ODPOWIEDZ
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Aiden Wang

Umówili się w jej mieszkaniu. Specjalnie wcześniej weszła do starszego brata, by przyszykować Wangowi specjalny outfit. Dlaczego? Bo chciała, by spodobał się jej kumpelom. Trochę zrobiło się jej go szkoda, kiedy potwierdził jej niejako, że była jego jedyną dziewczyną. Sama kiedyś uważała go za swojego chłopaka. Dla niej było to naturalne. Znali się jak łyse konie, poza sobą mieli jednak wielki świat, a ona chciała mu go otworzyć.
Stąd stała przed nim, podając mu ubrania na wieszaku.
— To powinno być dobre — stwierdziła, zanim zniknął w łazience. Patrzyła na niego miną, która nie wyrażała żadnego sprzeciwu. Odrobinę go wystylizuje i żadna mu się nie oprze. Pewnie ona sama też będzie miała z tym problem. Mimo wszystko Aiden był przystojny, czasami zastanawiała się, jakim cudem jeszcze żadna go nie zdobyła — jezu... ale z Ciebie hottówa się zrobiła Aiden — rzuciła, kiedy wyszedł z łazienki. Stanęła obok niego i zaczęła podwijać mu rękawy koszuli. Wtedy je zobaczyła. Tatuaże. Tylko zamiast cokolwiek mówić, zamilknęła i wpatrywała się w nie dłuższą chwilę, jakby nagle płyta się jej zacięła. Aż sama nie wiedziała, co powinna z tym dalej zrobić. Wyglądał nie jak on, a te tatuaże... aż zabiło szybciej jej serce. Nie potrafiła wytłumaczyć tego w żaden racjonalny sposób — masz jeszcze tę kurtkę skórzaną i cały outfit gotowy. Teraz wyglądasz na bad boy'a — rzuciła, odsuwając się od niego. Chwyciła kurtkę w dłoń, podając mu ją. Przegryzła swoją dolną wargę. Nigdy nie widziała go w takiej wersji. Zrobiło się jej gorąco, a mózg jakby się zablokował. Nagle wszystkie myśli stanęły na moment. Wang wydawał się być lepszy od amfetaminy.
— Nie wiem, czy Ci mówiłam, ale impreza odbywa się w lesie. Uber nas tam zawiezie — rzuciła finalnie, próbując rozwiać swoje myśli. Wyjęła ze swojej torebki coś specjalnego — a żeby w podróży było przyjemnie, to proszę — zaraz podała mu smakową małpkę wraz z puszką coli — najpierw się stukamy, pijemy łyczka z małpeczki, a potem popijamy — wytłumaczyła. Nawet nie wiedziała, czy Wang kiedykolwiek pił alkohol. Wolała być ostrożna — gotowy? Na trzeźwo tam nie pojedziemy — zaśmiała się i od razu stuknęła o jego małpkę. Szybko wypiła sporego łyka smakowej wódki, zapijając go coca colą — a pan uber już czeka — zwróciła uwagę, kiedy telefon jej zawibrował. Chwyciła mężczyznę za dłoń, kiedy już się napił i pociągnęła go w stronę wyjścia. Wsiedli do ubera, a ona wróciła do myśli. Długo zastanawiała się, zanim cokolwiek powiedziała. Niezbyt to było do niej podobne, ale musiała poznać odpowiedź.
— W sumie to... od kiedy masz te tatuaże? — wyrzuciła z siebie to w końcu. Głowa ją rozbolała od trzymania tej myśli w sobie — nie mogłam oderwać od nich wzroku w domu — pierwszy raz zobaczyła w nim mężczyznę. To się nazywał prawdziwy przełom — dodają ci pazura, byczku — dodała, kładąc swoją głowę na jego ramieniu. Pozwalała sobie na wiele od zawsze. Ten jeden raz był jednak inny.
26 y/o, 177 cm
student pedagogiki specjalnej na uniwersytecie Toronto
Awatar użytkownika
kim jestem? nawet sam nie wiem. powiedz, jakie powinienem mieć na świat spojrzenie.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Pomysł był poroniony, ale zgodził się, bo… w sumie nie wiedział dlaczego. Od dzieciństwa było tak, że gdy Sabrina go o coś prosiła i robiła te maślane oczy to kiwał głową, bez zastanowienia. Całe jego życie polegało na przemyśleniu konsekwencji zanim podejmie decyzję, ale przy niej nie miał tego mechanizmu. Zupełnie tak jakby znikał i się nie pojawiał. Dlatego też jako dziecko zdążył sobie skręcić kostkę, prawie połamać rękę i nieomal stracić życie, bo ciągnęła go w jakieś krzaki albo wymyślała dziwne zabawy. Raz prawie nawet ukradli coś z ogródka sąsiada, bo Larue chciała. Nie był bez winy, bo w końcu mógł odmówić, a tłumaczenie, że nie potrafił było bezsensowne. Nikt go nie brał na poważnie.
Uniósł brew do góry, słysząc, że ubrania, które skądś zmajstrowała powinny być na niego dobre. Wątpił, ale nie miał zamiaru wytykać jej tego, w końcu to ona była kobietą, która zna się na modzie, nie on. Gdyby miał wybór to założyłby na siebie sprane dżinsy i koszulkę zespołu rockowego, który uwielbiał i tyle byłoby z jego strojenia się.
Nie mów tak — wyrzucił z siebie jak westchnienie, gdy wyszedł z łazienki ubrany w to, co mu wcisnęła. Po prostu spodnie i koszula, cud, że spodnie były na niego dobre, musiał użyć paska, by z tyłka mu nie spadały. Modlił się, by pozwoliła mu na swoje conversy a nie jakieś wyciągane buty z szafy brata.
Pozwolił jej na podwinięcie rękawów, chociaż doskonale sam mógł to zrobić, ale nie opierał się. Im dłużej spędzał z nią czas i czym dłużej go dotykała, tym bardziej się przyzwyczajał i już go tak nie paraliżowało. Krok do sukcesu.
Chwycił kurtkę w ręce i przerzucił sobie przez ramię. W mieszkaniu było gorąco, nie musiał zakładać jej teraz, może gdy wysiądą z taksówki. Odebrał od niej szkło i puszkę, spojrzał na nią z ukosa. Pił alkohol w życiu, nie był aż tak społecznie upośledzony, ale gdyby nie jej tłumaczenia to nie użyłby coli do popicia, być może tym uratowała jego żołądek. Stuknął się, wypił tyle co ona i zapił to słodką colą, po której niemalże od razu się skrzywił. Resztę schował do kieszeni spodni.
Nawet nie przeszkodziło mu to, że chwyciła go za rękę. Było to nawet przyjemne, może to już alkohol zaczął na niego działać, że złączył ich dłonie mocniej, dopiero puszczając, gdy stanęli przy uberze, do którego ją wpuścił pierwszą. Jak gentleman, bo po tym obszedł auto i wsiadł po drugiej stronie, by nie musiała się przesuwać.
Ładnie dzisiaj wyglądasz — mruknął, a po chwili, lekko spanikowany dodał: — Zawsze ładnie wyglądasz, ale dzisiaj jeszcze lepiej. — Nienawidził interakcji z kobietami, nawet i jeśli Sabrina nie odebrałaby tego w jakiś zły sposób, to w jego głowie już miał scenkę z kłótnią, bo przecież powiedziałeś, że wcześniej wyglądałam źle i innymi dramami w roli głównej.
Zamyślił się na chwilę, gdy zadała mu pytanie. Tatuaże miał już od kilku lat, zrobił je będąc nastolatkiem, trochę na znak buntu, bo poszukiwał samego siebie, to samo z kolczykami, które akurat dzisiaj założył. Przez większość czasu jego uszy i warga były puste, bo przeszkadzały mu w codziennym życiu, na dzisiaj specjalnie założył. Chciał chyba trochę dorównać jej w tym alternatywnym wyglądzie.
Od liceum. Chciałem zrobić też drugą rękę do końca, ale skończyło się na przedramieniu, później już mi się odechciało. Serio nigdy nie widziałaś? — Debilu, jak miała wiedzieć, jeżeli w każdą pogodę nosisz długi rękaw?


Sabrina B. Larue
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Aiden Wang

— Dlaczego? — spytała niemalże od razu, otwierając szeroko oczy. Powinien być dumny z tego, co powiedziała. Dała mu komplement, jak nikomu innemu. Wystroiła, odpowiednio ubrała. Miała tylko nadzieję, że tkanina którą wybrała, będzie mu odpowiadała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że tekstura miała znaczenie — serio, wskoczyłabym Ci do łóżka. Nawet bym się nie zastanawiała — no to wypaliła, jak Filip z Konopi w tym momencie — musisz częściej ubierać się w tej sposób — dodała raptem po paru sekundach. Dla niej było to oczywista oczywistość. Nic do ukrycia. W zasadzie było co, bo pierwszy raz odkąd znała Wanga, zaczęła się zastanawiać, co on do cholery miał pod tymi ubraniami.

— Dziękuję — uśmiechnęła się szerzej, słysząc jego słowa. Poprawiła swoją głową na jego ramieniu. Nawet pachnął jakoś inaczej. Czy to alkohol zaczął już zmieniać chemię jej mózgu? Przetarła swoje oczy. Nie spodziewała się tego, co działo się właśnie dookoła niej — wiem, nie musisz mi się tłumaczyć — wymamrotała, przymykając oczy. Mogłaby tak trwać całkiem długo. Aiden wydawał się komfortowy i potrafiła, o dziwo, się przy nim wyciszyć. Był jej własną amfetaminą. Taką, która naprawdę potrafiła zdziałać cuda.
— Ale skąd, jak i dlaczego? — dopytała, nie podnosząc głowy. Zamiast tego dłonią zaczęła jeździć mu po przedramieniu, doszukując się konkretnych wzorów. Nigdy nie zwracała tak bardzo uwagi na wygląd Aidena jak teraz. Pewnie była też swoją najbardziej dotykalską wersją, która istniała. Tylko nie czuła, by mu to teraz przeszkadzało — nie, bo nosisz ubrania, które wszystko zasłaniają — wyrzuciła z siebie. teraz będzie mogła mieć mu to za złe. Mógł sobie nie zdawać sprawy, jak wielkiego minusa właśnie u niej dostał. — a po dzisiaj wiem, że nie powinny — finalnie mogła znaleźć w nim coś więcej niż przejmującego się każdym szczegółem kujonka. Chyba pierwszy raz zobaczyła w nim prawdziwego mężczyznę.
— Patrz, jesteśmy już na miejscu — to wyrwało ją z jego ramienia. Od razu się podniosła i niemalże od razu wyszła z auta. Wtedy też wyjęła z torebki artefakty, które mieli jeszcze w mieszkaniu. Puszkę wcześniej trzymała w dłoni — to przed wejściem kończymy — rzuciła z uśmiechem. Na raz wypiła całą swoją małpkę i dopiła ją colą. Puszkę podała Wangowi, pewnie swojej nie wziął ze sobą — za świeeeetną zabawę! — rzuciła, a rozbrzmiało odgłos szkła, gdy się stuknęli. Całość jak powiedziała tak zrobiła — i pamiętaj, zero narkotyków. Jak coś będę chciała wziąć, to strzel mnie w twarz — i tym razem mówiła poważnie, pokazała to nawet wskazującym palcem — i mówię to dosłownie, bez żadnych metafor — dodała poważnym tonem, zanim znowu chwyciła go za rękę, ruszając w stronę znajomych. Dużo osób kręciło się wokół, każdy był zajęty, tym co dla niego było ważne. Brina na początku nie zwracała na nikogo uwagi, liczył się tylko Aiden. W pewnym momencie obróciła się w jego stronę, dalej trzymając go za rękę. Czyżby znaczyła teren?
— Co chciałbyś tutaj robić? — spytała całkiem szczerze, bo nie chciała go do niczego zmuszać — kiełbasa, piwo, beer pong, a może... — i tu przesunęła się bliżej, by powiedzieć mu kilka dodatkowych słów na ucho — kąpiel w jeziorze na golasa?
26 y/o, 177 cm
student pedagogiki specjalnej na uniwersytecie Toronto
Awatar użytkownika
kim jestem? nawet sam nie wiem. powiedz, jakie powinienem mieć na świat spojrzenie.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zgodziłem się przyjść tylko po to, by cię pilnować, nikogo podrywać nie będę — zaznaczył, wyjaśniając swoje wcześniejsze słowa. Psychicznie na pewno nie da rady z nikim rozmawiać dłużej niż kilka minut, bo będzie go wszystko rozpraszało, więc jak miałby uskutecznić próbę romansu? Wywrócił oczami, ta, na pewno wskoczyłaby mu do łóżka. — Chyba wolę moje ubrania wiesz, Sabrina? Czuję się w nich jak ja, a nie przebieraniec. — Nie przeszkadzała mu tekstura ani nic, to po prostu była ta świadomość, że te ubrania do niego nie należały. I tak wyszedł bardzo poza swoją strefę komfortu, będzie to odchorowywał przez następny tydzień jak nie dłużej.
Okej, nie musiał się jej tłumaczyć. To dobrze, bo nie wiedział jak miałby zgasić ten pożar, gdyby oburzyła się, że wcześniej nie wyglądała dostatecznie dobrze. Sabrina była całkiem w porządku, chyba go trochę rozumiała, chociaż nie wiedział na ile to prawda, a na ile tylko jego własne wyobrażenie w głowie. Może naginał rzeczywistość by na siłę czuć się komfortowo? Sam nigdy nie wiedział. Może jak pomyśli o tym za tydzień lub dwa to dojdzie do innych wniosków. Jak zawsze.
Myślałem, że mi to pomoże. Byłem nastolatkiem z problemami, wiecznie niezrozumianym przez wszystkich wokół. Miałem etap buntu i znajomi namówili mnie na to, w sumie nie żałuję, ale nie mam już więcej chęci na tatuowanie się. Może kiedyś mnie znów natchnie, ale chyba wolałbym kolorowe niż czarne — wyjaśnił spokojnie i zabrał rękę, gdy zaczęła go za bardzo dotykać. Potrzebował czasu - zgodził się przed chwilą na trzymanie za dłonie, ale jego granice były bardzo delikatne i niepewne. Nie chciał się irytować bez powodu i psuć jej imprezy, bo ona przyjechała tutaj się bawić. On ją niańczyć.
No nie bez powodu, pracuję z dziećmi Sabrina, większość rodziców nie chce aby osoba, która się nimi opiekuje miała tatuaże — mruknął w odpowiedzi. Społeczeństwo było jeszcze ograniczone. Nawet jeżeli tak uważał to i tak nie chciał ich usuwać, były jakąś częścią jego wewnętrznego ja. Miał wiele wspomnień związanych z dziarami, pamiętał pierwszą dziewczynę, która mu się spodobała i namówiła go na jeden z tatuaży. Dziwne miał wtedy towarzystwo, z nimi też pił pierwszy alkohol w życiu.
Chwilę siedział w ciszy, układając myśli sobie w głowie. Chciał być jak najbardziej naturalny, ale jego naturalność nie była tym, czym u zwykłych ludzi. Musiał nastawić się na głośne rozmowy, krzyki i dotyk, którego uniknąć nie miał jak. Nawet jeśli stanąłby gdzieś w kącie to zaraz znalazłby się ktoś najebany, kto na siłę chciałby z nim rozmawiać. Albo impreza jak na złość przeniosłaby się właśnie w ten kąt zajmowany przez niego. Złośliwość świata.
Wyciągnął szkło, które wcześniej schował do kieszeni i zrobił to samo co ona, odebrał od niej puszkę (i nawet bardzo się nie brzydził, że będą pili z tego samego). Małpkę wyrzucił później do pobliskiego kosza, nieco krzywiąc się, gdy rozbiło się o coś innego szklanego w środku. Poprawił swoją koszulę i bez słowa czekał aż ruszą do środka.
Uniósł brew słysząc strzel mnie w twarz, bo wcześniej sama mówiła, że kobiety nawet nie bije się kwiatkami. Nie był na tyle głupi, ale z tego zrozumiał, że może być to na tyle problematyczne, że będzie musiał użyć najgorszego sposobu, by ją oderwać od narkotyków.
Zaczął żałować, że dał się wpakować w to bagno. Na pewno miała miliony koleżanek, które były zmartwione jej stanem i również nie pozwoliłyby przyjąć narkotyków. Dlaczego on? Co jej zrobił? Chciała mu dowalić bardziej? A może to był jakiś plan, aby zrobić mu krzywdę? Potrząsnął głową.
Spoko, ogarnie się — odpowiedział i uśmiechnął się, i pozwolił znowu pociągnąć za rękę.
Nie zgubiłby się bez tego, ludzi było dużo, ale nie na tyle, aby mu uciekła. Zresztą była na tyle charakterystyczna, że widziałby ją z końca pomieszczenia.
Nie chcę chyba więcej pić, uchleję się jak szmata jeśli coś jeszcze wypiję — mruknął i rozejrzał się. Zastygł w bezruchu, gdy przysunęła się jeszcze bliżej i wyszeptała mu na ucho najgłupszą propozycję na świecie. — Oszalałaś.


Sabrina B. Larue
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Aiden Wang

— Ale dziewczyny będą podrywały Ciebie — poprawiła go Sabrina, jeszcze raz wpatrując się w niego intensywnym wzrokiem. Podobał się jej taki Aiden. Bardziej buntowniczy, bardziej artystyczny, lub po prostu... bardziej. Stąd praktycznie od razu zaprotestowała, gdy usłyszała o przebraniu się. Nie po to szykowała się całymi dniami, żeby on tak bardzo ją olał. Zmienił outfit. Naprawdę spędziła kilka dobrych chwil, planując w jaki sposób powinien on wyglądać.

— A pomogło? — spytała, kiedy skończył mówić. Wpatrywała się w niego badawczym spojrzeniem. Sama nigdy do końca go nie rozumiała. Był inny... a może wyjątkowy? Zawsze znosił jej humory. Mogła wpaść na największą durnotę, a on i tak potrafił ją wtedy zrozumieć. Korzystała z tego na tyle, ile mogła. Najważniejszą kwestią dla niej było to, że nie oceniał jej — to pójdź wtedy do Courtney, prawie wszystkie moje tatuaże są od niej — i szczerze Sabrina się tym szczyciła. Była pierwszym płótnem swojej siostry. Szybko podsuwała jej skórę, by zmalowała jej więcej tatuaży. Wiecznie czegoś jej brakowało. Czasami wrażenie, że dojdzie do momentu, w którym na czole wytatuuje sobie yolo.
— Na studiach nie ma rodziców dzieci — zwróciła mu krótko uwagę — poza tym w szkole mógłbyś być inną wersją samego siebie. Bardziej grzeczną i ułożoną, a wśród znajomych sobą — stwierdziła, delikatnie kręcąc przy tym głową. Sama nigdy się tym nie przejmowała. Tatuaże były jej drugą osobowością, na którą zawsze mogła liczyć. Ostrożnie dobierała każdą z nich. Nawet tę pokrętną datę, która miała na brzuchu. Wszystko wydawało się być przemyślane. W ten sposób mogła pójść na przód z głowa do góry.

Miała miliony koleżanek, które też ćpały. Aiden był najgrzeczniejszą i najbardziej odpowiedzialną osobą, z którą zadawała się Larue. Nie mogłaby temu zaprzeczyć. Był idealny. Gdy tylko go zobaczyła na uczelni, była to jedyna myśl, o której tak intensywnie myślała. Oprócz tego że przyszedł dobrowolnie na uczelnię w lato.
— Cieszę się — stwierdziła, ciągnąc go w głąb lasu. W końcu znajdowali się na leśnej imprezie na polanie blisko jeziora. Mogła całą sobą, chłonąć fluidy z drzew. Czysta atmosfera, porosty i inne klimatyczne bzdury. W takich miejscach przebywała cała jej ferajna.
— Nie, dzisiaj się bawimy Aiden — powiedziała, finalnie uśmiechając się szeroko — powtarzaj za mną: za-ba-wa — mówiła wolno i czekała, aż powtórzy za nią. Bycie jej przyzwoitką polegało też na tym, by nawet przez moment nie zbliżyła się do jakichkolwiek dragów.
— Nie chciałbyś, Aiden? — oczywiście, że nie. Znasz jego odpowiedź debilko — zawsze mogę skoczyć z kimś innym... Chodź zagramy we flanki — nie dawała mu czas na sprzeciw. Stanęła wraz z nim, przy grupujących się osobach. Czas się rozerwać. Przestać myśleć o najpaskudniejszych myślach. Przynajmniej byli razem w drużynie, a ona pierwsza rzucała. Trafiła.
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”