-
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškainieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Czasami ciężko było odróżnić sarkazm od powagi u Tyli. Zmęczenie robiło jednak swoje, przez co nie miała nawet chęci silić się na jakieś wymyślne żarty pod tym kątem, choć niekiedy była do tego skłonna. Jak miała lepszy humor to jak najbardziej. Choć przy niej “lepszy” oznaczał i tak wyżyny, na jakie była w stanie się wspiąć pod tym względem. A jak było widać po tej wycieczce rowerowej, zbytni wysiłek nie wpływał korzystnie na jej samopoczucie. Można się było zatem domyślić, jak często można było uraczyć ją w wersji niebędącej mrukliwym gburkiem.
— Żeby to faktycznie dawało +1 do zdrowia. — prychnęła, gdy już zaspokoiła pragnienie. Brzmiała jednak bardzo blisko rozbawienia, więc można powiedzieć, że najgorsze zmęczenie było chwilowo za nią. Była jednak świadoma, że to jeszcze nie koniec.
— Ooo, dziękuję. — wzięła butelkę od Erica i nalała sobie wody ilościowo na jakieś kilka łyków. Chciała mu również zostawić jakąś porcję. Mimo wszystko nie czuła się dobrze, zabierając coś innym całkowicie. Gdy już się z tym uporała, oddała resztę wody kuzynowi.
Sama odczuwała już skutki nadmiernego picia wody, ale ona z kolei mogła wytrzymać dłużej. Najwyżej jeśli będzie zmuszona to skorzysta z toalety w metrze czy w jakimś centrum handlowym nieopodal. Póki co, dało się przeżyć. To zmęczenie było w tym momencie najgorsze.
— Czy ja ci wyglądam na menela, Eric? — najpierw posłała mu spojrzenie z gatunku “Are you serious?”, a potem parsknęła z lekkim rozbawieniem. Pokręciła głową, słysząc wzmiankę o kurtce. — Nie będę spać na powietrzu. Nawet w namiocie miałabym problem. — tak podejrzewała, bo właściwie to nigdy nie była na kempingu. Połowa życia zleciała jej na siedzeniu w domu, z dala od ludzi - z początku nie do końca z jej wyboru.
— Ogarniemy może jak będziemy wracać? — zasugerowała. Nie pogardziłaby monsterkiem, albo nawet jakąś dobrą, smakową kawą. Z pewnością na taką zasłużyła po tym dystansie, który musiała przejechać.
Sama dostrzegła, że słońce schowało się za chmurami, ale jej przyzwyczajony do komputerowego światła w ciemnym pomieszczeniu wzrok wręcz mógłby zatańczyć z radości. Zawsze mogło jeszcze popadać, co akurat jej się nie podobało. Sięgnęła po swój smartfon, na którym odpaliła pogodę.
— Dziwne. Deszcz zapowiadają dopiero na wieczór. — skomentowała na głos. Na jej ekranie prezentowało się bezchmurne słoneczko z letnią temperaturą. Może zatem tylko się przychmurzyło? Oby.
Eric Stones
— Żeby to faktycznie dawało +1 do zdrowia. — prychnęła, gdy już zaspokoiła pragnienie. Brzmiała jednak bardzo blisko rozbawienia, więc można powiedzieć, że najgorsze zmęczenie było chwilowo za nią. Była jednak świadoma, że to jeszcze nie koniec.
— Ooo, dziękuję. — wzięła butelkę od Erica i nalała sobie wody ilościowo na jakieś kilka łyków. Chciała mu również zostawić jakąś porcję. Mimo wszystko nie czuła się dobrze, zabierając coś innym całkowicie. Gdy już się z tym uporała, oddała resztę wody kuzynowi.
Sama odczuwała już skutki nadmiernego picia wody, ale ona z kolei mogła wytrzymać dłużej. Najwyżej jeśli będzie zmuszona to skorzysta z toalety w metrze czy w jakimś centrum handlowym nieopodal. Póki co, dało się przeżyć. To zmęczenie było w tym momencie najgorsze.
— Czy ja ci wyglądam na menela, Eric? — najpierw posłała mu spojrzenie z gatunku “Are you serious?”, a potem parsknęła z lekkim rozbawieniem. Pokręciła głową, słysząc wzmiankę o kurtce. — Nie będę spać na powietrzu. Nawet w namiocie miałabym problem. — tak podejrzewała, bo właściwie to nigdy nie była na kempingu. Połowa życia zleciała jej na siedzeniu w domu, z dala od ludzi - z początku nie do końca z jej wyboru.
— Ogarniemy może jak będziemy wracać? — zasugerowała. Nie pogardziłaby monsterkiem, albo nawet jakąś dobrą, smakową kawą. Z pewnością na taką zasłużyła po tym dystansie, który musiała przejechać.
Sama dostrzegła, że słońce schowało się za chmurami, ale jej przyzwyczajony do komputerowego światła w ciemnym pomieszczeniu wzrok wręcz mógłby zatańczyć z radości. Zawsze mogło jeszcze popadać, co akurat jej się nie podobało. Sięgnęła po swój smartfon, na którym odpaliła pogodę.
— Dziwne. Deszcz zapowiadają dopiero na wieczór. — skomentowała na głos. Na jej ekranie prezentowało się bezchmurne słoneczko z letnią temperaturą. Może zatem tylko się przychmurzyło? Oby.
Eric Stones
-
Blue screen? Oh well...nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Co nie? Znaczy chyba te mineralne coś tam dostarczają. Lepsze te niż źródlane, o ile mają sporą ilość minerałów. - stwierdził, przypominając sobie coś tam o wodzie, którą się piło. Kiedyś nie rozumiał tych etykiet, ale z czasem się doinformował.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział, posyłając kuzynce ciepły uśmiech, bo dla niego to naprawdę nie był żaden problem z tą wodą, a nie chciał, żeby Tyla mu niebawem padła - nawodnienie było bardzo ważne, szczególnie podczas upałów, jak i aktywności fizycznej.
Gdy do jego uszu, dotarło pytanie, Eric nerwowo przeczesał dłonią włosy.
- Ee... nie? Znaczy nie. Totalnie. - powiedział, kręcąc stanowczo głową, lecz zaskoczyły go nieco kolejne słowa Tyli. Kurcze, szkoda. pomyślał, zaraz dodając od siebie dwa grosze:
- No niee, spanie w namiocie jest super. - oczywiście nie miał zamiaru do niego zmuszać, tylko zastanawiał się, czy istniał jakiś sposób, by kuzynka jednak polubiła drzemanie na świeżym powietrzu.
- Nigdy nie zdarzyło Ci się przysnąć na ogródku chociażby? - spytał, bo był tego po prostu ciekaw. Fakt faktem, iż jej ton gdy wypowiadała, iż NIGDY nie będzie spała na powietrzu, brzmiał całkiem poważnie... Eric aż westchnął.
- Możemy, dla mnie nie ma problemu. - to rzecz jasna była jego odpowiedź na zaopatrzenie się w napoje energetyzujące, podczas podróży powrotnej.
- Oby faktycznie spadło później. Ech ta pogoda... - powiedział, odpalając mapy, by w razie co wiedzieć, gdzie najbliżej był jakiś sklep bądź galeria, by w razie co, mogli się schować. Oczywiście każda pogoda internetowa potrafiła się mylić, bo ogólnie pogoda czasami potrafiła płatać figle i np. choć miało padać, to było słonecznie i odwrotnie.
Po jakimś czasie, opuścili to miejsce - tym razem, Eric jechał wolniej, a po drodze zatrzymali się po energetyki oraz zajechali do knajpki, by zjeść kolację. Gdy zjedli, wsiedli z powrotem na rowery i podążyli w kierunku swoich domów.
//ztx2
Tyla Andrulyte
- Nie ma sprawy. - odpowiedział, posyłając kuzynce ciepły uśmiech, bo dla niego to naprawdę nie był żaden problem z tą wodą, a nie chciał, żeby Tyla mu niebawem padła - nawodnienie było bardzo ważne, szczególnie podczas upałów, jak i aktywności fizycznej.
Gdy do jego uszu, dotarło pytanie, Eric nerwowo przeczesał dłonią włosy.
- Ee... nie? Znaczy nie. Totalnie. - powiedział, kręcąc stanowczo głową, lecz zaskoczyły go nieco kolejne słowa Tyli. Kurcze, szkoda. pomyślał, zaraz dodając od siebie dwa grosze:
- No niee, spanie w namiocie jest super. - oczywiście nie miał zamiaru do niego zmuszać, tylko zastanawiał się, czy istniał jakiś sposób, by kuzynka jednak polubiła drzemanie na świeżym powietrzu.
- Nigdy nie zdarzyło Ci się przysnąć na ogródku chociażby? - spytał, bo był tego po prostu ciekaw. Fakt faktem, iż jej ton gdy wypowiadała, iż NIGDY nie będzie spała na powietrzu, brzmiał całkiem poważnie... Eric aż westchnął.
- Możemy, dla mnie nie ma problemu. - to rzecz jasna była jego odpowiedź na zaopatrzenie się w napoje energetyzujące, podczas podróży powrotnej.
- Oby faktycznie spadło później. Ech ta pogoda... - powiedział, odpalając mapy, by w razie co wiedzieć, gdzie najbliżej był jakiś sklep bądź galeria, by w razie co, mogli się schować. Oczywiście każda pogoda internetowa potrafiła się mylić, bo ogólnie pogoda czasami potrafiła płatać figle i np. choć miało padać, to było słonecznie i odwrotnie.
Po jakimś czasie, opuścili to miejsce - tym razem, Eric jechał wolniej, a po drodze zatrzymali się po energetyki oraz zajechali do knajpki, by zjeść kolację. Gdy zjedli, wsiedli z powrotem na rowery i podążyli w kierunku swoich domów.
//ztx2
Tyla Andrulyte