18 y/o, 161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
No matter what they were now, there’d always be someone to come running when needed. It wasn’t certain if this was a new beginning or just a stolen night, only that being apart suddenly felt impossible.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

005
Like muscle memory, we fell back into place
fit, imagine safety pants
  Soojin, choć w pełni zaangażowana w Huntera na przestrzeni ostatnich paru dni, czy nawet już paru tygodni, wciąż potrzebowała czasu. Bo chociaż wybaczyła mu i przeciągające się kłamstwo i jego próbę zapomnienia – za którą, notabene, tak naprawdę nie powinna mieć prawa się gniewać, to wymagała czasu aby na nowo, w pełni mu zaufać. I to nie tak, że ten uszczerbek był jakiś rażący – że objawiał się w jej wycofywaniu się z interakcji, unikaniu spotkań czy sposobie szukania bliskości. To był ten nieprzyjemny zgrzyt w czaszce, bardzo podobny do tego, który odczuła już wtedy, w domku. Gdy on powiedział, że jej mu brakowało.
  Jedna jej część wiedziała przecież, że nie będzie chciał jej zrobić krzywdy, nie umyślnie. Druga z kolei podżegała ją, że skoro wcześniej o niej aż tak nie myślał, to może…
  Po prostu potrzebowała czasu. Potrzebowała go, aby zrozumieć, że miała być priorytetem. I potrzebowała, aby on jej to pokazał. Nie wprowadziła zasady „żadnych więcej tajemnic”, ale zawsze zaznaczała, że może z nią porozmawiać o wszystkim. I to, że być może nie będzie potrafiła pomóc mu czegoś rozwiązać, ale na pewno nie zostawi go w tym sama i wesprze go, jak będzie umiała.
  To tak na przykład, kiedy wkręciłby się w jakąś dilerkę. Przypadkiem. Bo znowu miałby pecha. I znowu znalazł się w złym miejscu o złym czasie.
  Ale pracowała nad ich relacją. Nad tym, jak ona sama ją odbierała. Nie chodziło tylko o to, aby Hunter się starał i każdorazowo udowadniał jej to wszystko, ale też o jej własne nastawienie. Nie była ni mniej zaangażowana, jak kiedyś. Z radością pisała do niego i czekała na jego telefon, który stał się pewnym wieczornym rytuałem, kiedy wracał późno z treningu.
  No i przemycała go, jak za dawnych czasów, do swojego pokoju. Tylko, że musieli być znacznie bardziej czujni i o wiele bardziej cisi. Dom nie był wcale wielki, a głosy potrafiły się nieść. Na szczęście schody były ich sojusznikiem, bo każdorazowo skrzypiały zdradziecko, kiedy jej mama wchodziła na górę. Głównie po to by zajrzeć do niej i zapytać czy śpi albo czy chce... jabłko.
  Za każdym razem przy tym powtarzając to samo, głupie powiedzonko an apple a day, keeps doctor away, z którego podśmiechiwała już wspólnie z Hunterem. Nie, żeby nagle stała się złośliwa. Było to po prostu... już ikoniczne.
  Tego dnia odprawiła mamę, potem posprzątała jeszcze w domu i zrobiła zakupy spożywcze. Takie, które przekalkulowała na skalę zapotrzebowania weekendowego i zwiększyła o współczynnik Huntera. A następnie spakowała swoją szmacianą torbę, przebrała się i przeszła do miejsca, które wyznaczyła jako punkt zbiorczy. Nie miała daleko. To The Beaches i tamto The Beaches.
  Na miejscu nie czekała długo, zanim dostrzegła pędzącego w jej kierunku, zwolnionego wcześniej komendą, znajomego owczarka belgijskiego, który zostawił w tyle swojego właściciela, a poleciał prosto do niej. Wytargała jego futro w ramach powitania i wytrząchała jego polichy ucinając sobie krótką pogawędkę z Hatim, zanim Hunter nie zbliżył się odpowiednio blisko.
  Wtedy też to ona poleciała w jego kierunku, aby wskoczyć na niego, otaczając ramionami i nogami. Bo tak się dziewczyna cieszyła na jego widok. I żeby mu nie było przykro, że pies ważniejszy.
  — Cześć — powiedziała radośnie, przyciskając swoje wargi do skóry na jego policzku w ramach krótkiego, ale czułego całusa. Soojin sama to nie całowała tak odważnie, ale taktycznie prowokowała pełnoprawny pocałunek. W zasadzie jak za pierwszym razem. Można powiedzieć, że to ona pocałowała go jako pierwsza. Bo to ona pocałowała go w policzek, co rozwinęło się kawałek dalej.
  A konkretniej w jej minizawał i w ogóle pierwszy pełnometrażowy pocałunek.
  Ciężkie życie nastolatki.
  Mogłaby mu powiedzieć: dzięki, że przyprowadziłeś Hatiego, możesz iść i wrócić za trzy godziny, ale... Ale to Soojin. Więc może tylko pomyśleć w narracji. W życiu by nie użyła aż takiej złośliwości, wiedząc że chłopak jest trochę zazdrosny o psa.

Hunter Jang
25 y/o, 183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Nagle życie stało się pełne.
Nie potrzebował wiele do szczęścia. Jako człowiek, który nigdy dużo nie miał, to też cieszył się z małych rzeczy. I tak teraz zwyczajnie miała wystarczyć mu świadomość, że jest dobrze. Że w końcu jest dobrze, bo odzyskał tą dziwną, wyrwaną z jego życia część, która na pewnym etapie stała się ważna. Nawet nie chodziło tu o pracę, chociaż ta w Korei przysparzała mu wiele radości i samospełnienia, bo jednak dzięki niej nabrał pewności, warsztatu i doświadczenia w tańcu. No i teraz mógł trochę wybierać w robocie. Nie mówiąc też o tym, że dostał od Słonka dobre referencje, przez co nie miał problemu z dostaniem się tam, gdzie optował.
Niemniej tu przede wszystkim rozchodziło się o samą Soojin.
Nie był dobry w relacje czy związki, i wiedział to każdy, kto go chociaż trochę znał. Ale ta jedna, drobna dziewczyna dość mocno zawróciła mu w głowie. Popełniał jednak masę błędów, starając się wyciągać pewne wnioski. Uczył się też rozmawiać. I chociaż na początku było to jako takie, tak po dostaniu drugiej szansy, obiecał przecież pracować nad sobą bardziej.
Przeszłości zmienić się nie dało, ale mógł zadbać o dobrą przyszłość, nie?
Kiedy dostał informację, że jej mama wyjeżdża na weekend, przez co zaprasza go do siebie, to morda mimowolnie uśmiechnęła mu się szerzej do telefonu. Nie mógł na to nic poradzić, to było silniejsze od niego. Wizja wspólnych dwóch dni, bez nadzoru rodzica na którego musieli zwykle uważać, była przyjemna. I to nie dlatego, że Hunter jak typowy samiec sobie teraz wyobrażał co to nie będą robić pod nieobecność dorosłego. W przypadku Soojin, Jang wiedział na czym stoi i znał swoje miejsce, więc nie planował do przodu jakichś zboczonych ekscesów.
Niemniej tęsknił za wspólnymi nocami. Tak po prostu. Ale jak ktoś spyta, to się wyprze.
Bo jak już mieliby nie wychodzić z łóżka, to tylko dlatego, że leżą i robią sobie maraton horrorów. To było o wiele bardziej prawdopodobne. Nie mówiąc o tym, że Hunter był też świadomy tego, że swoim przyznaniem się do… klubowania, raczej nie zebrał plusów. Nie dało się nie zauważyć, że dla Suczin kwestia bliskości była dość krępująca, więc też na nią nie napierał i nie oczekiwał, że będzie mu dawać „dowody miłości”. Bo jak normalnie miał wyjebane w intencje, tak jak wiadomo, u niej był dość wyczulony, bo przecież nie chciał robić niczego wbrew niej samej.
Dlatego był grzeczny. I trzymał rączki przy sobie, kiedy było trzeba.
Wszystko co miał, ogarnął w tygodniu, wiedząc, że weekend będzie wyłączony z prób. Zapowiedział to też, co miało nie być aż takim problemem. Dlatego też gdy nadeszła godzina zero, wziął swoje rzeczy, Hatiego i rzucił leniwie, że wychodzi i nie wróci na weekend. Nigdy nie zapowiadał takich rzeczy, ale odkąd mieszkał z Ahnami, przyzwyczaił się do tego, bo miel dziwna manierę się o niego troszczyć. I pytać o rzeczy. Zwłaszcza mama Ahn.
Z buta skierował się do wskazanego przez dziewczynę miejsca, spokojnie idąc przed siebie drewnianym chodnikiem. Hati jak zawsze szedł bez smyczy, samemu się pilnując. On jednak jako pierwszy zauważył dziewczynę i dał znać Hunterowi o tym w swój charakterystyczny sposób. Zatrzymał się, napiął, postawił po sobie uszy, a wzrok utkwił w jednym punkcie. A dokładniej - w osobie. I można byłoby pomyśleć, że to ktoś, na kogo powinien uważać, gdyby nie merdający ogon psa, a także stęsknione stękanie. Pies co chwila zerkał w kierunku Janga z niemą prośbą o zwolenienie, a gdy tylko je dostał, pognał pędem w kierunku dziewczyny, aby się przywitać.
Na całe szczęście nie wbiegł w nią, tylko wyhamował tuż przed. Gdyby była wrogiem, to by teraz leżała na ziemi po tym, jak owczarek belgijski wbiegłby w nią z impetem. Nie mówiąc już o wgryzieniu się w którąś z kończyn. Ale dopóki Suczin była… Suczin, to Hati wyglądał bardziej jak radosny szczeniak, niż maszyna.
Na całe szczęście, nie tylko pies tu podbiega do ludzi. Gdy Hunter zauważył jak dziewczyna do niego leci, zatrzymał się, aby przygotować się na jej obecność. Podchwycił ją, gdy się na nim oplotła, a morda mu się wykrzywiła w swoim łobuzerskim, ale zadowolonym uśmiechu.
Cześć piękna — odpowiedział jej, ale on sięgnął ustami do jej warg, aby przypieczętować pełnoprawny pocałunek. Niezbyt długo, ale bardziej wyczuwalny niż zwykły buziak. — Gotowa na super weekend? —spytał, nie wypuszczając jej z uścisku, ponawiając swój krok przed siebie. Hati ich otoczył, zadzierając łeb, co by spojrzeć na mamę i już teraz krążył o wiele bliżej, niż wcześniej. — Wybrałaś już horror na dzisiaj? — Bo to była podstawa. Mogła wybrać nawet dziesięć. Przecież mieli mieć odpowiednio dużo czasu na wiele filmów, a przecież w Korei, nie zdążył pokazać jej wszystkich.


Raina Bouchard
18 y/o, 161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
No matter what they were now, there’d always be someone to come running when needed. It wasn’t certain if this was a new beginning or just a stolen night, only that being apart suddenly felt impossible.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

  Soojin nabierała życia, ilekroć znów widziała Huntera. Choć zwykle powściągliwa i z rezerwą do wszystkiego, acz nie zlodowaciała, to jednak w obliczu obecnego partnera automatycznie nabierała radosnego uśmiechu, a jej oczy świeciły się. Znów jak u tego cielaka.
  Odpowiedziała na krótki pocałunek, by potem wtulić się mocniej w chłopaka i jednocześnie – odsłonić mu widoczność na trasę. Praktycznie.
   Gotowa na super weekend?
  — Mhm — odmruknęła, nie bez zapału. Weekend zapowiadał się naprawdę dobrze. Chyba, że jej mama nagle wróci bez zapowiedzi i ona nie zdąży upchnąć Huntera w szafie. Ale przecież… nie planowała robić nic nieprzyzwoitego, prawda?
  Ale jej mama jakby zobaczyła Huntera to dostałaby zawału, potem wyszła z siebie i stanęła obok, a ostatecznie zamieniła się w jakąś gwiazdę zniszczenia. Gębę Huntera pewnie kojarzyła ze zdjęcia z tapety. A samą postać z opowieści. Soojin nie raczyła zrobić update’u.
  — Tak! — odparła entuzjastycznie, aby zaraz potem dodać z teatralnym zmartwieniem: — To znaczy nie! Waham się między Dziennikiem Bridget Jones i Jak stracić chłopaka w dziesięć dni! Który wolisz? — Wybór drugiego tytułu był absolutnie przypadkowy, bo tak naprawdę to Soojin wynalazła dwa filmy, które nieszczególnie porywały facetów, bo były po prostu babskimi komediami romantycznymi, które narzucały dziwne standardy i oczekiwania. Ani jednego, ani drugiego tak naprawdę nie widziała, ale tak jakoś jej się wydawało, że dla Huntera oba tytuły mogłyby uchodzić za horror.
  Taki żarcik.
  — Pomyślałam, że skoro ty już i tak większość widziałeś, a na nowości i tak przewracasz oczami, bo mało to straszne, to znajdę coś, co być może stanie się dla ciebie wyższą klasą horroru. — Bez rozlewu krwi i bez jumpscare’ów. A jednak wywołujące cierpienie. No, chyba że się okaże, że Hunter bardzo mocno wciągnie się w fabułę i po prostu się do tego nie przyzna. Jak taki typowy facet, któremu włącza się Barbie i on z zasady pyta „co to za gówno”, a potem nóżka mu lata w rytm kolejnej piosenki i ogląda to z pełnym zaangażowaniem.
Na Instagramie coś takiego widziała.
  Zsunęła się z niego i wygładziła swój super outfit, aby złapać do za palce jednej dłoni i poprowadzić jeszcze kawałek drewnianym deptakiem, potem przez piasek, aż to przygotowanego wcześniej miejsca. Nic wielkiego, po prostu rozłożony na plaży kocyk i jej torba. Parawanu nie wbijała, bo to nie był Bałtyk.
   Przycupnęła na skrawku kocyka, jak na młodą damę przystało, wyciągając rękę jak do Accio, które miało przywołać zwierzaka pod głaskanie.
  — Kupiłam Hatiemu nowiutki szarpak, wygląda jak szop — podjęła, taktycznie zerkając w stronę torby, jakby chcąc zasugerować, że kupiła i jeszcze go tu przyniosła, ukrywając w swoim bagażu. — Mogę mu dać? — W kwestii wychowania psa, chociaż Hatiego rozpieszczała głaskami – bo przecież Hunter go zaniedbywał i dokładnie tak by powiedział owczarek, gdyby miał głos – to słuchała się chłopaka. Jego wskazówek, jego wytycznych. Traktowała zasady, które wytyczył jako świętość i nie próbowała się nawet targować. I w zasadzie – pytała o dosłownie wszystko. O dawanie smaczków, zabawek, spacery, komendy. Była niby macochą, która wkroczyła do życia psa, ale chociaż tą dobrą – a nie tą, co zamykała w wierzy i kazała cerować skarpety (co byłoby głupie, bo Hati był, no właśnie, psem) – to jednak posłuszną co do zasad wcześniej już wytyczonych.
  Co było pewnym paradoksem, bo to Hunter łamał zasady, a teraz wytyczał takie, które z kolei dla niej były świętością.
  — I dla ciebie też coś mam — powiedziała, przenosząc wzrok na Huntera. — Ale ty musisz zamknąć oczy i się przysunąć. — Buziaka mu obiecała w SMS-ie, chociaż zastrzegła, że jeszcze się nad tym zastanowi. No, ale pewnie się zdecydowała jednak czy coś. Bo przecież nie mógł być to podstęp.

Hunter Jang
25 y/o, 183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Dziennik Bridget Jones, cokolwiek to jest — powiedział bez większego zastanowienia. Słyszał co prawda kiedyś tytuł, ale samemu nigdy nie oglądał. Nie miał koleżanek z którymi miałby oglądać coś w tym stylu, a jak chodziło o niego, to wolał wybierać coś zupełnie innego. Jak normalne horrory, thrillery, kryminały… ale może jakby kiedyś spróbował, to by się zachwycił, kto wie. — Chyba nie chcę, abyś oglądała film, który się nazywa „jak stracić chłopaka w dziesięć dni”. Tytuł mnie nie przekonuje. — Oj, Hunter. Gdybyś obejrzał, to byś wiedział, że to fajna komedia romantyczna. Nie mówiąc o tym, że Soojin akurat nie musiała oglądać żadnych filmów, aby wiedzieć czy chce z tobą być, czy jednak cię rzucić za bycie debilem.
Jak chciałeś, to umiałeś być świetnym powodem do porzucenia.
Uśmiechnął się pod nosem na jej kolejne słowa. W jednym miała racje - nowe horrory go nie przerażały. Był już nieco wprawiony jak chodziło o bycie straszonym, więc zwykłe jumpscare’y go nie przerażały, nie mówiąc o slasherach, które już w ogóle nie powodowały żadnej gęsiej skórki, tylko były… normalne. Z jakiegoś powodu rozlew krwi, okrutne morderstwa i flaki na wierzchu nawet nie sprawiały, że powieka mu drgała. Duchy i zjawiska paranormalne były już ciekawsze.
Poczekaj, zaraz wyjdzie, że będę fanem i razem z tobą będę robić maseczki na twarz oraz manicure, czy co tam dziewczyny robią. — Bardzo stereotypowe podejście, Hunter, ale chyba o to też ci chodziło. W końcu na filmikach często było widać laski z winem, w pidżamach, tańczące do Abby i malujące paznokcie, ok? To myślałby, że jak się koleżanki spotykały, to właśnie to robiły.
Faceci byli inni. Oni nie malowali paznokci, ale też odwalali szajs.
Zwłaszcza jak było się przyjaciółmi jak Hunter i Jiwoong.
Gdy ją w końcu wypuścił, złapał ją dość odruchowo za rękę, aby przejść z nią kawałek dalej. Hati biegał przy nich, od jednego krzaka, do drugiego, ignorując kolejnych ludzi, dzieci i ich zwierzaki, aż nie przeszli do kocyka, który on wyczaił jako pierwszy. W końcu pachniał Suczin. Walnął się więc przy nim, wywalając język na wierzch.
Pewnie, ale pamiętaj, że pożyje tylko chwilę — powiedział, zerkając na psa, który miał w zwyczaju rozwalać swoje zabawki. Jednak owczarek miał dość mocny zgryz i uwielbiał się szarpać, więc jego wszystkie szarpaki musiały być albo bardzo trwałe, albo… no na chwilę. Bo chociaż Hunter to był charakternym opiekunem, to kochał psa nad życie, więc kupował mu te wszystkie zabawki, które później wyrzucał, jak zostawały z nich strzępy.
Brew mu drgnęła wyżej, gdy okazało się jednak, że nie tylko dla Hatiego Suczin ma prezent.
Masz? — powtórzył, a morda to mu się automatycznie uśmiechnęła. No co? Lubił prezenty, ok? A od niej to już w ogóle. Cieszył się nawet na głupiego lizaka.
Przymrużył oczy podejrzliwie, zerkając na nią w sposób, jakby szukał jakiegoś podstępu.
Gdy kumple mi tak mówili, to zwykle nie kończyło się to dobrze. — No ale ty miałeś debilnych kolegów, Hunter. Z głupimi pomysłami, więc nic dziwnego, że jakby któryś ci teraz tak powiedział, to byś nie chciał. Ale Soojin to Soojin, kochana i niewinna istota, która nie odpierdalała dziwnych rzeczy. To ty byłeś tym człowiekiem, którego można by było o to podejrzewać. — Ale dobra, ufam ci — powiedział w końcu, zamykając w końcu oczy, aby zaraz się do niej ostrożnie przysunąć. I otworzył jedno oko na chwilę, ale pewnie został zganiony, że ma nie podglądać, więc dość szybko je zamknął.
Może też dostaniesz szarpaka, za bycie dobrym psem obronnym.


Raina Bouchard
18 y/o, 161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
No matter what they were now, there’d always be someone to come running when needed. It wasn’t certain if this was a new beginning or just a stolen night, only that being apart suddenly felt impossible.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

  Soojin nie potrzebowała aż dziesięciu dni, aby stracić chłopaka. Potrafiła go stracić z dnia na dzień.
  — Nie wiem, co robią, ale zaskakująco ty wydajesz się wiedzieć — odpowiedziała, zerkając na niego wymownie. — Ale skincare to akurat chyba nie wstyd. Mógłbyś nawet spróbować, raczej nie przestaniesz być facetem. A będziesz miał dłużej młodą skórę. — No raczej miał nie być to wstyd w koreańskiej kulturze, bo nawet tacy prostaczkowie jak Jun stosowali maseczki. — Obiecuję nikomu o tym nie powiedzieć! — Słowo harcerza! Nie była harcerzem, to fakt, ale dochowywać tajemnic potrafiła. Zresztą – komu miałaby o tym powiedzieć? Nie miała koleżanek, mamie przecież też nie, bo ta by eksplodowała i to nie na wieść, że Hunter dba o swoją skórę tylko przez to, że pojawił się w okolicy i Soojin odnowiła z nim kontakt (i robiła inne rzeczy).
  Gdy już się umościła na swoim kocyku, sięgnęła do swojego ulubieńca dłonią, by przeczesać jego szczecinę między uszami. Słysząc pozwolenie ze strony Huntera, nie odpowiedziała – raczej liczyła się z tym, że zabawka może nie przetrwać zbyt długo, bo instynkt i inne takie. To jej, najwyraźniej, miało nie powstrzymać.
  Wyciągnęła z torby szarpak, którego widok chyba zainteresował Hatiego. Przekazała jednak szopopodobny przedmiot w ręce Huntera.
  — Masz, ty mu daj — powiedziała. No zabawki to musiały, według niej, przejść przez ojcowskie dłonie. Starała się wybrać coś bardziej trwałego niż maskotka kurczaka z Sinsay’a, ale Hati to chyba ze wszystkim sobie radził dość szybko. Zresztą często też pewnie kupowała scam, gdzie sprzedawca twierdził, że zabawka na sto procent wytrzyma nawet i dziesięć psów, a potem działo się to, co się działo.   A może to nie był scam, tylko on opowiadał o jakichś bezzębnych zwierzętach.
  To by miało sens.
  Gdy zabawka była już w zębach zwierzaka i gdy zwierzak zajął się sobą, albo przynajmniej – akurat nie wciskał swojego nowego szarpaka im w ręce, aby się z nim pobawić, mogła faktycznie zająć się prezentem dla Huntera.
  — Czyli jestem twoim kumplem? — zapytała, mały złośliwiec, spoglądając na niego wymownie zaraz po tych słowach. No jak była kumplem, to powinna się zacząć chyba martwić o to, jak wyglądało to u niego z takim Jiwoongiem. Czy też się całowali na powitanie? Czy Jiwoong też na niego wskakiwał?
  Gdy zamknął jednak oczy, bo pewnie doszli do wspólnego wniosku, że jednak nie była tym kumplem – to było raczej oczywiste, ale można było mu dokuczyć, bo i tak robiła to rzadko, ale robiła (kto z kim przystaje, taki się staje) – a on w końcu zamknął oczy i przestał podglądać, sięgnęła do torby, by wyciągnąć z niej… tubkę z kremem z filtrem. Sprawnie, nie przeciągając tego, by nie ryzykować zdemaskowaniem, wycisnęła część zawartości na dłoń, a potem roztarła na szybko pomiędzy drugą, aby sięgnąć oburącz do niego twarzy i… No co innego mogła zrobić z kremem z filtrem? Nałożyła mu na policzki, rozprowadziła na czoło i nos. Dokonując zdrady absolutnej, bo przecież w niektórych kręgach, a na pewno tych nieazjatyckich, smarowanie się kremem odbierało męskość.
  Zupełnie jak maseczki.
  Jedni powiedzą, że zdrada, inni że to troska. Bo to Soojin pierwsza smarowała swojego chłopaka? Mało to filmików w Internecie, jak siedzą nadąsani i muszą znosić te tortury ze strony swoich partnerek, kiedy oni chcieli się cieszyć dniem na plaży? Ale pogoda była, jaka była. Mimo zrywów wiatru, które zdradziecko zaniżały temperaturę, łatwo było się spalić.
Resztę kremu wtarła w jego szyję i kark.
  — Proszę bardzo! — rzuciła, najwyraźniej bardzo zadowolona i trochę też rozbawiona swoim występkiem. — Abyś nie uznał, że jesteś stratny, to mam też coś do jedzenia i picia. Ale Hati to chyba najpierw chciałby się pobawić. — Swoją nową zabawką. Bo stał obok i patrzył swoimi wielkimi oczami, z miną proszalną, trzymając w pysku swojego nowego szopa. — Obaj możecie popływać!

Hunter Jang
25 y/o, 183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Że co, że mam chujową skórę? — spytał, unosząc wyżej brew w zastanowieniu i udawanym szoku, że mogłaby tak powiedzieć o nim. W końcu bardzo o siebie dbał! Zmieniał bieliznę, kąpał się i w ogóle. Co prawda daleko mu było do koreańczyka z milionem kosmetyków w łazience, bo on to jak już, to zarzucał na siebie jakiś zapach i dezodorant, a nie kremy, esencje, serum i inne gówna… ale może geny miał dobre. Kimkolwiek byli jego rodzice. — Że jestem wysuszony czy coś tam? Nie mam tego blasku? Że potrzebuję kremu? — dalej się burzył, jakby właśnie trafiła w jego czuły punkt. Jakby on się tak starał każdego dnia, a właśnie wbiła mu szpilę. Oczywiście oficjalnie miał to w dupie, bo on to nie zwracał na to większej uwagi… ale po to się posiadało dziewczynę, która robiła to za ciebie. — Że niby nie dbam o siebie, tak? To chcesz powiedzieć? — Tylko trochę, Hunter. Widać, że się kumplujesz z Jiwoongiem, bo zachowania macie bardzo podobne, tylko że jak przychodziło co do czego, to on jednak był tym bardziej ogarniętym. I to nie tylko w kwestii uczuć czy związków.
Sięgnął po wyciągniętą w jego kierunku, psią zabawkę na którą Hati już się odpalił. Usiadł przy nich, przed kocykiem, zamiatając szybko ogonem, a swoje wielkie, czarne oczy wlepiając w nową ofiarę - szopa. Hunter majpierw machnął nią w jedną stronę, potem drugą, a pies zatrzymywał się w skokach z prawa, na lewo, nie puszczając zabawki z oczu. I oczywiście zanim cokolwiek mu dał, Hati musiał wykonać kilka podstawowych komend, a także takich, które nie były standardowe. Na koniec odrzucił zabawkę daleko, każąc psu leżeć w miejscu, nawet jeśli widać było po nim ogromną chęć biegu.
Przetrzymał go chwilę, aż w końcu powiedział:
Catch. — Krótka komenda, która zwolniła psa. Owczarek pędem pobiegł przed siebie, aby prawie zrobić fikołka, gdy dorwał szopa, obsypując piaskiem jakichś wystraszonych ludzi, którzy myśleli, że zwierzak leci na nich. Ich ulgę poczuł aż na kocu.
Zerknął na Suczin, która zadała mu pytanie, a jego brew bardzo wymownie podeszła do góry. Bo nie żeby coś, on przecież nie całował kumpli. W ogóle był daleko od tego, aby cokolwiek z nimi robić coś… takiego. Do gejów niby nic nie miał, ale sam nie miał zapędów. I to akurat nie podchodziło żadnej wątpliwości.
Wszyscy wiemy, że nie jesteś — rzucił.
Zamknął w końcu oczy, aby zaufać jej i… dać się wysmarować jakimś mazidłem na mordzie. Gdy tylko poczuł co robi, otworzył oczy, ale się nie ruszył. Nie odsunął się jak oparzony, tylko pozwalał jej smarować swoją mordę kremem, jak to na dobrego chłopaka przystało. Jego wyraz twarzy jednak był jak takiego pięciolatka, który został zmuszony, aby grzecznie siedzieć i czekać, aż ta skończy. Mentalnie czasami miał pięć lat, ok?
Gdy skończyła, jeszcze przez chwilę wpatrywał się z nią wymownym spojrzeniem.
Serio? — Serio, Hunter. Nie straciłeś na swojej męskości i nikt się o tym nie dowie, a nawet jeśli, to przecież to tylko krem. Nie trzeba się wstydzić tego, że o siebie dbasz!
Zerknął w stronę psa, który siedział przy nich.
Ty widziałeś to? Wysmarowała mi mordę kremem — poskarżył się zwierzęcemu przyjacielowi, ale zaraz przeniósł wzrok na dziewczynę. — A ty przepraszam będziesz na kocyku patrzeć jak twoi chłopcy się grzecznie bawią? — Jak ta dziewczyna, która siedzi z książką i co jakiś czas rzuca, że super wygląda, a jego wyskok z wody był niesamowity.
Wstał w końcu z koca, ściągnął z siebie koszulkę, którą odłożył na bok i spodnie też zsunął, bo pod spodem przecież miał spodenki do pływania, bo skoro szli na plażę, to… mógł przypuszczać, aby je wziąć. I wziąć coś na przebranie, jak już będą u niej. A potem ucałował ją jeszcze w czoło i sięgając do zabawki szopa, pobiegł z psem do wody, praktycznie do niej wbiegając. Bez żadnego powolnego przyzwyczajenia. Było na tyle ciepło, że teraz woda była przyjemnością.
I rzucał psu co chwila zabawkę, aby ten mógł po nią wypłynąć, a czasami się z nim nawet ścigał o nią, dopóki nie stwierdził, że ma dosyć. Wyszedł zmęczony i przemoczony do szpiku, kierując się w stronę Suczin. Woda z niego ściekała strumieniami… i właśnie dlatego, gdy Hati jebnął się na piasku koło koca z wywalonym językiem, on wlazł na koc i złapał Suczin w ramiona. Najwyraźniej miała być jego osobistym ręcznikiem.
O jaka ty sucha i ciepła — rzucił, wycierając mordę w jej ramię — Na pewno było ci za gorąco. Nie ma sprawy. — Teraz przynajmniej mogła się schłodzić. Potrzebowała tego! — Nie chcesz też wejść chociaż trochę? Porzucasz mu zabawki, bo debil za kilka minut będzie chciał iść znowu. — A skoro była jego macochą, to musiała też wykazać zainteresowanie jego zabawami!


Raina Bouchard
18 y/o, 161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
No matter what they were now, there’d always be someone to come running when needed. It wasn’t certain if this was a new beginning or just a stolen night, only that being apart suddenly felt impossible.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

  Soojin trochę się zmieszała, co widać było po minie, w reakcji na jego teatralne wystąpienie. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że Hunter był raczej kawalarzem i miał poczucie humoru, ale zawsze istniał pewien niepokój, że drasnęła jakiś punkt, którego nie powinna. Naruszyła pewne granice. I nawet jeśli wiedziała, że przecież Hyunwoo był bardzo wyluzowany i raczej ciężko byłoby mu podpaść (w szczególności, kiedy było się nią), no ale z drugiej strony to była Soojin – zawsze grzeczna, zawsze czujna i nigdy ze złą intencją. I trochę też upośledzona w ludzkich interakcjach, chociaż robiła ogromny postęp. No ale czego innego spodziewać się po dziewczynie, która większość swojego życia spędziła pod kloszem.
  — Ni-nie no, nie. Chodziło mi o to, że to naturalne dla skóry że się starzeje szybciej, ale z odpowiednią pielęgnacją da się ten proces spowolnić. — No brawo, Hunter. Strzeliłeś fejkowym fochem, a Soojin to podłapała i uwierzyła. — Nie chodziło mi o to, że o siebie nie dbasz…
  Albo byłeś bardzo dobrym aktorem, lepszym niż Jiwoong, albo Soojin była po prostu głupia. A że nie znalazł cię nagle jakiś amerykański łowca talentów, to chyba odpowiedź była prosta.
  Biedna, straumatyzowana nastolatka. Teraz będzie bała się coś powiedzieć, żeby go nie urazić!
  Obserwowała, z niemałym podziwem, jak chłopak pracował z psem. Hati był absolutnie niesamowity z tym wszystkim, co potrafił zrobić. A wiadomo, że nie nauczył się tego sam, więc wiedziała, że to Hunter odwalił kawał solidnej roboty. Wiedziała o nim, że miał dwa solidne, mocne talenty. To był jeden z nich, drugim był taniec.
  Potem powiodła spojrzeniem za zwierzęciem, które wystartowało za zabawką. I tak, zapowietrzyła się, może podobnie jak i ludzie, chociaż sama była przekonana, że pies nic im nie zrobi. Jeśli miała się czegoś obawiać, to awantury o to. Ludzie byli różni. A Hunter temperamentny.
  Dla niej wtracie w niego kremu było czymś, co reprezentowało troskę. Nie dlatego, że jeszcze chwilę temu rozmawiali o procesie starzenia się skóry. Nie chciała, aby się spalił, a potem narzekał że pali i że piecze. I to nie dlatego, że to narzekanie miałoby jej przeszkadzać. Po prostu chciała, aby miał komfort. A to było nie pierwsze jej podejście do tego, wcześniej to bagatelizował… Albo miał podobną minę, jeśli już udało się jej go urobić.
  To dla jego dobra!
  — Taki miałam plan — odpowiedziała, nieco powątpiewająco. Bo może to źle! Ale chyba nie było źle, skoro Hunter się rozebrał. Jak zdjął koszulkę, to już zapaliła się u niej lampka. Nie ta, która mówiła „ale ciacho”, ale ta która alarmowała: „zaraz ramiona sobie spali, trzeba nakremować”. Ten pierwszy, podziwiający alert pojawił się, jak już wyrozbierał się do portek. Pociągnęła po nim spojrzeniem, taktycznie sięgając po krem z filtrem, ale gdzie tam – zanim zdołała cokolwiek powiedzieć, to ich już nie było. Ale niech nie myśli, że mu odpuściła smarowanie, zwłaszcza jak miał latać roznegliżowany.
  Oczywiście, że obserwowała ich zabawy, ale bez okrzyków typowej matki, obserwującej swoje dzieci. Bez zachwytów skokami i chlapaniem, no chyba, że padłoby sakralne „widziałaś?”. Bo jak miała widzieć, to widziała wszystko!
  Chyba go nie znała, skoro nie spodziewała się tego, co Hunter zrobił po wyjściu z wody. Pisnęła, w odruchu na kontakt z mokrym i zimnym ciałem chłopaka, bo jednak był to pewien szok, walcząc przy tym o przetrwanie – o to żeby się odsunął. Bo ona się tak ładnie dla niego ubiera, a on ją namacza. A co jeśli nie można było tego prać w wodzie z jeziora? Zdradzało ją przy tym lekkie rozbawienie.
  — Puszczaj! — zawołała. Przytulać się najwyraźniej nie chciała. Byłoby to wiarygodne, gdyby właśnie nie jej podśmiechujki z całej sytuacji. Trochę entuzjazmu, choć niedużo, straciła na jego pytanie. Jezioro, choć przy brzegu płytkie, było zbiornikiem wodnym, a ona średnio umiała pływać. A dokładniej: wcale. I jej sympatyczni koledzy z obozu to przetestowali. — Nie możesz na niego mówić tak brzydko. — Oczywiście, że mógł. Hati nawet tego nie rozumiał, żeby móc się obrazić. Wystarczyło, aby powiedział „debil” z odpowiednią energią w głosie, a ten już by się cieszył. — No i nie do końca chcę wchodzić. Też nie bardzo mam w czym. — To znaczy miała. Swój obecny ubiór, ale to by znaczyło, że musi go zmoczyć, a potem wracać zmarznięta do domu. Nie była taka mądra jak Hunter, by wziąć coś do kąpania. A raczej – nie planowała się kąpać. Pomimo zaproszenia na plażę.
  — Ale ty, mój drogi, możesz się położyć na brzuchu. Ja to już się tobą zajmę. — I na pewno nie obiecywała mu masażu, tylko w oczywisty sposób próbowała przemycić kolejne smarowanie. No to naprawdę była troska!
Hunter Jang
25 y/o, 183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Soojin, żartuję, spokojnie — powiedział, widząc jej zakłopotanie. W końcu nie mówił na poważnie i nie chciał, aby się tak poczuła. Jakby nie było, to miał gdzieś czy ma suchą skórę, ale wiedział, że niektórzy faktycznie zwracają na to uwagę. Jeśli ktoś by go spytał, to Soojin miała ładną cerę! Widać, że o nią dbała! Nie wiedział co robiła, bo się na tym nie znał, ale na pewno nakładała kremy i wiedziała, aby używać toniku. Nie to co on.
Ale zabawa z psem zawsze go męczyła, bo jednak Hati był niezmordowany.
W tym momencie Suczin mogła zauważyć, że pomimo dwudziestu pięciu lat na karku, Hunter raczej nie zachowywał się na swój wiek, zwłaszcza jak miał być beztroski i zwyczajnie, kurwa, szczęśliwy. Oczywiście jak przychodziło co do czego, zwłaszcza jeśli miał chronić dziewczynę, to przypominał sobie, że wychowała go ulica, ale tak? Najszczęśliwszy chłopak na świecie, będący na plaży z dziewczyną i bawiący się ze swoim psem. Tak po prostu. Gdyby ktoś kiedyś mu powiedział, że tak będzie wyglądać jego życie, to pewnie by nie uwierzył.
No i dlatego też chciał się tym szczęściem podzielić ze swoją cudowną, odzyskaną dziewczyną. Była zdecydowanie zbyt sucha w przeciwieństwie do nich, dlatego należało to zmienić. No i oczywiście dzielnie z nią walczył o to, aby jego woda przeszła na jej drobną osobę, przy tym robiąc sobie z niej swój własny ręcznik. W dodatku bardzo chłonny. Zwłaszcza, że zdawał się nie zauważać, że dziewczyna chciała go odepchnąć w obronie własnej.
Jej „puszczaj” także nie słyszał.
Nie mogę? No spójrz na niego — powiedział, zerkając w kierunku belga, który wyglądał trochę jak szczur, ale przy tym na pewno jak debil. Zwłaszcza z tą ucieszoną, zmęczoną mordą i wywalonym językiem, chroniąc swoją nową zabawkę, którą trzymał między łapami. Jak dla Huntera, to pies teraz zdecydowanie wyglądał na mało inteligentnego, nawet jeśli inteligencji nie można mu było odmówić.
No ale Suczin to zawsze broniła Hatiego! Nic nowego!
Tylko do kolan, to dalej aport poleci i będzie musiał dalej płynąć. — A to znaczyło, że pies będzie bardziej zmęczony, więc da im spokój wieczorem, bo jak się walnie w sypialni, to pójdzie w spanko. Bo oczywiście Hati miał mieszkać z nim. Nie to, żeby nie ufał wychowaniu Jiwoonga, ale Hunter po prostu był już zlepiony ze swoim psem.
Pewnie jeśli nadejdzie okres w którym umrze, to Hunter ledwo to prze≥żyje.
Pamiętał co prawda, że Soojin nie umiała pływać, ale nie kazał jej wchodzić niewiadomo jak głęboko. Miała tylko stać przy brzegu, jak taka typowa matka, która obserwowała swoich chłopców. I zabawiała przy tym jednego z nich rzucaniem zabawki daleko przed siebie.
Spojrzał na nią podejrzliwie, gdy rzuciła, że może się położyć na brzuchu i dość instynktownie się od niej odsunął, jakby przeczuwając w tym jakiś podstęp.
Nie ufam ci już — powiedział, dalej spoglądając na nią jak w tych gifach. Wyczuł pismo nosem. Nie potrzebował więcej kremu z filtrem! I nawet jak się spali na buraka, to powie, że było warto, bo przecież był silnym, niezależnym samcem. — Poza tym, nie mam czasu leżeć na brzuchu, pies mnie wzywa — powiedział, zrywając się na nogi, zabierając przy tym owczarkowi zabawkę. Pobiegł przed siebie, a pies za nim, zanim się nie wyjebał o własne nogi, przez co jego własny pies go dorwał. Albo raczej - dorwał zabawkę, więc zaczęli się przeciągać między sobą.
No ale dał mu wygrać. To nie tak, że sam już nie miał siły, a pies był uparty.
Gdy Hati odbiegł kawałek ze swoją wygraną, aby przypadkiem Hunter mu nie zabrał znowu szopa, wrócił do koca nieco zasapany.
To co? Chodź, zbudujemy nasz dom na piasku. — Cena nie gra roli dziś…
Też będą przy wodzie, a jak wiadomo - piasek bliżej wody jest lepszy do budowania.
Straszny Hunter. Kto by pomyślał, że potrafi mieć dwie twarze jak się wkurwi lub… jak po prostu nie był z nią.


Raina Bouchard
18 y/o, 161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
No matter what they were now, there’d always be someone to come running when needed. It wasn’t certain if this was a new beginning or just a stolen night, only that being apart suddenly felt impossible.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

  Odetchnęła zauważalnie, gdy Hunter wyprowadził ją z tego błędnego myślenia, jakoby miał mieć jej za złe tę uwagę. Zakonotowała sobie w pamięci, że to był żart, tylko kolejny, którego nie zrozumiała. Bo brała go zbyt na poważnie. I chyba jeszcze za słabo go znała. No ale to jeszcze wymagało czasu, w końcu ludzie potrafili się uczyć siebie całe życie. Nie mówiąc już o tym, że obok tego, Soojin tak naprawdę uczyła się funkcjonować w relacjach międzyludzkich.
  Były żarty i żarty. Jak ten drugi, który już zrozumiała, a który skupił się na… jego przytulaniu się, mokrym ciałem, do jej rozgrzanej skóry i suchych ubrań. Już takich nie suchych teraz. Oby jej nie zniszczył super kompleciku, bo był nowy.
  Ale raczej kiepsko się broniła, bo Hunter dalej był (chyba) do niej przyklejony. A ona trochę dygotała, bo chociaż było ciepło, to jednak zmoczone ubrania i podmuchy zdradzieckiego wiatru robiły swoje. Nie mówiąc już o tym, że jeszcze chwilę temu była rozgrzana. Słońcem.
  Zerknęła w stronę Hatiego, kiedy Hunter powiedział, aby to zrobiła.
  Debila w psie nie widziała.
  — Jest uroczy — odpowiedziała stanowczo, z pełnym przekonaniem. Bo gdzie tam debil czy głupek. Wyglądał świetnie. A przede wszystkim – wyglądał na szczęśliwego. A to było najważniejsze. No ona nic złego by o tym psie nie powiedziała. Tak jak o Hunterze nie mówiła niczego złego. Nawet po rozstaniu. Jak się mama odpalała na niego, to zawsze go broniła. Bo ona mogła być na niego zła, ale nikt nie mógł się na niego nakręcać.
  Nie wyglądała na przekonaną, zresztą też zmieniła temat w nieco innym kierunku. Do kolan nie brzmiało źle, możliwe do rozpatrzenia, ale jej myśli chyba krążyły wokół czegoś innego. Tyle, że Hunter nie zamierzał się tak po prostu poddać jej szczwanej koncepcji.
  Zrobiła za to głośne gasp, kiedy powiedział jej, że już jej nie ufa. No bo jak tak mógł? Przecież ona była niewinna i zawsze dobra, a on powiedział, że już jej nie ufa? Bo co zrobiła? Zadbała o niego!
  Obserwowała go, gdy znów pognał bawić się z Hatim. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. To był naprawdę przyjemny obrazek – i nie chodziło tylko o roznegliżowanego Huntera, bo przecież go nie uprzedmiotawiała. Bardziej o to, że wydawał się być… szczęśliwy. I Hati też.
  — Pójdę, jak się nasmarujesz — odpowiedziała. Potrafiła się targować. Co prawda – wcale mu nie musiało zależeć na tym, żeby poszła do wody czy bawić się w piasku, jak na małe dzieci przystało, ale nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała tego w jakiś sposób przemycić. Dbała o niego, na pewno nie chciał, aby miał wysuszoną skórę a co dopiero raka skóry od poparzenia słonecznego! Oczywiście, jak się nie zgodzi i nie daj Boże jednak poparzy, to będzie go dzielnie smarowała panthenolem. Bo już wtedy aż tak od smarowania nie będzie się wykręcał, bo akurat to przynosiłoby autentyczną ulgę. I nawet wtedy nie powie o nim, że głupi jest czy był.
  Nierozsądny, to byłoby słowo, które by wybrała, gdyby już musiała.
  Bo sama z siebie przecież nigdy by tego nie skomentowała. Za grzeczną i za dobrą dziewczyną była. I za bardzo w niego wpatrzoną. No może nie aż tak, bo jak odjebał, to nie machnęła na to ręką i „oj, trudno, nierozsądny byłeś”. Tylko faktycznie zareagowała. Ale z zasady go wybielała. I widziała ponad jego codzienne flopy.
  — Szybkie smarowanie i będziemy robić wszystko, co chcesz! — zaproponowała. Soojin, nie rozpędzaj się tak. I nie oddawaj Hunterowi decyzyjności, bo chociaż oficjalnie pewnie tego nie wykorzysta, to kto wie, czy jego myśli się nie rozpędzą, jak tylko zrozumie, że będzie mógł robić z tobą wszystko, co będzie chciał.
  Potargować się trochę musiała. Co z tego, że to, o co ona walczyła, miało być dobrem dla niego, którego on nie chciał przyjąć.
Hunter Jang
25 y/o, 183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Jest uroczy.
Nawet nie zamierzał się z nią kłócić, bo belg miał swój niezaprzeczalny urok, ale dla Huntera w tym momencie wyglądał jakby miał dodatkowy chromosom. Oczywiście pies umiał się momentalnie, w ułamku sekundy wręcz, przeinaczyć w prawdziwą bestię ochronną, wystarczyła tylko jedna podejrzana osoba. Jakby nie było, psy tak miały, jeśli były odpowiednio wyszkolone. Hunter może nie miał żadnych szkoleń, nie był trenerem czy behawiorystą, ale swojego psa umiał ogarnąć na tyle, na ile chciał. I skromnie mówiąc, poszło mu to zajebiście.
Ale może też dlatego, że sam Hati był zajebiście inteligentny.
I cieszyło go też to, że Suczin była wpatrzona w belga podobnie jak on, bo przecież pies odgrywał ogromną rolę w jego życiu. I na szczęście dziewczyna nie była tą, co narzekałaby na to, że to pies i przecież jest brudny i w ogóle. Znał takie jednostki, ale nie zajmowały one zbyt wiele czasu w jego życiu, w zasadzie w ogóle, bo Hunter to był zapalony psiarz i zadawał się tylko z ludźmi, którzy akceptowali zwierzaki.
Pójdę jak się nasmarujesz.
Serio? — rzucił, zerkając na nią zmęczon-umęczon, że naprawdę chciała go jeszcze smarować jakimiś kremami i filtrami, kiedy on się tak super bawił i uznawał, że nie potrzebował żadnej ochrony, bo nie ma takiego dużego słońca. Czasu przecież też na to nie miał, bo czas go gonił. I pies go poganiał.
Ale Soojin była nie do przegadania. Zapewne by się ugryzł w język, jakby spaliło go słońce, miał pęcherze i skóra schodziła z niego płatami po tym, jak się jej nie posłuchał. Nie mógłby spać i przeklinałby samego siebie, no ale tak to było, że kobiety pilnowały swoich drugich połówek, które nie myślały o ewentualnych konsekwencjach.
Spojrzał na nią podejrzliwie, gdy nie odpuszczała tematu.
To szantaż — stwierdził. Poszłaby z nim do wody i dalej na piach dopiero, jak się wysmaruje. Niby to miało być dla jego dobra, ale wiadomo - Hunter teraz był w trybie „po co mi to”. W końcu nigdy wcześniej o to nie dbał. Nie miał też nikogo, kto by go z tym pilnował, więc było to dla niego dość… nowe i niecodzienne. No ale tak to wyglądało, jak się było w związku, Hunter. Ktoś musiał robić za twój zdrowy rozsądek nawet jeśli ci to niespecjalnie pasowało.
Westchnął ciężko pod nosem.
Dobraaa. — Złamał się i podsunął do niej na kocu, uwalając się jak taki niezadowolony waleń na brzuchu, czekając na swój wyrok. No dokładnie, jakbyś miał pięć lat i mama kazała ci się nasmarować, zanim pójdziesz się bawić. Jak to było, że faceci mieli kilka twarzy i trybów w jakim funkcjonowali? W jednej sekundzie, przy swojej dziewczynie był miękką fają, chłopcem, który się jej poddawał, a za chwilę stawał się głupim chujem gotowym do wpierdolenia przypadkowej osobie, która krzywo się spojrzała.
Juuż? — spytał, gdy go kremowała dłużej niż powinna, bo przecież w jego mniemaniu każda minuta trwała jak wieczność.
I dopiero jak mu powiedziała, że to koniec, poderwał się jak belg z miejsca, na co pies momentalnie też zareagował podnosząc dupę i łapiąc swojego szarpaka w mordę. Jaki pan, taki pies czy coś.
Chodź, Hati nie może się doczekać — powiedział, wyciągając do niej rękę, aby pociągnąć ją za sobą w kierunku brzegu plaży. Nie zamierzał jej wciągać dalej niż powinien, ani też robić głupich żartów, bo zdawał sobie sprawę z tego, że Soojin raczej za wodą nie przepadało. On i Jiwoong to trochę inny kaliber jak chodziło o aktywności w wodzie.
Podał jej szopa, którego zabrał Hatiemu i podał go dziewczynie.
Masz, rzucaj najdalej jak umiesz — polecił, gdy pies już częściowo siedział w wodzie, ewidentnie gotowy do biegu. Jego wzrok ulokował się w zabawce i nawet zaszczekał w podekscytowaniu, aby już mu rzuciła aport. Skoro była jego macochą, to musiała się włączać we wszystkie aktywności, nie?


Raina Bouchard
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Beaches Boardwalk”