zasugerować. Nie byłaby mądra, gdyby tak się stawiała, choć miewała wcześniej takie momenty. — Oczywiście. Proszę za mną. — gestem zachęciła kobietę, by przeszła razem z nią na jej wydział. Nie miała pojęcia o co chodzi, więc równie dobrze mogła wysłuchać jej u siebie.
Zaprowadziła ją do jednego z wolnych pokojów przesłuchań, gdzie wskazała jej krzesło. Sama zamknęła drzwi i dopiero wtedy obróciła się w kierunku swojej rozmówczyni.
Może zanim zaczniemy napije się pani czegoś?byle nie kawy, bo znowu by musiała robić rundkę do miejsca, z którego przyszły. A to tylko stracony czas.

Luna Kim
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
29 y/o, 160 cm
Wokalistka/Tancerka Fool's Gold Records
Awatar użytkownika
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poems
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

Przeczesałam jedną ręką włosy. Nie byłam pewna, czy sięgać po pomoc tej kobiety, czy nadal przeprowadzać śledztwo sama. Ale ja nie miałam takiej władzy ani wpływów, by móc cokolwiek ruszyć. Moim przeciwnikiem była w końcu moja macocha. Czułam się po trochu, jak kopciuszek. Ten jednakże miał, chociaż wsparcie w myszach i we wróżkach, a ja stałam sama na placu boju. To dobijające prawda?
- Jestem pewna, ale spróbuję - wzruszyłam tylko ramionami. Podążyłam za policjantką. Zaprowadziła mnie do jakiegoś pomieszczenia. Zapewne to tutaj odbywały się przesłuchania. Przynajmniej takie widziałam na filmach. Nigdy wcześniej nie miałam okazji być tutaj, a teraz siedzę i patrzę w oczy pani detektyw, która czekała na moje wyjaśnienia. Dziwnie się tu czułam.
- Nie dziękuję - moje gardło było tak ściśnięte, że nic bym nie przełknęła. Próbowałam coś sobie zanucić, ale tym razem muzyka, nie ukoiła moich nerwów. - Było ich tak wiele. W sumie byłam u wszystkich tutejszych policjantów - wyznałam. - Ale oni rozkładali tylko ręce i twierdzili, że wymyślam. Może i mają rację, ale czuję, że śmierć mojego ojca nie była przypadkowa - zamknęłam na chwilę oczy, by przegonić natrętne wspomnienia tamtej nocy. Macocha sądziła, że nie było żadnych świadków, ale się myliła. Ja nim byłam. Coś wtedy widziałam.
- Jestem Luna Kim. Jestem prawie pewna, że mój ojciec został zamordowany - trudno było mi wypowiedzieć te słowa. Do tej pory nie dopuszczałam do siebie przerażającej prawdy. - Niestety nie mam na to dowodów, ale wiem, kim jest ów morderczyni. To moja macocha - nie wiem, czy ta cała Winters mi uwierzy, ale czy mam jeszcze coś do stracenia?

Mazarine Winters
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

W duchu odetchnęła, słysząc odpowiedź kobiety. Mimo wszystko nie chciała jej puścić ot tak, skoro zdawała się potrzebować pomocy.
Dziękuję za zaufanie. Wspólnie może coś wymyślimy. — tym sposobem Mazarine chciała dodać swojej rozmówczyni nieco otuchy oraz zachęty. Może i była policjantką specyficznego wydziału, ale wciąż pozostawała osobą pilnującą porządku i prawa. Gdy widziała rabunek, stała się go ogarnąć, choć nie zajmowała się przecież kradzieżami. Policjanci byli od tego, by pomagać, bez względu na przyczynę. Czasami jednak o tym zapominano - albo przez samych gliniarzy, albo przez ludzi, którzy traktowali funkcjonariuszy jak prywatnych służących. Granica w drugą stronę też istniała, nieprawdaż?
Rozumiem. — gdy usłyszała, że kobieta nic nie potrzebuje, podeszła od razu do niej i usiadła naprzeciwko. Słuchała jej cały czas, kiwając od czasu do czasu głową. — Jeśli ma pani takie podejrzenia, warto je sprawdzić. Ale my też bez dowodów możemy mieć związane ręce. — wyjaśniła jej spokojnie, choć jej delikatnie ściągnięte brwi nie wyrażały aprobaty w stronę działań innych policjantów. Równie dobrze mogli ją zwyczajnie olać zamiast coś sprawdzać. Nie byłoby to nic nowego. Zwłaszcza w przypadku tych, dla których bycie policjantem to tylko robota, a nie powołanie.
Jest mi bardzo miło, pani Kim. Chyba, że mogę zwracać się do pani po imieniu?Moje pełne imię i nazwisko to Mazarine Winters, ale może pani mówić mi Maze. — w przypadku pracy starała się dość szybko przechodzić na “ty” z ofiarami, bo to też pomagało im nieco w otworzeniu się. Tu jednak sytuacja była zgoła inna.
Pani macocha? — powtórzyła, po raz kolejny marszcząc czoło. Taki motyw nie był niczym nowym. To jednak zdecydowanie komplikowało sprawę, zwłaszcza z brakiem dowodów. A ona też niewiele mogła zrobić, będąc z zupełnie innego wydziału. — Zabójstwa to nie moja działka, ale spróbuję coś popytać. Niech mi tylko pani powie… Dlaczego pani zdaniem stoi za tym pani macocha? — musiała poznać więcej szczegółów, stąd też to pytanie. Musiała też wybadać, jaki stosunek ma Luna do własnej macochy. Wiele rzeczy opierało się na relacjach, a one też mogły wpływać na postrzeganie całokształtu. Musiała zatem wyeliminować potencjalne zgrzyty.

Luna Kim
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
29 y/o, 160 cm
Wokalistka/Tancerka Fool's Gold Records
Awatar użytkownika
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poems
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Naprawdę rozumiałam. Rozumiałam, jakie jest moje położenie i moje możliwości. Były niewielkie, ale jeśli się poddam, moja mama, ta biologiczna, będzie mnie nawiedzać w snach. Ona zawsze mówiła mi, by dawać z siebie wszystko i dążyć do wyznaczonego celu. A moim jest ukaranie winnej.
- Niestety... Nie mam żadnych - oparłam się o krzesło. Byłam zmęczona. Tak bardzo zmęczona. Tak bardzo chciałabym, aby ktoś mógł ściągnąć z moich ramion, te tony ciężaru z moich barków, które czułam.
- Jednakże... - nie wiedziałam, jak to ująć, ale chciałam wyjaśnić, jak najdokładniej, o co mi chodzi. - Byłam wtedy dzieckiem. Spałam. Obudził mnie jakiś dźwięk. Wyjrzałam zza mojej sypialni i ujrzałam ją. Coś niosła mojemu ojcu. Chyba... jakiś deser? - próbowałam sobie przypomnieć, jak najwięcej. Nie chciałam wracać do tamtej tragedii. Może byłoby łatwiej zapomnieć. Żyć dalej, tak jak by naprawdę nic się nie wydarzyło. - A kiedy od niego wróciła, była taka zadowolona. Taka dumna z siebie. Rano dowiedziałam się, że mój ojciec zmarł. Podobno miał atak serca czy coś, ale wiem, że to kłamstwo. Ojciec cieszył się dobrym zdrowiem - nigdy nie narzekał, że coś go boli, a ponadto uprawiał sport, zdrowo się odżywiał.
- Prócz tego co widziałam, to miała motyw. Ojciec nie traktował jej zbyt dobrze, a ona jest zbyt dumna, by sobie na to pozwolić - wiedziałam, że mój rodzic nie był święty. Widziałam jak się odnosi do Persephony, ale to nie jest powód, by zabijać mojego tatę. By odbierać życie, jedynej osobie, jaka mi pozostała. - Poza tym, on miał trochę pieniędzy. Nawet sporo. Być może liczyła też na spadek - to były tylko moje przypuszczenia, ale wiedziałam też, jak chytrą i wyrachowaną jest macocha. - Maze, czy da się coś z tym zrobić?

Mazarine Winters
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Nawet mając związane ręce Mazarine czuła, że powinna wysłuchać tej kobiety. Możliwe, że to ta kobieca intuicja mówiąca jej, że może faktycznie było coś na rzeczy. Słuchała więc każdego słowa, starając się analizować wszelkie możliwości. Było ciężko, ale ile spraw było trudniejszych niż to, a finalnie znajdowała jakieś rozwiązanie. Może nie zawsze, ale w większości przypadków.
Rozumiem. — bo naprawdę była w stanie ogarnąć, jak to jest. Ile razy sama nie miała dowodów na czyjąś winę, a była o niej niemalże przekonana. To była najgorsza część pracy detektywa. Wiedzieć coś, ale nie móc tego czymkolwiek potwierdzić. Zdawała sobie sprawę z tego, jakie to frustrujące.
Och? Proszę mówić dalej. — niby to żaden dowód, ale ta informacja wyraźnie zainteresowała Winters. Nachyliła się bliżej kobiety i słuchała dalej. Pod koniec zmarszczyła brwi w skupieniu. — Czyli ojciec zmarł zaraz po podaniu tego deseru? Czy wiesz może czy była robiona sekcja, toksykologia? Wszystko, co mogli sprawdzić pod tym kątem? — spodziewała się, jaka może być odpowiedź na to pytanie, ale sama też miała znikome pojęcie o sprawie. Będzie musiała się dowiedzieć czegoś więcej, jeśli faktycznie miała pomóc kobiecie. Co prawda mogło być tak, że mógł umrzeć też nagle, bez żadnej pomocy osób trzecich. Ile to już było przypadków wysportowanych osób, które wychodziły na codzienny jogging i nagle umierały przez atak serca. Były predyspozycje genetyczne i pewnie jeszcze inne rzeczy, w które Maze nie zgłębiała się aż tak. Ale skoro były podejrzenia, warto było sprawdzić je pod różnym kątem.
Faktycznie to mógł być motyw. Tak samo, jak i pieniądze. Czy macocha miała może jakieś problemy finansowe tuż przed śmiercią męża? — dla niej było to oczywiste pytanie, ale równie dobrze mogli go nie zadać. Zależy, do jakiego etapu dotarli policjanci z wydziału zabójstw. — Nie mogę nic obiecać na tą chwilę, ale szczerze? Te podejrzenia są warte sprawdzenia. Jeśli wydział zabójstw sprawdził to jedynie pobieżnie, można spróbować ich przekonać, by sprawdzili ponownie. Tym razem dokładniej. — nie tylko chciała jej dodać otuchy tymi słowami, ale sama również w to wierzyła. Maze była detektywem, który pracował nawet z najdrobniejszym możliwym szczególikiem, który mógł wskazywać na coś innego. Żałowała, że większość detektywów nie pracowała w ten sposób. Dzięki temu byłoby dwa razy więcej zamkniętych spraw. Bo czasami wystarczyło się uprzeć, nawet jeśli w grę wchodziła walka z systemem.

Luna Kim
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
29 y/o, 160 cm
Wokalistka/Tancerka Fool's Gold Records
Awatar użytkownika
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poems
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

Usiadłam z powrotem na krzesło. Wbiłam wzrok w pierścionek, który podarowała mi mama. Zaczęłam się nim bawić, by zebrać myśli. Pierścionek ten należał do rodziny od pokoleń. Tak mi mówiła moja rodzicielka. Był złocony, z małym rubinem w środku.
- W sumie... jak tak pomyślę... to nie... - czyżby działanie macochy, było wieloetapowe? Czyżby zabijała go pomału? Tak, aby bardziej cierpiał? Co za potwór. Nie nazwę jej nawet zwierzęciem. Nawet one nie bawią się tak ofiarą. - Możliwe, że podtruwała go od jakiegoś czasu - a ja durna nawet tego nie zauważyłam.
Przymknęłam na chwilę powieki. Do oczu napływały mi łzy. Chciałam je powstrzymać. Nie wolno mi było się rozkleić. Nie teraz. Będzie jeszcze na to czas.
- I to jest najdziwniejsze w tym wszystkim. Ta kobieta nie zgodziła się ani na żadną sekcję, ani na żadne badania - przecież, gdyby go kochała, zrobiłaby wszystko, aby dowiedzieć się, co się stało jej ukochanemu mężowi. - Właśnie... przypomniało mi się coś... Przed śmiercią taty, często przebywała w ogrodzie. Posadziła coś. Jakieś kwiaty. Nie znam nazwy - i chyba nadal ona rośnie w jej ogrodzie. Dawno nie byłam w posiadłości Persephony. Nie miałam pewności. Mogła się ona pozbyć i tego dowodu.
- Niestety nie mam pojęcia. Nie jestem z nią zżyta. Ale ona... jest łasa na majątki... - z ojcem również nie, ale tego pani detektyw nie musiała wiedzieć.
- A ta sekcja? Czytałam, że można ją dokonać nawet po śmierci? Czy potrzebna jest wtedy zgoda wdowy? Czy wystarczy moja? - byłam chętna, aby tego dokonać. Mogłabym sama wykopać ojca z ogrodu i zbadać każdy zakamarek jego ciała. - Zrobię wszystko, co tylko będzie potrzeba. Jeśli znasz kogoś takiego, który nie boi się nazwiska Maddox, będę wdzięczna po stokroć. Tylko niech ktoś mi pomoże. Błagam - po policzku poleciała słona kropla. Już nie mogłam jej powstrzymywać.

Mazarine Winters
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Z uwagą słuchała tego, co mówiła do niej Luna. Cała sprawa była dla niej dziwna, no i przede wszystkim warta sprawdzenia. Natomiast jako detektyw, który praktycznie nie zajmował się zabójstwami mogła jedynie wysłuchać i przekazać to wszystko dalej. Ewentualnie naprowadzić odpowiednich detektywów na dobrą drogę.
Jeśli tak, gdzieś powinno było to wyjść. Jeśli była robiona sekcja i inne rzeczy. — odpowiedziała, bo w tej kwestii nie była pewna, czy uzyskała właśnie odpowiedź przeczącą. Ale jeśli nic takiego nie było zrobione… Trochę to śmierdziało. I skoro sytuacja w kolejnym zdaniu już się rozjaśniła, faktycznie nawet Maze nie mogła już spojrzeć na to jak na normalną śmierć. Coś tu zdecydowanie nie grało.
To faktycznie dość nietypowe. — pokiwała głową. Zanim odezwała się ponownie, przeanalizowała spokojnie kolejną porcję słów od Kim. — Jeśli hodowała coś trującego, można by to sprawdzić. Ale musielibyśmy mieć nakaz na przeszukanie posesji, co ogarnąć już detektyw przy sprawie. Ja mam w tej kwestii związane ręce. — było jej z tego powodu przykro, ale takie były procedury. Ale z pewnością przekaże to dalej.
Rozumiem. — klasyczny motyw, a powieka Winters nawet nie drgnęła. Nawet w jej sprawach przewija się podobny motyw. Gorzej, że takie osoby komplikowały wiele aspektów w sprawie.
Na przykład ekshumację.

Można dokonać ekshumacji, ale niestety małżonek ma pierwszeństwo przed dziećmi w tym wypadku… — wyjaśniła, nie kryjąc zrezygnowania. — Co prawda można ją prawnie odsunąć od decyzji, ale jest to czasochłonne i wymaga innych potencjalnych dowodów. — lepiej, by jej rozmówczyni zdawała sobie z tego sprawę. Zaraz jednak pożałowała, widząc reakcję kobiety. Widać, że nie trzymała się najlepiej.
Od razu spróbuję coś z tym ugrać. Zapytam kapitana mojego wydziału, może on będzie wiedzieć, komu zaufać z tą sprawą. — starała się ją pocieszyć chociażby słowami oraz głosem z delikatną nutą ciepła. Finalnie wyciągnęła też dłoń, by ostrożnie położyć ją na ramieniu Luny. Była gotowa ją w każdej chwili cofnąć. — Sprawa jest warta zbadania, więc nie odłożymy jej do szuflady. — chyba, że będą zmuszeni przez brak dowodów. Ale Mazarine coś czuła, że być może coś z tego ugrają.

Luna Kim
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Toronto Police Service Headquarters”