18 y/o, 161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
No matter what they were now, there’d always be someone to come running when needed. It wasn’t certain if this was a new beginning or just a stolen night, only that being apart suddenly felt impossible.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

  Czterolatka sobie wzięłaś Soojon. To nie on spotykał się z gówniarą, to ty się spotykałaś z dzieckiem, to chyba jeszcze gorsze. Myślisz, że bierzesz starszego chłopa, a finalnie wypadasz na tym jak Zabłocki na mydle, czy jakoś tak.
  — To nie szantaż, to zawarcie układu. Umowy! W kontrakcie obie strony coś zyskują, a coś muszą poświęcić. — Nie mądruj się, Soojin. No ale z drugiej strony – żeby ją posądzać o szantaż? ? Ona to nawet nie powinna wiedzieć, co to słowo tak naprawdę oznacza, bo było tak nieczyste!
  Ale mogła sobie przyznać ów niewielki triumf, jakim było nakłonienie Huntera do poddania się zabiegowi. Miała to zrobić szybko i sprawnie, żeby nie musiał narzekać. Dlatego, gdy zaległ na brzuchu, przyklęknęła przy jego boku, aby sięgnąć po krem i sprawnie nasmarować jego wilgotny od wody grzbiet. Szczęśliwie pomyślała na tyle, by wybrać ten wodoodporny SPF, chociaż rozprowadzanie go po wilgotnym ciele wcale nie było proste, bo wszystko się mazało. Nie tak, jak powinno.
  Myślała, że robi to sprawnie, ale starszy od niej pan maruda, stwierdził coś innego. No, może nie skrytykował jej za to, że nie jest to odpowiednio szybki numerek, ale „już” było odpowiednio wymowne.
  — Moment — odpowiedziała, dalej sunąc żwawo dłońmi po jego ciele. — Okej. — Chyba wypowiedziała jakąś komendę zwalniającą, bo Hunter poderwał się na równe nogi. Wypuszczony z ewidentnych tortur. Które trwały raptem niecałą minutę, bo przecież – ile można chłopowi grzbiet smarować. Najwyraźniej minuta dla niego to długo. Ale był facetem, więc nie można mu się dziwić tego podejścia.
  Upchnęła torbę pod kocykiem, bo przecież wiadomo, że jak dobytek na plaży jest zakryty ręcznikiem, to już jest absolutnie niedostępny dla wszelkich złodziei i kieszonkowców. Z drugiej strony w ogóle nie powinna była tego robić, bo przecież złodziej i kieszonkowiec był pod jej ścisłym monitoringiem obecnie. I znajdował się tuż obok niej.
   Poszła za nim – większego wyboru nie miała, bo po pierwsze – to była jej część umowy, a po drugie – on ją ciągnął. Weszła więc z nim do wody, na tyle na ile sama chciała. A była tak odważna, że nie weszła na głębokość do kolan tylko za kolana. Bo taka szalona przy Hunterze była.
   Przyjęła zabawkę, którą podał jej Hunter i obróciła ją w dłoniach, zerkając krótko na Hatiego – gotowego do akcji. Zaraz potem rzuciła, ale to nie był jakiś rzut godny miotacza w bejsbolu. Nie były to też smutne dwa metry, ale… No aż tak daleko, jak robił to Hunter na pewno nie rzuciła. Chociaż ramiona miała raczej silne, bo przecież obok łyżwiarstwa, jako sporty wspomagające trenowała też gimnastykę i balet. No, tylko wiadomo jak z tym było – miała przerwę. A na gimnastyce, chociaż ta wymagała silnych rąk, to nie opracowywała technik dalekiego rzutu.
   Może się nauczy. Trening czyni mistrza, więc jak dłużej będzie zajmowała się swoim pasierbem. A skoro zeszła się z Hunterem, to prawdopodobnie teraz miała okazję, by to nadrobić. Nie mieszkali już co prawda razem, więc nie widywali się z Hatim codziennie – a szkoda – ale no może dzięki temu, przez rozłąkę, oboje docenią tę relację jeszcze bardziej. Oboje a raczej – cała trójka.
   Chociaż teraz mieli spędzić weekend wspólnie. Jak dysfunkcyjna rodzina, którą byli. Z młodą matką, upośledzonym emocjonalnie ojcem i radosnym synem.
  Porzucała mu parę razy, gdy jej tak dzielnie przynosił zabawkę i niekoniecznie dzielnie, bez komendy, oddawał w jej ręce. Hunterowi nawet rzuciła, żeby nie czuł się zaniedbany. I żeby popływał więcej.
  I chyba obyło się bez większych ekscesów.
  Wyszli z wody, wszyscy zmęczeni – Suczin raczej trochę mniej, bo przecież nie ganiała za szarpakiem, jeśli już to szarpała się albo z jednym facetem albo z drugim, ale i tak wiedziała, że dają jej fory (Hati trochę bardziej). I kiedy ułożyli się na kocyku, a w zasadzie Hunter pierwszy, a ona przy nim tak, żeby sobie oprzeć skalp o niego, układając się prostopadle do jego zacnej konfiguracji, sięgnęła po piciu, które miała w torbie. Jeszcze się aż tak nie zagotowało, ale nie było idealnie zimne. Podała jemu – nie było to piwo.
  — Chcesz już iść? Zgłodniałeś? Albo raczej – zgłodnieliście? A Hatiemu nie jest za gorąco?
Hunter Jang
25 y/o, 183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Tak, tak — mruknął, gdy ta mu się tu mądrowała na temat różnic w szantażu, a zawarciu umowy. Jak dla niego, to to był szantaż i tyle. Chciała się spotykać z debilem, to teraz musiała znosić wszystko co za tym szło, w tym jego gówniarskie odzywki. I co z tego, że był starszy? Kobiety zawsze dojrzewały szybciej, a w tym przypadku, podwójnie szybciej, bo przecież Hunter to nie miał z kogo brać przykładu. Zwłaszcza jeśli chodziło o męską jednostkę, więc… wyszedł z niego taki frajer, nieco dziecinny, ale chociaż bardzo za swoimi.
No ale przynajmniej dał jej się ładnie posmarować, nawet jeśli bardzo przy tym cierpiał, bo musiał siedzieć w miejscu. Co prawda jakby ktoś się przysrał, że „haha, daje się smarować babie” to by mu zaraz odpyskował, że zobaczymy kto się będzie śmiać, kiedy dojdzie do oparzeń słonecznych, ale wiadomo - aktualnie to uważał to za zbędne, zwłaszcza, że dużo siedział w wodzie.
Tylko, że woda przyciągała słońce bardziej, Hunter.
Zapomniał o wszystkim jak tylko zaciągnął ją do tej nieszczęsnej wody, aby mogła spędzić z nimi trochę czasu. Jak nie porzucać zabawkę psu, to najwyraźniej jemu, bo on to się pewnie ścigał z psem kto szybciej do takiej podpłynie. Widzisz Suczin? Jedna zabawa i zmęczysz dwóch debili jednocześnie, swojego chłopaka oraz jego psa. I będziesz mieć spokój.
W każdym razie jakby ktoś się go zapytał, to bawił się świetnie. Ale tak samo jak się dobrze bawił, tak samo szybko się męczył, bo jednak wysiłek w wodzie liczył się podwójnie, a on chociaż miał wytrzymałość naprawdę sporą, to także potrzebował odpoczynku. I Hati podobnie, bo jemu to już język przelatywał przez całą mordę przez swoją własną wentylację.
Gdy wrócili na kocyk, jebnął się plecami na glebę, a Hati ułożył się w cieniu, po drugiej stronie, ze swoją nową zabawką między łapami. Zabawką, która już była mocno naruszona, ale jeszcze jej skrawki żyły. Pewnie do czasu, bo pies zaraz zacznie ją rozszarpywać, gdy będzie leżeć. No ale z tym mogli się przecież liczyć.
Skrzyżował ręce pod głową i zamknął oczy, próbując nieco odsapnąć po tych wyścigach w wodzie. Zerknął krótko na dziewczynę, gdy ta się odezwała z propozycją, sięgając przy tym jedną ręką po wyciągnięte w jego kierunku picie.
Jestem głodny jak nigdy, a na niego nie patrz, on zawsze jest głodny — stwierdził, zerkając na psa, który właśnie zabierał się za rozpruwanie szopa przez pojedyncze, wystające nitki. Upił kilka łyków, bo pić też mu się chciało. Poza tym, gdyby Hunter miał mamę, to by znał powiedzenie, że „woda wyciąga”, więc człowiek zawsze jest potem głodny. Dlatego też w takich aquaparkach były rozstawione stoiska gdzie można było zjeść hot-dogi czy zapiekanki. Świetny biznes. — I daj spokój, przed chwilą z wody wyszedł. Schłodził się — dodał. Woda ściekała z nich tonami. I chociaż było ciepło, to jednak byli porządnie schłodzeni. Hati zanim wyschnie to trochę minie, ale zgadywał, że jak już będą dochodzić do domu Soojin, to będzie suchy i nie narobi żadnego bałaganu.
A nawet jeśli, to Hunter po nim posprząta, bo nie chciałby, aby matka dziewczyny zaraz zaczęła coś podejrzewać. Chociaż chyba nie spodziewała się, że chłopak z Korei, teraz znajdował się w Kanadzie i… ponownie spotyka się z jej córką. Ciekawe co zrobi jak się dowie i jak bardzo Jang będzie miał wtedy przejebane. Biedny nie miał szczęścia do rodziców swojej drugiej połówki.
Możemy iść. Coś zamawiamy? Czy po drodze coś zgarniemy? — spytał, zerkając na nią. Zawsze mogli zahaczyć o jakąś pizzę i wziąć ją ze sobą, lub po prostu zamówić do domu i liczyć na to, że zdążą przed dostawcą. No chyba, że Suczin zdecyduje się coś ugotować sama! W sumie nigdy tego nie proponowała, więc nawet nie wiedział czy potrafi, bo jak już, to serwowała mu dania przygotowane przez kucharza, lub ostatnio - przez jej mamę. — Możemy iść też po coś do sklepu. — I wziąć piwo na wieczór. Które wypije sam, bo Soojin nie piła.


Raina Bouchard
18 y/o, 161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
No matter what they were now, there’d always be someone to come running when needed. It wasn’t certain if this was a new beginning or just a stolen night, only that being apart suddenly felt impossible.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

  Zakonotowała w głowie, że Hunter był głodny. Wyciągnęła, jak na znak, paczkę słonych przekąsek z torby, które też przeniosła, a których upał jeszcze nie przeciorał (chociaż poza tym, że byłyby ciepłe, a nie w temperaturze pokojowej, to nic innego by się z nimi nie stało). Otworzyła precelki, aby móc przełożyć opakowanie w zasięg jego ręki, aby mógł swobodnie jeść.
  Tak na przeczekanie, bo przecież nic konkretnego nie mogła przynieść. Kanapek z wędliną czy innym schabowym na plażę nie wnosiła. Zwłaszcza, że niedaleko mieli jej dom. I tak zasadniczo znajdowali się na obiekcie, gdzie było kilka budek z różnym jedzeniem.
  Zerknęła kontrolnie w stronę Hatiego, gdy usłyszała odpowiedź Huntera, jakby chcąc ocenić, czy faktycznie jest z nim wszystko w porządku. Można było powiedzieć, że dobrze weszła w rolę matki, bo martwiła się o swojego „skarbeńka”. Ku, z pewnością wielkiemu, zadowoleniu Huuntera.
  — No tak, ale on ma przecież futro — powiedziała. Gratulujemy spostrzegawczości, Soojin. Ale fakt – Hati miał futro, nie dało się temu zaprzeczyć. Przez to po prostu zakładała, że roboczo jest mu cieplej niż im, a temperatura – choć zdradliwe podmuchy wiatru nieco mogły zaniżać jej odczuwanie – była dość wysoka. To miały być uroki Toronto – zimy miały być srogie, a lata upalne. Czy w Seulu nie było czasem podobnie?
  Będzie mogła to stwierdzić, kiedy już zmierzy się z prawdziwą kanadyjską zimą i dwumetrową pokrywą śniegu.
  Jak to „nigdy nie proponowała” skoro mieszkali razem kilka miesięcy, a raczej mało prawdopodobnym było, aby Soojin zgodziła się na to, aby żyli tylko na pizzy, podobnie jak inna dwójka ze słabością do zamawianego jedzenia. Nie mówiąc już o tym, że Soojin raczej pilnowała finansów a takie stołowanie się na take-oucie było raczej drogie. Sama robiła zakupy i sama robiła jedzenie, nawet czasami pakowała Hunterowi bento do jego pracy – upewniając się, że w torbie obok takiego będzie też Monsterek. Może nie była to jakaś wyszukana kuchnia, bo bardzo podstawowa, ale uczyła się. Czasem jej nie wychodziło, tym częściej na samych początkach, ale finalnie potrafiło wyjść spod jej ręki coś zjadliwego.
  Być może nie tak dobrego jak pizza czy lasagne jej mamy.
  Dzisiaj jednak nie planowała niczego gotować i to nie z czystego lenistwa, a przez świadomość, że Hunter preferencje w jedzeniu swoje miał i… zazwyczaj wybierał pizzę. Albo innego kebaba. Dlatego odpowiedziała:
  — W sklepie już byłam, kupiłam przekąski na wieczór, słodkie i słone. Kupiłam nam też soju, to znaczy Monty kupił. — Bo jej by przecież nie sprzedali, nie była pełnoletnia, ale brat przyjaciółki posłużył jej pomocą i nawet o wiele nie pytał. — Chyba że wolisz piwo, to wtedy musimy jeszcze zajść po drodze do alkoholowego. — W Kanadzie, jak wiadomo i ku rozpaczy Huntera, alkohol nie był aż tak szeroko dostępny i musiały być do tego specjalne sklepy, które mogły oferować jego sprzedać. W dodatku robiły to w określonych godzinach, więc po dziesiątej raczej nie będzie możliwości na wypad do monopolowego, aby uzupełnić zapasy. — No ale jedzenie myślałam aby po prostu zamówić i odebrać po drodze. Obok domu mam taki lokal, brat znajomej mi opowiadał, w którym oferują pizzę, ale takiej chyba nie jadłeś. To jest jakaś pizza typu deep dish. Ma strasznie dużo sera. Ale tak… strasznie dużo. Założę się, że nawet ty nie jesteś w stanie tego przejeść — powiedziała, zerkając na niego.
  Wiadomo, że Hunter był foodie, w dodatku łasym na pizzę (i chyba ser), ale to wyglądało jak zawał serca. A przynajmniej tak to sobie wyobrażała z opowieści. Bo sama przecież świadomie nie wybierała tego typu kuchni, raczej utrzymując zdrowe zwyczaje żywieniowe – pomimo kilkumiesięcznego treningu u Huntera.
  A tak poza tym – czy ktoś zauważył, że Soojin powiedziała, że kupiła im soju? Mogło to umknąć przez wspomnienie Monty’ego.

Hunter Jang
25 y/o, 183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Wyciągnął łapy po przekąski które wyciągnęła, wsadzając je sobie do mordy w dość sporej ilości. Nie potrzebował wiele, chociaż czymś porządniejszym by na pewno nie pogardził. Niemniej precelki były świetne, aby zająć jego żołądek na pewną chwilę. Hati musiał obejść się oczywiście smakiem, bo on to nie żarł takich rzeczy. Czasami oczywiście dostawał ranciki od pizzy, bo Hunter nie był żywieniowym nazistą jak autorka.
Ale zrzuca sierść i chłodzi się na swój sposób — powiadomił ją, wpychając sobie do ust kolejne przekąski. Wiedział, że pies sobie dobrze radzi w takie upały, zwłaszcza jeśli byli nad wodą i miał możliwość schłodzenia się. Może i miał sierść, ale dlatego też zrzucał jej sporą część jak robiło się ciepło, nie? Nie mówiąc o tym wywalonym języku przez który się dodatkowo chłodził. — Nic mu nie jest — dodał, zerkając na psa, który cały mokry rozpruwał coraz bardziej nową zabawkę, która zaraz będzie do wyrzucenia. Ale hej, jak dla niego to i tak długo wytrzymała. Pewnie dlatego, że była mu zabierana i rzucana, aby ją aportował, a nie pozostawiona na rychłą śmierć.
Teraz była porzucona, ale przynajmniej zwierzak miał zajęcie.
No dobra, to może proponowała, ale ja nie ogarniałam.
Jak Hunter zasmakował domowej kuchni, to pewnie ciężko było mu się nagle przestawić, chociaż jak wiadomo, był największym miłośnikiem pizzy jaki chodził po ziemi. Ale kuchnia dziewczyny mu mocno podpasowała, bo chociaż nigdy nie miał żadnego porównania jeśli chodziło o kuchnie, bo głównie jadał na mieście lub zjadał coś na szybko, jakiś ramyun czy inne dania do odgrzania, to swój smak miał, ok?
No ale jak się rozstali, to oczywiście sam sobie nie gotował.
Zerknął w jej stronę, zatrzymując rękę tuż przed tym, zanim wrzucił sobie kolejną porcję przekąsek do ust, kiedy powiedziała, że zakupy na ten ich super weekend już zrobiła. I to z pomocą.
Kupiłam nam też soju, to znaczy Monty kupił.
Sronty.
Serio? — rzucił zaskoczony, że już się przygotowała, nie komentując jej super kolegi. Może był delikatnie, leciutko zazdrosny o tego całego brata jej przyjaciółki, ale to było silniejsze od niego. Jakby nie patrzeć, to zależało mu na Soojin, a zważając na jego… osobę, to raczej obawiał się, że pewnego dnia znajdzie po prostu kogoś o wiele lepszego. A o to akurat nie było trudno, bo przecież nie miał za wiele do zaoferowania. I zawsze jej to powtarzał. Może myślał, że kiedyś ktoś pokaże jej coś, czego on nie miał i Soojin stwierdzi, że właśnie tego potrzebuje. I że czuje się lepiej w towarzystwie kogoś innego. Więc taki Hunter trochę się obawiał o swoją pozycję.
Nie był samcem alfa, który był zdania, że był najlepszą partią na rynku, ok?
Nie, spoko, soju wystarczy — powiedział. — Pijesz dzisiaj ze mną? — zapytał, unosząc wymownie kącik ust. Więcej nie potrzebowali, a przynajmniej on, bo też nie pił niewiadomo jak dużo. Często bywał w barach swego czasu, oczywiście też często popijał drinki jak tam był, ale nie upijał się do nieprzytomności. No ale, jak to on, miał swoje momenty, gdzie go ponosiło, ale to było głównie z Jiwoongiem. Nie upijał się z nieznanym towarzystwem. Może wiódł przez lata imprezowy tryb życia, ale tyczyło się to przede wszystkim wyjść.
Brew mu drgnęła wyżej, kiedy właśnie rzuciła mu wyzwanie. O tej pizzy nie słyszał, bo chociaż jadał dużo, to nie znał wszystkich pomysłów jakie niektórzy mieli. Hawajskiej nigdy nie próbował i nie zamierzał, bo uważał to za abominację, której nie akceptował.
Ja nie przejem? — spytał, zerkając na nią wymownie. Tak, Hunter. Mogła ci to opisać, ale ty chyba nie wiedziałeś z czym to się wiąże. Może z Jiwoongiem dałbyś radę, ale samemu? — Teraz musimy ją zamówić. — Bo on chciał spróbować swoich sił. Najwyżej będzie zdychać na łóżku i tyle będzie z ich super wieczoru.
Podniósł się na łokciach, spoglądając na morze, a potem wrócił do niej wzrokiem.
To co, zbieramy się? — spytał. Sam był już prawie suchy przez gorąc, który bił z góry. Hati co prawda trzymał jeszcze trochę wody, ale zanim się wrócą, to rzuci mu jeszcze zabawkę, a raczej to co z niej zostało, do wody, aby się na koniec na nowo schłodził. Jak dotrą do domu to już będzie prawie suchy.


Raina Bouchard
18 y/o, 161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
No matter what they were now, there’d always be someone to come running when needed. It wasn’t certain if this was a new beginning or just a stolen night, only that being apart suddenly felt impossible.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

  Nie zamierzała z nim dyskutować, bo to on był faktycznym właścicielem psa i w zasadzie on musiał mieć większą wiedzę w zakresie zwierząt domowych, bo ona przecież żadnego nie miała. Chyba, że Hunter liczył się jako zwierzątko domowe.
  No ale Hati należał do chłopaka i nie zamierzała się z nim spierać dalej. Skoro twierdził, że wszystko będzie w porządku to będzie. I skoro twierdził, że psu nic nie jest, to nie było. Nie znała się na tyle, aby faktycznie stawać w szranki. No i szanowała go za bardzo, żeby w ogóle tę jego wiedzę próbować podważać.
  — Mogę — odpowiedziała, po krótkim zawahaniu. Soojin przesuwała swoje granice dla Huntera powoli, ale konsekwentnie. Ale też chodziło o to, że do samego picia nie miała jakiegoś chłodnego stosunku, po prostu tego nie robiła. Ale przecież nie pierwszy raz, dla towarzystwa, zgadzała się by wypić drinka. Bardzo słabego, może ledwie zakrapianego wódką. Po pierwsze – bardzo zależało jej na tym, aby nie uznał jej w końcu za nudną i… się nią nie znudził. A po drugie – a w zasadzie nie było nic, co nadawałoby się do wpisania jako drugi powód, dla którego to robiła. Nowych rzeczy próbowała tez dla niego, ale alkohol nie był nowy.
  A wiadomym było, że jako nastolatce, bardzo jej zależało, aby zaimponować chłopakowi. Tak jakby od tego miała zależeć jej własna wartość.
  — Trochę. Połowę tego, co ty — dodała, w ramach krakowskiego targu. Chociaż z nią, aby utrzymać tempo Huntera i jednocześnie samej nie odpaść, to musiałaby zasugerować jedną trzecią albo i ćwiartkę, ale na to by się chyba nie zgodził. Albo i zgodził, ale to ona wypadłaby całkiem blado w takim układzie.
  A wiadomo o co jej chodziło.
  Mając również opracowany plan na to, co dalej – a konkretniej: co będą jeść, mogli poczynić dalsze postępy. Tym bardziej, że paczka z preclami w zastraszającym tempie pustoszała. I podobnie też napój, bo Soojin zrobiła inteligentne połączenie słonego z piciem.
  Przechyliła nieznacznie głowe, słysząc jak Hunter podejmuje wyzwanie i to bez najmniejszego zastanowienia. Jakby od samego początku, bez zawahania, był po prostu pewien, że to się uda. A nawet nie wiedział, o czym mówili. Albo i wiedział? Nic nie wskazywało ani na jedno, ani na drugie.
  — Wydaje mi się, że jeśli uda ci się do przejeść, to powinnam wtedy pomyśleć nad jakąś nagrodą, ale nie chcę ci tego oferować, bo wiem że zaraz się uprzesz, a potem będzie cię bolał brzuch. — I będzie leżał kołami do góry i nic fajnego z nim już nie będzie dało się porobić.
  Nie to, żeby wspólne leżenie jej nie odpowiadało. Bardziej martwiła ją kwestia bolesności żołądka i przymulenia. Ale przecież mogła się mylić, bo swój osąd opierała tylko i wyłącznie na opowieściach Monty’ego. Sama na oczy tej pizzy jeszcze nie widziała – nie w rzeczywistości, a jedynie na zdjęciach.
  — Możemy iść, tylko chwila — powiedziała, wyciągając z torby telefon. — Zamówię od razu tę pizzę, żeby odebrać ją z lokalu. — Na swoim smartfonie – nowiutkim, bo tamten, choć wyciągnięty z jeziora to nie nadawał się już do niczego.
  Wykonując telefon do lokalu, podniosła się z miejsca, a rozmawiając z panią po drugiej stronie, zbierała swoje rzeczy. Umiała w multitasking. Uwinęła się dość szybko z zamówieniem, by rozłączyć się i spojrzeć na Huntera:
  — Będzie do odbioru za czterdzieści minut — zakomunikowała, podnosząc koc, aby otrzepać go z piachu i złożyć, a następnie wcisnąć do torby. — Więc możemy pójść jeszcze na spacer, bo to i tak lokal niedaleko mnie. — A ona sama mieszkała nad tym jeziorem, więc zostało im trochę czasu. Akurat po to, żeby Hati się wyszalał i dał im czterdzieści minut spokoju na zjedzenie i… Zrobieni jeszcze czegoś tam.

/eot

Hunter Jang
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Beaches Boardwalk”