ODPOWIEDZ
24 y/o, 184 cm
Zawodnik rugby Toronto Wolfpack
Awatar użytkownika
Chce zostać mistrzem Pokemon
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn/jego
postać
autor

Xavier wszedł do studia z tą samą pewnością siebie z jaką wbiegał na murawę. Nie potrzebował zapowiedzi, bo uważał, że sama jego obecność mówiła za siebie. Miał w sobie nonszalancję kogoś, kto zdążył przywyknąć do błysków fleszy i pytań zadawanych z przesadną uprzejmością. Koszula niedopięta pod szyją, lekko potargane włosy, sportowy luz i ten arogancki uśmieszek, który nie schodził mu z twarzy. Nawet kubek gorącej czekolady, do której miał słabość, w jego dłoni wyglądał jak rekwizyt.
Został zaproszony już dawno temu, ale z początku nawet odmówił. Nie miał na to czasu, musiał się odpowiednio ubrać i wyglądać, a jak wiadomo Xavier wolał leżeć do późna niż wstawać o wczesnym poranku. Dopiero po trzecim telefonie kiwnął twierdząco głową. Lubił kamery, spojrzenia kobiet, ciche westchnienia. Uwielbiał być w centrum uwagi.
Wszystko wskazywało na to, że był tu po prostu kolejnym sportowcem zaproszonym do wywiadu. Wniósł jednak ze sobą do budynku aurę nieco innej intensywności i nie chodziło tylko o formę na boisku czy o ostatnie medialne zamieszanie wokół plotek o jego transferze. Mógł przecież to zbagatelizować, wydać oświadczenie, że zostaje w Toronto i nigdzie się nie wybiera, ale lubił gdy się o nim mówiło. Dobrze bądź źle, ale mówiło.
Kamery ruszyły, a on bez trudu wszedł w swoją rolę. Wypowiedzi miał płynne, przemyślane, czasem ironiczne, wszystko dokładnie tak, jak się od niego spodziewano, tak jak było w scenariuszu. Był urodzonym showmanem, ale nigdy nie przesadzał. Znał swoje miejsce w tej grze. Dla nich był produktem, ale takim, który potrafił zapanować nad swoimi emocjami. Miał się sprzedać, dać ludziom rozrywkę i trochę skandalu.
Podczas rozmowy Xavier ciągle się uśmiechał, żartował, opowiadał o ostatnich meczach i nadchodzących wyzwaniach. Odpowiadał również na ciężkie i niezbyt wygodne pytania. Między innymi o romans ze starszą kobietą o którym było tak głośno kilka miesięcy temu. Wzruszył jedynie ramionami. Miał wiele dziewczyn w swoim łóżku, mógł mówić o tym na prawo i lewo, ale zachowywał dyskrecję. Zawsze.
Kiedy wszystko dobiegło końca grzecznie podziękował, uścisnął dłonie, rzucił kilka uwag do ekipy i zszedł ze sceny. Wciąż z tym samym spokojem na twarzy, ale krok miał już mniej lekki. Trochę go to przytłoczyło. Trwało to o wiele za długo, nie był na to jednak przygotowany tak jak myślał. Nie kierował się od razu do wyjścia. Musiał ochłonąć, uciec przed fanami, którzy zapewne zebrali się pod budynkie. Zamiast na dół wybrał inny kierunek. Skręcił w stronę zaplecza. Tam między regałami z kablami i rozstawionymi monitorami podszedł do biurka na którym stała woda i szklanki. Nalał sobie odrobinę, a potem podniósł głowę, a jego wzrok padł na nią.
Pamiętał ją jakby to było wczoraj. Nic się nie zmieniła. Tak o niej myślał do dzisiaj i tego obrazu w jego głowie nie zniszczyła.
Stała przy ekspresie do kawy. Opanowana, niedostępna, z wyraźną granicą, której nikt nie przekracza bez jej zgody. I właśnie dlatego tamta noc sprzed lat tak mocno w nim utkwiła.
Hotel po gali sportowej. Rozmowa, która zaczęła się przypadkiem, a potem już nic nie było przypadkowe. Jeden wieczór, który dla niego okazał się bardziej znaczący, niż odważył się przyznać. Nie chodziło nawet o samą bliskość. W oczach Xaviera była inna. Dojrzała, pewna swego, wiedziała do czego zmierza. Skłamał wtedy co do wieku, ale ona zapewne się domyślała, że nie ma tych prawie trzydziestu lat. Po imprezie wiózł ją na swoim motocyklu, czuł zapach jej perfum, które wiatr rozwiewał na boki. Dotyk ciała, delikatne dreszcze, pamiętał śmiech. A potem wszystko zniknęło. O poranku obudził się sam w łóżku, jedynie ślad czerwonej szminki pozostawionej na poduszce dał mu znak, że nie zwariował. Zapamiętał jej imię, spojrzenie, uśmiech. Byli pijani, ale Xavier dostrzegał takie małe, acz wyraźne szczegóły.
Ale dziś, właśnie tu w chłodnym zapleczu telewizyjnego studia, Lauren patrzyła na niego obojętnie. A przynajmniej takie miał wrażenie. Jakby zapomniała, a jej oczy nie potrafiły go rozpoznać. Jakby chciała zapomnieć o tamtej nocy.
Podszedł do niej, powoli, z nutą ostrożności i niepewności. Oparł się o blat rzucając kątem oka zaintrygowane spojrzenie.
- Mam dziwne wrażenie, że gdzieś już się spotkaliśmy. - Wyznał przez chwilę stojąc w bezruchu, jakby chciał dać jej czas. Czas, by coś drgnęło w jej spojrzeniu. Jakaś iskra pamięci, gest, cień uśmiechu, choćby najdrobniejszy znak, że wróciła myśl o czerwonym winie i Leonardzie Cohenie sączącym się z hotelowego głośnika.


Lauren Bernard
nic
Zagram wszystko
50 y/o, 165 cm
dyrektor programowa, gospodyni talk show CBC Toronto
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

002

outfit


Była w swoim naturalnym środowisku. Swojej rutynie, choć w nowej roli. Jako dyrektor programowa stacji miała więcej obowiązków na głowie. Potrzebowała tego. Mieć ręce pełne roboty, zarządzać, spełniać się, nie myśleć o tym, co było. Miała nowy cel, nowe wyzwania. Straciła naprawdę sporo przez nieodpowiedzialne wybory, przez swoje czyny. Jej osobowość polaryzowała zarówno współpracowników, jak i odbiorców. Nie minęło tak wcale wiele czasu. Rany nadal się goiły, życie dopiero stawało na nogi. Chciała jednak pokazać, że Lauren Bernard wcale się nie skończyła, a jej kariera nie przeminęła. Miała jeszcze tyle do pokazania i udowodnienia.
Grafik jak zawsze miała napięty. Poranne spotkanie w siedzibie stacji, gdzie przedstawiała swoje wizje, konsultowała najbliższe cele oraz odbierała wytyczne. Później wizyta w studio. Kolejny odcinek swojego talk show, gdzie z takim samym zacięciem i charakterem próbowała utrzymać ciekawość i zaangażowanie widzów. Następnie, ze studyjnej kanapy do samochodu, przemieszczając się po Toronto na umówione spotkania. W międzyczasie masa połączeń i telefonicznych rozmów, przez które musiała ładować swojego smartfona co parę godzin.
Po południu, znajdowała się na piętrze szklanego budynku, gdzie mieściło się sportowe studio. Duży stół, panel, przy którym zasiadali prowadzący, eksperci, dziennikarze i zaproszeni goście, komentujący wydarzenia i minione mecze. Darzyła to miejsce sentymentem. To tutaj tak naprawdę rozpoczęła się jej kariera. Dość zaskakująco. Nie planowała tego, ale wykorzystała szansę. Braki w sportowej wiedzy nadrabiała swoją charyzmą, stylem i usposobieniem. Zyskała całą rzeszę fanów i głęboko wierzyła, że nie byli tylko dla jej wyglądu. W końcu sama wkręciła się w ten świat. Najlepszym przykładem było minione już małżeństwo z baseballistą. Teraz, robiła znacznie więcej, lecz wciąż pamiętała o swoich początkach.
Stała pośród wielkich, szumiących kamer i zwojów kabli. Ze skrzyżowanymi rekoma obserwowała aktualne prace, słuchała, wspominała. Ludzie w słuchawkach i mikrofonach krzątali się wokół niej, kurczowo trzymając się grafików, godzin i terminów. Niektórzy raportowali jej o jakichś rzeczach, chociaż działem sportowym nie zajmowała się bezpośrednio. Nie każdy miał odwagę. Większość osób słyszała o jej charakterze i stylu pracy. Zwłaszcza nowi i młodzi nie mieli z nią lekko. Nie mogła być jednak tą samą Lauren, nieco chaotyczną kobietą uśmiechającą się do ludzi przez ekrany telewizorów, idolką fanów i wizytówką stacji. Była starsza, bardziej doświadczona i to ona nadawała ton całej stacji.
Przyszedł czas na zasłużoną, trzecią kawę. Podstawiła kubek i jednym przyciskiem uruchomiła maszynę. Kawa zawsze czarna, mocna. Pokrzepiająca i przywracająca energię. Telefon trzymała w swojej dłoni, gotowa natychmiast zareagować na niespodziewane wiadomości i powiadomienia. Potrzebowała chociaż chwili wytchnienia. Oczyszczenia swojego umysłu do realizacji ostatnich zadań. Te zdarzały się niezwykle rzadko, więc moment dla siebie oraz cisza nawet w ciasnym zapleczu były niczym zbawienie. Trwały jednak bardzo krótko...
Reagując na męski głos spojrzała w górę na Xaviera, który nagle wyrósł przed jej oczami. Przystojny, młody wygląd oraz uderzająca sylwetka były natychmiast uderzające. Drobne gesty zdradzały jednak ostrożną i niepewną postawę. Nie była pewna, czy to przez nią. Nauczyła się niczego nie wnioskować od razu. Poznała zarówno pozerów, którzy na codzień byli miłymi osobami, a także tych o nieskazitelnym image’u, którzy zachowywali się jak totalne dupki o zbyt nabrzmiałym ego.
- Tak sądzisz? - odpowiedziała taką samą bezpośredniością, z jaką sama została zaskoczona. Nie zachwiało to jej pewnością. Była przyzwyczajona. Tak samo do tego pytania. - Wybacz, że nie pamiętam, lecz spotykanie się z ludźmi, nie tylko w pracy, to praktycznie mój zawód. - odparła, wpatrując się w Xaviera, jednocześnie upijając łyk upragnionej kawy. Nie chciała go urazić ani zachować się zbyt obcesowo, lecz dystans był zachowany. - Jesteś tym rugbystą z Wolfpack, prawda? - zapytała, przenosząc ciężar ciała na jedną nogę, przypatrując się mężczyźnie. - Wybacz, rugby nie jest moją mocną stroną. Mogę źle kojarzyć. - dodała po chwili ze szczerością, acz podtrzymując rozmowę, skoro już zdecydował się do niej podejść.

Xavier Price
gall anonim
24 y/o, 184 cm
Zawodnik rugby Toronto Wolfpack
Awatar użytkownika
Chce zostać mistrzem Pokemon
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn/jego
postać
autor

Wiedział, że powinien odpuścić. Zamknąć tamtą przeszłość na klucz, zatrzasnąć drzwi i zacząć żyć na nowo. Miał przecież po drodze wiele kobiet, starszych, młodszych, a nawet w tym samym wieku. Ale w Lauren było wtedy coś czego nie zaznał nigdy wcześniej - szczerość.
Miała swoje problemy, próbowała je zakryć pod osłoną butelki wina i szaleństwem na bankietach. Nie ukrywała niczego przed Xavierem, chciała się zabawić i tak też zrobiła. Nie miał pojęcia czy rozpamiętywała tamte czasy, mogła iść już dawno do przodu. Inaczej było z nim. Nie lubił ponosić porażek, chciał mieć dosłownie wszystko pod kontrolą, a obawa przed tym, że ktoś mógł go nie zapamiętać po pamiętnej nocy była przytłaczająca. Tak jak to studio.
Rozejrzał się na boki i miał wrażenie, że ściany się zawężają. Nie sądził też, iż będzie się tak obawiać wizyty i wywiadu. Zawsze chodził z podniesioną głową, nie wahał się kiedy trzeba było podjąć ciężką decyzję, a brak wyrzutów sumienia i emocji pomagał mu w pójściu na przód bez rozpamiętywania. Ale teraz.. teraz wspomnienia wróciły, a Xavier za wszelką cenę chciał przypomnieć kobiecie o tym kto wtedy poprawił jej humor. Zrobił kolejny krok do przodu, ale przystanął. Najpierw ktoś nieznajomy szturchnął go w ramię, potem jeszcze inny zrobił zdjęcie, a jego pytanie nagle gdzieś ugrzęzło w powietrzu. To zdecydowanie nie było miejsce dla niego, wolał ciemne miejsce przy barze, drinka i rozmowę z osobą, która jest interesująca. Właśnie tak zapamiętał Lauren, a teraz ktoś mu uniemożliwia kontynuowanie z nią tej znajomości.
Dopiero po chwili dali mu spokój, a on mógł ponownie zająć się znajomą przed lat. Przełknął ślinę i poczuł jak ręce mu się pocą, więc schował je do marynarki.
- Tak myślę. - Przytaknął wstawiając sobie kubek do ekspresu. Zazwyczaj nie pijał kawy, ale dzisiaj musiał zrobić wyjątek. Zwrócił uwagę Lauren na siebie, pomóc jej sobie przypomnieć. Nie wiedział czemu, aż tak bardzo mu na tym zależy, ale jego determinacja powoli go wykańczała. - Z niektórymi spotykasz się również po pracy. - Rzucił krótko zagryzając dolną wargę i spoglądając na nią kątem oka. Uśmiechnął się nawet, ale nie wiedział czy podniesione kąciki ust to radość czy raczej grymas. To nie było dla Xaviera idealne miejsce, ale kolejna taka szansa mogła się nie powtórzyć.
- Tak. Jestem tym rugbystą. - Specjalnie zaakcentował drugie słowo żeby dać jej trochę do myślenia. Miał jednak wrażenie, że na próżno. Zdecydowanie powinien odpuścić, zawrócić i iść do domu i kategorycznie zamknąć tamtą noc. Przecież to miało być jednorazowe, mieli się rozejść i zapomnieć, ale Price nie potrafił, a ona najwyraźniej owszem. I to go denerwowało.
- Nic nie szkodzi, zawsze mogę trochę ułatwić wejście w temat. - Nagle ekspres zadzwięczał i dał znak, że kawa została zrobiona. Xavier nie lubił tego zapachu, ale powiadają, że jak się zatka nos to każdy napój jest do zniesienia. Chciał udawać, stwarzać pozory, choć powinien być sobą i tylko sobą. Bał się jednak, że wtedy Lauren go odrzuci. Nie była pod wpływem tak jak kiedyś, nie chciała się zatracić i popłynąć, a zapewne wrócić do domu i odpocząć. - Xavier. Xavier Price. - Wyciągnął ku niej dłoń przestawiając się z wyraźnym zadowoleniem. Nie było w mieście osoby, która by nie słyszała o zawodniku znanego zespołu rugby. - I jestem przekonany o tym, że widzieliśmy się po bankiecie z okazji mistrzostwa kilka lat temu. Takich twarzy nie zapominam. - Wyznał upijając łyk ciepłego napoju nieco się przy tym krzywiąc. Aż żałował, że nie podawali tutaj czekolady na gorąco.

Lauren Bernard
nic
Zagram wszystko
50 y/o, 165 cm
dyrektor programowa, gospodyni talk show CBC Toronto
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Xavier wzbudził w niej coraz większą podejrzliwość. Nie względem jego osoby stricte, lecz ich historii. Nie mówił do niej wprost, co nie ułatwiało rozgryzienia przed nią zagadki, lecz coraz mocniejsze insynuacje wzbudziły u Lauren sens, iż chłopakowi nie chodziło jedynie o przypadkowe spotkanie podczas transmisji bądź wymianę słów podczas wieczorowej gali.
Przez moment obserwowała go uważnie, lekko zmrużonymi oczami. Dobrze czytała ludzi. Odniosła wrażenie, iż Xavier chciał wypaść na pewnego siebie, lecz z jakiś powodów wyglądał na zakłopotanego. Nie mogła odmówić mu taktu. Swoją posturą wzbudzał zupełnie inne skojarzenia. Lauren była jednak ostatnia, by oceniać książkę po okładce.
- Cóż, Xavier... po pracy spotykam się z mnóstwem osób, a ze znaczną większością z nich w sposób przypadkowy oraz okazjonalny. Pewnie dlatego mogę nie pamiętać wszystkich szczegółów. Musisz wybaczyć pięćdziesięcioletniej kobiecie. - wygięła kącik ust w bok, wpatrując się w niego z uniesionymi brwiami, robiąc przytyk we własną stronę.
Lauren nie była głupia. Mogła udawać, że kompletnie niczego nie pamięta, a alkohol zupełnie skasował jej pamięć tego czy tamtego wieczoru. Xavier wystarczająco podkreślił swoją osobę i bankiet, na którym spotkali się pierwszy raz, iż wiedziała już, co nabroiła. A właściwie, co nabroili razem. Przeszłość wciąż się za nią ciągnęła.
- Bardzo mi miło, że mnie nie zapomniałeś, Xavier. - odrzekła, wpatrując się w wysokiego chłopaka, po czym westchnęła ciężko, przekrecając głowę i patrząc przez chwilę w odległy punkt. - Mam nadzieję, że nie masz mi za złe moich braków w pamięci. To był burzliwy okres dla mnie i szczerze mówiąc, naprawdę nie pamiętam wszystkich szczegółów. Ale wierz mi, domyślam się, jak skończył się ten bankiet po mistrzostwie. - odrzekła, wzrok znów przenosząc na sportowca. Miała nadzieję, że chociaż w ten sposób poczuje się usatysfakcjonowany i dowartościowany, bo miała chwilowe wrażenie, że tego właśnie szukał. Nie była pewna, czy Price chciałby słuchać o tym, iż w tamtym momencie przespała się również z paroma innymi sportowcami, artystami czy influencerami.
- Masz ochotę na kawę? - zapytała, reflektując się, kiedy dostrzegła, jak chłopak zerka na ekspress. Chwyciła za nieduży, szklany kubek i wstawiła również jedną dla niego, niezależnie od jego odpowiedzi. Wiedziała, że się nie zmarnuje. Tutaj, ktoś zawsze potrzebował czarnego płynu.
- Wywiad się udał? - zapytała, delikatnie unosząc brew w zaciekawieniu. Nagle dziękowała za to, że już nie była redaktorką sportową. Gdyby to ona siedziała na przeciwko niego przy telewizyjnym biurku, mogłoby być jeszcze bardziej niezręcznie. - Jak Twoja kariera Xavier? Wygrałeś mistrzostwo w tak młodym wieku. O ile dobrze pamiętam jesteś stąd, więc grasz dla swojej lokalnej drużyny. To musi być niewiarygodne przeżycie? - zapytała z iście dziennikarską wprawą, chcąc nieco rozpogodzić gęstą aurę między nimi.

Xavier Price
gall anonim
24 y/o, 184 cm
Zawodnik rugby Toronto Wolfpack
Awatar użytkownika
Chce zostać mistrzem Pokemon
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn/jego
postać
autor

Szeroki uśmiech na twarzy Xaviera to jedyny element w jego posturze, który był aktualnie szczery. Nawet drżące dłonie zdradzały zdenerwowanie, lekkie przebodźcowanie i chęć ucieczki. Ale ona miała w sobie coś co kazało mu zostać, przypomnieć jej tamten moment w ich życiu. Nie musiała mu kłamać prosto w oczy, znał takie kobiety jak Lauren, pogubione i szukające szczęścia w ramionach innego mężczyzny. Price robił podobnie, ale on rzucał się do łóżka kobiet, które miały coś więcej do powiedzenia niż tylko cenę na metce w najdroższym butiku.
Zmrużył lekko brwi. Przez jeden moment miał wrażenie, że z nim grała, prowadziła coś na wzór podchodów wpuszczając go w coraz większy labirynt. Dopiero po chwili dotarło do niego, że przecież miała rację. Nie musiała pamiętać wszystkich, on sam spotykał codziennie wiele osób na swej drodze i czasami zapominał o nich od razu. A Xavier był tylko jednorazową przygodą, kimś o kim można zapomnieć następnego poranka. Błędem za który nie musiała się tłumaczyć.
- Jak każdy z nas, prawda? Tyle, że czasami niektóre osoby zostają w naszej pamięci, nawet jeśli tego nie chcemy. - Wyznał szczerze wpatrując się w ścianę po przeciwległej stronie. Nie wyglądała na kobietę po pięćdziesiątce. Była dojrzała, to fakt, ale na tyle młodo wyglądała, że w życiu nie dałby jej więcej niż czterdzieści. Nie powiedział tego jednak na głos wiedząc jak kobiety reagują na takie przemyślenia.
Kolejny szczery uśmiech. Jednak nie zapomniała, albo dobrze udawała. Nie chciał jednak wnikać jaka była prawda, wystarczyło mu to, że chociaż cień wspomnień od niej nie odszedł. To pozwalało mu na kontynuowanie rozmowy bez wstydu i zażenowania, bo przecież mógł się pomylić.
- Ciężko o kimś takim zapomnieć Lauren. To chyba był dosyć ciekawy okres dla nas obojgu. - Wzruszył ramionami, bo on sam był wtedy nieco pogubiony. Brał z życia garściami, nie przejmował się konsekwencjami tylko pruł do przodu jak prawdziwy nastolatek, który chciał coś w życiu osiągnąć. Może właśnie dlatego ona została w jego pamięci. Bo coś osiągnęła i też parła naprzód. - Nie będę ci przypominać, bo jeszcze będziesz chciała to powtórzyć. - Odwrócił wzrok w jej stronę, ale jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
Nie pijał kawy, ten zapach go odrzucał, a poza tym jedną już miał. Mimo tego nic nie powiedział i przyjął jej propozycje, a potem spoglądał na jej szybkie i zgrabne ruchy. Przyjął od niej kolejny kubek gorącego naparu, a potem próbował stłumić w sobie lęk przełknięcia.
- Chyba tak, wszyscy byli zadowoleni. W przeciwieństwie do mnie. - Powiedział, ale dla niego to było przejście przez męki. Nie chciał tego powtarzać, ale wiedział, że pewnego dnia ponownie przyjdzie mu usiąść na przeciwko kamery. - Robię to co kocham, nie chce z tego rezygnować, więc tak. To niewiarygodne przeżycie. - Kiwnął głową na znak, że ma rację. - A ty? Ułożyłaś sobie życie? Może miałabyś ochotę się spotkać poza tym przytłaczającym budynkiem? - Kiwnął głową na maleńkie okno z którego było widać delikatnie przebijające się słońce.

Lauren Bernard
nic
Zagram wszystko
50 y/o, 165 cm
dyrektor programowa, gospodyni talk show CBC Toronto
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Ciężko mu było o niej zapomnieć.
Nawet się uśmiechnęła na ten komplement. Xavier był na swój sposób słodki i uroczy. Miała wrażenie, że próbował grać niedostępnego, zimnego faceta. Masywna postura na pewno mu w tym wszystkim ułatwiała. Mógł onieśmielać inne osoby swoją prezencją. Nie była więc pewna, czy to ona tak działa na niego? A może robił się zdenerwowany przy wszystkich kobietach? Mogło też chodzić o tamtą, konkretną noc. Cokolwiek to było, chyba odsłaniało jego prawdziwą naturę. W pierwszych sekundach ich kontaktu, Lauren również mogła ocenić go niewłaściwie.
- Ciekawy... można to nazwać i w taki w sposób. - powtórzyła za nim z lekkim westchnięciem. Jej wzrok na moment padł nieco niżej, gdy pozwoliła sobie na powrót wspomnień, które jak zawsze generowały złość i żal względem swojej osoby.
Zerknęła z powrotem na niego, gdy zainsynuował chęć powtórki. Nie była pewna, czy to tylko flirt. Słyszała ten ton, którym gloryfikował ich spotkanie, wciąż je wspominając. Z jej perspektywy, nie wyglądało to tak już różowo. Nie chodziło o samą noc, a raczej o cały okres. Nawet mogła się cieszyć, że niczego nie pamiętała. Ból i uczucie wstydu były odrobinę mniejsze.
- Myślę, że sam nie chciałbyś tego powtarzać... - odparła, upijając kilka łyków mocnej kawy. - Wiesz, nie jestem dumna z tego co robiłam. Dużo lepiej byłoby się poznać w lepszych okolicznościach. Zamiast tego, mogę się tylko domyślać, jaką musiałeś mnie widzieć. Totalnie pijaną, zapewne szpanującą swoją karierą, pieniędzmi albo samochodem... Nie zdziwi mnie, jeżeli potwierdzisz, że to ja zaciągnęłam cię do łóżka. - uniosła kącik ust, jakby seks z dużo młodszym sportowcem był swego rodzaju życiowym osiągnięciem. W obecnym czasie, nawet by się tym szczyciła, lecz nie w momencie, kiedy ryzykowała karierę i rodzinę będąc imprezowiczką, pijaczką i nimfomanką. - Nie wiem czy wiesz, że zdradziłam z tobą swojego męża? Cóż... Byłego męża. - ponownie spojrzała na niego z lekko uniesionymi brwiami, zastanawiając się czy w ogóle mógł być tego świadomy i czy w ogóle go obchodzi. Ciekawiło ją, czy nadal spojrzy na nią w ten sam sposób. - Jakby co, nie musisz się tym przejmować. Nie z Tobą jedynym. - wzruszyła delikatnie ramieniem, gdyż na dzisiaj tylko to jej pozostało po nieodpowiedzialnych czynach.
- Dobiłam pięćdziesiątki, moja córka w zasadzie się do mnie nie odzywa i nawet jej kot, który nadal ze mną mieszka w dużej mierze mnie ignoruje, więc powiedzmy, że nadal próbuję je sobie poukładać. - pokiwała głową robiąc autoironiczną minę wyrażającą satysfakcję. - Jak dotąd idzie mi tylko w pracy. Wróciłam do telewizji, mam nowe stanowisko, choć nadal prowadzę talk show. Tu nie mogę narzekać. W zasadzie poświęcam temu cały swój czas. Sam z resztą widzisz.
Dopiła kawę do końca, odstawiając kubek na stolik. Wyprostowała swoją sylwetkę, gotowa działać dalej. Zaskoczyło ją to, jak bardzo otworzyła się przy Xavierze. Nic nie zapowiadało czegoś więcej, niż uprzejmej wymiany zdań. Na tym najpewniej by się zakończyło, gdyby nie nieoczekiwana propozycja. Jej głowa już analizowała scenariusze. Flashbacki znów nie dawały jej spokoju. Obiecała sobie odpuścić i nie popełniać tych samych błędów.
- Xavier... powinieneś zapraszać na wyjścia dziewczyny w swoim wieku. A nie rozwódki z przeszłością na koncie. A jako starsza kochanka mogę ci poradzić, byś rozejrzał się za kimś wyjątkowym. Stabilizacja jest naprawdę fajna, pomocna i potrafi być naprawdę przyjemna. - delikatnie dotknęła jego ramienia na znak sympatii. Nie znała do końca intencji Xaviera, lecz zakładała pewne ambicje, którymi podszyta była jego propozycja. Nie byłaby nawet o to zła, gdyż winą za zaistniała sytuację obarczała w głównej mierze siebie. Z tego samego względu, gdy przez krótki moment wpatrywała się w chłopaka, wzięło ją poczucie winy. - Jeżeli naprawdę chcesz, zgadzam się. Możemy się spotkać. Przynajmniej tym razem będę coś z tego pamiętać, nie licząc tejże rozmowy. - uśmiechnęła się, klepiąc go po silnym ramieniu, mając nadzieję, że jest usatysfakcjonowany. - Tylko niczego sobie nie obiecuj. - dodała, chcąc mieć pewność, że się rozumieją.

Xavier Price
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „CBC Toronto”