30 y/o, 162 cm
księgowa, prawnik ds. podatków w Hayward & Co. Legal Advisory
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Zdrada była sama w sobie wątkiem dramatogennym więc nic dziwnego, że szło się doszukiwać kolejnych rzeczy i dodatkowych motywów. Może Sylvie o tym nie pomyślała, bo niespecjalnie zależało jej na dramach. A przynajmniej tak wstępnie jej się wydawało. Niedawno dopiero co sama wróciła do siebie po swojej „dramie”, choć tu już faktycznie było dramatycznie i tragicznie, skoro jej ukochany zmarł. Przynajmniej jej nie zdradzał – przynajmniej ona nie miała takiej wiedzy i chyba nie chciałaby jej posiadać.
Nieznajomość tego, co akurat siedziało w głowie Ernesta było kluczowym czynnikiem, dla którego nie wyglądała na oporną. Może coś się za tym kryło, może nie. Na tę chwilę nawet ona nie była w stanie stwierdzić, co się działo i to nie pomagało jej w ustalaniu płynnej reakcji. Ale próbowała dzielnie i chyba jej całkiem dobrze wyszło, skoro nie dostała komentarza zwrotnego, a jedynie uśmiech. Przynajmniej na razie.
Hayward pewnie zauważyła to spojrzenie, którego nie zdecydowała się skomentować ani słowem. Siedziała cicho, kontemplując nad resztką wina, która znajdowała się w jej kieliszku. Poczuła przemożną ochotę, by wypić ją za jednym zamachem, ale się powstrzymała. Tak samo, jak i od tego, by w jakiś sposób naruszyć swoją obojętną maskę, choć jej głowa z pewnością nie zachowywała się tak spokojnie. Milczenie pomogło jej natomiast stłumić to, co było jej w tej chwili niepotrzebne.
Szef kuchni zadowolony? — odezwała się w końcu, choć trochę obawiała się, co mógł na to odpowiedzieć. Nie chciała zostać tą kretyńską kanapką jak u Gordona Ramsaya. Kim byłaby u Ernesta? Debilną babeczką? Nie była kucharzem w show, ale mogła się trochę tak poczuć. Niepotrzebnie, ale cóż.
Okej. — nie zamierzała przyciskać, więc przytaknęła od razu. Nawet się cieszyła. Nie miała chyba ochoty oglądać ani gęby tego faceta, ani tej jej przyjaciółki. Trochę się tylko martwiła o to, co Ernest mógł zrobić „za kulisami”.
Nie masz za co dziękować. — akurat w tym momencie skończyła resztę wina i odstawiła kieliszek na stół. Już też otwierała usta, by ogłosić swoją chęć do zmycia się, ale w porę zmieniła zdanie. Może mylnie zinterpretowała to „dziękuję” jako „możesz już sobie iść”. — Trochę, chętnie coś zjem. — niecodziennie gotował jej sam szef kuchni (póki co, hehe), więc mogła przy okazji skorzystać. A co jej tam. Żona już przecież nie korzystała.

//ztx2
ODPOWIEDZ

Wróć do „#110”