-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał w Stambule, do którego chce się przeprowadzić w przyszłości na stałe, po śmierci rodziców jest głową rodziny i stara się pomóc rodzeństwu w życiu.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, lecz jest jeden problem - ukochana Eden ma już chłopaka, ale... czy to na pewno jest problem?nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Tłumaczenie tytułu: każda rzecz jest najlepsza nowa, przyjaciele i wino najlepsi są starzy (przysłowie tureckie)
Tęsknił za Stambułem. Mimo iż nienawidził latać (ale robił to często), zawsze chętnie tu wracał. To był jego drugi dom i czuł się tam naprawdę dobrze, mimo iż tu więcej ludzi go znało i oczywiście był zaczepiany na ulicy. Do wielkiej premiery jego filmu zostało niewiele czasu. Czy się stresował? Oczywiście, że tak. Na szczęście nie był sam, miał swoją piękną towarzyszkę i czuł się z tą myślą lepiej. Przynajmniej będzie miał z kim dzielić się uwagami i zapozować na czerwonym dywanie.
Zanim ten wielki dzień nadejdzie, pozostał im wolny czas, który można było spożytkować w dowolny sposób. Po locie oczywiście potrzebowali odpoczynku, ale Ayers szybko się przestawił. Miał wiele do zrobienia, pokazania i wyznania.
Nie chciał zostawiać Eden samej w domu, obiecał jej zwiedzanie i słowa dotrzyma, ale gdy potrzebowała chwili na odnalezienie się w nowym miejscu (i bycia pośród spragnionych miłości i uwagi zwierzaków Cema), przeprosił ją i powiedział, że musi się z kimś spotkać. Mowa była o jego przyjacielu, Emirze. Wiedział jako pierwszy o tym kiedy przylatuje Cem, z kim i co ma zamiar zrobić. Panowie umówili się więc na dogodną im obu godzinę i ustalili, że posiedzą u Saylana w domu. Cem nie miał ochoty się pokazywać na ulicy, czy w jakimś lokalu. Mógł przyjechać samochodem, ale postanowił skorzystać z uprzejmości kuzyna. Wróci taksówką, bo pewnie panowie nie zrezygnują z jakiegoś trunku, co by się lepiej i szczerzej rozmawiało. Kupił po drodze alkohol żeby nie przychodzić z pustymi rękami i mógł już podjechać pod dobrze znany adres.
Podziękował Erenowi i kazał mu wracać do domu, w razie gdyby Eden potrzebowała pomocy (kuzyn słabo mówił po angielsku, ale posiłkując się słownikiem i rozmówkami, kobieta chyba była w stanie się z nim dogadać po turecku). Nie chciał jej zostawiać samej, ale to spotkanie było ważne.
Oczywiście nie musiał czekać długo na wpuszczenie go do środka, bo chwilę przed przyjazdem Cem zadzwonił do Emira i powiedział, że przebrnęli przez te wszystkie korki i już są blisko.
Widząc przyjaciela, Cem powitał go z uśmiechem i braterskim uściskiem. Emir był jego pierwszym przyjacielem w mieście i został z nim na dobre i złe. Ich relacja przetrwała nie tylko lata, ale i dzielącą ich odległość. Kiedy tylko Cem zamieszkał w Stambule, miał się do kogo zwrócić o pomoc i po prostu miał wsparcie i towarzystwo. Cem nigdy go nie zawiódł, tak jak Emir jego. Potrafili się pokłócić, ale zawsze się godzili i spędzali czas przy szklaneczkach z rakı, rozmawiając o wszystkim, co ich interesowało.
- Hoş geldin, Emir – przywitał się według tureckiej tradycji. - Dobrze tu być – dodał i wcisnął kumplowi w ręce butelkę. Potem wszedł do środka i rozgościł się, bo przecież znał to miejsce jak własny dom.
- Zostawiłem dla ciebie piękną kobietę w domu – zagadnął przyjaciela. – Obiecałem jej zwiedzanie, ale chyba póki co, chce odpocząć i zebrać siły, podzwonić do swoich w Toronto – wyjaśnił.
- Wrócę do domu taksówką i nie spij mnie za bardzo, bo nie chcę jej denerwować po swoim powrocie. Ma charakterek – przyznał i uśmiechnął się mimowolnie. Kiedy chodziło o Eden, natychmiast coś się w jego tonie zmieniało. Chyba tylko ona nie widziała tego, że Cem był w niej zakochany po uszy. Jeśli dziennikarze to wychwycą na premierze, ich zdjęcia trafią do gazet. I tak będą o tym pisać, ale nie chciał, żeby jakieś nieprawdziwe wiadomości trafiły do jej chłopaka.
- Lot przetrwałem w miarę spokojnie, bo trochę rozmawialiśmy i odciągała moje myśli od dolegliwości – Emir wiedział o klaustrofobii Cema, więc mogli rozmawiać otwarcie. Innym o tym nie mówił. Po prostu starał się być twardzielem, gdy chodziło o sceny kręcone w ciasnych pomieszczeniach.
- Poznacie się już wkrótce.
Emir Saylan
Tęsknił za Stambułem. Mimo iż nienawidził latać (ale robił to często), zawsze chętnie tu wracał. To był jego drugi dom i czuł się tam naprawdę dobrze, mimo iż tu więcej ludzi go znało i oczywiście był zaczepiany na ulicy. Do wielkiej premiery jego filmu zostało niewiele czasu. Czy się stresował? Oczywiście, że tak. Na szczęście nie był sam, miał swoją piękną towarzyszkę i czuł się z tą myślą lepiej. Przynajmniej będzie miał z kim dzielić się uwagami i zapozować na czerwonym dywanie.
Zanim ten wielki dzień nadejdzie, pozostał im wolny czas, który można było spożytkować w dowolny sposób. Po locie oczywiście potrzebowali odpoczynku, ale Ayers szybko się przestawił. Miał wiele do zrobienia, pokazania i wyznania.
Nie chciał zostawiać Eden samej w domu, obiecał jej zwiedzanie i słowa dotrzyma, ale gdy potrzebowała chwili na odnalezienie się w nowym miejscu (i bycia pośród spragnionych miłości i uwagi zwierzaków Cema), przeprosił ją i powiedział, że musi się z kimś spotkać. Mowa była o jego przyjacielu, Emirze. Wiedział jako pierwszy o tym kiedy przylatuje Cem, z kim i co ma zamiar zrobić. Panowie umówili się więc na dogodną im obu godzinę i ustalili, że posiedzą u Saylana w domu. Cem nie miał ochoty się pokazywać na ulicy, czy w jakimś lokalu. Mógł przyjechać samochodem, ale postanowił skorzystać z uprzejmości kuzyna. Wróci taksówką, bo pewnie panowie nie zrezygnują z jakiegoś trunku, co by się lepiej i szczerzej rozmawiało. Kupił po drodze alkohol żeby nie przychodzić z pustymi rękami i mógł już podjechać pod dobrze znany adres.
Podziękował Erenowi i kazał mu wracać do domu, w razie gdyby Eden potrzebowała pomocy (kuzyn słabo mówił po angielsku, ale posiłkując się słownikiem i rozmówkami, kobieta chyba była w stanie się z nim dogadać po turecku). Nie chciał jej zostawiać samej, ale to spotkanie było ważne.
Oczywiście nie musiał czekać długo na wpuszczenie go do środka, bo chwilę przed przyjazdem Cem zadzwonił do Emira i powiedział, że przebrnęli przez te wszystkie korki i już są blisko.
Widząc przyjaciela, Cem powitał go z uśmiechem i braterskim uściskiem. Emir był jego pierwszym przyjacielem w mieście i został z nim na dobre i złe. Ich relacja przetrwała nie tylko lata, ale i dzielącą ich odległość. Kiedy tylko Cem zamieszkał w Stambule, miał się do kogo zwrócić o pomoc i po prostu miał wsparcie i towarzystwo. Cem nigdy go nie zawiódł, tak jak Emir jego. Potrafili się pokłócić, ale zawsze się godzili i spędzali czas przy szklaneczkach z rakı, rozmawiając o wszystkim, co ich interesowało.
- Hoş geldin, Emir – przywitał się według tureckiej tradycji. - Dobrze tu być – dodał i wcisnął kumplowi w ręce butelkę. Potem wszedł do środka i rozgościł się, bo przecież znał to miejsce jak własny dom.
- Zostawiłem dla ciebie piękną kobietę w domu – zagadnął przyjaciela. – Obiecałem jej zwiedzanie, ale chyba póki co, chce odpocząć i zebrać siły, podzwonić do swoich w Toronto – wyjaśnił.
- Wrócę do domu taksówką i nie spij mnie za bardzo, bo nie chcę jej denerwować po swoim powrocie. Ma charakterek – przyznał i uśmiechnął się mimowolnie. Kiedy chodziło o Eden, natychmiast coś się w jego tonie zmieniało. Chyba tylko ona nie widziała tego, że Cem był w niej zakochany po uszy. Jeśli dziennikarze to wychwycą na premierze, ich zdjęcia trafią do gazet. I tak będą o tym pisać, ale nie chciał, żeby jakieś nieprawdziwe wiadomości trafiły do jej chłopaka.
- Lot przetrwałem w miarę spokojnie, bo trochę rozmawialiśmy i odciągała moje myśli od dolegliwości – Emir wiedział o klaustrofobii Cema, więc mogli rozmawiać otwarcie. Innym o tym nie mówił. Po prostu starał się być twardzielem, gdy chodziło o sceny kręcone w ciasnych pomieszczeniach.
- Poznacie się już wkrótce.
Emir Saylan
-
🧿nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Niezależnie od tego, jak ostatnio wyglądało życie Emira, co i w jakich ilościach go stresowało, gdzie znajdowało się jego skupienie, niezmiennie cieszył się na przylot Cema do Turcji. Widywali się często, kiedy akurat Ayers przebywał w Stambule, obydwaj zawsze potrafili wygospodarować czas dla przyjaciela, nadrobić wszystkie ważne tematy, spojrzeć sobie w oczy i bez ogródek i cyfrowej modyfikacji twarzy przez kamerkę, szczerze i od serca podzielić się swoimi myślami. Rozumieli się nawet, kiedy nie do końca się zgadzali.
Emir był ogromnie wdzięczny, że ma w Cemilu takie wsparcie. Nawet jeśli nie otwierał się łatwo w kwestii trudnych tematów, to ostatecznie przyjaciel potrafił wyciągnąć z niego to, co go trapiło. Niekoniecznie dopytywaniem, czasem po prostu cierpliwym czekaniem.
Wrócił z pracy nieco wcześniej, niż w ciągu ostatnich dwóch tygodni, bo chciał zdążyć wyprowadzić psa przed przybyciem swojego gościa. Akurat wracał z pobliskiego parku, kiedy otrzymał telefon, więc przyspieszył kroku.
Zeytin - biały w czarne łaty mieszaniec mający budowę wyżła - usłyszał kroki jeszcze zanim rozległo się pukanie do drzwi i machając energicznie ogonem węszył przy szparze w progu, w swój psi sposób łącząc w głowie kropki. Podekscytowane piski mogły oznaczać tylko jedno - rozpoznał Cemila i zaczął go obwąchiwać i domagać się uwagi, kiedy tylko ten wszedł do mieszkania.
- Hoş bulduk, Cemil. - Nie mógł nie uśmiechnąć się szeroko na widok przyjaciela i tego, z jaką miłością traktuje go czworonóg. - Wchodź, rozgość się. Zaytin, daj mu spokój. - Trzymając w jednej dłoni butelkę raki, zamknął drzwi i bez jakiegokolwiek przekonania i cienia złości, dla samej zasady upomniał entuzjastycznego psa.
Zaprosił Cema do salonu, przygotował dwie szklaneczki i posłał mu wszystkowiedzące spojrzenie, kiedy została wspomniana Eden.
- No ja mam nadzieję, że ją poznam. Jakbyś próbował ją przede mną ukrywać, to wpadłbym niezapowiedziany i jeszcze by się biedna przestraszyła. - Zażartował bez cienia realnej groźby w tonie. Wiedział o tej tajemniczej nieznajomej znacznie więcej, niż ona pewnie podejrzewała i nawet na odległość tysięcy kilometrów potrafił wyłapać zmiany jakie zachodziły w Cemilu, kiedy temat schodził na Eden. Martwił się o niego, jak na przyjaciela przystało, nie chciał żeby przeżył zawód, ani żeby tabloidy go obskoczyły, ale też ufał, że wiedział co robi.
Zanim usiadł, przyniósł jeszcze kilka przekąsek i świeżo zaparzony czai, bo przecież nie o samym alkoholu będą tu siedzieć. Dopiero kiedy zajął miejsce na fotelu i spojrzał na swojego psa siedzącego w nogach Cemila, z pyskiem opartym o jego kolano, poczuł jak coś wewnątrz się rozluźnia. Obecność przyjaciela wpływała bardzo korzystnie na jego ostatnio bardzo napięte nerwy.
- Naprawdę dobrze cię widzieć, Cem. Dużo osób o ciebie pytało. - Przez jego pracę ściśle związaną z showbiznesem, wiele osób wiedziało że ma bliską relację z Ayersem. I mimo że nie był jego menagerem, to w dużym stopniu trochę jako taki działał na odległość. - Nic nie mówiłem na temat twojego pojawienia się na premierze z towarzyszką, ale jest to bardzo często poruszany temat. Jesteś pewien, że Eden nie będzie miała nic przeciwko temu? - Wiedział, że Cem potrafił sobie poradzić z prasowym rozgłosem, ale teraz musiał mieć na uwadze też drugą osobę.
Cem Ayers
Emir był ogromnie wdzięczny, że ma w Cemilu takie wsparcie. Nawet jeśli nie otwierał się łatwo w kwestii trudnych tematów, to ostatecznie przyjaciel potrafił wyciągnąć z niego to, co go trapiło. Niekoniecznie dopytywaniem, czasem po prostu cierpliwym czekaniem.
Wrócił z pracy nieco wcześniej, niż w ciągu ostatnich dwóch tygodni, bo chciał zdążyć wyprowadzić psa przed przybyciem swojego gościa. Akurat wracał z pobliskiego parku, kiedy otrzymał telefon, więc przyspieszył kroku.
Zeytin - biały w czarne łaty mieszaniec mający budowę wyżła - usłyszał kroki jeszcze zanim rozległo się pukanie do drzwi i machając energicznie ogonem węszył przy szparze w progu, w swój psi sposób łącząc w głowie kropki. Podekscytowane piski mogły oznaczać tylko jedno - rozpoznał Cemila i zaczął go obwąchiwać i domagać się uwagi, kiedy tylko ten wszedł do mieszkania.
- Hoş bulduk, Cemil. - Nie mógł nie uśmiechnąć się szeroko na widok przyjaciela i tego, z jaką miłością traktuje go czworonóg. - Wchodź, rozgość się. Zaytin, daj mu spokój. - Trzymając w jednej dłoni butelkę raki, zamknął drzwi i bez jakiegokolwiek przekonania i cienia złości, dla samej zasady upomniał entuzjastycznego psa.
Zaprosił Cema do salonu, przygotował dwie szklaneczki i posłał mu wszystkowiedzące spojrzenie, kiedy została wspomniana Eden.
- No ja mam nadzieję, że ją poznam. Jakbyś próbował ją przede mną ukrywać, to wpadłbym niezapowiedziany i jeszcze by się biedna przestraszyła. - Zażartował bez cienia realnej groźby w tonie. Wiedział o tej tajemniczej nieznajomej znacznie więcej, niż ona pewnie podejrzewała i nawet na odległość tysięcy kilometrów potrafił wyłapać zmiany jakie zachodziły w Cemilu, kiedy temat schodził na Eden. Martwił się o niego, jak na przyjaciela przystało, nie chciał żeby przeżył zawód, ani żeby tabloidy go obskoczyły, ale też ufał, że wiedział co robi.
Zanim usiadł, przyniósł jeszcze kilka przekąsek i świeżo zaparzony czai, bo przecież nie o samym alkoholu będą tu siedzieć. Dopiero kiedy zajął miejsce na fotelu i spojrzał na swojego psa siedzącego w nogach Cemila, z pyskiem opartym o jego kolano, poczuł jak coś wewnątrz się rozluźnia. Obecność przyjaciela wpływała bardzo korzystnie na jego ostatnio bardzo napięte nerwy.
- Naprawdę dobrze cię widzieć, Cem. Dużo osób o ciebie pytało. - Przez jego pracę ściśle związaną z showbiznesem, wiele osób wiedziało że ma bliską relację z Ayersem. I mimo że nie był jego menagerem, to w dużym stopniu trochę jako taki działał na odległość. - Nic nie mówiłem na temat twojego pojawienia się na premierze z towarzyszką, ale jest to bardzo często poruszany temat. Jesteś pewien, że Eden nie będzie miała nic przeciwko temu? - Wiedział, że Cem potrafił sobie poradzić z prasowym rozgłosem, ale teraz musiał mieć na uwadze też drugą osobę.
Cem Ayers
-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał w Stambule, do którego chce się przeprowadzić w przyszłości na stałe, po śmierci rodziców jest głową rodziny i stara się pomóc rodzeństwu w życiu.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, lecz jest jeden problem - ukochana Eden ma już chłopaka, ale... czy to na pewno jest problem?nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Rozczuliło Cema to, że pies Emira tak bardzo ucieszył się na jego widok. Ayers uwielbiał zwierzęta, tęsknił za własnymi i teraz mógł się pocieszyć ich obecnością. Nawet Zaytin pogłaskał, a psiak wydawał się być bardzo zadowolony z tego gestu.
- Ta dziewczyna to prawdziwe wyzwanie – przyznał. – A ukrywanie przed nią prawdziwych uczuć jest naprawdę trudnym zadaniem – był tym zmęczony i chciał to jakoś rozwiązać w jak najkrótszym czasie. Poza tym i tak kto będzie na niego uważnie patrzeć, ten zauważy jego tęskne spojrzenie w kierunku swojej urodziwej towarzyszki.
- Potrafię zagrać różne emocje, a jednak jeśli chodzi o sprawy sercowe to wymiękam – grywał z różnymi aktorkami, pięknymi i wolnymi, a chociaż miał z nimi tak zwaną chemię, żadna nie mogła się porównywać z Eden, bo tylko ona cieszyła się tak szczerym zainteresowaniem Cemila i jego cieplejszymi uczuciami.
- Jestem tu z obowiązku, ale jeśli coś się wydarzy trudnego w Kanadzie, wrócę na dłużej do Turcji. Nie przyjmuję ofert, chociaż część jest ciekawa i kusząca i coś bym wybrał – powiedział poważnie. Mimo to miał jakieś zajęcie w Toronto i tam też nie narzekał na brak pracy.
- Zastanawiam się też nad krótką przerwą od grania. Wszystko zależy od spraw prywatnych – wyjaśnił. Póki co był ustawiony finansowo, więc nie martwił się zbytnio o swój los. Nie wiedział tylko w jakim stanie psychicznym będzie i czy poradzi sobie z pewnymi wyzwaniami.
Wysłuchawszy przyjaciela, pokiwał wolno głową.
- Ona wie, że będzie zasypywana pytaniami i spojrzeniami. Zdaje sobie sprawę z tego, że tutaj jestem bardziej rozpoznawalny, a na samej premierze nie będę mieć spokoju – wiadomo, że lekko nie będzie. Może dlatego zależało mu na tym, by kobieta chociaż trochę poznała podstawowe zwroty po turecku.
- Myślę, że to ją zmęczy, ale mam plan B. Zwiejemy z jakiegoś powodu, kiedy będziemy mieć dość – powód mógłby być szalony albo przyziemny – zobaczymy, co wymyślą. I to nie tak, że nie liczył się ze swoją pracą i tym, czego od niego oczekiwano. Większość ludzi wiedziała, że nie lubi takich imprez i pojawia się na nich, ponieważ musi. Swego czasu często pojawiał się w gazetach, gdzie dumano nad tym, czy kogoś ma lub czy romans serialowy ma podłoże w prawdziwej relacji. Oczywiście ich zdjęcia na evencie pojawią się znowu w prasie i w mediach, będą się zastanawiać, co ich łączy i dlaczego Eden mu towarzyszyła.
- Jesteśmy przyjaciółmi, to powinno być najważniejsze – a sam fakt, że było inaczej z jego strony… bo z przyjaciółką, która ma chłopaka raczej nie ląduje się w niezręcznej sytuacji, jaką mieli oni kilka tygodni wcześniej. Od tamtej pory nie potrafił sobie poradzić z emocjami wobec kobiety. Był w niej głęboko zakochany, po prostu. – Będę ją chronić, jak na bliskiego kumpla przystało – ale nie podda się też bez walki. Mógł mieć wiele kobiet, ale on potrzebował tej konkretnej. Był romantykiem, a nie Casanovą.
- Jak tam u ciebie? – zapytał w końcu. – Jakieś nowości czy zmiany? – spojrzał uważnie na Emira. Miał nadzieję, że chociaż u niego jest lepiej, a przynajmniej ma mniej problemów od niego.
Rozmawiali często, ale w tej branży bywało różnie i czasem wszystko toczyło się bardzo szybko.
Sięgnął po herbatę i upił trochę. Była nie do podrobienia, najlepsza właśnie w tym kraju.
Emir Saylan
- Ta dziewczyna to prawdziwe wyzwanie – przyznał. – A ukrywanie przed nią prawdziwych uczuć jest naprawdę trudnym zadaniem – był tym zmęczony i chciał to jakoś rozwiązać w jak najkrótszym czasie. Poza tym i tak kto będzie na niego uważnie patrzeć, ten zauważy jego tęskne spojrzenie w kierunku swojej urodziwej towarzyszki.
- Potrafię zagrać różne emocje, a jednak jeśli chodzi o sprawy sercowe to wymiękam – grywał z różnymi aktorkami, pięknymi i wolnymi, a chociaż miał z nimi tak zwaną chemię, żadna nie mogła się porównywać z Eden, bo tylko ona cieszyła się tak szczerym zainteresowaniem Cemila i jego cieplejszymi uczuciami.
- Jestem tu z obowiązku, ale jeśli coś się wydarzy trudnego w Kanadzie, wrócę na dłużej do Turcji. Nie przyjmuję ofert, chociaż część jest ciekawa i kusząca i coś bym wybrał – powiedział poważnie. Mimo to miał jakieś zajęcie w Toronto i tam też nie narzekał na brak pracy.
- Zastanawiam się też nad krótką przerwą od grania. Wszystko zależy od spraw prywatnych – wyjaśnił. Póki co był ustawiony finansowo, więc nie martwił się zbytnio o swój los. Nie wiedział tylko w jakim stanie psychicznym będzie i czy poradzi sobie z pewnymi wyzwaniami.
Wysłuchawszy przyjaciela, pokiwał wolno głową.
- Ona wie, że będzie zasypywana pytaniami i spojrzeniami. Zdaje sobie sprawę z tego, że tutaj jestem bardziej rozpoznawalny, a na samej premierze nie będę mieć spokoju – wiadomo, że lekko nie będzie. Może dlatego zależało mu na tym, by kobieta chociaż trochę poznała podstawowe zwroty po turecku.
- Myślę, że to ją zmęczy, ale mam plan B. Zwiejemy z jakiegoś powodu, kiedy będziemy mieć dość – powód mógłby być szalony albo przyziemny – zobaczymy, co wymyślą. I to nie tak, że nie liczył się ze swoją pracą i tym, czego od niego oczekiwano. Większość ludzi wiedziała, że nie lubi takich imprez i pojawia się na nich, ponieważ musi. Swego czasu często pojawiał się w gazetach, gdzie dumano nad tym, czy kogoś ma lub czy romans serialowy ma podłoże w prawdziwej relacji. Oczywiście ich zdjęcia na evencie pojawią się znowu w prasie i w mediach, będą się zastanawiać, co ich łączy i dlaczego Eden mu towarzyszyła.
- Jesteśmy przyjaciółmi, to powinno być najważniejsze – a sam fakt, że było inaczej z jego strony… bo z przyjaciółką, która ma chłopaka raczej nie ląduje się w niezręcznej sytuacji, jaką mieli oni kilka tygodni wcześniej. Od tamtej pory nie potrafił sobie poradzić z emocjami wobec kobiety. Był w niej głęboko zakochany, po prostu. – Będę ją chronić, jak na bliskiego kumpla przystało – ale nie podda się też bez walki. Mógł mieć wiele kobiet, ale on potrzebował tej konkretnej. Był romantykiem, a nie Casanovą.
- Jak tam u ciebie? – zapytał w końcu. – Jakieś nowości czy zmiany? – spojrzał uważnie na Emira. Miał nadzieję, że chociaż u niego jest lepiej, a przynajmniej ma mniej problemów od niego.
Rozmawiali często, ale w tej branży bywało różnie i czasem wszystko toczyło się bardzo szybko.
Sięgnął po herbatę i upił trochę. Była nie do podrobienia, najlepsza właśnie w tym kraju.
Emir Saylan
-
🧿nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Pokręcił nieznacznie głową, uśmiechając się przy tym z przyjacielskim pobłażaniem i patrząc na Cemila tak wymownie, jakby wcale słowa nie były tu potrzebne.
- Cem, ja wiem że jesteś świetnym aktorem, ale udawanie przed nią to chyba najgorsza rola jaką sam sobie narzuciłeś. Przyjaźń przyjaźnią, ale powinieneś być z nią szczery dla twojego i jej dobra. I nie mówię tego jako zarzut! - Uniósł lekko ręce w obronnym geście, chcąc zatrzymać jakiekolwiek protesty kumpla. - Sam dobrze wiesz jak bardzo pismaki mogą zacząć się rozpisywać i wyolbrzymiać nawet najmniejszy szczegół, całe to towarzystwo jest łase na jakikolwiek trop romansu albo skandalu. Trudniej będzie ci z nią porozmawiać, jeśli dowie się o twoim uczuciu z gazet. To tylko rada. - Obydwaj znali dobrze realia tureckiego węszenia sensacji, szczególnie jeśli chodziło o życie prywatne gwiazd. On sam wielokrotnie musiał się nieźle nagimnastykować, żeby naprostować nieprawdziwe i niekoniecznie pochlebne plotki na temat swoich podopiecznych, opracować odpowiednią strategię odwracania uwagi i modelowania wizerunku publicznego. I w razie potrzeby gotów był pomóc Cemowi i Eden, jakby jednak ich pojawienie się na czerwonym dywanie okazało się zbyt smakowitym kąskiem, na tyle soczystym, że każde pisemko, blog, kanał skupiony na śledzeniu życia aktorów zaczął wyciskać z tego zbyt wiele. Nie musiał tego nawet oferować, Ayers wiedział, że mógłby na niego liczyć w takiej sytuacji.
Włączają w to również pomoc w zerwaniu się z premiery, nawet jakby miał być po prostu kierowcą w samochodzie z przyciemnianymi szybami zapewniającymi odrobinę więcej prywatności.
Nie od razu odpowiedział na pytanie zmieniające centrum ich uwagi. Uśmiechnął się lekko, ale był to uśmiech krzywy i nie sięgający oczu. Bardzo wyraźnym sygnałem, że coś Emira trapi, było sięgnięcie po butelkę raki i napełnienie dwóch szklaneczek stojących na stole. Dodał do nich wody, obserwując jak trunek przybrał mlecznobiały kolor. Podsunął jeden taki przygotowany drink w kierunku Cema i spojrzał do wnętrza swojego. Zamieszał delikatnie, dając sobie te dwie sekundy więcej na ułożenie myśli. W końcu westchnął głęboko, z ciężarem czegoś, czego nie chciał tak po prostu przyznawać.
- Mam ostatnio... trochę za dużo na głowie. Sezon promocji, premier, sesji zdjęciowych, każdy czegoś chce, terminy gonią. - Nie mówił wszystkiego. Coś pozostawało niewypowiedziane i było na tyle przytłaczające, że z jakiegoś powodu Emir starał się to ukryć. Tego typu reakcje zdarzały mu się, kiedy miał problem, z którego nie widział drogi wyjścia.
Uniósł szklaneczkę z alkoholem, jakby w toaście, choć była w tym gorycz, a nie celebrowanie i upił łyka.
Cem Ayers
- Cem, ja wiem że jesteś świetnym aktorem, ale udawanie przed nią to chyba najgorsza rola jaką sam sobie narzuciłeś. Przyjaźń przyjaźnią, ale powinieneś być z nią szczery dla twojego i jej dobra. I nie mówię tego jako zarzut! - Uniósł lekko ręce w obronnym geście, chcąc zatrzymać jakiekolwiek protesty kumpla. - Sam dobrze wiesz jak bardzo pismaki mogą zacząć się rozpisywać i wyolbrzymiać nawet najmniejszy szczegół, całe to towarzystwo jest łase na jakikolwiek trop romansu albo skandalu. Trudniej będzie ci z nią porozmawiać, jeśli dowie się o twoim uczuciu z gazet. To tylko rada. - Obydwaj znali dobrze realia tureckiego węszenia sensacji, szczególnie jeśli chodziło o życie prywatne gwiazd. On sam wielokrotnie musiał się nieźle nagimnastykować, żeby naprostować nieprawdziwe i niekoniecznie pochlebne plotki na temat swoich podopiecznych, opracować odpowiednią strategię odwracania uwagi i modelowania wizerunku publicznego. I w razie potrzeby gotów był pomóc Cemowi i Eden, jakby jednak ich pojawienie się na czerwonym dywanie okazało się zbyt smakowitym kąskiem, na tyle soczystym, że każde pisemko, blog, kanał skupiony na śledzeniu życia aktorów zaczął wyciskać z tego zbyt wiele. Nie musiał tego nawet oferować, Ayers wiedział, że mógłby na niego liczyć w takiej sytuacji.
Włączają w to również pomoc w zerwaniu się z premiery, nawet jakby miał być po prostu kierowcą w samochodzie z przyciemnianymi szybami zapewniającymi odrobinę więcej prywatności.
Nie od razu odpowiedział na pytanie zmieniające centrum ich uwagi. Uśmiechnął się lekko, ale był to uśmiech krzywy i nie sięgający oczu. Bardzo wyraźnym sygnałem, że coś Emira trapi, było sięgnięcie po butelkę raki i napełnienie dwóch szklaneczek stojących na stole. Dodał do nich wody, obserwując jak trunek przybrał mlecznobiały kolor. Podsunął jeden taki przygotowany drink w kierunku Cema i spojrzał do wnętrza swojego. Zamieszał delikatnie, dając sobie te dwie sekundy więcej na ułożenie myśli. W końcu westchnął głęboko, z ciężarem czegoś, czego nie chciał tak po prostu przyznawać.
- Mam ostatnio... trochę za dużo na głowie. Sezon promocji, premier, sesji zdjęciowych, każdy czegoś chce, terminy gonią. - Nie mówił wszystkiego. Coś pozostawało niewypowiedziane i było na tyle przytłaczające, że z jakiegoś powodu Emir starał się to ukryć. Tego typu reakcje zdarzały mu się, kiedy miał problem, z którego nie widział drogi wyjścia.
Uniósł szklaneczkę z alkoholem, jakby w toaście, choć była w tym gorycz, a nie celebrowanie i upił łyka.
Cem Ayers
-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał w Stambule, do którego chce się przeprowadzić w przyszłości na stałe, po śmierci rodziców jest głową rodziny i stara się pomóc rodzeństwu w życiu.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, lecz jest jeden problem - ukochana Eden ma już chłopaka, ale... czy to na pewno jest problem?nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Uśmiechnął się słabo. Wiedział, że na dłuższą metę to nie zadziała, ale nie powiedział najważniejszego. Nawet Emir nie miał pojęcia o tym, co szykował Cemil w swoim domu w Stambule.
- Powiem jej o wszystkim – odparł spokojnie. – Ja… no powiedzmy, że Eren mi pomagał od kilku dni. Postanowiłem jej wszystko wyznać tutaj, gdzie będzie daleko od domu i swojego chłopaka – ostatnie słowo ciężko mu przechodziło przez gardło. – Wiesz, co jest najgorsze? To, że on jest w porządku. Sam stwierdził, że wyjazd z przyjacielem dobrze jej zrobi – rozłożył bezradnie ręce.
- Nie wiem, czy Eden domyśla się prawdy. Jest bystra, być może uda jej się wszystko poskładać w całość. Zmuszam ją nawet do nauki podstawowych zwrotów po turecku. Wyznałem jej miłość już kilka razy, ale zawsze w tym języku. Gdyby zajrzała do swoich ściąg i pomocy językowych, wiedziałaby więcej. A może ona już wie, tylko sama udaje, nie wiem – powiedział poważnie. Cem nie czuł się komfortowo w tej sytuacji, bo ostatnie czego chciał, to kłamać kobiecie, którą kochał. Wszystko miało mieć swój czas, to wyznanie także.
- Chciałbym pójść na premierę spokojny. Jeśli dziennikarze zaczną siać plotki, któraś trafi do Kanady i być może Elias to przeczyta. Nie wiem, co zrobić, stary. Powiedzieć jej od razu? Czy może po kilku dniach tutaj? Wyznam prawdę, to już postanowiłem. Co ma być, to będzie – podsumował i poczęstował się przekąską.
Naprawdę nie wiedział, jak to ugryźć. Najbardziej obawiał się tego, że stara się na darmo i z tamtego żaru, który rozniecili, zostanie sam popiół, a nie prawdziwy ogień. Nigdy wcześniej nie zakochał się tak bardzo. Emir pamiętał o Merve, którą zabrał do Toronto. Po kilku dniach znalazła sobie bogatszego faceta. To go zraziło do kobiet, ale po tym jak znów spotkał Eden, wszystko odżyło – wspomnienia, przyjaźń i chęć zaopiekowania się nią. Wszystko się wzmocniło i z każdym dniem i spotkaniem, rozumiał więcej. To z nią się uzupełniał, a ich sprzeczki zawsze kończyły się żartami. Może gdyby podczas tamtego spotkania poszli na całość…
Cem sięgnął po swoją szklankę z alkoholem i napił się nieco. Potrzebował tego i Emir chyba też. Mieli o czym gadać, a wieści od przyjaciela, albo raczej to, że próbował uciec czasem wzrokiem, mówiło jasno o tym, że coś się działo, o czym nie miał pojęcia. Znali się od dzieciaka i naprawdę jeden i drugi wiedział, kiedy tamten kłamie lub coś zataja.
- Coś cię gryzie – to nie było pytanie, tylko stwierdzenie. Musiało się stać coś istotnego, bo inaczej powiedziałby to od razu i nie próbował nawet udawać, że wszystko gra.
- Bracie, czy jest coś, w czym mógłbym ci pomóc? – zapytał poważnie, wpatrując się w Emira badawczo. Chciał wiedzieć, bo tylko w ten sposób mógł coś zadziałać, o ile był w stanie.
Emir Saylan
- Powiem jej o wszystkim – odparł spokojnie. – Ja… no powiedzmy, że Eren mi pomagał od kilku dni. Postanowiłem jej wszystko wyznać tutaj, gdzie będzie daleko od domu i swojego chłopaka – ostatnie słowo ciężko mu przechodziło przez gardło. – Wiesz, co jest najgorsze? To, że on jest w porządku. Sam stwierdził, że wyjazd z przyjacielem dobrze jej zrobi – rozłożył bezradnie ręce.
- Nie wiem, czy Eden domyśla się prawdy. Jest bystra, być może uda jej się wszystko poskładać w całość. Zmuszam ją nawet do nauki podstawowych zwrotów po turecku. Wyznałem jej miłość już kilka razy, ale zawsze w tym języku. Gdyby zajrzała do swoich ściąg i pomocy językowych, wiedziałaby więcej. A może ona już wie, tylko sama udaje, nie wiem – powiedział poważnie. Cem nie czuł się komfortowo w tej sytuacji, bo ostatnie czego chciał, to kłamać kobiecie, którą kochał. Wszystko miało mieć swój czas, to wyznanie także.
- Chciałbym pójść na premierę spokojny. Jeśli dziennikarze zaczną siać plotki, któraś trafi do Kanady i być może Elias to przeczyta. Nie wiem, co zrobić, stary. Powiedzieć jej od razu? Czy może po kilku dniach tutaj? Wyznam prawdę, to już postanowiłem. Co ma być, to będzie – podsumował i poczęstował się przekąską.
Naprawdę nie wiedział, jak to ugryźć. Najbardziej obawiał się tego, że stara się na darmo i z tamtego żaru, który rozniecili, zostanie sam popiół, a nie prawdziwy ogień. Nigdy wcześniej nie zakochał się tak bardzo. Emir pamiętał o Merve, którą zabrał do Toronto. Po kilku dniach znalazła sobie bogatszego faceta. To go zraziło do kobiet, ale po tym jak znów spotkał Eden, wszystko odżyło – wspomnienia, przyjaźń i chęć zaopiekowania się nią. Wszystko się wzmocniło i z każdym dniem i spotkaniem, rozumiał więcej. To z nią się uzupełniał, a ich sprzeczki zawsze kończyły się żartami. Może gdyby podczas tamtego spotkania poszli na całość…
Cem sięgnął po swoją szklankę z alkoholem i napił się nieco. Potrzebował tego i Emir chyba też. Mieli o czym gadać, a wieści od przyjaciela, albo raczej to, że próbował uciec czasem wzrokiem, mówiło jasno o tym, że coś się działo, o czym nie miał pojęcia. Znali się od dzieciaka i naprawdę jeden i drugi wiedział, kiedy tamten kłamie lub coś zataja.
- Coś cię gryzie – to nie było pytanie, tylko stwierdzenie. Musiało się stać coś istotnego, bo inaczej powiedziałby to od razu i nie próbował nawet udawać, że wszystko gra.
- Bracie, czy jest coś, w czym mógłbym ci pomóc? – zapytał poważnie, wpatrując się w Emira badawczo. Chciał wiedzieć, bo tylko w ten sposób mógł coś zadziałać, o ile był w stanie.
Emir Saylan
-
🧿nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Kiedy dowiedział się od samego Cemila telefonicznie o Eden i o uczuciu jakie w przyjacielu się narodziło, oraz o dość mocno komplikującym fakcie, że ona kogoś ma, przeczuwał kłopoty. Zaloty względem zajętej kobiety, przynajmniej z perspektywy typowej tureckiej kultury, w jakiej został wychowany i spędził całe życie, było czymś zdecydowanie niegodnym i skandalicznym. Ale z drugiej strony... był w stanie zrozumieć kierujące Cemem uczucia, a te były szczere. Nigdy wcześniej nie widział go aż tak zakochanego - a widzieć na własne oczy mógł dopiero teraz i potwierdzało się to wszystko, co wywnioskował z niezliczonych rozmów, jakie przeprowadzali. Jeśli Ayers chciał zdecydować się na taki krok, to sprawa była poważna. I rozumiał też dlaczego wolał to zrobić tutaj, z dala od Kanady - dawało to możliwość zachowania całego zajścia w tajemnicy, jeśli Eden okazałaby się jednak niezainteresowana. Wróciłaby do Toronto i miała przestrzeń na zdystansowanie się do wszystkiego, a Cem zostałby tutaj i mógłby lizać rany złamanego serca z dala od niej.
To było jednocześnie cholernie brutalne, jak i bardzo rozsądne.
- Czerwony dywan jest bezlitosny. Obydwoje będziecie w świetle fleszy i reflektorów, wystawieni na widok publiczny, fotografowani i nagrywani bez chwili wytchnienia. Cem, myślę że jeśli postanowiłeś to zrobić, to powinieneś przed premierą. Żebyście obydwoje wiedzieli wtedy na czym stoicie i z jakimi potencjalnymi konsekwencjami możecie się mierzyć. Dużo łatwiej jest kontrolować sytuację, jak nie balansujesz niepewnej linie nad przepaścią. - Zamieszał znowu zawartością swojej szklanki, ale jego uwaga skupiona była wciąż na przyjacielu. - Twój manager o tym wie? Albo chociaż jakaś część? - W takich sytuacjach zaufana i rzetelna pomoc była nieoceniona. Emirem kierowała w te chwili nie tylko braterska troska, ale również ta profesjonalna. Nie był osobistym managerem Cema, ale w głowie już tworzył potencjalne plany i strategie jak poprowadzić kwestię przyjaźni Ayersa z jego towarzyszką, kiedy media uczepią się tego jak łatwej zdobyczy.
Wolał myśleć o tym, niż o swoich problemach. Tylko że nie mógł też uciekać od nich wiecznie, czas uciekał i konfrontacja była nieunikniona.
Nie spodziewał się niczego innego, wiedział że nie ukryje przed Cemilem swojego przygnębienia i zestresowania. Tylko że było mu aż wstyd przyznać się do czegoś, do czego nie powinien dopuścić, a co mimo to powinien brać pod uwagę jako potencjalna możliwość. Bo życie lubi być przewrotne.
Posłał mu dłuższe spojrzenie, nerwowo skubiąc zębami wargę.
- W tej sytuacji raczej nie możesz nic zrobić, Cem. Ale dzięki. Sama twoja obecność dużo dla mnie znaczy. Nie chcę zawracać ci głowy moimi problemami, masz w tej chwili zdecydowanie bardzo dużo swojego chaosu do udźwignięcia. - Mówił o całej sytuacji z Eden, premierze, podróży, a jego zmęczeniu i możliwym uczuciowym zachwianiu przez niewiedzę na czym stoi.
Tłumaczył to sobie w ten sposób, może po prostu potrzebując trochę więcej alkoholu, żeby język mu się rozwiązał. Bo łatwiej było przyznać się do błędów, potknięć i nieoczekiwanych poważnych zmian w życiu, jak umysł był odrobinę bardziej rozluźniony. Z tego tytułu napił się znowu swojego drinka.
Cemil mógł być pewien, że w końcu Emir przyzna mu co go aż tak trapi. Potrzebował po prostu trochę więcej czasu na oswojenie się ze świadomością, że mógł w końcu otwarcie się komuś z tego zwierzyć. A była to sprawa nowa, bo przy ostatniej rozmowie telefonicznej na odległość nic nie wskazywało by zderzył się z sytuacyjną ścianą, której nie mógł obejść.
Cem Ayers
To było jednocześnie cholernie brutalne, jak i bardzo rozsądne.
- Czerwony dywan jest bezlitosny. Obydwoje będziecie w świetle fleszy i reflektorów, wystawieni na widok publiczny, fotografowani i nagrywani bez chwili wytchnienia. Cem, myślę że jeśli postanowiłeś to zrobić, to powinieneś przed premierą. Żebyście obydwoje wiedzieli wtedy na czym stoicie i z jakimi potencjalnymi konsekwencjami możecie się mierzyć. Dużo łatwiej jest kontrolować sytuację, jak nie balansujesz niepewnej linie nad przepaścią. - Zamieszał znowu zawartością swojej szklanki, ale jego uwaga skupiona była wciąż na przyjacielu. - Twój manager o tym wie? Albo chociaż jakaś część? - W takich sytuacjach zaufana i rzetelna pomoc była nieoceniona. Emirem kierowała w te chwili nie tylko braterska troska, ale również ta profesjonalna. Nie był osobistym managerem Cema, ale w głowie już tworzył potencjalne plany i strategie jak poprowadzić kwestię przyjaźni Ayersa z jego towarzyszką, kiedy media uczepią się tego jak łatwej zdobyczy.
Wolał myśleć o tym, niż o swoich problemach. Tylko że nie mógł też uciekać od nich wiecznie, czas uciekał i konfrontacja była nieunikniona.
Nie spodziewał się niczego innego, wiedział że nie ukryje przed Cemilem swojego przygnębienia i zestresowania. Tylko że było mu aż wstyd przyznać się do czegoś, do czego nie powinien dopuścić, a co mimo to powinien brać pod uwagę jako potencjalna możliwość. Bo życie lubi być przewrotne.
Posłał mu dłuższe spojrzenie, nerwowo skubiąc zębami wargę.
- W tej sytuacji raczej nie możesz nic zrobić, Cem. Ale dzięki. Sama twoja obecność dużo dla mnie znaczy. Nie chcę zawracać ci głowy moimi problemami, masz w tej chwili zdecydowanie bardzo dużo swojego chaosu do udźwignięcia. - Mówił o całej sytuacji z Eden, premierze, podróży, a jego zmęczeniu i możliwym uczuciowym zachwianiu przez niewiedzę na czym stoi.
Tłumaczył to sobie w ten sposób, może po prostu potrzebując trochę więcej alkoholu, żeby język mu się rozwiązał. Bo łatwiej było przyznać się do błędów, potknięć i nieoczekiwanych poważnych zmian w życiu, jak umysł był odrobinę bardziej rozluźniony. Z tego tytułu napił się znowu swojego drinka.
Cemil mógł być pewien, że w końcu Emir przyzna mu co go aż tak trapi. Potrzebował po prostu trochę więcej czasu na oswojenie się ze świadomością, że mógł w końcu otwarcie się komuś z tego zwierzyć. A była to sprawa nowa, bo przy ostatniej rozmowie telefonicznej na odległość nic nie wskazywało by zderzył się z sytuacyjną ścianą, której nie mógł obejść.
Cem Ayers
-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał w Stambule, do którego chce się przeprowadzić w przyszłości na stałe, po śmierci rodziców jest głową rodziny i stara się pomóc rodzeństwu w życiu.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, lecz jest jeden problem - ukochana Eden ma już chłopaka, ale... czy to na pewno jest problem?nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
On tak naprawdę już sam nie wiedział, jak to wszystko ugryźć. Siostra zasugerowała mu, że to zły pomysł, by powiedzieć o wszystkim właśnie teraz i tutaj, ale czuł, że mimo wszystko jeśli nie zrobi tego podczas pobytu w Turcji, nie powie jej wcale. Najwyżej wróci sama, a on zostanie w Stambule i prędko nie wróci. Albo nie, wróci tylko po to, by spakować rzeczy i pozałatwiać pewne niedokończone sprawy w Kanadzie, a potem zniknie i prędko się nie pojawi w Toronto.
- Eden chce wiedzieć, kto jest w moich myślach i tę prawdę otrzyma. Ona uważa, że to ktoś z Turcji i mam odważyć się na coś szalonego i po prostu powiedzieć jej o wszystkim – przyznał i odetchnął głęboko. Ta sytuacja była specyficzna i nie do końca nie był pewien, czy zabiera się do tego właściwie.
- Masz rację, lepiej żeby poszła tam znając prawdę. Uszanuję każdą jej decyzję i reakcję. W końcu granie to moja profesja. Jeśli zrezygnuje z przyjścia, nie będę jej zmuszać. Sama zadecyduje, czy da radę, czy nie – to chyba było najrozsądniejsze wyjście. Będzie tak, jak wspólnie postanowią. O ile w ogóle do czegoś dojdą.Wszystko było mocno pokręcone, ale jakoś trzeba było ugryźć ten temat.
Zapytany o swojego managera, machnął ręką. To, co miał powiedzieć, było dość istotne.
- Kończymy współpracę – odparł spokojnie. – Powodem są problemy prywatne – wyjaśnił, ale chyba nikt w to nie wierzył. On na pewno nie.
- Ja widzę, że jest zmęczony obowiązkami rozlanymi na dwa różne kraje. Nie podoba mu się moje podejście do pracy i do projektów – i sam fakt, że ostatnio był zajęty nieco innymi sprawami.
- Ogólnie mówiąc, nasze drogi zaczęły się rozjeżdżać, więc… - machnął prawą ręką, bo w lewej wciąż miał szklankę z alkoholem. Nie żałował sobie, ale przy takiej okazji raczej nie pogadają naprawdę szczerze bez wspomagania.
Wysłuchał tego, co Emir miał do powiedzenia i zrobił poważną minę.
- Hej, zapominasz o tym, że jesteśmy jak bracia? Możesz mi powiedzieć o wszystkim, po to tu jestem. Nie pieprz więc głupot i powiedz, o co chodzi. Może uda mi się jakoś pomóc – ale póki nie wiedział o niczym, stał w miejscu. Przyjaciel musiał mu opowiedzieć, co się działo. Może procenty rozwiążą mu język? To było prawdopodobne.
- Wyżal się, będzie ci lżej – zachęcał. – Masz dobrą okazję i postaram się też o tym nie zapomnieć – odparł i odstawił szklankę na stół. Zagarnął coś do przegryzienia i wpatrywał się uważnie w Emira.
- Coś cię gryzie – tylko co takiego? Męczył się z tym, Cem to widział wyraźnie, ale po chwili udał, że zamyka usta na zamek. – Nic już nie mówię – zrobisz, co zechcesz – nie będzie się narzucać, ale facet miał idealną okazję do tego, by podzielić się z kimś swoimi kłopotami. Spotkali się także po to, by nadrobić zaległości i Cem napradę był gotowy na to, by wysłuchać drugiej strony. Przez chwilę zapanowała cisza, której Ayers nie przerwał. Chciał się przekonać o tym, czy to ten moment szczerości, czy jeszcze nie. Nie o wszystkim dało się powiedzieć ot tak sobie, ale Cem jak zawsze chciał być wsparciem.
- Hadi kardeşim - uniósł w górę szklankę i znów się napił. Coś mu dobrze wchodził ten alkohol, ale może sam chciał dodać sobie więcej odwagi? Oby tylko się nie wygłupił po powrocie do domu.
Emir Saylan
- Eden chce wiedzieć, kto jest w moich myślach i tę prawdę otrzyma. Ona uważa, że to ktoś z Turcji i mam odważyć się na coś szalonego i po prostu powiedzieć jej o wszystkim – przyznał i odetchnął głęboko. Ta sytuacja była specyficzna i nie do końca nie był pewien, czy zabiera się do tego właściwie.
- Masz rację, lepiej żeby poszła tam znając prawdę. Uszanuję każdą jej decyzję i reakcję. W końcu granie to moja profesja. Jeśli zrezygnuje z przyjścia, nie będę jej zmuszać. Sama zadecyduje, czy da radę, czy nie – to chyba było najrozsądniejsze wyjście. Będzie tak, jak wspólnie postanowią. O ile w ogóle do czegoś dojdą.Wszystko było mocno pokręcone, ale jakoś trzeba było ugryźć ten temat.
Zapytany o swojego managera, machnął ręką. To, co miał powiedzieć, było dość istotne.
- Kończymy współpracę – odparł spokojnie. – Powodem są problemy prywatne – wyjaśnił, ale chyba nikt w to nie wierzył. On na pewno nie.
- Ja widzę, że jest zmęczony obowiązkami rozlanymi na dwa różne kraje. Nie podoba mu się moje podejście do pracy i do projektów – i sam fakt, że ostatnio był zajęty nieco innymi sprawami.
- Ogólnie mówiąc, nasze drogi zaczęły się rozjeżdżać, więc… - machnął prawą ręką, bo w lewej wciąż miał szklankę z alkoholem. Nie żałował sobie, ale przy takiej okazji raczej nie pogadają naprawdę szczerze bez wspomagania.
Wysłuchał tego, co Emir miał do powiedzenia i zrobił poważną minę.
- Hej, zapominasz o tym, że jesteśmy jak bracia? Możesz mi powiedzieć o wszystkim, po to tu jestem. Nie pieprz więc głupot i powiedz, o co chodzi. Może uda mi się jakoś pomóc – ale póki nie wiedział o niczym, stał w miejscu. Przyjaciel musiał mu opowiedzieć, co się działo. Może procenty rozwiążą mu język? To było prawdopodobne.
- Wyżal się, będzie ci lżej – zachęcał. – Masz dobrą okazję i postaram się też o tym nie zapomnieć – odparł i odstawił szklankę na stół. Zagarnął coś do przegryzienia i wpatrywał się uważnie w Emira.
- Coś cię gryzie – tylko co takiego? Męczył się z tym, Cem to widział wyraźnie, ale po chwili udał, że zamyka usta na zamek. – Nic już nie mówię – zrobisz, co zechcesz – nie będzie się narzucać, ale facet miał idealną okazję do tego, by podzielić się z kimś swoimi kłopotami. Spotkali się także po to, by nadrobić zaległości i Cem napradę był gotowy na to, by wysłuchać drugiej strony. Przez chwilę zapanowała cisza, której Ayers nie przerwał. Chciał się przekonać o tym, czy to ten moment szczerości, czy jeszcze nie. Nie o wszystkim dało się powiedzieć ot tak sobie, ale Cem jak zawsze chciał być wsparciem.
- Hadi kardeşim - uniósł w górę szklankę i znów się napił. Coś mu dobrze wchodził ten alkohol, ale może sam chciał dodać sobie więcej odwagi? Oby tylko się nie wygłupił po powrocie do domu.
Emir Saylan
-
🧿nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Kiwał powoli głową, słuchając jak Cem stopniowo dochodzi do pewnych wniosków, uwzględniając jego rady. Czasem punkt widzenia kogoś stojącego obok był potrzebny, żeby zagubiony umysł poukładał sobie co nieco. Emir nie wywierał presji na przyjacielu, jedynie dawał mu szczere rady płynące z serca (i menadżerskiego doświadczenia).
Uśmiechnął się nieco szerzej, chcąc już samym tym gestem dać mu do zrozumienia, że cokolwiek ostatecznie zadecyduje, to ma jego wsparcie. Czy to do wspólnego celebrowania sukcesu, czy do milczenia w żalu.
Pokładał też nadzieję w menadżerze Cema, bo znał go osobiście i wiedział, że potrafi poradzić sobie z ewentualnym pożarem wybuchającym po pojawieniu się jakichś plotek. Nie spodziewał się jednak informacji, że będę kończyć współpracę przez sprawy osobiste. Przechylił lekko głowę, nie kryjąc zaskoczenia i rosnącego zmartwienia. Ayers zdawał się być w takim momencie życia, że w tej chwili bardzo potrzebował zaufanego, dobrego menadżera, który pomoże mu panować nad wizerunkiem w mediach.
- Jak to? Z początku przecież był podekscytowany. - Nie było niczym dziwnym i niespotykanym, że interesy gwiazdy i menadżera w pewnym momencie zaczynały się po prostu rozjeżdżać, ale to mogło generować dodatkowe trudności. - Czyli twój przylot do Turcji wiąże się też z końcem tej współpracy... - Nie trzeba było detektywa, żeby do takich wniosków dojść. Emir od razu zaczął wertować mentalną książkę telefoniczną, szukając szybkiego, rzetelnego i korzystnego rozwiązania w postaci kogoś potencjalnie chętnego do współpracy z Cemilem. - Znam trochę osób, które mogą być zainteresowane projektem międzynarodowym. Chcesz, żebym podzwonił i umówił kilka spotkań? Nie musi to być na już, wszystko dostosujemy do twojej dostępności czasowej. - Niechcący wszedł w rytm pracy, będąc już gotowym do organizowania i pomocy profesjonalnej. Może on sam byłby bardzo dobrym kandydatem, może nawet wziąłby to pod uwagę, gdyby nie jedna bardzo istotna przeszkoda pojawiająca się w jego życiu prywatnym.
Odetchnął głęboko, nabierając powietrza przez nos i wypuszczając je przez usta. Nie chciał dokładać przyjacielowi zmartwień, ale Cem miał rację - wyrzucenie z siebie tego, co leżało na sercu zawsze pomagało. Może dzięki temu wpadnie mu do głowy jakieś rozwiązanie. Zapatrzył się na trzymaną w dłoni szklankę.
- Eda jest w ciąży. - Wyrzucił to z siebie w końcu. Bez entuzjazmu, z ciężarem i trudem. Cemil znał Edę, obecną partnerkę Emira, z która był od niewiele ponad roku. Sympatyczna, radosna kobieta, która zaakceptowała intensywność pracy menadżera swojego partnera i wspierała go dzielnie. Ale nigdy nie planowali rodziny. A w każdym razie Emir nigdy nie wypowiadał się o niej tak, jakby nawet myślał o ślubie, a co dopiero o dziecku. Teraz, w świetle obecnych wydarzeń, spadał na niego obowiązek ożenku, bo należało wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Przytłoczony tą wyznaną prawdą, czując się trochę lepiej z tym, że w końcu komuś to powiedział, na raz dopił swoje raki, krzywiąc się nieznacznie na koniec.
Cem Ayers
Uśmiechnął się nieco szerzej, chcąc już samym tym gestem dać mu do zrozumienia, że cokolwiek ostatecznie zadecyduje, to ma jego wsparcie. Czy to do wspólnego celebrowania sukcesu, czy do milczenia w żalu.
Pokładał też nadzieję w menadżerze Cema, bo znał go osobiście i wiedział, że potrafi poradzić sobie z ewentualnym pożarem wybuchającym po pojawieniu się jakichś plotek. Nie spodziewał się jednak informacji, że będę kończyć współpracę przez sprawy osobiste. Przechylił lekko głowę, nie kryjąc zaskoczenia i rosnącego zmartwienia. Ayers zdawał się być w takim momencie życia, że w tej chwili bardzo potrzebował zaufanego, dobrego menadżera, który pomoże mu panować nad wizerunkiem w mediach.
- Jak to? Z początku przecież był podekscytowany. - Nie było niczym dziwnym i niespotykanym, że interesy gwiazdy i menadżera w pewnym momencie zaczynały się po prostu rozjeżdżać, ale to mogło generować dodatkowe trudności. - Czyli twój przylot do Turcji wiąże się też z końcem tej współpracy... - Nie trzeba było detektywa, żeby do takich wniosków dojść. Emir od razu zaczął wertować mentalną książkę telefoniczną, szukając szybkiego, rzetelnego i korzystnego rozwiązania w postaci kogoś potencjalnie chętnego do współpracy z Cemilem. - Znam trochę osób, które mogą być zainteresowane projektem międzynarodowym. Chcesz, żebym podzwonił i umówił kilka spotkań? Nie musi to być na już, wszystko dostosujemy do twojej dostępności czasowej. - Niechcący wszedł w rytm pracy, będąc już gotowym do organizowania i pomocy profesjonalnej. Może on sam byłby bardzo dobrym kandydatem, może nawet wziąłby to pod uwagę, gdyby nie jedna bardzo istotna przeszkoda pojawiająca się w jego życiu prywatnym.
Odetchnął głęboko, nabierając powietrza przez nos i wypuszczając je przez usta. Nie chciał dokładać przyjacielowi zmartwień, ale Cem miał rację - wyrzucenie z siebie tego, co leżało na sercu zawsze pomagało. Może dzięki temu wpadnie mu do głowy jakieś rozwiązanie. Zapatrzył się na trzymaną w dłoni szklankę.
- Eda jest w ciąży. - Wyrzucił to z siebie w końcu. Bez entuzjazmu, z ciężarem i trudem. Cemil znał Edę, obecną partnerkę Emira, z która był od niewiele ponad roku. Sympatyczna, radosna kobieta, która zaakceptowała intensywność pracy menadżera swojego partnera i wspierała go dzielnie. Ale nigdy nie planowali rodziny. A w każdym razie Emir nigdy nie wypowiadał się o niej tak, jakby nawet myślał o ślubie, a co dopiero o dziecku. Teraz, w świetle obecnych wydarzeń, spadał na niego obowiązek ożenku, bo należało wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Przytłoczony tą wyznaną prawdą, czując się trochę lepiej z tym, że w końcu komuś to powiedział, na raz dopił swoje raki, krzywiąc się nieznacznie na koniec.
Cem Ayers
-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał w Stambule, do którego chce się przeprowadzić w przyszłości na stałe, po śmierci rodziców jest głową rodziny i stara się pomóc rodzeństwu w życiu.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, lecz jest jeden problem - ukochana Eden ma już chłopaka, ale... czy to na pewno jest problem?nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Niestety sprawy nie układały się tak, jakby chciał Cem. No ale nie będzie przecież człowieka zmuszać do czegokolwiek. Zmiany były potrzebne, ale może niekoniecznie takie, jednak co on mógł na to poradzić? Ano nic. Jeśli się im nie układała współpraca, to trzeba było ją zakończyć.
- Też mi się tak wydawało. Tak naprawdę uważa, że jestem zbyt wybredny jeśli chodzi o role – spojrzał na Emira z rozbawieniem. – To akurat częściowo prawda, ale mogę sobie na to pozwolić. Poza tym wiedziałeś o tym, że chcieli mnie do jakiegoś dziennego tasiemca? Nie wiem skąd się wzięło przekonanie, że zagram tam nawet gościnnie. Nie gram w tak niskiej lidze – to było oczywiste, że jeśli miał grać, to w czymś konkretnym i emitowanym co tydzień. Ewentualnie w jakimś filmie, a tych miał już kilka w swoim dorobku.
- No i narzekał, że to dość niewygodne dla jego spraw prywatnych, ale myślę, że to zasłona dymna. Nie wiem co mu przeszkadza, nie mam dużych wymagań przecież. Jest jak jest, ale bez przesady. Myślałem, że nie podda się tak łatwo, ale ma swoje zdanie. Pewnie już dawno to postanowił, po prostu czekał na jakiś dogodny moment – trudno mu było zgadywać, co tak naprawdę kryło się za tym wszystkim.
- Czy ja jestem trudnym człowiekiem? – zapytał wprost. – Pewnie, że się wkurwiam, jak chyba każdy, ale bez przesady. Moje życie też nie wygląda tak, jak wszyscy sobie myślą, ale nie odzywam się i znoszę krytykę w milczeniu. Każdy ma swoje życie, ale on trochę przesadza. Może ma na oku kogoś innego, stałego i średnio ambitnego, nie wiem. W każdym razie mam wolną posadę i chciałbym się poradzić ciebie. Pewnie, że najlepiej byłoby, gdybyś to ty mi pomagał, ale nie można chyba mieć wszystkiego, co się chce, prawda? – myślał o nim w pierwszej kolejności, ale nie sądził, by się udało. Emir miał tu obowiązki, relacje i Cem nie chciałby, żeby tak nagle wszystko porzucił i wyjechał.
Gdy miał powiedzieć coś jeszcze, Emir oznajmił mu zaskakującą nowinę.
- Pieprzysz!? – zdziwił się Ayers i aż odstawił szklankę na stolik. Spojrzał na przyjaciela poważnie i powiedział pierwszą myśl, która mu się w związku z tym przyplątała.
- Nie wiem, czy mam ci współczuć czy pogratulować? – przyznał. Jakoś mu to nie pasowało do Emira.
- No to się porobiło – rozumiał powagę sytuacji, bo wszyscy wiedzieli jak takie rzeczy były przyjmowane przez otoczenie. Ludzie krzywo patrzyli na to i cóż, to chyba oznaczało jedno – szybki ślub? Cem spróbował się tego dowiedzieć.
- Czyli niedługo mogę się spodziewać zaproszenia na wesele? – zapytał wprost. Sam by pewnie nie uciekł przed obowiązkiem, bo jednak był w porządku wobec ludzi. Mimo to sytuacja nie wyglądała dobrze, a znał jego podejście do życia. Cem nie był wierzącym człowiekiem, ale szanował zasady i wyznanie innych. – Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Naprawdę, to dość nieoczekiwana zmiana w twoim życiu, myślałem, że was związek jest raczej luźny, a tu… - no wpadki się zdarzały. I chociaż Cem lubił dzieci, sam pewnie byłby daleki od zachwytu, by w tym czasie zostać ojcem.
- Czyli to dlatego wydawałeś się nieswój - teraz już rozumiał.
Nastąpiła chwila ciszy, ale była ona wymowniejsza niż słowa. Cem chciałby jakoś pomóc, ale co miał powiedzieć? Dobrze wiedzieli, co Emir zrobi. Nie miał wyjścia.
Emir Saylan
- Też mi się tak wydawało. Tak naprawdę uważa, że jestem zbyt wybredny jeśli chodzi o role – spojrzał na Emira z rozbawieniem. – To akurat częściowo prawda, ale mogę sobie na to pozwolić. Poza tym wiedziałeś o tym, że chcieli mnie do jakiegoś dziennego tasiemca? Nie wiem skąd się wzięło przekonanie, że zagram tam nawet gościnnie. Nie gram w tak niskiej lidze – to było oczywiste, że jeśli miał grać, to w czymś konkretnym i emitowanym co tydzień. Ewentualnie w jakimś filmie, a tych miał już kilka w swoim dorobku.
- No i narzekał, że to dość niewygodne dla jego spraw prywatnych, ale myślę, że to zasłona dymna. Nie wiem co mu przeszkadza, nie mam dużych wymagań przecież. Jest jak jest, ale bez przesady. Myślałem, że nie podda się tak łatwo, ale ma swoje zdanie. Pewnie już dawno to postanowił, po prostu czekał na jakiś dogodny moment – trudno mu było zgadywać, co tak naprawdę kryło się za tym wszystkim.
- Czy ja jestem trudnym człowiekiem? – zapytał wprost. – Pewnie, że się wkurwiam, jak chyba każdy, ale bez przesady. Moje życie też nie wygląda tak, jak wszyscy sobie myślą, ale nie odzywam się i znoszę krytykę w milczeniu. Każdy ma swoje życie, ale on trochę przesadza. Może ma na oku kogoś innego, stałego i średnio ambitnego, nie wiem. W każdym razie mam wolną posadę i chciałbym się poradzić ciebie. Pewnie, że najlepiej byłoby, gdybyś to ty mi pomagał, ale nie można chyba mieć wszystkiego, co się chce, prawda? – myślał o nim w pierwszej kolejności, ale nie sądził, by się udało. Emir miał tu obowiązki, relacje i Cem nie chciałby, żeby tak nagle wszystko porzucił i wyjechał.
Gdy miał powiedzieć coś jeszcze, Emir oznajmił mu zaskakującą nowinę.
- Pieprzysz!? – zdziwił się Ayers i aż odstawił szklankę na stolik. Spojrzał na przyjaciela poważnie i powiedział pierwszą myśl, która mu się w związku z tym przyplątała.
- Nie wiem, czy mam ci współczuć czy pogratulować? – przyznał. Jakoś mu to nie pasowało do Emira.
- No to się porobiło – rozumiał powagę sytuacji, bo wszyscy wiedzieli jak takie rzeczy były przyjmowane przez otoczenie. Ludzie krzywo patrzyli na to i cóż, to chyba oznaczało jedno – szybki ślub? Cem spróbował się tego dowiedzieć.
- Czyli niedługo mogę się spodziewać zaproszenia na wesele? – zapytał wprost. Sam by pewnie nie uciekł przed obowiązkiem, bo jednak był w porządku wobec ludzi. Mimo to sytuacja nie wyglądała dobrze, a znał jego podejście do życia. Cem nie był wierzącym człowiekiem, ale szanował zasady i wyznanie innych. – Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Naprawdę, to dość nieoczekiwana zmiana w twoim życiu, myślałem, że was związek jest raczej luźny, a tu… - no wpadki się zdarzały. I chociaż Cem lubił dzieci, sam pewnie byłby daleki od zachwytu, by w tym czasie zostać ojcem.
- Czyli to dlatego wydawałeś się nieswój - teraz już rozumiał.
Nastąpiła chwila ciszy, ale była ona wymowniejsza niż słowa. Cem chciałby jakoś pomóc, ale co miał powiedzieć? Dobrze wiedzieli, co Emir zrobi. Nie miał wyjścia.
Emir Saylan
-
🧿nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Posłał przyjacielowi odrobinę zbolałe spojrzenie, jak tak bezpośrednio zapytał o zaproszenie na ślub. To tylko pogłębiło wewnętrzne przygnębienie faktem, że to było jedynym wyjściem, jakie miał. Nie zostawi przecież ciężarnej partnerki samej i nie chodziło tu nawet o same normy społeczne, a o zwykłe bycie człowiekiem odpowiedzialnym. Nie chciał ślubu, nie chciał być ojcem tak nagle, bez przegadania tego tematu, ale widać os zadecydował inaczej.
Przetarł twarz jedną dłonią, odstawiając pustą szklankę na stół.
- Wierz mi, że najchętniej w tej chwili bez zastanowienia wziąłbym twoją ofertę i wyleciał z tobą do Kanady, bo przynajmniej wiedziałbym co robię. I nawet bym się nie zastanawiał! - Wskazał krótko palcem na Cema, dla podkreślenia powagi swoich słów. Tylko że w tej konkretnej chwili, z bagażem bardzo trudnych emocji, to byłoby impulsywne i nieprzemyślane, niezaplanowane. To byłaby najzwyklejsza w świecie ucieczka. Nie mógłby tego zrobić. Pomijając aspekt odpowiedzialności, czułby się po prostu źle sam ze sobą, jakby porzucił Edę z brzuchem i wyleciał na drugi koniec świata. Nie mógł jej zostawić, nie mógł jej zawieść, bo nie zasługiwała na takie traktowanie. Nie zasługiwała też na to, żeby Emir nie cieszył się z ojcostwa, ale bardzo trudno było mu znaleźć w sobie ekscytację.
- Cem, nie jestem gotowy ani na bycie ojcem, ani na ślub. I jak ja to mam w ogóle powiedzieć moim rodzicom? - To było o tyle skomplikowane, że rodzina Emira pielęgnowała religijne tradycje. On coraz bardziej odchodził od nich, odsuwał się, z wiekiem coraz więcej rzeczy w islamie po prostu mu się nie podobało i zaczynało bardzo zgrzytać ze światopoglądem rozwiniętym przez możliwość poznania innych kultur.
Napełnił swoją szklaneczkę ponownie, mieszając w niej alkohol z wodą i napił się łyka tak, jakby chciał zmyć z języka gorycz całej sytuacji. Nie powinien tak reagować. Nie powinien czuć tego, co czuje, było mu za to wstyd i czuł się okropnie. Popatrzył znowu na przyjaciela, jak ktoś wiedzący zbyt dobrze, że nikt mu nie pomoże z tym, co się właśnie działo, bo było to niemożliwe.
- Bo nasz związek nigdy nie był nie wiadomo jak poważny. Nawet nie rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu, a teraz... Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał, lubię Edę, jest cudowną kobietą, troskliwą, ale... - No właśnie, pojawiało się "ale". Nie czuł do niej tego, co kiedyś poczuł do innej kobiety, nawet jeśli tamto uczucie zgasło. Nie powiedział jej nigdy, że ją kocha, mimo że podróżowali czasem razem i spędzali dużo czasu wspólnie, a wiele nocy ona zostawała u niego. Nawet miała tu swoją szczoteczkę do zębów! A jednak Emir nie myślał zbytnio w przód jeśli chodziło o ich związek. I teraz, kiedy zdarzyło się coś tak poważnego, zdawał sobie sprawę aż za bardzo, że może od początku w ogóle było to błędem.
Odchylił się na oparcie fotela i nieco zapadł w siedzisku. Zmartwiony wyraźnie przybitym właścicielem, Zeytin wstał ze stóp Cemila, gdzie leżał dotychczas i machając lekko ogonem, podszedł położyć łeb na kolanie swojego opiekuna.
- No, porobiło się... Więc jak widzisz, mam trochę na głowie. - W zamyśleniu pogłaskał psa, co pomogło trochę uspokoić napięte nerwy. Nawet uśmiechnął się nieznacznie pod nosem, smutno i podniósł znowu wzrok na przyjaciela. - Nie chcę, żebyś zaprzątał sobie tym myśli, okej? Masz przed sobą ważną rozmowę z Eden, premierę, problem z managerem... Pomogę ci znaleźć kogoś konkretnego. Mam kilka pomysłów i na pewno dopasujemy ci odpowiednią osobę, która będzie chętna do pracy na dwóch rynkach i znajdzie sposób na przekonywanie cię do niektórych potencjalnie durnych projektów. - Starał się żartować, odsunąć od nich ten przygnębiający temat ciąży, skierować uwagę gdzieś indziej. - A dopóki nikt się nie znajdzie, biorę wszystko na siebie. Więc cokolwiek potrzebujesz, czy Eden mogłaby potrzebować, dzwoń nawet w środku nocy. - Potrzebował zawalić się pracą, żeby nie myśleć o tym, co spędzało mu od kilku dni sen z powiek. To było okropnie złe wyjście, bo nie rozwiązywało problemu ani nie dawało odpowiedzi, ale wolał rzucić się w wir przemęczenia, żeby nie myśleć.
- To wstępnie jak długo myślisz zostać w Stambule? - Nie zapytał go o tę najważniejszą kwestię wcześniej.
Cem Ayers
Przetarł twarz jedną dłonią, odstawiając pustą szklankę na stół.
- Wierz mi, że najchętniej w tej chwili bez zastanowienia wziąłbym twoją ofertę i wyleciał z tobą do Kanady, bo przynajmniej wiedziałbym co robię. I nawet bym się nie zastanawiał! - Wskazał krótko palcem na Cema, dla podkreślenia powagi swoich słów. Tylko że w tej konkretnej chwili, z bagażem bardzo trudnych emocji, to byłoby impulsywne i nieprzemyślane, niezaplanowane. To byłaby najzwyklejsza w świecie ucieczka. Nie mógłby tego zrobić. Pomijając aspekt odpowiedzialności, czułby się po prostu źle sam ze sobą, jakby porzucił Edę z brzuchem i wyleciał na drugi koniec świata. Nie mógł jej zostawić, nie mógł jej zawieść, bo nie zasługiwała na takie traktowanie. Nie zasługiwała też na to, żeby Emir nie cieszył się z ojcostwa, ale bardzo trudno było mu znaleźć w sobie ekscytację.
- Cem, nie jestem gotowy ani na bycie ojcem, ani na ślub. I jak ja to mam w ogóle powiedzieć moim rodzicom? - To było o tyle skomplikowane, że rodzina Emira pielęgnowała religijne tradycje. On coraz bardziej odchodził od nich, odsuwał się, z wiekiem coraz więcej rzeczy w islamie po prostu mu się nie podobało i zaczynało bardzo zgrzytać ze światopoglądem rozwiniętym przez możliwość poznania innych kultur.
Napełnił swoją szklaneczkę ponownie, mieszając w niej alkohol z wodą i napił się łyka tak, jakby chciał zmyć z języka gorycz całej sytuacji. Nie powinien tak reagować. Nie powinien czuć tego, co czuje, było mu za to wstyd i czuł się okropnie. Popatrzył znowu na przyjaciela, jak ktoś wiedzący zbyt dobrze, że nikt mu nie pomoże z tym, co się właśnie działo, bo było to niemożliwe.
- Bo nasz związek nigdy nie był nie wiadomo jak poważny. Nawet nie rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu, a teraz... Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał, lubię Edę, jest cudowną kobietą, troskliwą, ale... - No właśnie, pojawiało się "ale". Nie czuł do niej tego, co kiedyś poczuł do innej kobiety, nawet jeśli tamto uczucie zgasło. Nie powiedział jej nigdy, że ją kocha, mimo że podróżowali czasem razem i spędzali dużo czasu wspólnie, a wiele nocy ona zostawała u niego. Nawet miała tu swoją szczoteczkę do zębów! A jednak Emir nie myślał zbytnio w przód jeśli chodziło o ich związek. I teraz, kiedy zdarzyło się coś tak poważnego, zdawał sobie sprawę aż za bardzo, że może od początku w ogóle było to błędem.
Odchylił się na oparcie fotela i nieco zapadł w siedzisku. Zmartwiony wyraźnie przybitym właścicielem, Zeytin wstał ze stóp Cemila, gdzie leżał dotychczas i machając lekko ogonem, podszedł położyć łeb na kolanie swojego opiekuna.
- No, porobiło się... Więc jak widzisz, mam trochę na głowie. - W zamyśleniu pogłaskał psa, co pomogło trochę uspokoić napięte nerwy. Nawet uśmiechnął się nieznacznie pod nosem, smutno i podniósł znowu wzrok na przyjaciela. - Nie chcę, żebyś zaprzątał sobie tym myśli, okej? Masz przed sobą ważną rozmowę z Eden, premierę, problem z managerem... Pomogę ci znaleźć kogoś konkretnego. Mam kilka pomysłów i na pewno dopasujemy ci odpowiednią osobę, która będzie chętna do pracy na dwóch rynkach i znajdzie sposób na przekonywanie cię do niektórych potencjalnie durnych projektów. - Starał się żartować, odsunąć od nich ten przygnębiający temat ciąży, skierować uwagę gdzieś indziej. - A dopóki nikt się nie znajdzie, biorę wszystko na siebie. Więc cokolwiek potrzebujesz, czy Eden mogłaby potrzebować, dzwoń nawet w środku nocy. - Potrzebował zawalić się pracą, żeby nie myśleć o tym, co spędzało mu od kilku dni sen z powiek. To było okropnie złe wyjście, bo nie rozwiązywało problemu ani nie dawało odpowiedzi, ale wolał rzucić się w wir przemęczenia, żeby nie myśleć.
- To wstępnie jak długo myślisz zostać w Stambule? - Nie zapytał go o tę najważniejszą kwestię wcześniej.
Cem Ayers