ODPOWIEDZ
39 y/o, 190 cm
sierżant / detektyw komenda policji
Awatar użytkownika
pan detektyw i już nawet sierżant, poszukujący zabójcy ojca, skupiony na sobie, odrzucony przez kumpele z pracy, w której był zakochany..
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

2.

Praca. Komenda. Dom.
Dla Matthew to było wszystko, taki plan dnia i działania, taki kolejny dzień i miesiąc, usłany małymi przerywnikami na chwilę oddechu w najbliższej usytowanym barze. Nie miał życia po za pracą, tak samo jak nie miał pracy po za życiem, nie uwzględniając jak abstrakcyjnie to wszystko brzmiało samo w sobie. Bycie sierżantem wydziału wywiadu, wiązało się z odpowiedzialnością i małym marginesem błędu, który mógłby zostać wytoczony potem w jego stronę przed komendanta głównego. Ich praca była podwaliną pod jego kolejną kandydaturę, ale też samo w sobie uświęcało cele dla także innych jednostek. Współpraca z nimi była nieodzowna dla dobrego funkcjonowania całego środowiska policji, dlatego też Grant zawsze starał utrzymywać się z ludźmi z innych wywiadów, dobre stosunki. Przekroczenie pewnych granic było może nad wyraz nie stosowne, zbyt mocne i intensywne samo w sobie. Czy zgłupiał już totalnie aby i w pracy szukać bliskości, uczucia... miłości? Może to było to co ktoś kiedyś nazwał zaćmieniem umysłu, chwilą słabości i... samotności? Nie pamiętał kiedy dokładnie się to wydarzyło, czy wspólna praca nad sprawą przy jednym biurku, tak mocno zmorzyła ich... znajomość? Przeniosła na inny level, który był już zgubą od momentu gdy ich nogi złączyły się w jedno, zaplątane pod kołdrą? Nie do końca było to mądre, wręcz do bólu można by w koło nazywać to błędem, jednakże nie oszukujmy się. Przeskakując między piętrami zbyt mocno poszukiwał ją wzrokiem, zbyt mocno napierał gdy odpychała go mocniej o stokroć. Przepadł w momencie gdy pozwolił sobie na coś więcej niż tylko przelotną zabawę i upust emocji. Doskonale znał siebie i swoje ciało, zbyt dobrze aby wiedzieć że to nie wymysł chwili i zabawa, że to coś więcej. Nie rozumiał jedynie jej postępowania, jej uników gdy zadawał kontrę, chciał poznać jej zdanie i usilnie wmawiał jej, że oszukuje w tym nie tylko jego ale i samą siebie.
Sam może niekoniecznie był bez winny, gdy tak często zatrzymywał ją na policyjnym parkingu po kolejnej zmianie. Ale co miał począć? Oprócz siebie miał pracę i... tyle. Jego emocje zatrzymywały się po wyjściu z tego budynku, może zbyt mocno pragnął poznać kogoś zbliżonego do siebie, kogoś kto też miał cel w tej pracy. Swój osobisty, własny, bolesny. Jego ojciec zmarł nosząc ten właśnie policyjny uniform, oddając mu szacunek - cała społeczność nie zrobiłą jednak niczego aby dojść do prawdy. Policja, której się oddawał teraz, wyparła się na seniora Granta. Stąd też to Matthew brał sprawę w ręcę i tak też po raz kolejny kończył tutaj, w tym budynku przy świetle lampki na biurku, spoczywał z wzrokiem w papierach, po godzinach. Zmęczone oczy i zmarszczone brwi, to wszystko brnęło ku jednemu - przerwa. Potrzebował jej równie mocno co kawy, czarnej rury z ekspresu, który to odmówił posłuszeństwa, po złości. Akurat dziś, akurat tego wieczoru.
Schodząc piętro niżej, mógł jednak podziękować za to zrządzenie losu, na tą małą rundkę dla zdrowia kości i duszy...
Dumnie głoszący napis Toronto Police na kubku, było tym co zaprzątało mu głowę gdy znalazł się w socjalnym pomieszczeniu na piętrze. Zgrzyt ekspresu, który dzielnie mielił kolejną porcję kawy, jej zapach i dźwięk nalewania, wyłączył go na tyle mocno iż nie rzuciło mu się w myśl to, że ma towarzystwo. Że ktoś już był w tym samym pomieszczeniu co on, schowana za stosem papierów, może i akt jakiejś sprawy. ONA. Osoba, która mogłaby równie mocno rzygać już jego widokiem, jego pojawianiem się w tych samych miejscach o tej samej porze, kogoś kto wiecznie zajmował strzelnicę, kogoś kto zajmował paręnaście dni temu miejsce w jej łóżku, kogoś kto... deklarował mocno swoje uczucie.
Matthew nie odezwał się słowem, do póki sama kawa w sobie, nie napełniła jego kubka do pełna, tak jakby teraz to On chciał odbić pałeczkę, olać ją i jej obecność. Olać ją tak mocno jak ona olała jego wyznanie, jego deklarację i chęci, jego... zauroczenie czy może już głębokie uczucie? Gdyby tylko on sam wiedział czego od niej oczekuje, tak szczerze, tak prawdziwie....
- Nie możesz spać czy potrzebujesz skoku adrenaliny przed snem? - zapytał w końcu, przerywając niezręczną ciszę, tą obojętność. Był ciekawy czy szuka rozrywki bo nie może zasnąć, czy bierze udział w nadgodzinach a może nocnej akcji wydziału narkotykowego. Słyszał bowiem, że szykowali wytępienie prochów z ulicy na całego i potrzebowali dodatkowych par rąk do zatrzymywania podejrzanych. Po prostu był ciekawy co wybrała na tą nockę.


Tamsin Colbourne
gall anonim
zagram wszystko w granicach smaku, bez brutalnego przelewu krwi i krzywdzenia kobiet, dzieci, zwierząt.
35 y/o, 165 cm
Policjantka (TPS) Headquarters
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOna, jej
postać
autor

Czy oprócz pracy miała jakiekolwiek życie? Możliwe, jednak Tamsin od zawsze była skupiona za bardzo na swojej pracy, żeby tak zwyczajnie odpuścić i pójść do domu odpocząć. Niektórzy mogliby ją nawet uznać za dziwaka, zwłaszcza że dość często zostawała w nocy na komisariacie przeglądając papiery czy robiąc w nich porządki, zawsze musiała mieć wszystko idealnie poukładane, a kolejne elementy układanki zawsze miały wskakiwać na swoje miejsca. Czasami wystarczyła sekunda, żeby po prostu dostać olśnienia.
Każdy kto chociaż trochę znał Tamsin wiedział co takiego przeżyła za małego dzieciaka i wiedział, że miała problemy w okazywaniu jakichkolwiek emocji czy uczuć, jedyną jej najbliższą osobą w życiu był jej brat, który został jej brutalnie odebrany gdy miała dziewięć lat. Od tamtego czasu były z nią problemy, zwłaszcza w komunikacji, mówić zaczęła bardzo późno ze względu na traumę, którą przeżywała przez te wszystkie lata gdzie jedyną osobą, która potrafiła z nią rozmawiać był jej brat, który puszczał jej muzykę na słuchawkach. Dopiero po tylu latach zrozumiała dlaczego to robił i była za to mu wdzięczna, dzięki temu nie słyszała krzyków czy płaczu matki za ścianą gdy ojciec stawał się agresywny i ją bił. Nigdy też nie dotknął dziewczyny bo jej brat, Thomas na to nie pozwolił.
Wszelkie związki w swoim życiu traktowała trochę jak przygodę, która dość szybko się kończyła, wprawdzie było miło i przyjemnie podczas zbliżeń, ale na tym tylko się kończyło, nigdy w tej kwestii nie chodziło o uczucia, ale o rozładowanie napięcia, które kumulowało się w jej ciele. Nie sądziła jednak, że tym jednym numerem z Grantem obudzi w nim jakieś uczucia a potem po prostu ucieknie niczym tchórz na jego wyznania.
Nie potrafiła po prostu inaczej. Nie wierzyła w miłość bo tak naprawdę nigdy jej nie czuła.
Westchnęła delikatnie unosząc głowę gdy ktoś przekroczył próg pokoju socjalnego gdzie ta się schowała ze stosem papierów, czując się tutaj zdecydowanie lepiej niż przy własnym biurku. Matthew… mężczyzna z którym wylądowała w łóżku jakiś czas temu a potem gdy ten wyznał, że coś do niej czuje po prostu… spanikowała. Tamsin przymknęła oczy prostując lekko plecy i jęknęła cicho wyginając lekko szyję do tyłu, czując że dzisiejszej zarwanej nocy na pewno pożałuje i jej organizm będzie potrzebował solidnej dawki snu, albo kofeiny. Grant pojawiał się zawsze nieoczekiwanie w miejscu w którym była także Tamsin, z czasem zaczynała się zastanawiać czy to nie był po prostu przypadek, wprawdzie nie odezwała się potem po ich wspólnej nocy, dla niej było to tylko i wyłącznie rozładowanie napięcia spowodowanego ciężką pracą i stresem, w grę nie wchodziły żadne uczucia bo brunetka nigdy ich nie poznała. Nie wiedziała jak to jest się zakochać i poczuć te przysłowiowe motylki w brzuchu o których jej koleżanki wspominały gdy były jeszcze nastolatkami. Może fakt, że nigdy tego nie poczuła i to spowodowało, że po prostu spanikowała w tamtym momencie.

Jej spojrzenie powoli przesunęło się po mężczyźnie gdy uraczyła go lekkim ale zmęczonym uśmiechem.
Chyba jedno i drugie tak naprawdę, zostaliśmy wezwani do tych spraw związanych z dilerką, mnożą się niczym króliki — mruknęła lekko odkładając jakiś papier na stos i przesunęła rękoma po twarzy, palcami na moment sunąc po swoich skroniach. Nawet nie wiedziała od ilu godzin była już tak naprawdę na nogach a pobudzała ją tylko kofeina i pusty kubek po kawie, który stał przed nią.
Potrzebuję chyba w tym momencie świeżego powietrza i kawy — zaśmiała się delikatnie kręcąc głową, wstając z krzesła, przeciągnęła się leniwie i ziewnęła jeszcze sięgając po swój kubek, kierując się w stronę ekspressu, żeby włączyć sobie kolejną dawkę kofeiny, której potrzebowała zdecydowanie bardziej niż powietrza.
A Ty? Co tutaj robisz o tej porze? — uniosła głowę, żeby nareszcie spojrzeć prosto w jego twarz, w jego oczy.


Matthew Grant
gall anonim
nie lubię gdy ktoś bez mojej wiedzy i zgody kieruje moimi postaciami, a tak to hulaj dusza.
39 y/o, 190 cm
sierżant / detektyw komenda policji
Awatar użytkownika
pan detektyw i już nawet sierżant, poszukujący zabójcy ojca, skupiony na sobie, odrzucony przez kumpele z pracy, w której był zakochany..
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

* wybacz..

Nie potrafił udawać, że jest maszyną, że jest władczy i skupiony jedynie na pracy, że nie interesują go ludzie wokół, współpracownicy czy osoby z innych wydziałów. To było głupie poszukiwać miłości i zrozumienia w pracy, ale wydawało mu się, że to lepsze i bardziej sugestywne wyjście dla ludzi jak oni. Nie żeby coś chciał sugerować komukolwiek, ale chwilami miał wrażenie, że nikt nie zrozumie policjanta, jego pasji do tego zawodu lepiej niż... drugi policjant. Może to było za szybko, ale skłamałby gdyby Tamsin była mu obojętna, gdyby nie myślał o niej w T E N sposób. Miała wszystko co mógłby chcieć od kobiety, co mógłby potrzebować do szczęścia. Pracowała w policji, była ładna i zgrabna, a do tego wydawało mu się, że jest wolna nie tyle z wyboru co z tego samego powodu co on - brak zrozumienia w zwykłych cywilach, w ich pojmowaniu tego czym dla nich jest ich zawód. To zrozumienie, może i chwila słabości i potrzeba rozładowania emocji, zaprowadziła ich do łóżka. Wspólna noc, całkiem przyjemne chwile i rozmowa przed, sprawiały, że Grant zadurzył się w niej jeszcze mocniej. Może był głupi i naiwny próbując coś więcej, próbując jej uświadomić jego zainteresowanie jej osobą. Może to było za wcześnie? Za dużo? Spodziewał się, że zrzucił na nią zbyt dużą bombę, dlatego też wycofał się nieco, uspokoił stan rzeczy, gotów wrócić do tematu jeśli wyłapie tą odpowiednią chwilę. Wszystko dłużyło się w czasie, a on chyba naprawdę wpadł po uszy, skoro sam poszukiwał ją wzrokiem na komendzie czy tak jak dziś - przywołał jej osobę własnymi myślami. Nie planowane spotkanie po pewnym czasie mogło być dziwne, pewne niedopowiedzeń, poszukiwania ucieczki wzrokiem od siebie nawzajem. Spodziewał się wszystkiego, tak samo mocno jak... potencjalnego odrzucenia raz jeszcze.
- Fakt, trochę przy tym też pracowaliśmy chwilę. Nasz człowiek miał działać pod przykrywką.. - przytaknął bo kumał temat i to dokładnie. Sami nie raz wypożyczali kogoś ze swojego wydziału dla działania pod pretekstem handlu czy dystrybucji, taka praca. Nie odmawiał i chętnie użyczał ludzi ze swojej jednostki dla dobra ogółu. - Kawa, to jest coś czego też potrzebuje akurat. - stwierdził, sam napełniając pewnie swój kubek przed nią, skoro jeszcze nie zjawiła się obok. Sam szybko się odsunął robiąc jej miejsce gdy jego napój był już gotowy. - No wiesz, jestem jakby nie patrzeć szefem swoich ludzi. Zawsze wychodzę ostatni i przychodzę pierwszy, więc... - stwierdził, na moment wracając do niej wzrokiem z nad swojego kubka. To była chwila zadumy i ciszy, którą jedynie przerywał zgrzyt wysłużonego już dosyć mocno ekspresu. Przez moment nie odzywał się słowem, dając sobie na wstrzymanie z wyskakiwaniem jak Filip z konopi z tematem ich wyskoku, a potem rozmowy, która w sumie nie doprowadziła do... normalności ani jakiekolwiek potwierdzenia kierunku dla ich znajomości.
- Co słychać tak w ogóle? Nie obraziłaś się chyba na mnie, za tamto? - zapytał w końcu, głośno dając jej do zrozumienia o czym myśli i mówi aktualnie. Może socjalny w miejscu pracy to nie najlepsze miejsce do tego typu rozmów i wyciągania prywaty, ale milczenie i cisza dla Matthew była wiecznością. Nie umiał wyrzucić sobie z głowy pewnych obrazów, a skoro to było takie ciężkie, to może ona powinna je mu wytłuc jasną deklaracją? Taką która złamie jego męską dumę, urazi go na tyle aby odpuścił i znalazł sobie inny obiekt westchnień?

Tamsin Colbourne
gall anonim
zagram wszystko w granicach smaku, bez brutalnego przelewu krwi i krzywdzenia kobiet, dzieci, zwierząt.
35 y/o, 165 cm
Policjantka (TPS) Headquarters
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOna, jej
postać
autor

Chyba oboje byli słabi w udawaniu, brunetka zawsze starała się trzymać wszystkich na dystans nie pozwalając, żeby nikt przekroczył muru, który przez te wszystkie lata dookoła siebie zbudowała. Miało to być ochroną przed kolejnymi rozczarowaniami, których w życiu miała parę. Nastał jednak ten moment słabości, który spowodował, że wylądowała z przystojnym policjantem w łóżku, jeden ułamek sekundy, rzucane sobie spojrzenia i rozmowa spowodowała, że chciała tego. Potrzebowała rozładunku nawarstwiającego się napięcia, nie tylko i wyłącznie w pracy gdy musiała być perfekcyjna, ale i także w jej życiu prywatnym, które waliło się na każdym kroku. Nie wierzyła w uczucia czy w prawdziwą miłość, zwłaszcza tą od pierwszego wejrzenia, mogłoby się wydawać, że po prostu w swoim życiu nie miała żadnego wzorca a rzekoma miłość czy małżeństwo kojarzyło się jej tylko z krzykami i przemocą, którą doświadczała w domu gdy była małym dzieckiem. Dopiero adopcyjni rodzice pokazywali jej świat inaczej i mieli do niej naprawdę anielską cierpliwość, bo Tamsin nie była łatwym dzieckiem. Nawet gdy od nich zaznała miłości to nie była w stanie w żaden sposób okazywać swoich emocji innym ludziom, raczej słynęła z tego, że była nieczuła, ale tylko jej prawdziwi przyjaciele wiedzieli, że naprawdę była wrażliwa osobą, pełną pasji. Uznawała, że Matthew był na swój sposób uroczy, ale bała się przyznać chyba przed samą sobą, że mogłaby do niego poczuć coś więcej niż tylko zwykłą przyjaźń czy pożądanie, które doprowadziło ich do wspólnej nocy.
Kiwnęła delikatnie głową na jego słowa, podobało jej się to w policji, że często pomagali sobie nawzajem w różnych wydziałach, zwłaszcza gdy nawet taki zwykły policjant jak ona miała ręce pełne roboty a każda interwencja z ratowaniem dziecka z przemocowej rodziny powodowała, że przewracało się jej w żołądku, ale zawsze robiła dobrą minę do złej gry, nauczyła się tego przez te wszystkie lata.
Tak, nic dziwnego, że w to jest zaangażowana cała policja, nawet detektywi — wyrzekła po chwili trwającego między nimi milczenia. Odczuwała pewien dyskomfort będąc w nim w jednym pomieszczeniu i zapewne o tej godzinie byli na komisariacie sami nie licząc jakiegoś woźnego, który dbał o ten budynek i sprzątał. Przygryzła delikatnie dolną wargę gdy zauważyła, że ten się odsunął od niej robiąc jej miejsce przy ekspresie, żeby spokojnie mogła zrobić sobie kawę.
Czy to nie oznaka tego, że jesteś po prostu pracoholikiem? W sumie tak jak ja, nawet gdy wyjdę stąd późno w nocy to zerwę się skoro świt, żeby znowu wstawić się w pracy — wyrzekła po chwili, delikatnie kręcąc głową, zdając sobie sprawę, że praca w pewien sposób ich łączyła, byli do siebie bardzo podobni, ale to Grant był na wyższym stanowisku od niej, Tamsin była zwykłym szarym policjantem, który marzył o tym, żeby pewnego dnia zostać detektywem albo chociaż kimś ważnym w tej społeczności. Była ambitna i bardzo szybko się uczyła a w terenie miała wręcz świetną orientację, która nie raz jej pomogła.
Co słychać? Oprócz pracy? Raczej nic ciekawego, radzę sobie — wyrzekła, zastanawiając się ile ta cholerna kawa może lać się w tym ekspresie, może to było parę sekund ale dla niej trwało niczym wieczność. Przesunęła spojrzeniem po jego twarzy i wzruszyła delikatnie ramionami na jego pytanie. — Dlaczego miałabym? Spędziliśmy miły wieczór a potem noc, seks był dobry — dodała jeszcze trochę cicho, chwytając za swój kubek z kawą, który był wręcz gorący w jej zziębniętych dłoniach, dmuchając lekko na parę, która wydzielała się z kubka upiła mały łyk i skrzywiła się odwracając do niego tyłem, żeby sięgnąć do lodówki po zimne mleko, które dolała sobie do kawy. Tamsin była w słowach raczej bezpośrednia, ale jednocześnie nie chciała go w żaden sposób urazić czy zniechęcić do siebie, zależało jej na dobrych stosunkach w pracy.
Czego ode mnie oczekujesz, Matt? — zapytała jeszcze po chwili, gdy oparła się biodrem o blat kuchenny obrzucając go swoim sarnim spojrzeniem.

Matthew Grant
gall anonim
nie lubię gdy ktoś bez mojej wiedzy i zgody kieruje moimi postaciami, a tak to hulaj dusza.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Porzucone”