Lato w Turcji potrafiło być nieznośnie gorące, nawet dla stałych mieszkańców kraju. Palące słońce, wysokie temperatury i wilgoć bliskości cieśniny Bosfor doskwierały niemalże od świtu do późnych godzin nawet po zachodzie słońca. Ale młodym ludziom nie przeszkadza to zwykle w spotkaniach i spędzaniu wspólnie czasu. Kiedy jest się pięknym, młodym i nieśmiertelnym, a cały świat stoi przed Tobą otworem, nie przejmujesz się upałem. Tym bardziej, że wakacje to dla niektórych jedyna możliwość na spotkanie w większej grupie znajomych.
Emir utrzymywał kontakt z wieloma znajomymi z dzieciństwa, nawet jeśli niektóre relacje nie były zażyłe i tak trwałe, jak inne. Nie było to istotne, kiedy wychodziło się grupą ponad dziesięciu osób do parku na piknik, spędzenie czasu na grach i najzwyklejszej w świecie socjalizacji. Nawet nie musieli być wszyscy w tym samym wieku, bo przecież na osiedlowym podwórku za szczyla bawiło się z każdym, kto chciał się bawić. Nikogo nie dziwiło, że on miał dwadzieścia trzy lata, ani nikogo nie dziwiło, że była z nimi i siedemnastolatka, choć to ona była tu najmłodsza, a on nie był najstarszy.
Cemila nie mogło być dzisiaj z nimi, dostał swoją pierwszą poważną rolę i skupiony był na projekcie, za to jego siostra, Mavi, nie chciała zostawać w domu i rezygnować z wyjścia ze znajomymi, których od lat widywała raz lub dwa do roku. Na Emira spadł niepisany i niewymuszany obowiązek czuwania nad nią, co z automatu robił od wielu lat. Była dla niego jak młodsza siostra, tak jak Cem był niczym brat.
Spotkali się wszyscy późnym popołudniem, na długo przed zachodem słońca, ale nie w najgorętszej porze dnia. Parkowe drzewa oferowały sporo cienia, ktoś przyniósł gitarę, kilka osób zadbało o przekąski, ktoś nawet przyniósł karty do gry i obowiązkowo nie zabrakło herbaty przyniesionej w termosach. Szybko zawrzało od pozdrowień, rozmów, śmiechów. Poruszano całą masę tematów, od studiów, przez plany, po osiągnięcia.
Emir co jakiś czas spoglądał w kierunku Mavi kontrolnie, sprawdzając jej nastrój, czytając z jej spojrzenia i uśmiechów, czy nie czuje się w jakikolwiek sposób niekomfortowo i nie tkwi w rozmowie z uprzejmości. Na szczęście większa część towarzystwa mówiła po angielsku na tyle komunikatywnie, że nie musiał robić za tłumacza.
Kiedy rozmowa zeszła na nieobecnego Cemila i jego rozwijającą się karierę - temat sprowokowany jego nieobecnością - siedzący obok Emira kolega, szturchnął go lekko w ramię.
- A skoro o Cemie mówimy... jego siostra wyładniała. - Temat podchwycił i trzeci rozmówca, zgadzając się z tym spostrzeżeniem entuzjastycznie. Niby niegroźne komentarze, pochlebne, z zachowanym szacunkiem i bez przekroczenia granic przyzwoitości, ale Emir poczuł jak coś mu się ściska na wysokości żołądka. Uśmiech nieco zbladł, choć nie opuścił spojrzenia.
- Nie zapędzajcie się, Cema może tu nie ma, ale to nadal jego siostra.
- No tak, zapomniałem, że ty też jesteś jak jej brat. Nie męczy cię rola niańki? Zamiast dobrze się bawić, zdajesz się być jak na służbie. I dałbyś jej też trochę luzu, co jak chciałaby z kimś porozmawiać na osobności? - W głosie kolegi nie było ani żadnej sugestii, ani tym bardziej propozycji, to był zwykły komentarz, a mimo to ścisk w brzuchu nabrał stalowej twardości. Wyczuł w tych słowach cień intencji i wcale mu się to nie spodobało.
Mavi Ayers