- Projektujesz przyszłość? - powtórzyła, obracając powoli w dłoniach śrubokręt, który leżał najbliżej. Metal błysnął w świetle jarzeniówki. - Brzmi jak coś, co mówią ludzie, którzy panicznie boją się teraźniejszości.
Dopiero wtedy odwróciła się do niego. Oczy zimne, wyprostowana sylwetka, krok wolny, ale pewny. Podeszła na tyle blisko, by poczuł zapach smaru zmieszany z jej perfumami, tym samym, który pamiętał z przeszłości.
- A ja nie jestem już twoim początkiem, Maverick. - Głos miała spokojny, niemal łagodny, ale w tej łagodności była stal. - Jestem końcem. Twojego wieczoru, twojej gry tutaj i twojej obecności w moim garażu i moim domu.
Śrubokręt stuknął o blat, kiedy go odłożyła. Pochyliła się lekko, patrząc mu prosto w oczy, tak blisko, że każde jego mrugnięcie mogło być ostatnim ruchem, zanim wybuchnie.
- Wyjdziesz teraz. Nie za minutę. Nie za pięć. Teraz - uśmiechnęła się uśmiechem, który nie miał w sobie nic z uprzejmości.
- A jeśli kiedykolwiek spróbujesz wejść tu znowu bez zaproszenia, gwarantuję ci, że poczujesz, czym jest przyszłość o której mówisz.
Prosta komenda, bez krzyku, bez zbędnych słów: - Drzwi są za tobą.
Odwróciła się, jakby to ona była gospodarzem, który zamyka spotkanie. Zaczęła porządkować narzędzia, każdy ruch celowy, opanowany. Nie patrzyła, czy wyszedł, bo wiedziała, że wyjdzie.
Czuła, że będą z nim kłopoty, bo kompletnie nie rozumiała jego motywacji i tej dziwnej obsesji na jej punkcie.
z/t x2