

Zaczynając jednak od początku to wychował się z trzema siostrami, był rodzynkiem w tej wesołej gromadce i choć wcale nie był pierworodnym i najstarszym z rodzeństwa to on był zawsze tym wykazywał wobec sióstr skłonności opiekuńcze i obronne, zupełnie jakby to jemu przypadła rola strażnika przed tym, by nie stało się im nic złego. Może to kwestia wychowania z rodzicami, którzy na co dzień brali odpowiedzialność za życia innych ludzi, przez co Spencer chciał wziąć na siebie część odpowiedzialności za ich dzieci, a może kwestia wychowania z siostrami, które nauczyły go wrażliwości i empatii wobec innych. Dzieciństwo w każdym razie było nieskomplikowane, nie było, jak w przypadku niektórych osób, pełne niepewności, trudnych wyborów czy lęku. Dzieci Hargrove'ów miały to, co było im potrzebne dla prawidłowego rozwoju i Spencer nie mógł na nic narzekać. Musiał się uczyć, jak każdy dzieciak, ale poza tym mógł spędzać czas na tym, co go kręciło. A miał w życiu dwie zajawki: komputer i sport. Oba te zainteresowania jakoś się równoważyły, stąd też nikt nie mógł mu powiedzieć, że jest typowym nerdem (choć trochę nim był), ani tępym mięśniakiem (choć czasem zdarzało mu się, że "system się zawieszał"). Medycyna zawsze była gdzieś w tle jego życia, ciężko żeby tak nie było mając w domu dwójkę lekarzy pojawiających się i znikających na kolejne dyżury.
Dorastał w przekonaniu, że co do swojej przyszłości nie ma zbyt wielkiego wyboru, wszakże przed jego narodzinami jeszcze zdecydowano, że zostanie lekarzem jak rodzice. Będąc nastolatkiem z resztą jeszcze jakoś bardzo się tym nie przejmował, przecież poza nauką nadal mógł robić, to co mu się podoba: imprezy, bieganie, czasem siłownia i programowanie. Programowanie zaczynając od tworzenia obrazków animowanych na temat mniej lubianych nauczycieli, przez włamanie do systemu szkolnego dla samej zabawy. O przyszłości zaczął myśleć tak naprawdę dopiero w momencie, kiedy na te studia trzeba było iść. Przestało być już łatwo, nauki zaczynało być coraz więcej i więcej, do tego pojawiła się w jego życiu dziewczyna, której oddał serce, więc na swoje zajawki miał coraz mniej czasu. Przez pewien czas jednak trzymał się marzeń rodziców, jednocześnie jednak poświęcając każdą wolną chwilę na programowanie, w którym rodzice dopatrywali się jego przyczyny tego, czemu osiągał coraz gorsze wyniki egzaminów na studiach. Na każdym rodzinnym obiedzie okazywali mu swoją dezaprobatę, a to jeszcze bardziej odsuwało go od studiów medycznych, które stały się dla niego torturą. Jednocześnie w jego świadomości zaczęła kiełkować chęć niezależności, chęć pokazania, że poza ścieżką lekarza są też inne możliwości. Niedługo przed tym kiedy postanowił rzucić studia medyczne, prawie już i tak nie utrzymywał bliższych kontaktów z rodzicami, przestał także stopniowo korzystać z ich funduszy, wiedząc doskonale, że gdy tylko jego decyzja się wypełni zostanie od nich odcięty. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko i chaotycznie. Rzucił medycynę, dostał się na studia informatyczne w przyspieszonym trybie ukończenia ich oraz dostał pracę przy obsłudze obiecującego startupu, który dmuchnął wiatr w żagle jego kariery. To był duży krok, który opłacił mu się, bo w końcu mógł robić to, co dawało mu satysfakcję. Poczuł się tak, jakby nabrał głęboki wdech po tym, jak wcześniej ktoś odciął mu dostęp do tlenu. Oczywiście utracił względy rodziców, przez ogrom pracy, którą wziął na siebie w związku z rozkręceniem swojej kariery, nieco osłabły też inne jego relacje, choć obiecywał swojej dziewczynie, że to się im opłaci na przyszłość.
I przyszłość jawiła się w samych kolorowych barwach, dzięki poświęceniu startup wykupiła duża korporacja, która natychmiast awansowała Spencera najpierw na lidera zespołu, a potem na starszego inżyniera, kiedy tylko skończył studia z wyróżnieniem. Po tym sukcesie i stabilizacji na rynku pracy, Hargrove zdecydował, że to najwyższa pora na ustabilizowanie się w innych obszarach życia, kupił przestronny apartament na kredyt, w którym chciał zamieszkać ze swoją... narzeczoną. Tak, miał ambitne plany oświadczenia się swojej damie serca, kupił jej pierścionek, zorganizował wszystko i... Tak docieramy do momentu, w którym jesteśmy teraz. Na oficjalnej okazji, kiedy Spencer chciał klęknąć na kolano, ona powiedziała, że powinni zerwać. I tak to właśnie skończył chłopak - sam w mieszkaniu, które kupił dla nich obojga, z sercem roztrzaskanym na kawałeczki.
> Jest pragmatyczny i nie lubi wydawać bez sensu pieniędzy, dlatego postanowił znaleźć sobie współlokatora do mieszkania, żeby chociaż w części dzielić koszty. Zna cenę pracy jaką trzeba włożyć, żeby móc sobie pozwolić na różne dobra, nie dał się pod tym względem zniszczyć pieniądzom rodziców.
> Raczej nie gotuje, chyba że to te same już nudne przepisy, które sobie wyćwiczył, poza tym ma siostrę, której gotowanie wychodzi świetnie, więc zawsze może do niej wskoczyć na jedzenie.
> Nie jest pozbawiony spontaniczności, czasem do głowy przychodzą mu naprawdę głupie pomysły, które kończą się wizytą na SORze i bliznami
> Wierzy w prawdziwą miłość i ślub z miłości, chociaż teraz to wiadomo, wszystko jest złe, laski są złe, a jego była to w ogóle najgorsza.